Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Niewolnictwo mentalne
#1
 
Szlachty już nie ma, za to w dalszym ciągu istnieje ZŁOTA WOLNOŚĆ; od rozbiorowych czasów tkwimy we frustrującej sytuacji petenta. Zamiast oczekiwanej sprawiedliwości otrzymaliśmy prawo do życia między młotem, a kowadłem.

Jesteśmy zafascynowani pozorami, uprawianiem pustosłowia, poruszaniem tematów zastępczych, podczas gdy te, które należałoby rozwiązać od razu i zupełnie, zatruwają nam rzeczywistość.
Już nie potrafimy żyć bez bata; po dawnemu na wiele rzeczy nas NIE STAĆ (między innymi nie stać nas na prawidłowo funkcjonujący rozum). Tak jak na wykreowanie międzyludzkich więzi czy realizację tradycyjnych marzeń o społeczeństwie obywatelskim.

Od prawie dwustu lat (z drobną przerwą na dwudziestoletnią niepodległość) szarpano naszym krajem na różne strony: wzdłuż, wspak i w poprzek. W tak zwanym międzyczasie, przeżyliśmy zabory i dwie okupacje. Pod pozorem wolności, różne patriotyczne chorągiewki sprawowały nad nami władzę i dzierżyły w rękach nasz los. A myśmy się z tym godzili.

Przez pokolenia, odwykliśmy od poczucia narodowej godności. Przeważnie sami, zaczopowani w idyllicznych nadziejach na wsparcie w niepodległościowych dążeniach, po uszy zanurzeni w niestabilnych aliansach, w gąszczu deklaratywnych gwarancji, ulegaliśmy dyplomatycznym harcom obietnic bez pokrycia, oczekiwaniom należącym do mrzonek, złudzeniom wywierającym zgubne piętno na naszym myśleniu  i już nie potrafimy żyć bez bata; po staremu na wiele rzeczy nas NIE STAĆ (między innymi nie stać nas na prawidłowo funkcjonujący rozum).

Tak jak nie stać nas na wykreowanie międzyludzkich więzi czy realizację odwiecznych marzeń o społeczeństwie obywatelskim.

*

Prawda to niemal banalna, że Państwo jest dla narodu, a nie odwrotnie. Teoretycznie wypadałoby rzec: jest znana od lat. Lecz co z tego! Choć wiadoma wszem i wobec, i każdemu z osobna, to u nas, na zapleczu normalności, nie funkcjonuje; w kraju nad Wisłą nadal mamy swoje zasady, a zasady te mówią, że naród jest dla państwa i szlus.

Buntujemy się, wmawiamy sobie, że nie chcemy, by tak było, ale buntujemy się po cichutku, półgębkiem, niezbyt publicznie, zazwyczaj szeptem i raczej w piwnicy, niż na ulicy; prędzej w kominiarce przy świeczce, niż w biały dzień na dachu wieżowca.

Nadal boimy się samodzielnie myśleć, wyrażać własne zdanie, obawiamy się wszechobecnych kreatur z politycznego świecznika, małych i dużych oszuścików wyrastających z nicości, a boimy się z przyczyn ekonomicznych: utraty pracy na przykład.

Brakuje nam etycznego zdefiniowania różnic między dobrem, a złem, określenia rozbieżności pomiędzy odwagą cywilną, a moralnym tchórzostwem eufemistycznie nazywanym kibicowaniem.
Odpowiedz
#2
To tak. Rozbiory w zasadzie mieliśmy na własne życzenie. Nie da się utrzymać państwa na rozsądnym poziomie jeśli każdy sobie rzepkę skrobie i kupczy czym popadnie z niezbyt życzliwymi (łagodnie mówiąc) sąsiadami. Wybieranie na króla ciooty siedzącej pod spódnicą niejakiej Kaśki ze wschodu też raczej dobrym pomysłem nie było. Tu jest przykład na to, że zbytnio zdrajcom w naszym kraju pobłażano. Jak wiadomo dla takich kulka w łeb i do dołu. Wydaje się, że wniosków niestety nadal odpowiednich nie wysnuto, ponieważ nasi panowie "politycy" co i rusz do Brukseli tudzież do Berlina na skargę biegają, a jakoś na granicy nie czeka na nich pluton egzekucyjny.

No i tyle. Za resztę odpowiedzialności raczej, jako naród nie ponosimy. Dwieście lat potrafi zeszmacić najtwardszych. Nie dziw się więc, że my nie protestujemy. No przynajmniej sami z siebie, chyba, że ktoś za protestowanie zapłaci, a nawet autobusem podwiezie. Po prostu po dwustu latach wiemy, że się nie opłaci.

Społeczeństwo obywatelskie buduje się długo. Powiadają, że musi wymrzeć pokolenie tych zeszmaconych i ich dzieci. Dopiero może wnukowie zrozumieją, że republika (w rozumieniu filozofów) jest dużo lepsza od demokracji.

Znaczy to, że zarówno Ty jak i ja jesteśmy pokoleniem które musi umrzeć, nie widząc owoców wolności, co nie zwalnia nas od pracy na rzecz pokoleń przyszłych. Nikt nie wybiera swojego losu, on sam przychodzi.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości