Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Obiata dla bezimiennej
#1
Wczorajsze barwy rozmazane na szkle
spływają niczym krew ofiarna.
Strużki wsączają w podniebienie
smak gorzkich migdałów, powoli wypełnia
zapieczone gardło.

Natrętny szept rozbija powietrze w mozaikę:
jednak to śmieszne, umiera kolejny świt,
a ja wciąż słyszę spadające gwiazdy.

Tylko szkoda, że snujące się dymy
to dogasające sterty niespełnionych życzeń.
Więc drżącą ręka zamykam noc
w słoiku i wciąż nie jestem gotów.

Ale to przyjdzie samo, nawet nie zapuka,
spokojnie przesączy się przez szpary
pomiędzy każdym krokiem 
sekundnika.
Odpowiedz
#2
Marcin, kurczę, Ty świetnie piszesz.
Wszystko jest na miejscu. Każde słowo, kursywa i interpunkcja.
Ale napisz raz inaczej. Tak kompletnie inaczej, abym nie poznał i się bardzo zdziwił.
Wtedy przyjdzie zdziwko, nawet nie zapuka i przesączy się przez szpary...
Wiersz jest oczywiście świetny.
Jest tylko taki sam.
Odpowiedz
#3
Wiersz jak wiersz, ciut inny, widać, że nie o egzystencjalnych lękach sędziego Tuleyi.

Dla mnie jak przy każdym tekście istotna jest geneza powstania, doboru słów, frazowania.

Reszta to strukturalny zapis masy objętościowej wierszówek.

No, to mam nawet komentaże awansem na kazdy zaś.

Można się popopalać.

Pozdrawiam.
Odpowiedz
#4
Drugi po "Trzeźwieniach" najlepszy w tej tematyce.
Mocny i nie pozostawiający nadziei (no i ten tytuł...).
Forma jak zawsze nienaganna - wizytówka Sztelaka.
Po prostu 5/5.
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości