Cóż,
pustych słów nie kochają gwiazdy.
Jak więc wykrzyczeć mam?
Spod powiek lśnią
nazbyt odległym blaskiem,
a w próżni dźwięku brak.
Pędź, pędź błękitna,
w tańcu wokół słońca.
Patrz, niedaleko Mars
czerwienią się wtrąca.
Spójrz,
w pulsie krwi przetaczam na orbitę,
przez prawo ciał.
Wśród pustki gnam i krążę po elipsie,
a nocą sny przemycam;
jak to bym dotknąć chciał.
Śpiewaj i tańcz
w niebieskich sfer muzyce.
Ja będę pląsał obok,
ocean w dłoń pochwycę.
Podciągnę stąd sukienki falbanki,
uniosę wzwyż.
Zaleję ląd, wycofam ukradkiem
pobladłą twarz.
W pętli, a przecież trwam.
Odliczam dni, trwonię kolejne kwadry.
Kosmiczny pył piętnuje mnie,
cętkami blizn szkaradnych.
Na zegarmistrza próżny gniew.
Lecz ty wciąż tańcz
w pstrokatej spódnicy.
Zielony gaj
pielęgnuj pod błękitem.
Nie sięgnę, choćbym chciał.
pustych słów nie kochają gwiazdy.
Jak więc wykrzyczeć mam?
Spod powiek lśnią
nazbyt odległym blaskiem,
a w próżni dźwięku brak.
Pędź, pędź błękitna,
w tańcu wokół słońca.
Patrz, niedaleko Mars
czerwienią się wtrąca.
Spójrz,
w pulsie krwi przetaczam na orbitę,
przez prawo ciał.
Wśród pustki gnam i krążę po elipsie,
a nocą sny przemycam;
jak to bym dotknąć chciał.
Śpiewaj i tańcz
w niebieskich sfer muzyce.
Ja będę pląsał obok,
ocean w dłoń pochwycę.
Podciągnę stąd sukienki falbanki,
uniosę wzwyż.
Zaleję ląd, wycofam ukradkiem
pobladłą twarz.
W pętli, a przecież trwam.
Odliczam dni, trwonię kolejne kwadry.
Kosmiczny pył piętnuje mnie,
cętkami blizn szkaradnych.
Na zegarmistrza próżny gniew.
Lecz ty wciąż tańcz
w pstrokatej spódnicy.
Zielony gaj
pielęgnuj pod błękitem.
Nie sięgnę, choćbym chciał.
Kłamstwo wymaga wiary, aby zaistnieć. Uwierzę w każde pod warunkiem, że mi się spodoba.
J.E.S.
***
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.
J.E.S.
***
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.