(Nie)udana przygoda z publikowaniem
#16
Od siebie powiem tak - zaczynać trzeba jak najwcześniej jeśli idzie o wszelkiego rodzaju konkursy literackie. Mamy wtedy możliwość skonfrontować swoją twórczość z innymi i "dowiedzieć się", czy nasza pisanina jest czegoś warta. W lokalnych czy powiatowych konkursach brałam udział już od gimnazjum, jednak z ogólnopolskimi zaczęłam dopiero pod koniec liceum, kiedy dorwałam się do stron internetowych z informacjami o takowych sprawach. Z jednymi poszło mi genialnie, z innymi mniej, ale sęk w tym, by słać prace na konkurs nie po to, by wygrać, ale z myślą: "Byłoby całkiem fajnie, gdyby ktoś dostrzegł mój tekst."

Z publikacjami jest różnie. Biorąc udział w konkursach i dostając wyróżnienie, możemy spodziewać się wydania antologii pokonkursowej, natomiast na co dzień możemy jedynie publikować teksty na portalach literackich, próbować dobijać się do magazynów (z różnym skutkiem). Nie oszukujmy się, w Polsce ciężko jest wydać książkę młodej osobie, ponieważ:
a. nie ma rozpoznawalnego nazwiska,
b. wydawnictwa obawiają się inwestować w kogoś, kto pojawia się znienacka.
Co istotniejsze, kokosów na tym się nie zbija. Chyba, że ma się "znajomości".
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości