Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Nadzieja
#1
Nadzieja

Pamiętam, że nie wiedziałam, czy to jawa czy sen.

Czarne płatki śniegu spadały z ciemnego nocnego nieba, zakrywając miliony nieznanych mi gwiazd. Zimny pył zdążył już przykryć cały krajobraz, zmieniając go w raj z snu szaleńca. Olbrzymie drzewa o ciemnej, pulsującej martwym życiem korze, wyciągały ku górze szponiaste bezlistne gałęzie. Każdy z pni opleciony w czułym ciernistym objęciu błękitnego bluszczu, wyginał się jak zastygły w rigor mortis tancerz, nieruchomo wirując, bez ruchu pląsając.

A ja stałam.

Bose stopy zanurzone po kostki w śniegu nie czuły zimna. Mimo, iż porywisty wiatr niósł ze sobą lodowaty puch i ciskał nim w prawie nagie, okryte jedynie czerwoną
(krwistą krwistą czerwoną jak krew błyszczącą karmazynem łzę bólu)
koszulą, temperatura była idealna. Ani śladu odmrożeń, czy choćby gęsiej skórki. Co więcej- zdawało mi się, że moja skóra jest zimniejsza niż śnieg- martwa. kolorem przypominała lód, prawie przezroczysta z delikatnym odcieniem błękitu.

Pamiętam, że szłam przed siebie.

Mijany krajobraz rozmazywał się jak atrament pod wpływem wody, kolory splatały się tworząc czarno-granatowe ściany z sufitem nieba nad moją głową.

Nie wiem ile trwała ta podróż, ale wiem, że mijałam innych.

Stali nieruchomo, z rękami wyciągniętymi przed siebie, czasem z jedną nogą uniesioną, jakby gotową wziąć następy krok, zanim zastygli w wiecznym marszu. Ich twarze były znajome i obce zarazem- jakbym pamiętać powinna, a nie mogła. Bądź nie chciała.
Bluszcz zaczął już piąć się po ich ciałach, w miłosnym uścisku kolce wbijać pod skórę, błękitne liście triumfalnie wypuszczać w śmiesznie tragicznej parodii lata.

W śmiesznie tragicznej parodii lata.

Wyszłam na polanę.

Otoczona zwartym szpalerem tańczących pokracznie drzew jaśniała czarnym blaskiem skąpana w świetle pełnego księżyca.

Wszystko tętniło Śmiercią.

Rząd za rzędem stali karciani żołnierze z winnym czarnym sercem na sercu i halabardą w dłoni, z rządzą mordu w oczach i hełmem na karcianej głowie. Stali czekając na werdykt.

Bo to był sąd.

Niżej przed żołnierzami, podwyższenie wyłaniało się z czarnego śniegu. Na nim, w klatce z błękitnego bluszczu, stała oskarżona, a na przeciw niej, na bluszczowym tronie, przed bluszczowym stołem, siedziała Królowa Pik.
Uniosła bluszczowy młotek w prawej dłoni, w lewej ściskając zdechłego, na wpół zgniłego flaminga, i huknęła nim trzy razy w bluszczowy stół.
Stojący przy niej, na bluszczowym taborecie, królik w czarnej kamizelce, trzymający w łapce zepsuty srebrny zegarek bez wskazówek, podskoczył przestraszony. Spojrzał szybko na rozpadający się mechanizm i najwyraźniej coś z niego odczytując, wrzasnął:
-Czas na werdykt!
Karciani żołnierze huknęli radośnie, unosząc halabardy podrzucając hełmy, łapiąc je z wprawą świadczącą o tym, że procesy były tutaj częstą rozrywką.
Królowa Pik wyciągnęła z fałdów czarno-błękitnej sukni papierosa i zapalniczkę. Między jednym, a drugim zaciągnięciem wrzasnęła ' Winna! ' i zaniosła się przesyconym rakotwórczym świergotem kaszlem.
Królik wrzaskiem powtórzył werdykt, a oskarżona załkała, wplatając palce w długie zielone włosy koloru wiosny. Jej szmaragdowa suknia o kwiecistym wzorze z sykiem zmieniła się w ciemno brązową, jak uschnięty kwiat traci swoje barwy. Słyszałam jeszcze jak krzyczy: ' Niewinna, niewinna! ' zanim żołnierskie halabardy poszły w ruch, a śnieg zakwitł karmazynowymi kwiatami łez.

Dopiero wtedy zauważyłam kota w czarno-błękitne prążki, który ocierał się o moje nogi. Na szyi miał obrożę z kolczastego bluszczu.
-Winna, winna. -Powiedział siadając obok mnie i zerkając do góry. - Winna niewinności. - Dodał po chwili z uśmiechem.
Always reach for the Moon. Even if you miss you'll still land among the stars.
Odpowiedz
#2
Bardzo ciekawa miniatura.
Ma taki bajkowy, magiczny charakter, który dość mocno kontrastuje z otaczającą nas rzeczywistością (zimowa pogoda, czy paląca Królowa Pik).
Motyw Alicji z krainy czarów interesujący.
Słowa "Winna niewinności" skłaniające do refleksji.
Ogólnie: bardzo ładnie i ciekawie (choć nie lubię takie stylu okraszonego w metafory) Smile
Borek- istota człekopodobna, ze skłonnościami do nałogów. Nie myśląca, nie czująca, konsumująca. Pragmatyk, darwinista społeczny. Politycznie: monarchista. Z zawodu: przynieś, podaj, pozamiataj w odlewni stali, oraz grafoman do wynajęcia, tłumacz mang.
Odpowiedz
#3
Cytat:(krwistą krwistą czerwoną jak krew błyszczącą karmazynem łzę bólu)

Trochę źle toto sformułowane. Powinno byc "(krwistą, krwistą, czerwoną jak krew błyszczącą karmazynem łzę bólu)". Chyba, że chodziło ci o krwistoczerwoną, ale to by kompletnie nie pasowało do reszty zdania.

Cytat:jakby gotową wziąć następy krok,

Wziąć? Może "uczynić"? "Zrobić"? Ale wziąć? Nu nu nu. Przynajmniej w moim odczuciu.

Przyznam bez bicia, że jedyne, co mi się tutaj spodobało, to słowa "winna niewinności". Skłaniają o przemyśleń, jak to już Borek wcześniej zauważył. Cała reszta, czyli ten motyw z Alicji, te wszystkie damy, żołnierze koty... To nie dla mnie. Lubię, jak coś jest ładnie i zręcznie zawoalowane, wplecione. Ale nie aż tak. Prawdę mówiąc, ledwo wiadomo o co tu chodzi. A może to tajemnica jest domeną tej miniatury?
Cholera wie, jak rzekłby pan Sapkowski.
W każdym razie średnio mi się spodobało, niezły warsztat, aczkolwiek cudzysłow to takie dwie kreseczki na górze, nie jedna oddzielona spacją...
Masssssakra.

[Obrazek: 29136-65e26c5e68f2a8b1dc4d3c4283a1bf34..gif]
Odpowiedz
#4
Hmmm, jak dla mnie to jest to zbyt poetyckie. Nie przemawiaja do mnie te wszystkie metafory. Więc nie będe oceniał. Wyszukałem tylko błędy:

"zmieniając go w raj z snu szaleńca." - ze snu

"wyciągały ku górze szponiaste bezlistne gałęzie." - przecinek przed "bezlistne"

" Każdy z pni opleciony w czułym ciernistym objęciu błękitnego bluszczu," - po pni przecinek, bo to zdanie nadrzędne.

"martwa. kolorem przypominała lód," - nowe zdanie z durzej litery.

" ' Winna! ' ", " ' Niewinna, niewinna! ' " - pomyliłaś apostrof z cudzysowem.
Nie robię wyjątków. Czarny, niebieski, pomarańczowy, czy nawet zielony jak zajdzie potrzeba.
Odpowiedz
#5
Witaj,

Używasz bardzo dużo przymiotników, co wg mnie może męczyć Czytelnika. Pomysł ciekawy, choć pod koniec było zdecydowanie za dużo bluszczu, bluszczowego i bluszczowych. Zmieniłabym też ten apostrof na cudzysłów.

MOJE SUGESTIE:

z ciemnego(,) nocnego nieba,
go w raj z snu szaleńca. - <ze snu>
drzewa o ciemnej, pulsującej - powtórzenie: ciemne niebo/ciemna kora
szponiaste(,) bezlistne gałęzie.
czułym(,) ciernistym objęciu
(krwistą krwistą czerwoną jak krew błyszczącą karmazynem łzę bólu) - wg mnie coś tu jest nie tak
Co więcej- zdawało - brak spacji
śnieg- martwa. - brak spacji
martwa. kolorem przypominała lód, - <Kolorem>
jakby gotową wziąć następy krok, - <gotową zrobić następny>
zarazem- jakbym - brak spacji
z winnym czarnym sercem na sercu - <z czarnym sercem na piersi>?
Stali(,) czekając na werdykt.
unosząc halabardy(,) podrzucając hełmy,
przesyconym rakotwórczym świergotem kaszlem. - czy świergot wywoływał raka?
mieniła się w ciemno brązową - <ciemnobrązową>
winna. -Powiedział(,) siadając - brak spacji

Dużo weny życzę, pozdrawiam,
Lilith
Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj.
William Shakespeare
[Obrazek: gildiaPiecz1.jpg]
Odpowiedz
#6
(25-01-2010, 17:59)dacara napisał(a): Pamiętam, że nie wiedziałam, czy to jawa czy sen.

"jawa, czy sen"

(25-01-2010, 17:59)dacara napisał(a): go w raj z snu szaleńca.

"ze snu"

(25-01-2010, 17:59)dacara napisał(a): Każdy z pni opleciony w czułym ciernistym objęciu błękitnego bluszczu, wyginał się jak zastygły w rigor mortis tancerz, nieruchomo wirując, bez ruchu pląsając.

"opleciony (...) bluszczu" potraktowałabym jako wtrącenie, imho. I postawiła przecinek przed "opleciony"

(25-01-2010, 17:59)dacara napisał(a): Mimo, iż porywisty

BEZ PRZECINKA!

(25-01-2010, 17:59)dacara napisał(a): (krwistą krwistą czerwoną jak krew błyszczącą karmazynem łzę bólu)

Nie ogarniam tego powtórzenia. I ogólnie tego nawiasu.

(25-01-2010, 17:59)dacara napisał(a): Ani śladu odmrożeń, czy choćby gęsiej skórki.

Bez przecinka.

(25-01-2010, 17:59)dacara napisał(a): niż śnieg- martwa. kolorem przypominała lód,

Po pierwsze, spacja po myślniku. Po drugie, zdanie rozpoczynamy z dużej litery.

(25-01-2010, 17:59)dacara napisał(a): jakby gotową wziąć następy krok

A ja myślałam, że robimy kroki, a nie bierzemy.

(25-01-2010, 17:59)dacara napisał(a): zarazem- jakbym pamiętać powinna, a nie mogła.

Spacja po myślniku.

(25-01-2010, 17:59)dacara napisał(a): uścisku kolce wbijać pod skórę, błękitne liście triumfalnie wypuszczać w śmiesznie tragicznej parodii lata.

A fe!

Wszystko spoko pięknie, cały tekst się czyta dobrze, a tu taki przeskok.
"wbijać kolce pod skórę, triumfalnie wypuszczać błękitne liście", imho.

(25-01-2010, 17:59)dacara napisał(a): W śmiesznie tragicznej parodii lata.

Nie podoba mi się powtórzenie tego zdania.

(25-01-2010, 17:59)dacara napisał(a): Otoczona zwartym szpalerem tańczących pokracznie drzew jaśniała czarnym blaskiem skąpana w świetle pełnego księżyca.

Jakie oporne zdanie...
"drzew, skąpana w świetle pełnego księżyca, jaśniała ...", imho.

(25-01-2010, 17:59)dacara napisał(a): czarnym sercem na sercu i halabardą w dłoni,

"sercem na sercu", bleeh.

(25-01-2010, 17:59)dacara napisał(a): Stali czekając na werdykt.

"Stali, czekając"

(25-01-2010, 17:59)dacara napisał(a): Niżej przed żołnierzami, podwyższenie wyłaniało się z czarnego śniegu.

Znów patos...
"Niżej, przed żołnierzami, z czarnego śniegu wyłaniało się", imho

(25-01-2010, 17:59)dacara napisał(a): Na nim, w klatce z błękitnego bluszczu, stała oskarżona, a na przeciw niej, na bluszczowym tronie, przed bluszczowym stołem, siedziała Królowa Pik.

Ekhem...
Znów ten bluszcz... Bleeh. I "na przeciw" się powtarza.

(25-01-2010, 17:59)dacara napisał(a): Uniosła bluszczowy młotek w prawej dłoni, w lewej ściskając zdechłego, na wpół zgniłego flaminga, i huknęła nim trzy razy w bluszczowy stół.

Za dużo BLUSZCZU!!!

(25-01-2010, 17:59)dacara napisał(a): Stojący przy niej, na bluszczowym taborecie, królik w czarnej kamizelce, trzymający w łapce zepsuty srebrny zegarek bez wskazówek, podskoczył przestraszony. Spojrzał szybko na rozpadający się mechanizm i najwyraźniej coś z niego odczytując, wrzasnął:
-Czas na werdykt!

Ehm... Bluszcz. I spacja po myślniku.

(25-01-2010, 17:59)dacara napisał(a): Karciani żołnierze huknęli radośnie, unosząc halabardy podrzucając hełmy, łapiąc je z wprawą świadczącą o tym, że procesy były tutaj częstą rozrywką.

"halabardy, podrzucając"

(25-01-2010, 17:59)dacara napisał(a): Królowa Pik wyciągnęła z fałdów czarno-błękitnej sukni papierosa i zapalniczkę. Między jednym, a drugim zaciągnięciem wrzasnęła ' Winna! ' || zanim żołnierskie halabardy poszły w ruch, a śnieg zakwitł karmazynowymi kwiatami łez.

"wrzasnęła :"
"halabardy", znowu to słowo?
"karmazynowymi" - nie ma innego określenia?

(25-01-2010, 17:59)dacara napisał(a): -Winna, winna. -Powiedział siadając obok mnie i zerkając do góry. - Winna niewinności. - Dodał po chwili z uśmiechem.

" - [spacja] Powiedział"

Nie licząc faktu, że wydaje mi się, iż "powiedział" i "dodał", z małych liter.



Patrząc na całokształt - podoba mi się tylko ostatnie zdanie, dziękuję.

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości