Coś mnie wzięło Aha, proszę o szczere, a nie cukierkowe oceny.
Dzień 40, rok 2087.
Zgliszcza, śmierć, choroby. To wszystko co pamiętam z domu. Wojna. Nigdy jeszcze nie widziałem czegoś tak strasznego. Wielkie mocarstwa, które pragnęły władzy i pieniędzy, zniszczyły wszystko. Nawet siebie. Promieniowanie zabiło tam, na Ziemi każdego, kto nie uciekł, jak my. Teraz Ziemia jest tylko niezdatnym do życia pustkowiem, a my mkniemy przez nicość w poszukiwaniu nowego domu.
Kapitan mówił , że już niedługo będziemy u celu. Nie wiem. Podobno lecimy już 40 dni, ale tego nie czuć. Gdy jest się w komorze, znaczy tam gdzie śpimy, nie czuć tego. Sen trwał 30 dni. Podobno. Tutaj nikt nic nie wie, a ja myślę, że coś ukrywają. Szczególnie kapitan.
W tym momencie do pokoju Akiego weszła Nora. Była ona wysoką kobietą, z czarnymi oczyma i brązowymi włosami spiętymi z tyłu głowy. Ubrana była w kombinezon, który przygotowali ludzie do lotów w kosmos. Był on idealnie do niej dopasowany (jak do każdego).
- Za sześć godzin lądujemy – powiedziała.
- Co? Gdzie? – ze zdziwieniem zapytał Aki.
- Sawa. Taka planeta! – droczyła się – Dowództwo chce sprawdzić warunki. Zgadnij kto ląduje.
W tym momencie spojrzała za małe, podłużne okno, które znajdowało się w pokoju Akiego. Było przez nie widać ogromny statek kolonizacyjny. Miał wielkość przynajmniej średniego miasta. Kolosa eskortowały 3 mniejsze statki, transportery. Na jednym z nich znajdowali się Aki i Nora.
- Pewnie my? – ze znudzeniem powiedział chłopak.
- Haha, zgadłeś. Kolejny dzień nudnej i rutynowej roboty.
Aki wyszedł razem z Norą z pokoju po czym on skierował się w stronę stołówki, a ona na mostek. W stołówce podano mu dwie tubki jakiejś pasty, którą podaje się wszystkim członkom statku od ponad tygodnia. Dodatkowo, na wzmocnienie dostał tabletkę jakiegoś specyfiku, który smakował trochę jak asfalt, ale za to miał go wzmocnić.
Pięć i pół godziny później udali się do laboratorium, gdzie część dostała kitle i okulary, a część skafandry ochronne. Statek zaczął wchodzić w atmosferę. Przez 5-10 minut na statku było ciemno. Nic nie było widać. Gdy już zapalono światła z megafonów dobiegł szum, a później rozkazy:
- Wszyscy wyznaczeni do lądowania na planecie proszeni są o udanie się do sekcji lądownika.
Tak też zrobili. W zbiorowisku Aki znalazł Norę i ruszyli razem.
Chwilę później byli już na powierzchni planety. Była płaska. Aż za płaska. Zero gór, rzek, nawet kraterów.
- Co, dziwne? - powiedział ktoś w skafandrze - To przez to, że jądro Sawy już zgasło, a brak kraterów to wynik jej – wskazał palcem za siebie.
Aki spojrzał do tyłu po czym zobaczył ogromną, fioletową planetę, a bardziej gazowego olbrzyma. Planeta pokrywała co najmniej 1/3 nieba, a i tak nie było widać jej całej. Z lądownika po chwili wyszło 5 łazików. Każdy miał po dwa miejsca.
- Aki, tutaj! – usłyszał z jednego z nich.
Podbiegł do niego po czym odbił się lekko wyłączając jednocześnie buty grawitacyjne. Podleciał do łazika i wsiadł do niego. Ruszyli przed siebie. Przed nim widniał mały ekran z rozkazami:
Łazik C3-A
Znaleźć próbkę skalną
Znaleźć próbkę atmosferyczną
Znaleźć próbkę organiczną
Nora świetnie operowała łazikiem. Szybko znaleźli próbki skalne i atmosferyczne (choć z tym niektóre grupy miały problem, bo atmosfery już tu dawno nie było). Dostali rozkaz do odwrotu, ponieważ za 3 godziny ma być świt. Wracając tuż przed nimi zapadła się ziemia. Wyszli z łazika i spojrzeli w dół. Nicość.
- Nora do lądownika, mamy problem. Skała się zapadła. Nie mamy jak wrócić.
- Podłącz komunikator do tylnego panelu łazika, coś z tym zrobię.
Dwie godziny później łazik posiadał niemal nową funkcję – skok. Programista trochę go przeprogramował. Teraz potrafił wyłączyć nogi grawitacyjne. Przeskoczyli dziurę po czym usłyszeli głośny skowyt. Z dziury wyszedł dwumetrowy stwór. Był owłosiony. Stał na czterech nogach i posiadał ręce. Jego pysk przypominał wilczy, lecz był niemal płaski. Zaskowyczał jeszcze raz i z jego trójpalczastych rąk wysunęły się pazury, po czym skoczył na łazika, w którym siedzieli Aki i Nora. Nora wysunęła ramię łazika i wystrzeliła serię z karabinu znajdującego się przy jednym z nich, po czym złapała w locie stwora. Z dziury doszły ich kolejne skowyty. Panel zadań znikł a z komunikatora doszły ich głosy:
- Co oni tam robią?
- Zostało wam 30 minut!
- Mamy próbkę organiczną – powiedziała Nora – Ma dwa metry wysokości i jeden szerokości. Ładujemy to do magazynu pokładowego i już idziemy.
Złapała stwora prawym ramieniem po czym odwróciła łazik i pobiegła w stronę lądownika. W biegu schowała monstrum do magazynu. Gdy wchodzili do lądownika powitały ich brawa, po czym nastał już tylko zgrzyt śluzy i szum dezynfekującej ich pary i chemikaliów. Wszystkie próbki przetransportowano do laboratorium, gdzie je zbadano.
Na tej planecie był pierwszy kontakt ludzkości z rasą, która była tak rozwinięta. Cały czas ludzie spotykali się albo ze szczątkami dawnych cywilizacji albo jednokomórkowymi organizmami. Odkryto, że te organizmy jedzą się nawzajem. Kanibale. Pewnie ludzkie mięso byłoby dla nich miłą odmianą. W skałach znajdowały się szczątki organizmów roślinnych. Jedna z grup dysponowała tubą, którą pobiera się pionowe próbki skał. Określono dzięki niej, że około 40 lat temu, na planecie wymarło wszystko. Poza tym nowym gatunkiem. Nie wiadomo dlaczego jądro zgasło. Gdy wrócili z badań Aki poszedł do swojego pokoju i położył się spać. Lecieli dalej, w nieznane. Do domu, nowego domu.
Dzień 41
Krzyk. Ludzie uciekają. Cały statek porośnięty mazią. Nora! Porywa ją ten potwór, zjada. Pomóżcie jej. Wyrywam się z trzymających mnie ramion, biegnę do niej, już wyciągam rękę… Znika. Rozpływa się w powietrzu. Obracam się – pustka. Zostaję sam, w ciemnym korytarzu porośnięty czymś zielonym. Siadam na podłodze.
Dziwny był ten sen. Nic nie rozumiem. Czyżby jakieś zagrożenie od strony tego stwora? Wydaję mi się, że kapitan o wszystkim wiedział.
-Aki! – do pokoju wbiegła Nora wykrzykując jego imię. – Szybko, chodź na mostek.
Wybiegł z pokoju po czym biegiem, rozpychając się o innych, pobiegli w miejsce wskazane przez Norę. Tam zebrało się kilkoro ludzi wokół dużego, wodorowego projektora. Kapitan wstał i powiedział:
-Spokojnie, za chwilę odbierzemy przekaz.
-Jaki przekaz? – szepnął do Nory Aki.
-Z Ziemi!- z ekscytacją odpowiedziała mu Nora.
W tej chwili na ekranie pojawiła się twarz. Był to starszy człowiek, około sześćdziesiątki. Miał posiwiałe wąsy, na głowie już resztki włosów.Wystawał mu z niej szary kabel. Z ponurą miną zaczął mówić:
-Witam załogę statku Etrus. Mówi prezydent Ziemian. Cały lud, który nie wymarł, połączył się w Jedność – duchową i cielesną. Nasze umysły połączyły się w jednym superkomputerze. Po waszym wyjeździe Ziemia pogrążyła się w wojnie. Wojnie która sprawiła, że staliśmy się czymś więcej. Dołączcie do naszej duchowej walki o przetrwanie, stańcie się Jednością!
-Kim pan jest? Co się stało z dowództwem? - zapytał ktoś z przekazu.
-Nienawiść, zło. To zostało w nich odkryte. Zostali wyeliminowani dla osiągnięcia Jedności. A ja? Ja jestem wszystkim, co posiada Jedność! – twarz zniknęła, teraz był to obraz Ziemi. Mężczyzna dodał ciężkim, metalicznym głosem – Ja jestem Jednością!
W tym momencie przekaz zniknął, a w pomieszczeniu zrobiło się gwarno.
-Co tam się stało?
-To jakaś sekta.
-Jedność, też ci żart.
Kapitan wyszedł na środek i donośnym głosem zaczął mówić:
-Przekaz został wysłany około dwa tygodnie temu. Nie wiemy kto lub co go wysłało. Odebrał go radiowiec podczas lotu, przed skokiem. Nie skontaktujemy się już z Ziemią, bo jesteśmy oddaleni o 20 lat świetlnych od Ziemii.
Nagle na odbiorniku radiowym pokazał się sygnał.
-Kapitanie, odbieramy przekaz od Alfa-B22.
-Pokażcie na projekcyjnym.
Na tym samym projektorze co wcześniej pokazała się twarz mężczyzny w średnim wieku.
-Witam, kapitanie, tu komandor Dashmond. Czy do was doszła też ta wiadomość?
-Dashmond? Jak to możliwe, przecież jesteście 20 lat świetlnych od nas! – zdenerwował się kapitan po czym dodał – Proszę wszystkich prócz stopnia kapitańskiego o opuszczenie sali.
Wszyscy wyszli z pokoju po czym zamknęły się za nimi drzwi. Nic nie było słychać.
-O co tu chodzi? – zapytał się Nory Aki, kiedy szli do jego pokoju.
-Nie wiem, to chyba jakieś tajne sprawy.
Po godzinie, gdy Aki i Nora pili herbatę megafonów na statku rozległ się głos kapitana.
-Witam wszystkich. Razem z kapitanem kolonizatora Injector i kapitanami eskorty doszliśmy do wniosku o zaprzestaniu eksperymentu. Polegał on na waszej niewiedzy i kłamstwach. Gdy wyruszaliśmy z Ziemi, byliśmy przekonani, że zostaliśmy tylko my. Schowaniu w bunkrach, bezpieczni, oraz dowództwo. Zaraz po nas wyleciała kolejna załoga kolonizacyjna. Oni wiedzieli o nas, ale cała załoga poza stopniem kapitańskim nie wiedziała o nich. Miał to być eksperyment. Oni mieli dowodzić nami, mieli być naszymi panami. Dostaliśmy przekaz z Ziemi, z którego dowiedzieliśmy się, że rozwinęła się tam jakaś dziwna, cybernetyczna kultura. Drugi kolonizator stwierdził, że eksperyment nie powinien dalej działać, więc ruszyli w pogoń za nami. Skonsultowaliśmy to z nimi i oba kolonizatory założą nowy dom na nowej planecie. LCI Samuraj będzie w pobliżu nas za dziesięć godzin. Wtedy wyruszymy na poszukiwanie domu. Bez odbioru.
Aki i Nora z niedowierzaniem patrzeli na siebie. Jak to możliwe? Czy ta cywilizacja im zagraża? Kim są członkowie załogi LCI Samuraj?
Komunikator Akiego zabrzęczał. Pojawiły się na nim informacje, gdzie ma się udać. Wstał po czym pożegnał się z Norą. Idąc korytarzem rozmyślał, po co ma iść do mechanika. Gdy wszedł do pomieszczenia, przywitał go niski mężczyzna. Wskazał na jeden z myśliwców po czym powiedział:
- Centauri, model 5G. Najszybszy w swojej klasie. Jest twój.
Myśliwiec był mały, maksymalnie trzyosobowy. Z tyłu kokpitu wysuwały się po obu stronach skrzydła, a pod nimi małe działka, podobne do tych z łazika. Statek był szary z widocznymi oznaczeniami wojskowymi. Aki wszedł do kokpitu. Przed fotelem znajdowało się duże, szerokie okno, które zapewniało mu szerokie pole widzenia. Aki usiadł na fotelu. Zapalił się przed nim mały holograficzny ekran, na którym miał do wyboru kilka opcji do obsługi statku. Zajrzał w wyposarzenie. Znajdowały się tam takie dane jak rodzaj silników lub stan pancerza.
-Potrzebujesz drugiego pilota – powiedział mechanik.
Aki przez komunikator wezwał Norę do siebie. Po kilku minutach pojawiła się i ona, po czym zajęła miejsce na prawo od Akiego – miejsce dla celowniczego i radiolokatora.
-Tutaj jest dokumentacja i sygnatury – wgrajcie to do systemu i do komunikatorów – dodał mechanik po czym odszedł do następnej załogi.
-Witam załogo statku N02. Mówi kontroler przestrzeni. Zapoznajcie się ze statkiem. Wylatujecie za cztery i pół godziny.
Czas ten mijał Akiemu potwornie. Nie mógł znaleźć sobie zajęcia na całym statku. Mimo, że miał być to lot próbny przed kolonizacją, bardzo się nim przejmował. Stawił się w dokach pół godziny przed wylotem. Nora już na niego czekała. Po mapie odnaleźli właściwy myśliwiec. Wszedł do pojazdu po czym rozejrzał się przez okno. Doki były ogromne. Miały co najmniej sześć pięter wysokości. Na każdym piętrze znajdowały się w rzędzie dwa statki.
-Pięć minut do odlotu – powiedział głos z głośnika. – Wszyscy proszeni są o stawienie się w swoich myśliwcach. Za minutę rozpocznie się procedura hermetyzacji drzwi. Następnie odessany zostanie tlen z pomieszczenia.
-Zamykam właz – powiedziała Nora.
Chwilę później zostało odessane powietrze z doków i otworzono właz. Była cisza. Nie było słychać nawet startu silników odlatujących już myśliwców. Nagle usłyszeli głos:
-Halo, tu kierownik lotu N02 – Moi. Odbiór.
-Witaj Moi. Tu załoga N02. Jesteśmy gotowi do startu – powiedziała Nora.
-Dobrze, w takim razie startujcie.
Aki wcisnął jeden z przycisków na panelu po czym znów pojawił się holograficzny ekran. Metaliczny głos mówił z głośników:
-Włączanie silników fotonowych. Odczyt danych lotu. Potwierdzanie sygnatur. Samolot sprawny do lotu.
Ekran zniknął po czym Aki powoli przesuwał jedną z dźwigni. Powoli ruszali. Gdy wylecieli z doków na oknie z przodu pojazdu pokazały się różnie odczyty. Aki spokojnie wyleciał z doków. Jego oczom ukazał się ogromny obłok gazów, który znajdował się około sześciu godzin drogi od nich. Fioletowa chmura połyskiwała lekkim światłem. Tuż obok niej znajdowała się planeta, na której poprzednio byli. Aki odwrócił maszynę zgodnie z lotem reszty statków i wtedy ujrzał dwa kolosy i sześć towarzyszących im statków. Kolosy miały po jednym potężnym silniku, który wyraźnie odstawał od kadłuba. Była to jakby trójkątna rakieta doczepiona nad nim. Po bokach kolosów znajdowały się jeszcze silniki stabilizacyjne, które były w tym momencie wyłączone. Sześć mniejszych transporterów, które wiozły różne potrzebne rzeczy do lotu oraz myśliwce, leciało za nimi.
Podczas lotu odezwał się głośnik.
-Tu znowu Moi. Nastąpiła zmiana planów. Będziemy robić wcześniejszy skok. Udacie się do LSI Samuraj, który ma małe doki.
W tym momencie zauważyli jak po bokach kolonizatorów otwierają się wielkie grodzie, do których wlatują transportery. Podlecieli do LSI Samuraja, po czym poprosili o zgodę na lądowanie.
-Dok czwarty w poziomie drugim. Wita was LSI Samuraj.
Dzień 60
Skok trwał zaledwie chwilę. Tak przynajmniej mi się wydawało. Kapitan mówi, że lecieliśmy 19 dni. Zza okien widać planetę. Jest niemal cała zielona, przepasana niebieskimi, zakręconymi liniami, zmierzających do jednego morza. To Gaia. Nowy dom. Jutro tam lądujemy.
Dzień 40, rok 2087.
Zgliszcza, śmierć, choroby. To wszystko co pamiętam z domu. Wojna. Nigdy jeszcze nie widziałem czegoś tak strasznego. Wielkie mocarstwa, które pragnęły władzy i pieniędzy, zniszczyły wszystko. Nawet siebie. Promieniowanie zabiło tam, na Ziemi każdego, kto nie uciekł, jak my. Teraz Ziemia jest tylko niezdatnym do życia pustkowiem, a my mkniemy przez nicość w poszukiwaniu nowego domu.
Kapitan mówił , że już niedługo będziemy u celu. Nie wiem. Podobno lecimy już 40 dni, ale tego nie czuć. Gdy jest się w komorze, znaczy tam gdzie śpimy, nie czuć tego. Sen trwał 30 dni. Podobno. Tutaj nikt nic nie wie, a ja myślę, że coś ukrywają. Szczególnie kapitan.
W tym momencie do pokoju Akiego weszła Nora. Była ona wysoką kobietą, z czarnymi oczyma i brązowymi włosami spiętymi z tyłu głowy. Ubrana była w kombinezon, który przygotowali ludzie do lotów w kosmos. Był on idealnie do niej dopasowany (jak do każdego).
- Za sześć godzin lądujemy – powiedziała.
- Co? Gdzie? – ze zdziwieniem zapytał Aki.
- Sawa. Taka planeta! – droczyła się – Dowództwo chce sprawdzić warunki. Zgadnij kto ląduje.
W tym momencie spojrzała za małe, podłużne okno, które znajdowało się w pokoju Akiego. Było przez nie widać ogromny statek kolonizacyjny. Miał wielkość przynajmniej średniego miasta. Kolosa eskortowały 3 mniejsze statki, transportery. Na jednym z nich znajdowali się Aki i Nora.
- Pewnie my? – ze znudzeniem powiedział chłopak.
- Haha, zgadłeś. Kolejny dzień nudnej i rutynowej roboty.
Aki wyszedł razem z Norą z pokoju po czym on skierował się w stronę stołówki, a ona na mostek. W stołówce podano mu dwie tubki jakiejś pasty, którą podaje się wszystkim członkom statku od ponad tygodnia. Dodatkowo, na wzmocnienie dostał tabletkę jakiegoś specyfiku, który smakował trochę jak asfalt, ale za to miał go wzmocnić.
Pięć i pół godziny później udali się do laboratorium, gdzie część dostała kitle i okulary, a część skafandry ochronne. Statek zaczął wchodzić w atmosferę. Przez 5-10 minut na statku było ciemno. Nic nie było widać. Gdy już zapalono światła z megafonów dobiegł szum, a później rozkazy:
- Wszyscy wyznaczeni do lądowania na planecie proszeni są o udanie się do sekcji lądownika.
Tak też zrobili. W zbiorowisku Aki znalazł Norę i ruszyli razem.
Chwilę później byli już na powierzchni planety. Była płaska. Aż za płaska. Zero gór, rzek, nawet kraterów.
- Co, dziwne? - powiedział ktoś w skafandrze - To przez to, że jądro Sawy już zgasło, a brak kraterów to wynik jej – wskazał palcem za siebie.
Aki spojrzał do tyłu po czym zobaczył ogromną, fioletową planetę, a bardziej gazowego olbrzyma. Planeta pokrywała co najmniej 1/3 nieba, a i tak nie było widać jej całej. Z lądownika po chwili wyszło 5 łazików. Każdy miał po dwa miejsca.
- Aki, tutaj! – usłyszał z jednego z nich.
Podbiegł do niego po czym odbił się lekko wyłączając jednocześnie buty grawitacyjne. Podleciał do łazika i wsiadł do niego. Ruszyli przed siebie. Przed nim widniał mały ekran z rozkazami:
Łazik C3-A
Znaleźć próbkę skalną
Znaleźć próbkę atmosferyczną
Znaleźć próbkę organiczną
Nora świetnie operowała łazikiem. Szybko znaleźli próbki skalne i atmosferyczne (choć z tym niektóre grupy miały problem, bo atmosfery już tu dawno nie było). Dostali rozkaz do odwrotu, ponieważ za 3 godziny ma być świt. Wracając tuż przed nimi zapadła się ziemia. Wyszli z łazika i spojrzeli w dół. Nicość.
- Nora do lądownika, mamy problem. Skała się zapadła. Nie mamy jak wrócić.
- Podłącz komunikator do tylnego panelu łazika, coś z tym zrobię.
Dwie godziny później łazik posiadał niemal nową funkcję – skok. Programista trochę go przeprogramował. Teraz potrafił wyłączyć nogi grawitacyjne. Przeskoczyli dziurę po czym usłyszeli głośny skowyt. Z dziury wyszedł dwumetrowy stwór. Był owłosiony. Stał na czterech nogach i posiadał ręce. Jego pysk przypominał wilczy, lecz był niemal płaski. Zaskowyczał jeszcze raz i z jego trójpalczastych rąk wysunęły się pazury, po czym skoczył na łazika, w którym siedzieli Aki i Nora. Nora wysunęła ramię łazika i wystrzeliła serię z karabinu znajdującego się przy jednym z nich, po czym złapała w locie stwora. Z dziury doszły ich kolejne skowyty. Panel zadań znikł a z komunikatora doszły ich głosy:
- Co oni tam robią?
- Zostało wam 30 minut!
- Mamy próbkę organiczną – powiedziała Nora – Ma dwa metry wysokości i jeden szerokości. Ładujemy to do magazynu pokładowego i już idziemy.
Złapała stwora prawym ramieniem po czym odwróciła łazik i pobiegła w stronę lądownika. W biegu schowała monstrum do magazynu. Gdy wchodzili do lądownika powitały ich brawa, po czym nastał już tylko zgrzyt śluzy i szum dezynfekującej ich pary i chemikaliów. Wszystkie próbki przetransportowano do laboratorium, gdzie je zbadano.
Na tej planecie był pierwszy kontakt ludzkości z rasą, która była tak rozwinięta. Cały czas ludzie spotykali się albo ze szczątkami dawnych cywilizacji albo jednokomórkowymi organizmami. Odkryto, że te organizmy jedzą się nawzajem. Kanibale. Pewnie ludzkie mięso byłoby dla nich miłą odmianą. W skałach znajdowały się szczątki organizmów roślinnych. Jedna z grup dysponowała tubą, którą pobiera się pionowe próbki skał. Określono dzięki niej, że około 40 lat temu, na planecie wymarło wszystko. Poza tym nowym gatunkiem. Nie wiadomo dlaczego jądro zgasło. Gdy wrócili z badań Aki poszedł do swojego pokoju i położył się spać. Lecieli dalej, w nieznane. Do domu, nowego domu.
Dzień 41
Krzyk. Ludzie uciekają. Cały statek porośnięty mazią. Nora! Porywa ją ten potwór, zjada. Pomóżcie jej. Wyrywam się z trzymających mnie ramion, biegnę do niej, już wyciągam rękę… Znika. Rozpływa się w powietrzu. Obracam się – pustka. Zostaję sam, w ciemnym korytarzu porośnięty czymś zielonym. Siadam na podłodze.
Dziwny był ten sen. Nic nie rozumiem. Czyżby jakieś zagrożenie od strony tego stwora? Wydaję mi się, że kapitan o wszystkim wiedział.
-Aki! – do pokoju wbiegła Nora wykrzykując jego imię. – Szybko, chodź na mostek.
Wybiegł z pokoju po czym biegiem, rozpychając się o innych, pobiegli w miejsce wskazane przez Norę. Tam zebrało się kilkoro ludzi wokół dużego, wodorowego projektora. Kapitan wstał i powiedział:
-Spokojnie, za chwilę odbierzemy przekaz.
-Jaki przekaz? – szepnął do Nory Aki.
-Z Ziemi!- z ekscytacją odpowiedziała mu Nora.
W tej chwili na ekranie pojawiła się twarz. Był to starszy człowiek, około sześćdziesiątki. Miał posiwiałe wąsy, na głowie już resztki włosów.Wystawał mu z niej szary kabel. Z ponurą miną zaczął mówić:
-Witam załogę statku Etrus. Mówi prezydent Ziemian. Cały lud, który nie wymarł, połączył się w Jedność – duchową i cielesną. Nasze umysły połączyły się w jednym superkomputerze. Po waszym wyjeździe Ziemia pogrążyła się w wojnie. Wojnie która sprawiła, że staliśmy się czymś więcej. Dołączcie do naszej duchowej walki o przetrwanie, stańcie się Jednością!
-Kim pan jest? Co się stało z dowództwem? - zapytał ktoś z przekazu.
-Nienawiść, zło. To zostało w nich odkryte. Zostali wyeliminowani dla osiągnięcia Jedności. A ja? Ja jestem wszystkim, co posiada Jedność! – twarz zniknęła, teraz był to obraz Ziemi. Mężczyzna dodał ciężkim, metalicznym głosem – Ja jestem Jednością!
W tym momencie przekaz zniknął, a w pomieszczeniu zrobiło się gwarno.
-Co tam się stało?
-To jakaś sekta.
-Jedność, też ci żart.
Kapitan wyszedł na środek i donośnym głosem zaczął mówić:
-Przekaz został wysłany około dwa tygodnie temu. Nie wiemy kto lub co go wysłało. Odebrał go radiowiec podczas lotu, przed skokiem. Nie skontaktujemy się już z Ziemią, bo jesteśmy oddaleni o 20 lat świetlnych od Ziemii.
Nagle na odbiorniku radiowym pokazał się sygnał.
-Kapitanie, odbieramy przekaz od Alfa-B22.
-Pokażcie na projekcyjnym.
Na tym samym projektorze co wcześniej pokazała się twarz mężczyzny w średnim wieku.
-Witam, kapitanie, tu komandor Dashmond. Czy do was doszła też ta wiadomość?
-Dashmond? Jak to możliwe, przecież jesteście 20 lat świetlnych od nas! – zdenerwował się kapitan po czym dodał – Proszę wszystkich prócz stopnia kapitańskiego o opuszczenie sali.
Wszyscy wyszli z pokoju po czym zamknęły się za nimi drzwi. Nic nie było słychać.
-O co tu chodzi? – zapytał się Nory Aki, kiedy szli do jego pokoju.
-Nie wiem, to chyba jakieś tajne sprawy.
Po godzinie, gdy Aki i Nora pili herbatę megafonów na statku rozległ się głos kapitana.
-Witam wszystkich. Razem z kapitanem kolonizatora Injector i kapitanami eskorty doszliśmy do wniosku o zaprzestaniu eksperymentu. Polegał on na waszej niewiedzy i kłamstwach. Gdy wyruszaliśmy z Ziemi, byliśmy przekonani, że zostaliśmy tylko my. Schowaniu w bunkrach, bezpieczni, oraz dowództwo. Zaraz po nas wyleciała kolejna załoga kolonizacyjna. Oni wiedzieli o nas, ale cała załoga poza stopniem kapitańskim nie wiedziała o nich. Miał to być eksperyment. Oni mieli dowodzić nami, mieli być naszymi panami. Dostaliśmy przekaz z Ziemi, z którego dowiedzieliśmy się, że rozwinęła się tam jakaś dziwna, cybernetyczna kultura. Drugi kolonizator stwierdził, że eksperyment nie powinien dalej działać, więc ruszyli w pogoń za nami. Skonsultowaliśmy to z nimi i oba kolonizatory założą nowy dom na nowej planecie. LCI Samuraj będzie w pobliżu nas za dziesięć godzin. Wtedy wyruszymy na poszukiwanie domu. Bez odbioru.
Aki i Nora z niedowierzaniem patrzeli na siebie. Jak to możliwe? Czy ta cywilizacja im zagraża? Kim są członkowie załogi LCI Samuraj?
Komunikator Akiego zabrzęczał. Pojawiły się na nim informacje, gdzie ma się udać. Wstał po czym pożegnał się z Norą. Idąc korytarzem rozmyślał, po co ma iść do mechanika. Gdy wszedł do pomieszczenia, przywitał go niski mężczyzna. Wskazał na jeden z myśliwców po czym powiedział:
- Centauri, model 5G. Najszybszy w swojej klasie. Jest twój.
Myśliwiec był mały, maksymalnie trzyosobowy. Z tyłu kokpitu wysuwały się po obu stronach skrzydła, a pod nimi małe działka, podobne do tych z łazika. Statek był szary z widocznymi oznaczeniami wojskowymi. Aki wszedł do kokpitu. Przed fotelem znajdowało się duże, szerokie okno, które zapewniało mu szerokie pole widzenia. Aki usiadł na fotelu. Zapalił się przed nim mały holograficzny ekran, na którym miał do wyboru kilka opcji do obsługi statku. Zajrzał w wyposarzenie. Znajdowały się tam takie dane jak rodzaj silników lub stan pancerza.
-Potrzebujesz drugiego pilota – powiedział mechanik.
Aki przez komunikator wezwał Norę do siebie. Po kilku minutach pojawiła się i ona, po czym zajęła miejsce na prawo od Akiego – miejsce dla celowniczego i radiolokatora.
-Tutaj jest dokumentacja i sygnatury – wgrajcie to do systemu i do komunikatorów – dodał mechanik po czym odszedł do następnej załogi.
-Witam załogo statku N02. Mówi kontroler przestrzeni. Zapoznajcie się ze statkiem. Wylatujecie za cztery i pół godziny.
Czas ten mijał Akiemu potwornie. Nie mógł znaleźć sobie zajęcia na całym statku. Mimo, że miał być to lot próbny przed kolonizacją, bardzo się nim przejmował. Stawił się w dokach pół godziny przed wylotem. Nora już na niego czekała. Po mapie odnaleźli właściwy myśliwiec. Wszedł do pojazdu po czym rozejrzał się przez okno. Doki były ogromne. Miały co najmniej sześć pięter wysokości. Na każdym piętrze znajdowały się w rzędzie dwa statki.
-Pięć minut do odlotu – powiedział głos z głośnika. – Wszyscy proszeni są o stawienie się w swoich myśliwcach. Za minutę rozpocznie się procedura hermetyzacji drzwi. Następnie odessany zostanie tlen z pomieszczenia.
-Zamykam właz – powiedziała Nora.
Chwilę później zostało odessane powietrze z doków i otworzono właz. Była cisza. Nie było słychać nawet startu silników odlatujących już myśliwców. Nagle usłyszeli głos:
-Halo, tu kierownik lotu N02 – Moi. Odbiór.
-Witaj Moi. Tu załoga N02. Jesteśmy gotowi do startu – powiedziała Nora.
-Dobrze, w takim razie startujcie.
Aki wcisnął jeden z przycisków na panelu po czym znów pojawił się holograficzny ekran. Metaliczny głos mówił z głośników:
-Włączanie silników fotonowych. Odczyt danych lotu. Potwierdzanie sygnatur. Samolot sprawny do lotu.
Ekran zniknął po czym Aki powoli przesuwał jedną z dźwigni. Powoli ruszali. Gdy wylecieli z doków na oknie z przodu pojazdu pokazały się różnie odczyty. Aki spokojnie wyleciał z doków. Jego oczom ukazał się ogromny obłok gazów, który znajdował się około sześciu godzin drogi od nich. Fioletowa chmura połyskiwała lekkim światłem. Tuż obok niej znajdowała się planeta, na której poprzednio byli. Aki odwrócił maszynę zgodnie z lotem reszty statków i wtedy ujrzał dwa kolosy i sześć towarzyszących im statków. Kolosy miały po jednym potężnym silniku, który wyraźnie odstawał od kadłuba. Była to jakby trójkątna rakieta doczepiona nad nim. Po bokach kolosów znajdowały się jeszcze silniki stabilizacyjne, które były w tym momencie wyłączone. Sześć mniejszych transporterów, które wiozły różne potrzebne rzeczy do lotu oraz myśliwce, leciało za nimi.
Podczas lotu odezwał się głośnik.
-Tu znowu Moi. Nastąpiła zmiana planów. Będziemy robić wcześniejszy skok. Udacie się do LSI Samuraj, który ma małe doki.
W tym momencie zauważyli jak po bokach kolonizatorów otwierają się wielkie grodzie, do których wlatują transportery. Podlecieli do LSI Samuraja, po czym poprosili o zgodę na lądowanie.
-Dok czwarty w poziomie drugim. Wita was LSI Samuraj.
Dzień 60
Skok trwał zaledwie chwilę. Tak przynajmniej mi się wydawało. Kapitan mówi, że lecieliśmy 19 dni. Zza okien widać planetę. Jest niemal cała zielona, przepasana niebieskimi, zakręconymi liniami, zmierzających do jednego morza. To Gaia. Nowy dom. Jutro tam lądujemy.