Nicki i Imiona - czyli jak się zwiemy w Matrixie i w domu.
#16
więc nastał czas, aby także Bartuś zrzucił swą maskę. Bartka Zalewskiego wymyśliłem jeszcze w szkole podstawowej, a było to już tak dawno temu, że... w każdym razie, kiedy marzyłem o tym, żeby kiedykolwiek opublikować coś swojego, to chciałem ukryć swą tożsamość właśnie pod takim pseudo. Bartosz, tak mam na trzecie, te bierzmowane imię- sam je wybrałem i broniłem jak niepodległości (bardzo mi się podobała angielskojęzyczna wersja tego imienia: Bartholomew...). a w metryce mam po prostu Przemysław Maciej, ot co. dziś publikuję pod tym nickiem i jeśli kiedykolwiek wydam coś drukiem to także jako Bartek Zalewski. dodam jeszcze, że "Zalewski" to nie moje prawdziwe nazwisko, a raczej od "zalewania", bo tak zawsze postrzegałem tę swoja pisaninę... jak zwykle znów wodolejstwo w moim wykonaniu. z góry przepraszam za ten potok słów...
Odpowiedz
#17
Czajnik wzięło się od sprzętu AGD, który miał jakże uroczą nazwę Piotruś, był najtańszym czajnikiem z Carrefoura i z niego to zwykliśmy pijać wino. A że ja, biedny Piotruś, nie miałem ksywy żadnej, podczas gdy wszyscy jakieś mieli, to mi dali Czajnik. Pierwsza liceum xD

Piotr Tomasz Franciszek - pierwszy wyparł się Chrystusa, drugi w niego nie uwierzył, a na bierzmowaniu zakazali mi absolutnie wziąć sobie Judasza, więc przybrałem imię mego świętej pamięci dziadka. A przyznacie, że z tym Judaszem byłoby takie fajne combo.
Take what you want and give nothing back.
Odpowiedz
#18
Z moim imieniem był niezły cyrk...
Mama chciała Arturka a tato Robercika. Ścigali się taksówkami do urzędu i wygrała mama Smile, ale coby tato także się cieszył, na drugie imię dano mi Robert. Pieczętuję się Białynią, a Kotem jestem przez powiedzenie, którego niegdyś nadużywałem określając czyjąś osobę: "przekot". Ktoś na pewnym forum odpowiedział: "sam jesteś przekot", przylgnęło, ludzie potem skrócili i tak już zostało.
Wcześniej były oczywiście inne wcielenia, choćby As Pik (od wokalisty, którego uwielbiam, King'a Diamond'a -tzn on był Król Caro, to ja As Pik- oraz fragmentu utworu Wyrocznia zespołu Kat) i wiele, wiele innych Smile.
[Obrazek: eyes480c.jpg]

Mruczę, więc jestem!



Odpowiedz
#19
Witam.
Moje imiona Dominika Beata, co w odwróconej kolejności znaczy tyle, co: błogosławiona służebnica Pańska (jak to brzmi ...^^) Nie mam trzeciego imienia, ponieważ nie jestem katoliczką. Z powodu braku trzeciego imienia zbytnio też nie cierpię, bo w pełni nie wykorzystuję nawet drugiego Wink

Nick: Miałam już całe mnóstwo nicków (kiedy we wcześniejszych latach moja psychika była jeszcze na tyle rozchwiana, że co chwilę wymyślałam sobie coś innego, aż sama się w tym wszystkim pogubiłam), ale wierna do końca pozostanę Lillith. W różnych wydaniach jak np. Lady Lillith, Lillithu, czy po prostu Lillith. Niemniej zawsze Lillith.
Zainspirowała mnie swoją historią. Jest symbolem niezależności, wolności, kobiecości i sexu. Jest w każdym calu sobą, ponosząc wszystkie tego konsekwencje.
Od kiedy tylko natknęłam się po raz pierwszy na jej historię nie mogłam już sobie wyobrazić, bym mogła mieć inną duchową patronkę i przewodniczkę niż ona. Co myślę też widać w mojej twórczości skierowanej na mroczne klimaty ^^
Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj.
William Shakespeare
[Obrazek: gildiaPiecz1.jpg]
Odpowiedz
#20
Co by nie zanudzać... MaMonster.
"Ma" to dwie pierwsze litery mojego imienia. Mariusz. Drugiego imienia nie mam z powodów mi nieznanych. Na trzecie (właściwie to na drugie?) mam Natanael. To taki hebrajski odpowiednik Bożydara Big Grin A Monster bo potworny ze mnie człowiekTongue Tak więc na nickiem myślałem jakąś minutkę Tongue
Odpowiedz
#21
Tarzman... Kawałek od Tarzana, a koncówka 'man' żeby ukazać Wam moje bohaterskie oblicze Big Grin

Nick wymyślony przypadkiem.
Odpowiedz
#22
Jeszcze mnie tutaj nie widzieli...

Jam jest Arkadiusz, ten który was obroni, rycerz miłości;]
Jedyne co mi w życiu wyszło to imię;]

moje przydomki:
jediwhy - dawno temu kiedy pisałem powieści z gwiezdnych wojen, rycerz który pyta i wyszło jediwhy;] 15 lat

TimeKiller - nazwa mojej powieści. Niedokończona, jak wszystko co zaczynam, ale mam ją na pulpicie;] 17 lat

SzmatCzasu - moje alterego, bezoki stary rycerz, który wędruje przez spalone krainy ze swoim martwym przyjacielem Dobranoc. Postaci z powieści TimeKiller, Timekiller znowóż jest alterego Szmata;] 19 lat

Tajm - teraz po prostu jestem czasem, czasem jestem

wszystkie przydomki są samozwańcze, gdyż społecznie od zawsze byłem martwy;]
jestem nikim i niczym
Odpowiedz
#23
Się towarzystwo rozpisało...
No ja znalem historie różnych ksyw (skąd pochodzę, to akurat było ich na pęczki), bo mało kto mówił do siebie po imieniu. Może dlatego, że sami Macieje, Marciny, Łukasze, Przemki i Piotrki. Zresztą w wersji żeńskiej głównie Anie, Kasie, Agi i Asie. Nie wiem co poprzedniemu pokoleniu z tymi imionami?
No i dlatego właśnie Eljay (jak zresztą na blogu stoi, i co napisałem w moim bio), bo jakoś oryginalniej brzmi niż LJ, od Lukas Jake (kto nie uważał, temu przypominamy, ze ja egzystuje w Dublinie), co się tłumaczy na Łukasz Jakub.
Imienia z bierzmowania nie mam, bo zrezygnowałem z tej wiary coś koło końca podstawówki, i mniej więcej od wtedy jestem ateistą/pół buddystą.
Za czasów punkowych zwany bylem Tirias, od mojej postaci RPG, zbuntowanego syna krasnoludzkiego kowala, który stał się wojownikiem/poszukiwaczem przygód. Formalnie Tir N'Dor.
Za czasów hiphopowych zwany bylem Asfalt (w skrócie Asf lub Asfi), mimo, że chamsko czarne włosy szybko zgoliłem na 3mm. Ale ksywy się nie zetnie ;p
Na niektórych forach na WP występowałem jako Filmomaniak, ale nie sadzę, żeby był tam ktoś, kto to jeszcze pamięta ;p
Mam też alter ego. Arsen. Ale nie ma to nic wspólnego z podpalaniem. Chodzi o pierwiastek, i jego cechy właściwe ;p Moje alter ego występuje na opowiadania.pl w scenariuszu 'Czternaście'.
Niewiasty zawsze mówiły do mnie Tygrys, lub Tygrysek. Ale to chyba żadna zagadka ;p
Na imię wolałbym mieć Rafał, gdybym mógł wybrać, ale nie sadzę, żebym miał tyle determinacji, żeby szwędać się po urzędach i to zmieniać ;p
Jest jeszcze kilka pomniejszych ksyw, w małych lub nielicznych kręgach, ale to raczej i tak już za dużo, co napisałem. Nie chciałem tu nikomu robić konkurencji ;p
Oficjalnie, jak z angielskiego tłumaczenia Biblii, mówią Luke. Ale co zrobić...
Namaste, Tygerski
to be a struggling writer first you need to know how to struggle
Odpowiedz
#24
Rod... w sumie nie wiem skąd dokładnie wzięła się ta ksywa. Zacząłem się rejestrować pod tym nickiem na początku 2008 roku (pierwsze konto z tą ksywą zarejestrowałem na forum wiedzmin.biz). Pasuje jako tako do mojego imienia - Radosław. Poza tym jedna z postaci z mojego kultowego cyklu gier (Gothic) nazywała się Rod. Może nie był to mój ulubiony typ, ale chłop był na schwał. Czasem używam ksywek RockRod (niekiedy z dodatkiem "PL" jeśli strona jest zagraniczna). Człon "Rock" bierze się z ulubionego gatunku muzyki choć pierwszy raz zarejestrowałem tą ksywkę podczas instalacji GTA IV. Potrzebowałem konta w Rockstar Games Social Club. No właśnie - Rockstar. Niewiele myśląc wymyśliłem RockRoda.
W szkole nazywają mnie różnie: Radek, Radziu, Radzimił Radzimiłowicz z rodu Radzimiłowiczów (aż dziw, że chce im się taką długą nazwę wymawiać) lub Rabarbarowy Radek. Tą ostatnią wymyślili mi kumple, którzy naoglądali się "Wściekłych Pięści Węża" i "Sarniego Żniwa". xD
Odpowiedz
#25
Panna Anna - Paula (br.) - Wiktoria, nieoficjalnie Victen (ach, te szalone czasy, gdy miało się 14 lat! swoją drogą, ten nick przechodził milion edycji, a jego pierwowzór był naprawdę przerażający) lub, bardziej obecnie, Willow (nie, to nie ma NIC wspólnego z Buffy. uprzedzam).

Pozdrawiam. Smile
Odpowiedz
#26
Rodzice chcieli mi dać "Adaś" lub "Ania" - a wyszło jak wyszło. I tak jestem Nae Mair. Nick wzięty właściwie z mojego pierwszego czy drugiego opowiadania. Pierwotnie była to nazwa galeasu, o którego załodze traktowało tamto wiekopomne dzieło. Galeas co prawda zatonął w mrokach niepamięci, ale imię zostało i zupełnie zmieniło "nosiciela" - nie mówię tu o sobie, tylko o zupełnie innym bohaterze zupełnie innego opowiadania, które nigdy nie doczekało się zakończenia. Ale może kiedyś się doczeka. Wink
Nae Mair - Nigdy Więcej.
I już. Smile
~~~ Na emeryturze było nudno ~~~
Wróciłem więc. Tak trochę.
Odpowiedz
#27
witam.

Od dziecka kumple w klasie wołali na mnie 'Czarna' - wina moich kruczoczarnych, włosów.
Ludzie mijający mnie na ulicy, znający, niestety, moich rodziców używali zwrotu 'Mała Cyganicha' - jak już wspomniałam, byłam w posiadaniu bardzo ciemnych włosów, które dodatkowo sięgały mi za tyłek.

Kiedy stałam się Małą, aczkolwiek niegrzeczną dziewczynką, kiedy zaczęły się przygody z moim feminizmem [kl. 5 szkoły podstawowej, tak... ] , kumpel nazwał mnie, o dziwo i ku mojemu niezadowoleniu, Pudzianem. Nie trzeba było długo czekać, byłam dość oryginalną i znaną postacią, na to, by całe miasto zaczęło tak się do mnie zwracać. Nawet rodzona matka nie dawała mi chwil wytchnienia. Zdrobniale nazywano mnie Pudziankiem, Pudziusiem, Pudzisiem, Pudzikiem, etc.
Bolało, muszę przyznać.
I do tej pory się owe przezwisko za mną ciągnie.
Jego dokładna historia nie jest rzeczą chwalebną, więc na razie ją przemilczę.

Zazwyczaj w internecie jestem Ośkiem [Ossie]. To imię nosiła moja pierwsza bohaterka, z którą byłam bardzo związana. Niestety - wypaliła się, a mnie pozostał sentyment do imienia ;]

Można mnie też spotkać jako Ziv. - skrót od Zivien. Imię to konsekwencja wręcz zboczonego zachwytu obejmujego gry RPG.

A Duśka... No... Od imienia. Nic konkretnego. Nienawidzę zdrobnień.

Dziękuję.
Odpowiedz
#28
Ja też nienawidzę zdrobnień swojego imienia. Miśka, Misia, Mika jeszcze jakoś potrafiłam ścierpieć w dzieciństwie, ale Dominisia... bleh. To nawet przeglądarka podkreśla mi jako błąd! No cóż, lubię moje imię, ale nienawidzę jak ktoś się do mnie zwraca Dominiko. To "o" na końcu jakoś tak mnie negatywnie nastraja.
Dla przyjaciół jestem Domi, co w gruncie rzeczy jest ulubionym skrótem mojego imienia. Na bierzmowaniu wybrałam sobie Balbina, tak na chybił trafił. Do dziś nie wiem, cóż ona takiego zrobiła.
A mój nick wziął się od tego, że zemdlałam pod pomnikiem Dantego Alighieri. Ale to bardziej z przemęczenia, niż z wrażenia. Cóż, gorąco było. Czasem podpisuję się jako dante la mort, od bohatera Komedii ludzikiej - Vautrina.

BALBIIIIIINAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! Big GrinBig GrinBig GrinBig GrinBig GrinBig Grin // B/Malb Big Grin
Powszechnie wiadomo, że kamień potrafi myśleć.
Odpowiedz
#29
(09-07-2010, 14:42)dante napisał(a): (...) nienawidzę jak ktoś się do mnie zwraca Dominiko. To "o" na końcu jakoś tak mnie negatywnie nastraja.
oO
Uwielbiam wołacz^^ Jak tylko się da, używam form "Macieju", "Magdaleno" itepe. Mamy w języku polskim wołacz i nie zawaham się go użyć, jeśli zdanie tego wymaga! Denerwuje mnie używanie mianownika tam, gdzie ewidentnie powinien być wołacz. Undecided
Toteż jeśli kiedyś się spotkamy i zwrócę się do Ciebie "Dominiko" (choć raczej wątpię, bo pewnie i tak powiem "Dante" Tongue ), to nie traktuj tego jako działania celowo wymierzonego przeciwko Tobie^^ Ten typ tak ma;D
~~~ Na emeryturze było nudno ~~~
Wróciłem więc. Tak trochę.
Odpowiedz
#30
(22-06-2010, 20:45)Willow napisał(a): obecnie, Willow (nie, to nie ma NIC wspólnego z Buffy. uprzedzam).
Ja to jednak inne pokolenie jestem. Jedyne, z czym mnie się kojarzy Willow, to fenomenalny film fantasy z Valem Kilmerem właśnie pt. "Willow".
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości