Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Postęp, czyli sztuczny ząb mądrości
#1
Niekiedy oglądam stare westerny. Wiatr hula po prerii, na horyzoncie drewniana chałupina, a w jej środku pompa, by tamtejsza baba nie wychodziła w pluchę czy zamróz i mordowała się przynoszeniem wody ze studni (u nas, w skansenie nad Wisłą do niedawna były w użyciu koromysła).

Postęp w sprawach technicznych jest nierównomiernie rozłożony. W Indiach, dajmy na to, lepianki z gliny sąsiadują z luksusowymi wieżowcami naszpikowanymi elektroniką. Przeciętny nomada z Arabii Saudyjskiej, legitymujący się ilorazem inteligencji nieco mniejszym od swojego wielbłąda, posiada telefon satelitarny. W Korei Północnej większość społeczeństwa opycha się trawą po to, by kilku kacyków mogło sobie pozwolić na atomową broń.

Do jakiej dziury krytej słomą nie wejdziesz i gdzie nie zajrzysz, ludzie mają plastikowe wiadra, butelki, komórki z chipami; cała globalna wiocha zalana jest jednakowymi dekoracjami, benzynowymi stacjami, supermarketami. Jest wyposażona w identyczne metki, stroje, fryzury, kałasznikowy i makijaże.

Od Alaski po Madagaskar ciągną się bezmiary McDonaldów, nadruki na tiszertach i pepsi. Od tajnych lodowców na pustyni Gobi po niewidoczne lasy deszczowe Islandii, mamy amerykańskie ciągoty za namiastkami luksusu. Odwieczną pogoń za mirażami dobrobytu.

A równocześnie brakuje nam elementarnej wiedzy o odrębnej umysłowości mieszkańców, o złożonej historii krajów, które chcemy - tym luksusem – spacyfikować i ugnieść po swojemu. Z przerażeniem odkryłem: nauczono mnie zachwytu nad ulepszaniem swojego istnienia, znerwicowanych oczekiwań na towarzyszące mu, techniczne nowinki, pędu do matołkowatej postępowości!

Tum się rozmarzył: ech, gdyby nie było komórek, telewizji, atomówek, cybernetycznej sieci! Do Australii jechało by się z pół roku, a z powrotem, to ze dwa. O Marksie, Leninie i pomniejszych kutasach nie byłoby wzmianek. Nie trapiłaby mnie informacyjne chaosy i natłoki zbędnych wrażeń, nie dręczyło powierzchowne rozumienie świata, szybka nuda i łatwa dekoncentracja, ta niemożność skupienia uwagi na czymś istotniejszym, niż dupa Maryni, nie doskwierałby mi tak bardzo, jak przymus pogoni za coraz to nowszymi wrażeniami!

Stwierdziłem więc, że już nie chcę być wielozadaniowym, wielofunkcyjnym połykaczem doznań, a wolę zostać wczorajszym człowiekiem!
Odpowiedz
#2
Oj, czuję że chyba się z tobą zgodzę. Trudniej dziś bodaj, niż kiedyś o porozumienie z drugim człowiekiem. Postęp techniczny jakoś nie idzie w parze z postępem moralnym, etycznym, duchowym, czy jak by tego nie określić. Ogół ludzi jakoś nie stał się lepszy.To raczej sprawa indywidualnej pracy jednostek nad sobą. mam wrażenie że wiele wynalazków może służyć temu, by komuś, sobie uczynić dobro, lub przeciwnie. Choćby najprostszy, od dawna znany przykład: nóż - krojenie chleba, lub zabójstwo. Ciekawe coby było, gdyby postęp cywilizacyjny zatrzymał się - teraz, lub dawno temu.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości