Chodź do mnie moja najsłodsza,
chcę tylko wgryźć się w miękki kark,
przykuć cię żelazem do mego łoża,
wywrócić twoją psychikę wspak.
Będzie uroczo i romantycznie,
gdy będę pieścibólem rwał twe ciało,
i jak już z piersi krew tryśnie,
uwierz – nie będzie ci niczego brakowało.
Będziesz zimna, ale jeszcze żywa,
i moja już na zawsze,
tylko mą miłością się karmiła,
w końcu zamknę samotności paszczę.
Wyglądała tak niewinnie,
postrzępiona, odrapana,
na każde twe skinienie,
z miłości powstanie nowa rana.
Każdy z nas by chciał,
każdy z nas jest opętany,
i na samą myśl by się bał,
bo przecież na pewno jest normalny.
chcę tylko wgryźć się w miękki kark,
przykuć cię żelazem do mego łoża,
wywrócić twoją psychikę wspak.
Będzie uroczo i romantycznie,
gdy będę pieścibólem rwał twe ciało,
i jak już z piersi krew tryśnie,
uwierz – nie będzie ci niczego brakowało.
Będziesz zimna, ale jeszcze żywa,
i moja już na zawsze,
tylko mą miłością się karmiła,
w końcu zamknę samotności paszczę.
Wyglądała tak niewinnie,
postrzępiona, odrapana,
na każde twe skinienie,
z miłości powstanie nowa rana.
Każdy z nas by chciał,
każdy z nas jest opętany,
i na samą myśl by się bał,
bo przecież na pewno jest normalny.
Zaglądam tu tylko z przyzwyczajenia.
Ani myślę wracać na stałe.
Ani myślę wracać na stałe.