20-09-2015, 05:27
Czyli… o pół płetwy nad człowiekiem
Czy gość powinien mieć większe prawa od gospodarza? Kika lat temu na dealerskim forum Subaru wybuchła wojna. Zapalnikiem stał się moderator, który korzystając ze swojego statusu, reklamował na forum firmę tuningującą samochody tej marki. Pomijając aspekty prawne, takie jak między innymi, utrata gwarancji w wyniku technicznej modyfikacji samochodu, było to działanie na ekonomiczną szkodę dealera. Moderatora nie zwolniono, a jedynie postawiono mu ultimatum – albo Subaru albo firma tuningowa. Nie jest to istota tego felietonu. Istotą jest fakt, że jego odejście sprowokowało gorącą dyskusję na temat, kto na forum jest gościem, a kto gospodarzem i kto ma jakie prawa.
W obronie źle pojmowanej demokracji, nie tylko młodociani forumowicze uwłaczali gospodarzowi i przytaczali jakieś egocentryczne argumenty twierdząc, że w wyniku zakupu auta tej marki stali się współwłaścicielami forum. Właściciel i gospodarz, zakładając forum popełnił jeden maleńki, prawie nie istotny błąd prawny. Wierząc w ludzką przyzwoitość, nie stworzył regulaminu, który ustaliłby wyraźnie kto jest kim na forum. Stanąłem po stronie gospodarza. Ekstremiści odeszli i założyli własne forum. Spotykam dzisiaj tych samych ludzi na forach i portalach społecznych, protestujących przeciw wpuszczaniu do Europy, a przede wszystkim do naszego kraju, imigrantów z ogarniętej wojną Syrii. Podstawowym argumentem budzącym ich niechęć w stosunku do przybyszów, jest brak szacunku i agresywność gości w stosunku do gospodarzy. No cóż, wychodzi na to, że ja zawsze byłem tego zdania.
Nie mam nic przeciwko imigrantom, ponieważ sam w pewnym sensie byłem nim kilkakrotnie w swoim życiu, w różnych krajach. Zawsze jednak starałem się szanować i przestrzegać prawa jakie tam obowiązywało i asymilować z sąsiadami.
Jeżeli widzę skrzywdzoną istotę, czy to dziecko, kobietę, mężczyznę lub zwierzę, zawsze staję po jego stronie. Jeżeli widzę złodziei, oszustów, rozwydrzoną młodzież, agresywnych ludzi i bandytów krzywdzących innych i niszczących wszystko na swojej drodze, zawsze będę przeciwko nim.
Byłem człowiekiem tolerancyjnym, dokąd słowo tolerancja oznaczało równość. Dzisiaj jest permanentnie mylone z poprawnością polityczną czyli zakłamaniem. Tolerancja w dzisiejszym wydaniu, to pogarda osoby tolerującej wobec osoby tolerowanej.
Pod wpływem pewnego mądrego człowieka, który powiedział „kiedyś traktowałem ludzi dobrze, a teraz traktuję ich z wzajemnością”, przestałem być tolerancyjny. Ta cywilizacja zjada ludzi uczciwych na śniadanie, po obiedzie beknie ich duchem, a wieczorem nie ma już po nich śladu ani w jej jelitach ani w podgrzanej atmosferze.
Bycie uczciwym jest nieopłacalne. Opłacalne jest bycie poprawnym polityczne. Gdybym napisał ten felieton tak jak naprawdę czuję, używając słów, które cisną mi się na usta, nikt by go nie wydrukował. To podobnie jak z zawartością tego co jemy. Jeżeli ktoś sprzedaje produkt w skład którego wchodzą pojedyncze erytrocyty, leukocyty i nabłonniki i ujmie je w składzie, sprzedawca zaakceptuje i lunie to klientom, bo się nie zna. Gorzej gdyby producent napisał że do tego nasikał, a powyższe składniki o tym jednoznacznie świadczą. Dlatego pisząc felietony stosuję leukocyty, a nie mocz.
Ludzie w swoim snobizmie uwielbiają trudne słowa, a poprawność polityczna, brak wiedzy i zamiłowanie do udawanej wyższej kultury, sprawia że proste i nieskomplikowane wulgaryzmy muszą być zawoalowane, gdyż jako niepoprawne politycznie są niestrawne.
To co aktualnie dzieje się w Europie w kwestii imigracji sprawia, że dochodzę do wniosku iż niektórzy ludzie powinni żyć nie dłużej niż łosoś, czyli do chwili oddania „mleczu”, ponieważ później zatracają odruchy, które świadczyłyby o chęci zachowania gatunku. To wskazywałoby, że łosoś jest rasą wyższą, gdyż zdał sobie z tego sprawę i zaraz po prokreacji czyli pozaustrojowy zalaniu jajeczek mleczem (in vitro - co zdarza się w przyrodzie) zdycha. Młody łosoś nie ma matki, ojca, babci, a już tym bardziej autorytetów moralnych. Nie ma nikogo kto by go indoktrynował, wychowywał zgodnie z jakimiś wartościami. Radzi sobie sam, jest zdrowy psychicznie, a co najważniejsze smaczny, pożywny i traktowany przez ludzi jako zdrowa i niskokaloryczna żywność.
Człowiek przyzwyczaił się i nauczył nazywać siebie rasą inteligentną i w jakimś niewielkim, nieznanym mi procencie ma rację, wysyłając satelity mające badać atmosferę innych planet, badać daleki kosmos, tworząc roboty, cuda techniki video, audio info i socjo ale z drugiej strony potrafi uciąć głowę drugiemu człowiekowi w imię jakiejś niewidzialnej i nieudokumentowanej istoty opisanej w książce która jest niczyjego autorstwa, czyli …w imię słownego przekazu lub bajki.
Czy rasa ludzka rozwija się nierównomiernie? Czy to jedynie kwestia wykształcenia i światopoglądu. Co powoduje taki rozłam.
Kilka tygodni temu zmarł bardzo bliski mi człowiek. Był starym, prostym góralem podkarpackim. Przez całe swoje dzieciństwo był parobkiem u obcych ludzi, gdyż jego własny ojciec postanowił się go pozbyć. Tadeusz, bo tak miało na imię, wyrósł na wspaniałego, uczciwego i sprawiedliwego człowieka, który mimo braku wykształcenia był odznaczony orderem, dzierżył stanowisko prezesa, a ludzie którzy go znali darzyli go szacunkiem, gdyż był dobry i szanował innych. Co sprawia że ktoś jest dobry? Czyżby to samo co sprawia, że łosoś jest dobry ? Brak rodziny, indoktrynacji i odgórnego ukierunkowania na dobro i zło?
Doświadczenie życiowe sprawia, że człowiek ustala sobie sam wartości i to samo doświadczenie sprawia, że te wartości są nienaruszalnym fundamentem jego światopoglądu.
Człowiekiem indoktrynowanym można dowolnie manipulować. Wmawiać mu rzeczy i prawa. Można sprawić że będzie wierzył w jakiegoś boga lub w ekonomię. Nie będzie kierował się ludzkimi (czyli normalnymi zwierzęcymi) odruchami. Będzie polityczno-społeczną chorągiewką do powiewania ZA lub NA POHYBEL, dlatego każdy kto chce w przyszłości trzymać ludzkość „za twarz”, stara się zawładnąć umysłami przedszkolaków.
To gwarantuje mu sukces w przyszłości mimo że nie ma prawa tego dożyć ale ma szansę stać się cząstką historii, nawet jeżeli będzie to historia negatywna, gdyż znajdą się historycy, którzy mimo wszystko przedstawią Go jeżeli nie jako postać pozytywną, to chociaż kontrowersyjną (coś jak marszałek Piłsudzki) a to jest akurat modne. Tacy ludzie mnie jedynie denerwują - przyjmując oczywiście nomenklaturę poprawności politycznej magazynu do którego piszę, natomiast przerażają mnie tacy ludzie, którzy w imię wartości, które im wpojono, są wstanie odebrać drugiej istocie życie. Ludzie z tak głęboko wypranym rozumem, że potrafią nie dbając o własne życie, odebrać go innym. Żołnierze, mordercy psychopaci i terroryści.
Świat w którym się urodziłem był dzięki dobrym, prostym, przyjaznym i nie zawistnym ludziom wspaniały. Istniały w nim elementy rasizmu, zimnej wojny i podziałów na dobrych i złych ale był to oddalony świat wielkiej, międzynarodowej polityki. Gdyby nastąpił polityczno wojskowy kryzys, człowiek dzięki stworzonej przez Siebie technice zbrojeniowej, wyparowałby w ułamku sekundy i nieświadomości. Świat w którym przyjdzie mi umrzeć jest geopolityczno, makroekonomiczno, terrorystycznym koszmarem. To nie jest świat ludzi, to jest świat konsorcjów, sieci handlowych, kont, oszustw, korupcji, kapitałów, zawiści, nienawiści, anty ludzkiej polityki, ździerstwa, oszustwa w imieniu prawa, fizycznego i psychicznego terroru ale za to politycznej poprawności. Według mnie - dla niej nie warto umierać. Dla nie można co najwyżej… zdechnąć.
Politycy, misjonarze, dysydenci, akwizytorzy i terroryści wszystkich krajów łączcie się. Zrzućcie się na statek kosmiczny i lećcie. Wszystko jedno gdzie, ponieważ i tak nigdzie nie dolecicie. Statek ten eksploduje od nagromadzonej i zakamuflowanej poprawnością polityczną nienawiści do współtowarzyszy podróży.
Ps. Dziś na kolację zjem rybę czyli istotę rasy wyższej… wędzonej.
Czy gość powinien mieć większe prawa od gospodarza? Kika lat temu na dealerskim forum Subaru wybuchła wojna. Zapalnikiem stał się moderator, który korzystając ze swojego statusu, reklamował na forum firmę tuningującą samochody tej marki. Pomijając aspekty prawne, takie jak między innymi, utrata gwarancji w wyniku technicznej modyfikacji samochodu, było to działanie na ekonomiczną szkodę dealera. Moderatora nie zwolniono, a jedynie postawiono mu ultimatum – albo Subaru albo firma tuningowa. Nie jest to istota tego felietonu. Istotą jest fakt, że jego odejście sprowokowało gorącą dyskusję na temat, kto na forum jest gościem, a kto gospodarzem i kto ma jakie prawa.
W obronie źle pojmowanej demokracji, nie tylko młodociani forumowicze uwłaczali gospodarzowi i przytaczali jakieś egocentryczne argumenty twierdząc, że w wyniku zakupu auta tej marki stali się współwłaścicielami forum. Właściciel i gospodarz, zakładając forum popełnił jeden maleńki, prawie nie istotny błąd prawny. Wierząc w ludzką przyzwoitość, nie stworzył regulaminu, który ustaliłby wyraźnie kto jest kim na forum. Stanąłem po stronie gospodarza. Ekstremiści odeszli i założyli własne forum. Spotykam dzisiaj tych samych ludzi na forach i portalach społecznych, protestujących przeciw wpuszczaniu do Europy, a przede wszystkim do naszego kraju, imigrantów z ogarniętej wojną Syrii. Podstawowym argumentem budzącym ich niechęć w stosunku do przybyszów, jest brak szacunku i agresywność gości w stosunku do gospodarzy. No cóż, wychodzi na to, że ja zawsze byłem tego zdania.
Nie mam nic przeciwko imigrantom, ponieważ sam w pewnym sensie byłem nim kilkakrotnie w swoim życiu, w różnych krajach. Zawsze jednak starałem się szanować i przestrzegać prawa jakie tam obowiązywało i asymilować z sąsiadami.
Jeżeli widzę skrzywdzoną istotę, czy to dziecko, kobietę, mężczyznę lub zwierzę, zawsze staję po jego stronie. Jeżeli widzę złodziei, oszustów, rozwydrzoną młodzież, agresywnych ludzi i bandytów krzywdzących innych i niszczących wszystko na swojej drodze, zawsze będę przeciwko nim.
Byłem człowiekiem tolerancyjnym, dokąd słowo tolerancja oznaczało równość. Dzisiaj jest permanentnie mylone z poprawnością polityczną czyli zakłamaniem. Tolerancja w dzisiejszym wydaniu, to pogarda osoby tolerującej wobec osoby tolerowanej.
Pod wpływem pewnego mądrego człowieka, który powiedział „kiedyś traktowałem ludzi dobrze, a teraz traktuję ich z wzajemnością”, przestałem być tolerancyjny. Ta cywilizacja zjada ludzi uczciwych na śniadanie, po obiedzie beknie ich duchem, a wieczorem nie ma już po nich śladu ani w jej jelitach ani w podgrzanej atmosferze.
Bycie uczciwym jest nieopłacalne. Opłacalne jest bycie poprawnym polityczne. Gdybym napisał ten felieton tak jak naprawdę czuję, używając słów, które cisną mi się na usta, nikt by go nie wydrukował. To podobnie jak z zawartością tego co jemy. Jeżeli ktoś sprzedaje produkt w skład którego wchodzą pojedyncze erytrocyty, leukocyty i nabłonniki i ujmie je w składzie, sprzedawca zaakceptuje i lunie to klientom, bo się nie zna. Gorzej gdyby producent napisał że do tego nasikał, a powyższe składniki o tym jednoznacznie świadczą. Dlatego pisząc felietony stosuję leukocyty, a nie mocz.
Ludzie w swoim snobizmie uwielbiają trudne słowa, a poprawność polityczna, brak wiedzy i zamiłowanie do udawanej wyższej kultury, sprawia że proste i nieskomplikowane wulgaryzmy muszą być zawoalowane, gdyż jako niepoprawne politycznie są niestrawne.
To co aktualnie dzieje się w Europie w kwestii imigracji sprawia, że dochodzę do wniosku iż niektórzy ludzie powinni żyć nie dłużej niż łosoś, czyli do chwili oddania „mleczu”, ponieważ później zatracają odruchy, które świadczyłyby o chęci zachowania gatunku. To wskazywałoby, że łosoś jest rasą wyższą, gdyż zdał sobie z tego sprawę i zaraz po prokreacji czyli pozaustrojowy zalaniu jajeczek mleczem (in vitro - co zdarza się w przyrodzie) zdycha. Młody łosoś nie ma matki, ojca, babci, a już tym bardziej autorytetów moralnych. Nie ma nikogo kto by go indoktrynował, wychowywał zgodnie z jakimiś wartościami. Radzi sobie sam, jest zdrowy psychicznie, a co najważniejsze smaczny, pożywny i traktowany przez ludzi jako zdrowa i niskokaloryczna żywność.
Człowiek przyzwyczaił się i nauczył nazywać siebie rasą inteligentną i w jakimś niewielkim, nieznanym mi procencie ma rację, wysyłając satelity mające badać atmosferę innych planet, badać daleki kosmos, tworząc roboty, cuda techniki video, audio info i socjo ale z drugiej strony potrafi uciąć głowę drugiemu człowiekowi w imię jakiejś niewidzialnej i nieudokumentowanej istoty opisanej w książce która jest niczyjego autorstwa, czyli …w imię słownego przekazu lub bajki.
Czy rasa ludzka rozwija się nierównomiernie? Czy to jedynie kwestia wykształcenia i światopoglądu. Co powoduje taki rozłam.
Kilka tygodni temu zmarł bardzo bliski mi człowiek. Był starym, prostym góralem podkarpackim. Przez całe swoje dzieciństwo był parobkiem u obcych ludzi, gdyż jego własny ojciec postanowił się go pozbyć. Tadeusz, bo tak miało na imię, wyrósł na wspaniałego, uczciwego i sprawiedliwego człowieka, który mimo braku wykształcenia był odznaczony orderem, dzierżył stanowisko prezesa, a ludzie którzy go znali darzyli go szacunkiem, gdyż był dobry i szanował innych. Co sprawia że ktoś jest dobry? Czyżby to samo co sprawia, że łosoś jest dobry ? Brak rodziny, indoktrynacji i odgórnego ukierunkowania na dobro i zło?
Doświadczenie życiowe sprawia, że człowiek ustala sobie sam wartości i to samo doświadczenie sprawia, że te wartości są nienaruszalnym fundamentem jego światopoglądu.
Człowiekiem indoktrynowanym można dowolnie manipulować. Wmawiać mu rzeczy i prawa. Można sprawić że będzie wierzył w jakiegoś boga lub w ekonomię. Nie będzie kierował się ludzkimi (czyli normalnymi zwierzęcymi) odruchami. Będzie polityczno-społeczną chorągiewką do powiewania ZA lub NA POHYBEL, dlatego każdy kto chce w przyszłości trzymać ludzkość „za twarz”, stara się zawładnąć umysłami przedszkolaków.
To gwarantuje mu sukces w przyszłości mimo że nie ma prawa tego dożyć ale ma szansę stać się cząstką historii, nawet jeżeli będzie to historia negatywna, gdyż znajdą się historycy, którzy mimo wszystko przedstawią Go jeżeli nie jako postać pozytywną, to chociaż kontrowersyjną (coś jak marszałek Piłsudzki) a to jest akurat modne. Tacy ludzie mnie jedynie denerwują - przyjmując oczywiście nomenklaturę poprawności politycznej magazynu do którego piszę, natomiast przerażają mnie tacy ludzie, którzy w imię wartości, które im wpojono, są wstanie odebrać drugiej istocie życie. Ludzie z tak głęboko wypranym rozumem, że potrafią nie dbając o własne życie, odebrać go innym. Żołnierze, mordercy psychopaci i terroryści.
Świat w którym się urodziłem był dzięki dobrym, prostym, przyjaznym i nie zawistnym ludziom wspaniały. Istniały w nim elementy rasizmu, zimnej wojny i podziałów na dobrych i złych ale był to oddalony świat wielkiej, międzynarodowej polityki. Gdyby nastąpił polityczno wojskowy kryzys, człowiek dzięki stworzonej przez Siebie technice zbrojeniowej, wyparowałby w ułamku sekundy i nieświadomości. Świat w którym przyjdzie mi umrzeć jest geopolityczno, makroekonomiczno, terrorystycznym koszmarem. To nie jest świat ludzi, to jest świat konsorcjów, sieci handlowych, kont, oszustw, korupcji, kapitałów, zawiści, nienawiści, anty ludzkiej polityki, ździerstwa, oszustwa w imieniu prawa, fizycznego i psychicznego terroru ale za to politycznej poprawności. Według mnie - dla niej nie warto umierać. Dla nie można co najwyżej… zdechnąć.
Politycy, misjonarze, dysydenci, akwizytorzy i terroryści wszystkich krajów łączcie się. Zrzućcie się na statek kosmiczny i lećcie. Wszystko jedno gdzie, ponieważ i tak nigdzie nie dolecicie. Statek ten eksploduje od nagromadzonej i zakamuflowanej poprawnością polityczną nienawiści do współtowarzyszy podróży.
Ps. Dziś na kolację zjem rybę czyli istotę rasy wyższej… wędzonej.
Prawda jest jak dupa, każdy ma własną.
https://www.facebook.com/Waldemar.Biela.rysunek/?ref=hl
https://www.facebook.com/Waldemar.Biela.rysunek/?ref=hl