Ocena wątku:
  • 3 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Odbierz telefon, a opowiem Ci bajkę
#16
Tekst miesiąca to jednak reklama Smile

Fajne opowiadanko, ciekawa bohaterka, zdecydowanie o trudnym charakterze. Dość zaskakująca historia i bardzo fajna narracja.

Plusy masz za telefonowanie do ludzi i opowiadanie bajek (niektórzy naprawdę tak robią Tongue), grubego jamnika i śnieg w lecie Big Grin

z kolei minus za oskarżenia o brak wyobraźni na forum literackim...
no i odnalezienie syerny byłoby taką sensacją, że zaraz ogłosiliby to w telewizji i stąd wiem, że bohaterka kłamała Tongue
Odpowiedz
#17
Szaden- bardzo dziękuję za opinię. Oczywiście masz rację- oskarżanie literatów o brak wyobraźni jest bezpodstawne, ale musisz wziąć pod uwagę, że tekst nie był pisany specjalnie na forum Wink. Stworzyłam go jakiś czas przed rejestracją tutaj. Fakt, że po znalezieniu takiej niezwykłej formy życia jak syrena huczałyby o tym wszystkie gazety. Ale myślę, że takie niedomówienie, wskazujące, jak zauważyłeś, na kłamstwo bohaterki jest właściwe dla dziecka.
W poście poniżej umieszczam poprawiony tekst Smile
Może nie powinnam tego opowiadać, w każdym razie na pewno nie tak często, ale jednak to robię. Zawsze kiedy mi się nudzi (a zdarza się to dosyć często, w końcu ileż można rzucać woreczkami z wodą w bezdomne koty?) dzwonię pod przypadkowy numer i opowiadam. Ludzie często szybko się rozłączają, co strasznie mnie irytuje. Zazwyczaj wtedy ciskam słuchawką o podłogę i odsyłam nieszczęśnika do wszystkich diabłów. Teraz już nikt nie chce słuchać bajek, wszyscy się ich wstydzą i uważają za niepoważne. Ale co to ja miałam? Ach tak, opowiedzieć tę nieszczęsną historię. Jestem Halka, a Ty? Tak wiem, mam dziwne imię, ale to wszystko przez zamiłowanie taty do opery (doprawdy, co ciekawego jest w zdzieraniu sobie gardła i psuciu innym słuchu piskliwym świergotem?). Dlaczego nic nie mówisz? No tak, przecież Ty czytasz, a normalni ludzie (za jakiego zapewne w swej zarozumiałości śmiesz się uważać) nie mówią do siebie podczas czytania. To może zrobisz wyjątek i powiesz jak masz na imię? Nie? No cóż, szkoda. Najwyraźniej zaliczasz się do tych nudziarzy, którym fantazję wypaczyła już kolorowa telewizja i internet, w którym wyobraźnia jest gotowa do pobrania i w dodatku darmowa! Ale właśnie- miałam ci opowiedzieć historię. Chyba musisz się przyzwyczaić, że często gubię wątek. To moja słaba strona. Czasami zapisuję go na żółtej karteczce samoprzylepnej i przyczepiam ją do okna, ale najczęściej wtedy wychodzę do innego pokoju i o kartce zapominam. Ale do rzeczy, bo pewnie już Ciebie (chyba, że wolisz Pana/Panią, bo dalej nie znam Twojego imienia.) szlag trafia, mam rację?
Ile ja mogłam mieć wtedy lat? Może dziesięć, może dwanaście... Na pewno nie wierzyłam już w Świętego Mikołaja, ale dalej lubiłam sukienki w motylki (sukienka- cóż za głupi wynalazek. Nie można w niej grać w piłkę i wygląda się w niej na ułożoną i grzeczną. A wtedy wszystkie starsze panie, słuchające radia przy otwartych oknach krzyczą na ciebie, że rzucanie woreczkami z wodą jest niebezpieczne. Kiedy tam naprawdę nikogo nie było, a ja przypadkiem trafiłam w tego grubego jamnika pani Sulskiej!). Pojechałam z rodzicami nad morze. Do Sopotu. Chociaż nie, chyba to był Kołobrzeg... A może Łeba albo Złote Piaski? Zresztą to nieważne, bo plaża i tak była pełna bladych ludzi, który bezczelnie pokazywali się innym prawie bez ubrania, uważając to za normalne. Przecież to ekshibicjonizm w czystej formie, takie plażowanie powinno być karalne! Mieszkaliśmy w jakimś pensjonacie, gdzie podawali paskudne śniadania (rzadka jajecznica i gumowate parówki z plastiku, silikonu i innych śmieci). Pewnej nocy nie mogłam spać. Była pełnia, a na mnie to jakoś dziwnie działa. No więc wyszłam sobie do ogródka i postanowiłam posiedzieć na plastikowym placu zabaw, ze zjeżdżalnią wysokości jednego metra. Co to za frajda zjeżdżać, kiedy siedząc na szczycie dotykasz stopami ziemi?! Usiadłam więc na huśtawce, ale i tak musiałam podciągnąć kolana pod brodę. Więc studiowałam z bliska liczne strupy i zadrapania na moich nogach (o, tu mam na przykład bliznę, która została mi po bójce z psem ciotki. Naprawdę, podłe zwierzę, jakaś krzyżówka wilczura, owczarka, wilka i Bóg wie czego jeszcze. A zęby to miał chyba z tygrysa szablozębnego!). I nagle usłyszałam dziwny krzyk. Jakby kogoś ze skóry obdzierali, tak się wydzierał. Trochę się przestraszyłam, w końcu byłam sama w ogródku jakiegoś szemranego pensjonatu, a niedaleko kogoś zabijali (to na pewno było zabójstwo, widziałam to w jednym filmie z czerwonym kwadracikiem w roku ekranu, jednym z tych, po których mam koszmary przez tydzień). No więc wstałam z tej nieszczęsnej huśtawki i poszłam w stronę krzyku. Ale nie mam dobrej orientacji w terenie, więc zgubiłam się i zaszłam aż na samą plażę, która o tej porze dnia była śliczna, taka niebiesko- srebrna. Krzyk jednak wciąż był blisko, a teraz nawet bliżej. Poszłam więc w stronę skał, takich dużych, szarych i ostrych (trochę przypominały jakiś pałac albo twierdzę warowną. Świetnie by się tam urządzało bazę przy bitwie na śnieżki, szkoda tylko, że jest lato, a w dodatku bezśnieżne! Śnieg w zimie, przy tej temperaturze jest naprawdę bezsensowny, o wiele bardziej przydałby się w lipcu!). Wspięłam się więc po tych głazach i znalazłam małą wnękę, w której leżała jakaś dziewczyna. Była śliczna, miała zielone włosy (ale nie takie zielone jak butelka po piwie, tylko bardziej w kolorze soczystego jabłka) i bladą cerę. Od pasa w górę była naga, a zamiast nóg miała rybi ogon! Zakryłam usta ręką z wrażenia, bo takie rzeczy zdarzają się przecież tylko w kreskówkach albo w filmach fantastycznych, które sprawiają wrażenie bajek, a wcale nimi nie są. Swoją drogą- od tego jej ogona niemiłosiernie śmierdziało rybą, a między łuski wplątało jej się kilka glonów. Siedziała na kamieniu i wrzeszczała wniebogłosy. Zapytałam czemu tak krzyczy, a ona mi na to, że razem z przypływem znalazła się na tych kamieniach, ale trochę jej się przysnęło i gdy się obudziła woda już odpłynęła, a ona nie może żyć długo bez wody i potrzebuje pomocy. Zaproponowałam jej, że mogę ją trochę ochlapać, co przyjęła z wdzięcznością. W miseczkę utworzoną z rąk nie udało mi się nabrać dużo wody, więc poświęciłam się i wzięłam trochę tej słonej, brudnej substancji (woda to naprawdę nie najlepsze określenie dla tej podejrzanej cieczy) do ust i najzwyczajniej w świecie oplułam stwora.
-A nie boisz się, że gdyby znalazł cię jakiś naukowiec to wysłałby cię do jakiegoś laboratorium, gdzie pokroiliby cię na kawałki i zbadali,a następnie zasuszyli i wkleili do encyklopedii?
-Ach nie!- roześmiała się.- Uwierz, że umiem się świetnie bronić. Znam bardzo wiele walk wschodu, lata praktyki.- Postanowiłam, że zepchnę ją z tych skał. Skóra cała jej zwiotczała, wysuszona brakiem wody. Musiała ją przytrzymywać i naciągać palcami. Nawet oczy wywróciła na lewą stronę, żeby całkiem nie wyschły. Stanęłam za nią i popchnęłam ją z całej siły. Stoczyła się po ostrych skałach, wprost do wody. Trochę ja poraniłam i nawet nie otworzyła oczu, gdy dryfowała w ciemnej wodzie na plecach w plamach własnej krwi (choć krew raczej to nie była, bardziej jakiś dziwny płyn, w kolorze atramentu, jak ten co wypuszczają kałamarnice. Wiem, bo babcia gotuje na tym tuszu czy atramencie zupę, pochorowałam się po niej). Zbiegłam do niej i uderzyłam w twarz. Podobno to powoduje ocucenie. Ale w tym przypadku było tylko gorzej. Siedziałam nad jej wątłym ciałkiem do rana, kiedy to przyszła grupa dziennikarzy i naukowców z pęsetami i pipetami i zabrali ją! A mnie najpierw uczyniono bohaterką nauki. Ale potem zorientowali się, że zabiłam to stworzenie i zamknęli mnie w poprawczaku na dwa lata, gdzie poznałam zepchniętych na margines młodych, zdemoralizowanych i wychowanych w tak zwanych trudnych rodzinach wyrzutków społeczeństwa.
Straszna historia, zniszczyła mi życie. Skąd wiesz, że kłamię?! To niemożliwe, że zauważyłeś to wyłamywanie kostek, jak mogłeś to zauważyć przez papier? A może to przez ten Twój chory realizm i brak wiary w bajki? Tak, to pewnie to. Masz racje, kłamię. Wymyśliłam wszyściutko w tej historii, wszyściutko. A wymyśliłam ją pewnego deszczowego dnia, gdy byłam chora i znudziło mi się już farbowanie barwnikiem spożywczym obiadu na różne kolory, a rzeźbienie w ogryzku jabłka zaczęło mnie nużyć. Wtedy poszperałam w szufladach i w końcu znalazłam mocno już pognieciony kolorowy papier (bo na innym się bajek nie spisuje, to byłoby okropnie smutne!) i korektor (na początku było ciężko, ale jakoś dałam radę) i zapisałam koślawymi literami to wspomnienie- nie wspomnienie. Potem schowałam to do koperty w misie i spaliłam nad kuchenką (kuchenka gazowa to zbawienie! Gdyby nie ona- nad czym piekłabym pianki?). To doprawdy, romantyczne i powinnam czuć się jak w starych książkach mamy zakupionych za bajońskie sumy przed denominacją waluty. Ale w zamian czułam tylko zapach palonego papieru i nieprzyjemną woń palonego korektora. Potem wszystko ładnie zmiotłam na szufelkę i wrzuciłam kotu do plastikowego kubeczka po twarogu, w którym dostaje jedzenie. A teraz opowiadam ją ludziom, żeby choć trochę bajki pozostało w ich poważnym i nudnym życiu, w którym wyobraźnię ściąga się z internetu, a marzenia kupuje w kolorowych katalogach, wydrukowanych na śliskim papierze.
Would you like to say something before you leave?
Perhaps you'd care to state exactly how you feel?
We say goodbye before we've said hello
I hardly even like you
I shouldn't care at all

Odpowiedz
#18
Opowiadanie naprawdę bardzo ciekawe. Wszedłem tu z zamiarem jedynie pobieżnego rzucenia okiem na tekst, a zostałem i przeczytałem całość. Bez bicia przyznaję, że podobało mi się, tak po prostu. Jest w tym coś... nowego. Tak, to dobre określenie. Czuję w tym świeżość.

Błędów też jakoś nie wychwyciłem, może to dlatego, że zbyt zajęty byłem samym czytaniem... jeśli wiesz, co mam na myśli Wink.

Jak najbardziej na tak, 10/10.

Pozdrawiam Smile.
Bujaj w obłokach, bo tylko w ten sposób możesz wznieść się na wyżyny swoich możliwości.
...warto pamiętać.



Odpowiedz
#19
Piotrze, bardzo Ci dziękuję za taką wysoką ocenę Wink
Cieszy mnie, ze trafiłam w Twój gust.
Would you like to say something before you leave?
Perhaps you'd care to state exactly how you feel?
We say goodbye before we've said hello
I hardly even like you
I shouldn't care at all

Odpowiedz
#20
Cytat:Trochę ja poraniłam
Jedyny błąd, który znalazłam
Opowiadanie interesujące. Nie powaliło mnie, ale muszę przyznać, że to prawdziwy majstersztyk. Kłaniam się.
Odpowiedz
#21
(05-04-2012, 15:12)Katniss napisał(a): Zresztą to nieważne, bo plaża i tak była pełna bladych ludzi, który bezczelnie pokazywali się innym prawie bez ubrania

Jedyny błąd, jaki zauważyłam. Nic innego nie rzuciło mi się w oczy.
Muszę przyznać, że to opowiadanie jak najbardziej mi się spodobało. A główna bohaterka... szczerze mówiąc, utożsamiam się z nią Smile. Dziwna, zakręcona, zwariowana i chyba trochę powalona, co nie? Taka jak ja ^^ Tylko że ja nie piekę pianek nad kuchenką. Ja robię tosty nad zapałką xD Serio. No, no, no. Miałam komentować wg swojego wymyślonego układu, ale to opowiadanie... rozłożyło mnie na łopatki. Po czymś takim nie mogłam pisać składnie. Jest świetne. 11/10 Big Grin
Ani czas, ani mądrość nie zmieniają człowieka – bo odmienić istotę ludzką zdolna jest wyłącznie miłość. ~Paulo Coelho



Jeżeli potrzebujesz kogoś, kto przeczyta Twój tekst i podzieli się spostrzeżeniami - pisz na PW. Na pewno odpiszę.
Odpowiedz
#22
Changed, Scathach,
bardzo Wam dziękuję za pozytywną opinię. Swoją drogą- macie niezłe oko, bo ja czytałam ten tekst pięć razy i tych literówek nie zauważyłam Smile
Would you like to say something before you leave?
Perhaps you'd care to state exactly how you feel?
We say goodbye before we've said hello
I hardly even like you
I shouldn't care at all

Odpowiedz
#23
Cytat:Swoją drogą- macie niezłe oko, bo ja czytałam ten tekst pięć razy i tych literówek nie zauważyłam Smile
Gdybym tak jeszcze je miała do błędów w swoich własnych tekstach, to byłoby cudownie. Smile
Odpowiedz
#24
No cóż, ja również muszę się sporo namęczyć, żeby w swoich tekstach dostrzec błędy, które w utworach innych są dla mnie oczywiste. Zawsze wygodniej poprawiać innych niż siebie.
Would you like to say something before you leave?
Perhaps you'd care to state exactly how you feel?
We say goodbye before we've said hello
I hardly even like you
I shouldn't care at all

Odpowiedz
#25
Magiczne! Zaczarowałaś mnie, dziękuję Wink
Odpowiedz
#26
(19-04-2012, 20:24)nowhere_man napisał(a): Magiczne! Zaczarowałaś mnie, dziękuję Wink

Bardzo mnie to cieszy Wink
Would you like to say something before you leave?
Perhaps you'd care to state exactly how you feel?
We say goodbye before we've said hello
I hardly even like you
I shouldn't care at all

Odpowiedz
#27
Czekam na kolejną opowieść Przeszukałem forum i chyba nie ma tu nic innego Twojego? Niestety.

W każdym razie czekam z niecierpliwością.
Odpowiedz
#28
Faktycznie- póki co na forum to moje jedyne opowiadanie. Ale kolejne właśnie się szlifuje, więc będzie się go można spodziewać w następnych dniach.
Powiedzmy, że miałam mały kryzys twórczy przez ostatni miesiąc Wink
Would you like to say something before you leave?
Perhaps you'd care to state exactly how you feel?
We say goodbye before we've said hello
I hardly even like you
I shouldn't care at all

Odpowiedz
#29
Bardzo przyjemny tekst, oryginalny, zmyślny, "porąbany", z deka absurdalny, lekki, sympatyczny.
natural born killer
Odpowiedz
#30
Predatorze, bardzo dziękuję za takie miłe słowa Smile
Would you like to say something before you leave?
Perhaps you'd care to state exactly how you feel?
We say goodbye before we've said hello
I hardly even like you
I shouldn't care at all

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości