Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Nowy wzór - proza maj 2019
#1
Star 
Uprzedzając pytania - nie, to nie pomyłka. Napisałem opowiadanie post-apoSmile
Pomysł na nie tak długo mi świerzbił mózg, że uległem i powstał taki tekst... Swoją drogą, jak już kończyłem pisanie, przyszły rozmyślania nad kontynuacją, ale cóż, zobaczymy, zobaczymy...

Tymczasem, życząc miłej lektury, i będąc zżeranym przez ciekawość co do Waszych opinii - zapraszam do czytaniaSmile


Nowy wzór
Pół psa to niewiele, ale zawsze coś.
Wtórnik otworzył wieko skrzyni, wrzucił do środka znalezioną biomasę. Obniżył temperaturę wewnętrzną zbiornika, aktywował proces wstępnej regeneracji tkanki – była w zaawansowanym stopniu rozkładu.
Poszedł dalej. Kontener, połączony z nim sygnałem, podążył za nim, unosząc się nad ziemią. Wedle przyswojonej wiedzy, jak przypomniał sobie wtórnik, w przeszłości ludzie gromadzili zwłoki w skrzyniach zwanych trumnami. W żaden sposób nie pozyskiwali jednak ani nie wykorzystywali biomasy, pozwalając jej gnić. Mężczyzna zupełnie nie rozumiał takiego marnotrawstwa. Nawet obecnie, mimo że jego Wzór był w stanie otrzymać odpowiednie zasoby z tkanki roślinnej, to jednak tkanki zwierzęce i ludzkie były najlepiej przyswajalne i wydajne.
A każdy gram był bezcenny. Zwłaszcza, że do stworzenia jednego klona z Wzoru potrzeba było o wiele więcej masy komórkowej, niż pozyskiwało się z martwych tkanek. W zależności od stopnia rozkładu, poziom wydajności wynosił do 75%. Mimo że szczątki psa znalezione przez reprodukta nie ważyły zbyt wiele, to jednak zawierały fragmenty głowy, a może wciąż jeszcze oczu – najbardziej skomplikowane i wydajne tkanki organizmu, dlatego warto było je przechować i zakonserwować, a nawet spróbować regeneracji.
Reprodukt jeszcze raz przyjrzał się gruzowisku w pobliżu szczątków. Przecież skoro znalazł pół ciała, gdzieś mogła leżeć druga część. Bywało też, że martwe zwierzęta leżały stadami albo, co jeszcze bardziej pożądane, pies padł obok człowieka, będąc z nim wcześniej połączonym zażyłą relacją. Tym razem jednak nie było nic więcej.
Wtórnik minął rumowisko, wyszedł na drogę. Ruszył nią w kierunku obszaru, gdzie według dostępnych mu informacji znajdowały się ruiny większej aglomeracji. Na podobne obszary wysyłane były misje poszukujące surowców nieorganicznych i często dochodziło na nich do potyczek między przedstawicielami odmiennych wzorów. To z kolei powodowało, że reprodukci tacy jak on, mający za zadanie pozyskiwanie biomasy, często natykali się na trupy. Ze wschodu napływały burzowe chmury. Wtórnik dostrzegł po swojej lewej stronie liczne błyski wyładowań atmosferycznych. Należało znaleźć jakieś schronienie – nie było możliwości powrotu na czas do macierzy. Również ubarwienie obłoków budziło podejrzenie – odcień czerwieni wskazywał na możliwość występowania szkodliwych związków w deszczu.
Reprodukt usłyszał pomruk grzmotu. Czy raczej… Nie, dźwięk był trochę inny, wyższy, jakby łoskot metalu. Do tego dobiegał z innej strony, nie wybrzmiewał też aż taki pogłos – jego źródło musiało być o wiele bliżej.
Wycofał się kilkanaście kroków, zaparkował skrzynię w zaułku, wyłączył w niej tryb podążania za sygnałem. Podkradł się na poprzednią pozycję. Odpiął kaburę, wyciągnął pistolet. Nie był nabity ostrą amunicją, a szybko działającym środkiem nasennym. Było to podstawowe wyposażenie kolektorów biomasy – jak podejrzewał reprodukt, również przedstawicieli innych wzorów. Pocisk usypiający pozwalał unieszkodliwić istotę, właściwie o dowolnej masie ciała do dwustu kilogramów, zachowując względną żywotność tkanek, a na pewno powstrzymując je przed pośmiertnym rozkładem.
Wtórnik podszedł do zrujnowanej ściany budynku. Z drugiej strony – sądząc po generowanym dźwięku, w odległości około dziesięciu metrów – znajdowało się potencjalne źródło biomasy. Wyjrzał zza wytartych cegieł i poczuł przypływ adrenaliny – to szabrował reprodukt z innego wzoru.
Wzornik wolną dłonią uruchomił w broni pompkę ciśnieniową, wywołując ledwo słyszalny syk i… tamten usłyszał.
Zaskoczony szabrownik uniósł głowę. Znów skulił się, miotając w przyczajonego trzymanym łomem. Rzucił też nadpalonym kawałkiem deski z drugiej dłoni, potem chciał uskoczyć i dobyć własnej broni. Wszystko to zajęło jednak zbyt dużo czasu.
Napastnik z opanowaniem uniknął obu pocisków, zmieniając swoją pozycję tylko w niewielkim stopniu. Lekko skorygował postawę, przymierzył, strzelił, nim tamten wyszarpnął pistolet z kabury. Schował się za betonową ścianą, wsłuchując się w łoskot osuwającej się na gruz ofiary. Przeczekał jeszcze minutę i przeszedł na drugą stronę bariery. Wstrzyknął nieprzytomnemu drugą substancję usypiającą, o wydłużonym czasie działania. Przyprowadził kontener, upchał nowy surowiec do środka. Zamknął.

Wyszedł przez przeciwległą, również zrujnowaną, ścianę budynku. Rozejrzał się i poczuł nagły przypływ endorfiny – wyglądało na to, że nieprzytomny znalazł jakieś miejsce potyczki grup szturmowych. Wyjaśniało to nieostrożność i nieprzygotowanie na zasadzkę. Ofiara po prostu nie potrafiła opanować nadmiernie wydzielanych substancji impresjogennych.
Wtórnik wciąż spoglądał na pole walki. Niewielki placyk, z trzech stron otoczony budynkami – a raczej pozostałymi ścianami dawnych budowli. Na nich, tu i ówdzie, plamy sadzy po wystrzałach broni energetycznej. Koło miejsc, gdzie czarnych śladów było więcej, być może leżały zwłoki ofiar.
Wzornik przeszedł się, nieustannie próbując zachowywać jak najciszej i być gotowym na napaść. Naliczył trzy ciała, oprócz tego ślady po dwóch kolejnych. Najwidoczniej – i najsensowniej – zwycięska drużyna zebrała od razu jak najwięcej szczątków. Możliwe też, że miejsce znalazł inny zbieracz biomasy i część już pozyskał. Może to właśnie ten przed chwilą pokonany – należało znaleźć jego kontener i przechwycić sygnał. W ten sposób będzie również poruszał się tropem zwycięskiego reprodukta.
Niezwykle istotne było też bezzwłoczne nadanie sygnału do macierzy – co zrobił – i poinformowanie o minionej potyczce. Bez wątpienia na tym miejscu znaleźli się już świadkowie i zrobili podobną rzecz. Dobrze, gdyby drużynie z jego Wzoru udało się przybyć tu wcześniej od innych, pozyskać zalegające źródła biomasy – może też urządzić zasadzkę na kolejne grupy zbieraczy.
Przemyślenia wzornika przerwał bliski pomruk burzy, mężczyzna zwrócił uwagę na jeszcze bliższe chmury. Postanowił zawiesić poszukiwania drugiego zbiornika, a nawet pozostawić to zadanie zawiadomionej grupie. Sam zaś skupił się na schronieniu się przed burzą.


***
Eksploracja przyniosła efekt w czasie krótszym od zamierzonego. W budynku jeszcze bardziej zrujnowanym od innych, jak również o większej powierzchni, pod stertą z desek i szmat, odnalazł drewniany właz – a raczej – klapę w podłodze. Nie było żadnego zamka, pokrywa nie była szczelna, nie mogła zapewniać żadnej ochrony poza podstawową, może właśnie tylko w sytuacjach jak obecna, przed szkodliwym opadem.
Najpierw zajrzał, następnie wszedł do środka po schodach – również drewnianych. Zamknął wejście za sobą, próbując nadać mu wcześniejszy wygląd – nie odrzucał z wierzchu zgromadzonej sterty. Światło, które włączył już przy zaglądaniu, ukazało kilkunastometrowy, szeroki i wysoki na około dwa metry, korytarz. Dalej zdawał się skręcać w prawo. Wzornik zapamiętał wizualnie ten układ, zgasił reflektor. Poczuł dopływ mieszanki adrenaliny i katecholamin, bo od razu dojrzał w oddali słabą smugę jasności. Ruszył po cichu, licząc na to, że nie został jeszcze wykryty.
Skradał się wzdłuż korytarza, opierając się o ścianę – betonową, pełną pęknięć, bez wątpienia nieodpowiadającą standardom ogólnego bezpieczeństwa podziemnych pomieszczeń. Światło było ciepłe, generujące cienie ruchome, zapewne pochodzące z prymitywnego źródła jak ogień, być może z kilku źródeł.
Pomału wyjrzał zza węgła. Korytarz za zakrętem biegł jeszcze kawałek, nim doprowadzał do szerszego pomieszczenia. Rozjaśniał je płomień, zamknięty w szklanym kloszu. Prymitywna lampa ustawiona była na zniszczonym, drewnianym biurku. Przed nim stał równie zniszczony fotel. Ktoś w nim siedział.
Wzornik sięgnął do pompki ciśnieniowej w pistolecie. Wstrzymał się przed uruchomieniem jej, zaalarmowany pamięcią o doświadczeniu sprzed kilkudziesięciu minut. Znów syk urządzenia mógłby go ujawnić przed napastnikiem.
Tymczasem tamten wstał, podszedł do biurka.
– Długo się będziesz czaił, synu? – odezwał się, odkładając na blat jakiś kanciasty przedmiot. Odwrócił się, spojrzał reproduktowi w oczy, znów usiadł w fotelu. – Rób, co masz robić; czy będziesz napadał, czy uciekniesz przed bezbronnym. I tak już zrujnowałeś mi lekturę.
Wzornik próbował znaleźć w pamięci protokoły zachowań odpowiednie do sytuacji. Z jednej strony pragnął unieszkodliwić mieszkańca podziemi, aby pozyskać jego tkanki, do tego w bardzo dobrym stanie. Jednak otwarta reakcja tamtego, powiadomienie o świadomości obecności przybysza, kazała sugerować jakiś podstęp. W wyniku tego niezdecydowania znieruchomiał w półkroku, raz to zbliżając dłoń do pistoletu z ładunkiem usypiającym, raz ją oddalając.
– Oczywiście, choć nie oczekuję już zbyt wiele od mojej egzystencji – ciągnął inhabitant – nie mam nic przeciwko, żebyś wstąpił tu, przeczekał to, przed czym się schroniłeś i zostawił mnie w spokoju.
Reprodukt wciąż się nie odzywał. Zachowanie tamtego było niezmiernie… chaotyczne, nieskontrolowane. Ów mówił i poruszał się w sposób ujawniający każdą emocję. Sugerowało to, że ten osobnik pochodził z niezbadanego dotąd, bardzo zacofanego technologicznie, lub przeciwnie, rozwiniętego do nieznanego stopnia, wzoru. Wzornik obstawiał to pierwsze.
– Masz jakieś imię? – znów odezwał się tamten. – Jakąś nazwę, według której jesteś rozpoznawany?
– Jestem jednostką z zespołu pozyskującego biomasę użytkową.
– Hm. Ładnie.
– Nie potrzebujemy nadawać sobie innych terminów określających, bo jesteśmy w stanie bezbłędnie porozumieć się w obrębie własnego Wzoru – dodał reprodukt, nie objawiając tonem żadnych emocji. – Każdy jest na równi z każdym.
– Tak ci się wydaje. – Mieszkaniec pomieszczenia wyciągnął głowę, aby spojrzeć na przybysza. Chwilę później odwrócił cały fotel, ukazując całą swą postać.
– Nie utrzymujemy też obecnie stosunków dyplomatycznych z żadnym obcym wzorem.
– O! Więc mam szczęście, że w ogóle zacząłeś ze mną rozmawiać.
Reprodukt nie był pewien, co oznacza słowo „szczęście”. Uznał tylko w myślach, że jego zachowanie nie było do końca zgodne z protokołem i wynikało z pewnych niestandardowych czynników w tej sytuacji.
– Obecność podkontekstu twojej wypowiedzi jest wyraźna; co więcej, twoje zachowanie wskazuje, że nie dążysz do jego ukrycia – powiedział wzornik. – Jeśli twoim zamiarem jest dalsza rozmowa, mów wprost.
– Och, urany! – jęknął lokator, unosząc dłonie. – Brzmisz, jak instrukcja obsługi!
Reprodukt wciąż odbierał sygnały wskazujące na zacofanie technologiczne tego Wzoru. Tym razem braki dotyczyły leksyki oraz mowy ciała podczas wypowiedzi.
– Swoją drogą, to zabawne – znów odezwał się autochton z podziemi. – Bezbłędnie rozpoznajesz moje emocje i podteksty, a nie jesteś w stanie dostrzec prawdziwego celu tego, co w ogóle robisz.
– Nie rozumiem twojej wypowiedzi.
– Pozwól, że zapytam: czy dysponujesz całą wiedzą dostępną w archiwach twojej macierzy?
– Nie ma takiej potrzeby. Wszyscy posiadamy informacje niezbędne do funkcjonowania oraz do wypełniania powierzonych nam zadań.
Tamten zaśmiał się – kolejna oznaka miernej kontroli własnych emocji.
– Tym, co mówisz – odezwał się – sam potwierdziłeś moje słowa; co więcej, oprócz niezbędnych informacji karmią cię też niezbędnym kłamstwem, manipulują, aby tym wygodniej i bezkarnie się tobą posługiwać.
– Każdy z wzorników spełnia posługę wobec ogółu.
– Raczej: większość wzorników jest na usługach garstki, która chce pozostać w ukryciu i zachować taki stan w świadomości szeregowców podobnych tobie.
– Nie jestem szeregowcem, ani nawet z korpusów uderzeniowych. Moje funkcje…
– Nie mówię o stopniu! Zbytnio wprost próbujesz wpasować to, co odbierasz do przekazanych ci definicji.
Reprodukt znów poczuł zwiększenie stężenia katecholamin. Dostępne archiwa nieraz wspominały o skutecznej strategii wielu potyczek, a raczej jednym z jej czynników – elemencie zaskoczenia. Również i w obecnej sytuacji wzornik postanowił zachować ostrożność w kontakcie ze swoim gospodarzem.
– To zabawne. – Obcy wzornik poprawił się w fotelu. – Mówisz o swoich funkcjach, powierzonych ci zadaniach, a przy tym jesteś przekonany o równości między współklonami.
– Przeznaczenie każdego z nas wynika z woli przeżycia i rozwoju – odparł reprodukt. – A dzięki podziałowi obowiązków jesteśmy w stanie funkcjonować i osiągać wyznaczone cele wydajniej.
– A kto to sprawdził, hm? Czy to twoje zdanie, czy znów przekazana ci wiedza? Kto ustala wasze zadania, ten sposób funkcjonowania, długość życia?
– Sposób zadawania przez ciebie pytań bardzo utrudnia mi udzielanie odpowiedzi. Zmniejsz, proszę, ich ilość w pojedynczej wypowiedzi.
– Niektóre są retoryczne.
Nastała chwila milczenia. Wtórnik najpierw oczekiwał dalszego ciągu orzeczenia, potem myślał, jak odnieść się do tego, co usłyszał.
– Dawno już ta wola rozwoju podąża w niewłaściwym kierunku – ciągnął tamten – zaś wola przeżycia domaga się zbyt wielkiej ceny, zapewne u wszystkich istniejących obecnie Wzorów. Czy nie jest tak, że rezygnuje się w ogóle z żywienia tworzonych kopii?
Analizując ostatnią wypowiedź reprodukt uznał, że inhabitant nie identyfikuje się z żadnym wzorcem; co więcej, z jego słów nie wynikało, że ma zamiar zorganizować się i tworzyć reprodukcje według własnego materiału genetycznego.
– Uznaliśmy, że najefektywniejszym sposobem wykorzystania surowców biomasy jest tylko krótkotrwałe zaspokojenie biologicznych potrzeb. – Wzornik kontynuował rozmowę. – Nawet odżywiane tkanki dość szybko ulegały w obecnym środowisku degradacji, a to znacząco zmniejszało ich sprawność i skuteczność działania stworzonych kopii. Wedle naszej wiedzy, inne znane Wzory również stosują podobną metodę.
– Zatem… – odezwał się obcy, znów nie kontrolując mimiki; zmarszczył brwi. – Jak długo pozwalacie istnieć własnym kopiom?
– W warunkach standardowych, przy obecnych możliwościach technologicznych, najbardziej optymalny stosunek minimalizacji utraty surowców biomasy do funkcjonalności jednostki, zapewnia okres około tysiąca cykli świetlnych.
Gospodarz chwilę milczał, przyswajając wypowiedź reprodukta.
– Tysiąc cykli świetlnych… Och, masz na myśli dni… – mruknął i znów zamilkł na moment. – Czyli… trzy lata?
– Sensem istnienia ludzi nie jest bycie optymalnymi – rzekł znów inhabitant. – Niestety, ludzkości chyba już nie ma… Niegdyś każdy potrafił przez większość życia odżywiać się sam i dożywał kilkudziesięciu lat, czy, jak prościej ci będzie przyswoić, może i ze trzydzieści tysięcy cykli świetlnych. Uwierzysz?
Reprodukt wywnioskował, że to mało prawdopodobne. Ich dwu dzieliła ogromna przepaść technologiczna, zaś tamten mówił jeszcze jakby o czasach minionych. Chyba, że ta długość życia, o której wspominał tamten, była okupiona ogromną utratą wydajności tkanek. Wtórnik nie odpowiedział nic.
– Wy tymczasem – wzornik nie do końca wiedział, kogo ma na myśli jego gospodarz, używając liczby mnogiej – żyjąc tak krótko, nie jesteście pewnie w stanie nawet obudzić w sobie jakichkolwiek spontanicznych myśli, refleksji. Idealnie, by pozostać nieświadomie zniewolonymi.
– Tkanki każdego reprodukta działają z pełną wydajnością, umożliwiając jak najlepsze spełnianie przydzielonych funkcji – odpowiedział wzornik. – Zaś procesy myślowe, o których mówisz, są zbędne podczas wykonywania działań.
– A pewnie – skinął gospodarz. – Lecz byłyby niezbędne dla każdego człowieka. Stąd moje twierdzenie, że ludzkości właściwie już nie ma. Swoją drogą, chciałbym cię o coś poprosić. Hm… wydać polecenie niższego rzędu – poprawił się inhabitant, nie wiedząc, czy przybysz zna znaczenie słowa prośba. – Spróbuj… stworzyć myśl, postaw sobie pytanie niezależne od zbioru doświadczeń, danej ci wiedzy czy protokołu. Oto rozwój, którym mógłbyś mi nawet zaimponować.
Pierwszą reakcją reprodukta było… Właściwie, przez chwilę nie potrafił nawet znaleźć definicji zachodzącego procesu. Jakby poczuł przypływ różnych, sprzecznych ze sobą impresjogenów. Później przeważyła katecholamina, ale… pojawił się popęd, jego pierwsze w życiu pragnienie, by stworzyć nową definicję tego stanu.
– Hm… a może to już? – szepnął z uśmiechem inhabitant. Czyżby spostrzegł jakąś zmianę w mimice wzornika? – No, dalej… Teraz, gdy już przekroczyłeś tę granicę, zobaczyłeś, co jest po jej drugiej stronie, nie powstrzymasz się…
– Nie rozumiem twojej wypowiedzi.
– Skoro twój umysł skaziła – w sposób szczególny zaakcentował słowo – wolna myśl, masz przed sobą dwie możliwości. Albo zrobisz to, co nakazuje protokół, potraktujesz mnie jak kawałek biomasy, wrócisz do swojej macierzy z nowym ładunkiem, a tam… zginiesz. Bo przecież, sam wyjawiłeś, poszczególne wzorniki potrafią bezbłędnie się porozumieć, w mig wykryją twoje wzrastające, niepokorne przemyślenia. I sam staniesz się źródłem kilkudziesięciu kilogramów biomasy.
Reprodukt znów doświadczył napływu katecholamin i znów poczuł, że chce nadać nazwę temu stanowi. Jak mu się zdawało, przyczyną nie była tylko wypowiedź inhabitanta, lecz coś jeszcze…
– Drugą możliwością – ciągnął tymczasem gospodarz – jest dla ciebie porzucenie obecnej egzystencji. Ucieczka. W razie, gdybyś zbudził zaczyn swej świadomości na tyle, by nie być obojętnym na własną śmierć.
Ostatnie słowo jeszcze pogłębiło obecną impresję. Do tego „przypomniał sobie” (i to słowo, jak zwrócił uwagę, też było dotąd nieobecne w jego leksyce użytkowej), że wezwał oddział z macierzy. Perspektywa jego przybycia wzbudziła w nim, jak nigdy dotąd, jeszcze głębszy… przestrach. Wszystkie zaistniałe myśli skłoniły wzornika do działania, choć, jak ocenił, nie do końca zgodnego z protokołem. Niezupełnie będąc tego świadomym, podjął pierwszą w swojej egzystencji… swoim… życiu… decyzję.
Szybkim ruchem uruchomił pompkę ciśnieniową w pistolecie, zarazem wyszarpnął broń z kabury; przy tym jego organizm zaczął coraz bardziej reagować na wpływ impresjogenów.
Reprodukt unieszkodliwił inhabitanta, strzelając środkiem usypiającym w okolice obojczyka – trochę niżej, niż celował. Pragnął odrzucić wszystko, co tamten mu powiedział, wrócić do wcześniejszego trybu funkcjonowania i wykonywanych zadań, a mimo to, po prostu pozostawił osuwającego się na ziemię mężczyznę. Nie podał drugiej, długo działającej dawki środka ani nie pozyskał biomasy. Po prostu uciekł z podziemnego siedliska.
Na zewnątrz znów zakrył klapę w podłodze zrujnowanego budynku – tak, by była jak najmniej widoczna. Nie skierował się ku kontenerowi. Znów przypływ katecholamin – który zdawał się już czymś więcej, niż tylko substancją – ostrzegł go przed nadciągającą grupą szturmową z jego macierzy. Zbiornik na biomasę miał zapewne czujnik wskazujący położenie, więc go porzucił. I uciekł.
Spadło tylko trochę deszczu. Powietrze jeszcze pachniało lekko siarką, a na piachu porobiły się dzioby od kropel. Burzowe chmury przeszły bokiem, wzornik postanowił oddalić się również od nich.
Pytania miały przyjść później. Było to nieuniknione, gdy, już tam na dole, obudził w sobie jedno z nich. Wciąż nie wiedział, co robić dalej, jakaś dziwna wola kazała bronić się przed powrotem do macierzy i poddaniem się utylizacji. Musiał znaleźć jakąś nową… funkcję. Teraz, gdy przeszedł z egzystencji do życia.
W dniu swoich właściwych narodzin.
Odpowiedz
#2
(24-05-2019, 02:25)kubutek28 napisał(a): W żaden sposób nie pozyskiwali jednak(przecinek) ani nie wykorzystywali biomasy, pozwalając jej gnić.
(24-05-2019, 02:25)kubutek28 napisał(a): Reprodukt jeszcze raz przyjrzał się gruzowisko w pobliżu szczątków.
Gruzowisku?

(24-05-2019, 02:25)kubutek28 napisał(a): Bywało też, że martwe zwierzęta leżały stadami albo, co jeszcze bardziej pożądane, pies padł obok człowieka, będąc z nim za życia połączonym zażyłą relacją. Tym razem jednak nie było nic więcej.
Bardzo podobne brzmienie, trochę kuleje stylistycznie.

(24-05-2019, 02:25)kubutek28 napisał(a): Schował się za betonową ścianą, wsłuchując się w dźwięk ofiary osuwającej się na gruz.
Doprecyzowałabym, jaki to dźwięk - łoskot/huk i trochę przestawiła kolejność, np. (...) wsłuchując się w łoskot osuwającej się na gruz ofiary.

(24-05-2019, 02:25)kubutek28 napisał(a): Bez wątpienia na tymmiejscu znaleźli się już świadkowie i zrobili podobną rzecz.
Brak spacji.

(24-05-2019, 02:25)kubutek28 napisał(a): W budynku o jeszcze bardziej od innych zrujnowanych ścianach, jak również o większej powierzchni(...)
Może - W budynku jeszcze bardziej zrujnowanym od innych?

(24-05-2019, 02:25)kubutek28 napisał(a): Poczuł dopływ mieszanki adrenaliny i katecholamin, b od razu dojrzał w oddali słabą smugę jasności.
(24-05-2019, 02:25)kubutek28 napisał(a): – Obecność podkontekstu twojej wypowiedzi jest wyraźne;
Wyraźna?

(24-05-2019, 02:25)kubutek28 napisał(a): Swoją drogą, chciałbym cię o coś poprosić. Hm… wydać polecenie niższego rzędu – poprawił się inhabitant, nie wiedząc, czy przybysz zna znaczenie słowa prośba.--
Podwójna pauza.

(24-05-2019, 02:25)kubutek28 napisał(a): Spróbuj… stworzyć myśl, postaw sobie pytanie niezależne od zbioru doświadczeń, danej ci wiedzy czy protokołu.
Brakująca literka.

Ciekawe opowiadanie. Dużo chemii, moje klimaty Smile Najbardziej interesujący był dla mnie fragment z dialogiem, czytało się go lepiej, niż początek. Podobają mi się nazwy, które stosujesz, są oryginalne. Całość kojarzyła mi się z Blade Runnerem i androidami (zwłaszcza okres 3 lat życia), ale pozyskiwanie biomasy to coś nowego - ciekawe.

Interesujące jest to, jak bardzo różni się styl w zależności od tematyki, którą poruszasz. Jest kompletnie inny niż ten, który znam z serii o Ongusie i Tymonie, dzięki czemu mocniej czuć klimat tego opowiadania. Moim zdaniem dobre post-apo, chociaż brakowało mi pewnej płynności. Może jeszcze zechcesz zredagować tekst pod tym kątem.

Pozdrawiam Smile
Odpowiedz
#3
Cytat:
Cytat:W żaden sposób nie pozyskiwali jednak(przecinek) ani nie wykorzystywali biomasy, pozwalając jej gnić.
Czy przed "ani" na pewno przecinek?

Reszty uwag usłuchałem i pozmieniałem, część, widzę, klawiatura nie "wkliknęła", stąd tych parę literówekSmile

Na dzień dzisiejszy nie do końca wiem, co zrobić z tym brakiem płynności, ale obiecuję poczytać jeszcze trochę i zedytowaćSmile. Zastanawiałem się właśnie, czy takie nazewnictwo w opowiadaniu nie będzie jakoś uciążliwe, no ale przecież nie da się używać tych samych terminów w high fantasy i w SF - więc cieszę się, że Ci się podobałoSmile
Odpowiedz
#4
Przeczytałem. Mam takie małe uwagi:

Cytat:Wszystko to zajęło jednak zbyt dużo czasu

Na końcu powinna być kropka.

Cytat:Przemyślenia wzornika przerwał bliski pomruk burzy, mężczyzna zwrócił uwagę na jeszcze bliższe chmury.

Rozumiem tak, że to jakiś robot. Czy pasuje więc określenie "mężczyzna"?

A jeszcze brakuje mi wyjaśnień o dalszym losie rozmówcy. Główny bohater po prostu uśpił go na jakiś czas? I czy zamierza wrócić do niego?

PS. Będę bardzo wdzięczny, jeżeli ktoś napisze utopijną postapokalipsę i wyjaśni na początku, że ona jest utopijna. Wtedy przeczytam z dużym zadowoleniem. Smile
Odpowiedz
#5
(24-05-2019, 02:25)kubutek28 napisał(a):  Przed nim stał fotel, równie zniszczony, ktoś w nim siedział.
Może: Przed nim stał równie zniszczony fotel. Ktoś w nim siedział.


(24-05-2019, 02:25)kubutek28 napisał(a): – Och, urany! – jęknął lokator, unosząc dłonie. – Brzmisz, jak instrukcja obsługi!
urany?


(24-05-2019, 02:25)kubutek28 napisał(a): – Wy tymczasem – Wzornik nie do końca wiedział, kogo ma na myśli jego gospodarz, używając liczby mnogiej. – żyjąc tak krótko, nie jesteście pewnie w stanie nawet obudzić w sobie jakichkolwiek spontanicznych myśli, refleksji. Idealnie, by pozostać nieświadomie zniewolonymi.
bez kropi po "mnogiej" i "wzornik" z małej


Takie mocno filozoficzne opowiadanie. Dobrze napisane, jak już moi poprzednicy pisali, innym stylem niż fantasy. Mocno też dopracowane.
Świadomość, egzystencja mentalna niewola - zahaczenie o kilka ciekawych tematów.
Wygląda też jak pierwszy rozdział czegoś dłuższego.
Odpowiedz
#6
Dziękuję za wszystkie Wasze odwiedzi i za uwagi, do wszystkich się odniosłem w jakiś sposóbSmile

Cytat:
Cytat: napisał(a):Przemyślenia wzornika przerwał bliski pomruk burzy, mężczyzna zwrócił uwagę na jeszcze bliższe chmury.

Rozumiem tak, że to jakiś robot. Czy pasuje więc określenie "mężczyzna"?
Nie robot, a klon - założenie było takie, że ludzik, który już jest wyzuty z człowieczeństwa, z ludzkich odruchów, zbiera biomasę, aby zanieść do ją do bazy i tam zbudowali z niej kolejnego klona - następny pionek w pewnego rodzaju armii. A "Wzór" to po prostu jeden materiał genetyczny, kiedyś człowiek, który jest jakby cały czas kopiowany.

Cytat:A jeszcze brakuje mi wyjaśnień o dalszym losie rozmówcy. Główny bohater po prostu uśpił go na jakiś czas? I czy zamierza wrócić do niego?
Cóż, tu chciałem zostawić takie niedopowiedzenie. "Wzornik" okazał pierwszy akt litości, nie bardzo sam przy tym wiedział, co zrobić z tym spotkanym człowiekiem - zatem go po prostu uśpił i uciekł. 
Cytat:Wygląda też jak pierwszy rozdział czegoś dłuższego.
No właśnie, z tego też wynika to pozostawienie mieszkańca podziemi w spokoju. Bo w czasie pisania pojawiło się parę innych pomysłów, nie wykluczam, że jakaś kontynuacja z tego będzieSmile
Cytat:
kubutek28 napisał(a): napisał(a):– Och, urany! – jęknął lokator, unosząc dłonie. – Brzmisz, jak instrukcja obsługi!
urany?
No takSmile. Taka postapokaliptyczna forma zawołania "O rany", bo wiadomo, pierwiastek radioaktywny, być może świat został zniszczony w jakiejś wojnie atomowej (jak w wielu, jak sądzę, realiach tego typu). Taką formułę wymyśliłem, nawet jeśli brzmi trochę "sucharowato"Smile
Odpowiedz
#7
Dziękuję za wyjaśnienia. Smile
Odpowiedz
#8
No cóż.... Całkiem to interesujące. tematyka z lekka dla Ciebie nietypowa, ale widać jesteś człowiekiem wielu talentów Wink. Tak naprawdę nie znalazłem jakichś potknięć w fabule. Czyli, jak na moje zdanie - ekstra.
Faktycznie tekst może istnieć samodzielnie, jak i być czegoś początkiem.

Pozdrawiam serdecznie.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#9
(01-06-2019, 11:33)gorzkiblotnica napisał(a): No cóż.... Całkiem to interesujące. tematyka z lekka dla Ciebie nietypowa, ale widać jesteś człowiekiem wielu talentów Wink. Tak naprawdę nie znalazłem jakichś potknięć w fabule. Czyli, jak na moje zdanie - ekstra.
Faktycznie tekst może istnieć samodzielnie, jak i być czegoś początkiem.

Pozdrawiam serdecznie.

DziękujęSmile

Szczerze, to fabuła była właściwie tłem do jakiegoś przesłania umieszczonego w tekście. No a z drugiej strony, w trakcie pisania pojawiały się nowe pomysły. Wręcz, sądzę, podświadomie, przychodzą rozwiązania, które mogą doprowadzić do kolejnych wątków. Chyba mam problem z "żegnaniem" wymyślanych przez siebie bohaterów... Wink
Odpowiedz
#10
Oto najlepszy utwór prozatorski maja 2019 roku.

Autorowi GRATULUJEMY Smile
Odpowiedz
#11
Dziękuję za wyróżnienieSmile
Odpowiedz
#12
Witam.
Gratuluję wyróżnienia.
Z pewnych przemyśleń, tekst mógł równie dobrze być w dziale science fiction. Postapo zawsze kojarzyło mi się z brakiem wyższej technologii. U ciebie przyszła cywilizacja, czy to co z niej zostało jest całkiem zaawansowana, przetwarzanie biomasy, klonowanie. Co do klonów, mogliby być po części cyborgami, techniczne wspomagania ulepszyłyby przeżycie w trudnych warunkach, główny bohater trochę przypomina terminatora nawet, że tak wywnioskuje ze szczątkowego charakteru.Cybernetyczny mózg mógłby podlegać kontroli i cenzurze, więc jednostka nie miała by szans wyrobić w sobie indywidualnych odruchów.
Krótkość życia, bardzo fajny pomysł, szczególnie, że miał sens. Żeby jednostki nie wyrobiły w sobie poczucia indywidualność, a bardziej działały na zasadzie roju, i tu można by pójść dalej, jak kastowa populacja na zasadzie mrówek, robotnice itd. to gdzie jeden sterujący wszystkim umysł? Byłoby fajnie jakby doprowadził do tego jakiś zły komputer, jakiś samoświadomy program. A może już nikt nad tym nie panuje i system się toczy bez kontroli? Podobał mi się motyw już znany ale bardzo fajny, ukrywanie się przed radioaktywnym opadem.
Tekst krótki i zwięzły. Dobrze korzystałeś z materiałów pomocniczych, chodzi mi o nieprzeładowanie tekstu technicznym, naukowym żargonem. Myśl filozoficzna, jako rdzeń opowiadania podana w klarowny sposób, też na plus, bo przy filozofowaniu łatwo wpaść w mętne wywody. Napisane staroszkolnie, moim zdaniem bardzo dobrze, krótko, zwięźle, no i widać, że był pomysł, a w science fiction, pomysł i jakaś refleksyjna myśl jest bardzo ważny.
Z minusów to chyba jedno zdanie było złe "Światło było ciepłe, generujące cienie ruchome," tzn. może napisane poprawnie, tylko dziwnie mi zabrzmiało. I trochę płynność w dialogach się zatraciła, rozumiem, że ten prawdziwy człowiek chciał podejść klona by ten zaczął myśleć, zdawał się być na tyle kumaty w świecie, że pytanie o długość życia służyła temu żeby sprowokować tamtego do myślenia, ale ja wyczuwam w tych dialogach chęć zaprezentowania sytuacji czytelnikowi, niż gdyby to była wspólna spontaniczna rozmowa. Chodzi mi też że on trochę się zapętlał, mógłby być bardziej zwięzły w wypowiedziach. Ale to oczywiście małe minusy. Bardzo wciągające opowiadanie. Szczególnie, że bardziej lubię science fiction jak fantasy.
Pozdrawiam.
Odpowiedz
#13
Ahab napisał(a):Szczególnie, że bardziej lubię science fiction jak fantasy.

O! Ahab, być może, potrafisz odpowiedzieć mi tu:
https://www.via-appia.pl/forum/Thread-Zn...ale%C5%BCy
Odpowiedz
#14
Witam podałem w załączonym linku kilka tytułów. Powyżej była prośba o napisanie utopii bez anty, i szczerze mam coś takiego, napisałem, ale nie wrzucałem ze względu na objętość, bo tu już praktycznie nowelka, może się przełamie i wrzucę. Jeśli udało się pomóc to cieszę się. Pozdrawiam.
Odpowiedz
#15
(24-06-2019, 08:05)Ahab napisał(a): Witam podałem w załączonym linku kilka tytułów. Powyżej była prośba o napisanie utopii bez anty, i szczerze mam coś takiego, napisałem, ale nie wrzucałem ze względu na objętość, bo tu już praktycznie nowelka, może się przełamie i wrzucę. Jeśli udało się pomóc to cieszę się. Pozdrawiam.

Jeśli to dzieło większych rozmiarów, możesz je po kawałku (możesz podzielić na rozdziały) wrzucać w dziale "Powieść" - tam gdzie publikujemy utwory wieloczęściowe.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości