Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Opowiadanie pyszałka
#1
Wyobrażam sobie, że napisałem opowiadanie i choć można się z tego uśmiać, zostało wydrukowane. Zakładam, iż ktoś je przeczyta. Zachęcony, biorę się za kolejne, tym razem świadomie, wierząc w potrzebę jego napisania. Lecz kolejne też jest do chrzanu. Zacząłem więc pisać trzecie. Też o niczym, ale z mile widzianą pointą. Pointa, razem z opowiadaniem, znalazła się w druku i otrzymałem, na początek, wiązankę słów panierowanych otuchami. Wyobrażam sobie, że nabrałem ochoty do istnienia w modnym kolorze pop, a profesja wziętego nudziarza zaczęła mi pasować. Przejęty sodową rolą, wziąłem się do tworzenia kobyły. Ale powieść w wydaniu efekciarza ma swoje za uszami: atrakcyjny wątek, miłosną i koniecznie trzymającą za grdykę akcję, obleśną i dziarską, dużo wyczynowego seksu, nieco egzystencjalnych muld, pomarańczowych zachodów słońca na tle westchnień i niedostępnych gór, pogwarki z najstarszymi góralami, bosymi filozofami zmierzającymi do życiowej prawdy po szkle, kontenery frazesów i żwawych przyśpiewek, rozterkowy zawrót głowy, sława, chwilowo modne znajomości, grube i romantyczne listy ze stekiem anemicznych gratulacji, telefaksy od rozdzierających cudze szaty nad nie swoimi upadkami, jakieś monstrualnie skąpe honoraria, a wszystko nafaszerowane troską o człowieka, spreparowane tak, by wyciągnąć z pióra następny przekaz.

Zgodnie z przepisem na rewelację, wziąłem się za tworzenie fabularnego pieścidełka. Powiedziałem sobie, że jeśli taka liryczna fujara jak X, mógł zmajstrować “Przygody Y w Z”, to tym bardziej ja, którym sporo chwil odślęczał przy czytaniu Jaspersa i Fromma, ja, który, nie chwalący, znam Cendrasa na wyrywki, a w małym palcu mam wszystkie nienapisane utwory Nabokova, potrafię uporać się z napisaniem arcydzieła!

Jednak już po publikacji mojego wypracowania, które okazało się takie tam i było nieźle pompatyczną ramotą, jeszcze jedną książką, jakby powiedział Cortazar, uważam za minus powieści fakt, że w ogóle trzeba ją pisać. I dlatego wolę wyobrażać sobie, że upichciłem tekst, którego nikt nie przeczytał.
Odpowiedz
#2
Zakręcone i zagmatwane (w tym pozytywnym sensie), z wielorakim dnem w dodatku. Można się doszukiwać sensów i znaczeń, ale równie dobrze przeczytać i uśmiechnąć się do siebie. Dość uniwersalny tekst, z dobrym humorem i niezbyt gorzką prawdą Smile

Gratuluje!
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#3
Czyta się jak zwykle dobrze i miło. Dałeś upust swojej fantazji, bardzo dobrze. Dzięki temu tekst ma wiele znaczeń i wiele zakończeń, jeśli oczywiście ktoś chce pomyśleć nad tym, co przeczytał. Popieram.


Pozdrawiam.
Odpowiedz
#4
'ja nie chwalący' jakoś gryzie uszy

A tak poza tym to podoba mi się pointa. Sam tak kiedyś miałem, jak jeszcze pisałem fantasy :-)
Namaste, Tygerski
to be a struggling writer first you need to know how to struggle
Odpowiedz
#5
Dobre.
Przeczytałam już drugi Twój tekst, i nie znalazłam błędów.

Sposób myślenia masz trochę dziwny, aczkolwiek w pewnym sensie wiem, o co Ci chodzi ;]

Zainteresowałeś mnie, dlatego wdrążę się głębiej w Twoje teksty. Potrafisz, jak sam widzisz, zainteresować ;]

Pozdrawiam, Duś
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości