11-04-2019, 17:00
Ołów stał się miarą istnienia, ziemia
pachnąca łętami i kartoflanką, testamentem,
nawet nie mogli kopać, tak pięknie lśniły
buty na wysoki połysk.
Był z nimi Bóg, na klamrach pasów osobiście
rozdawał dyspensy, dlatego tacy uśmiechnięci,
z otuchą wbijali wzrok w nadchodzące tysiąclecie,
i prawe ręce.
Za ich plecami zamarł dzień i już gdzieś pisali
nowe podręczniki do historii, mane i tak dalej
wisiało w powietrzu, praca jeszcze nie czyniła
wolnym.
Kolorową fotografię wymyślono później, więc
może nie było odcieni szarości, sprawiedliwość,
jak zwykle, była ślepa i głucha, i dla pewności
przebita bagnetem.
pachnąca łętami i kartoflanką, testamentem,
nawet nie mogli kopać, tak pięknie lśniły
buty na wysoki połysk.
Był z nimi Bóg, na klamrach pasów osobiście
rozdawał dyspensy, dlatego tacy uśmiechnięci,
z otuchą wbijali wzrok w nadchodzące tysiąclecie,
i prawe ręce.
Za ich plecami zamarł dzień i już gdzieś pisali
nowe podręczniki do historii, mane i tak dalej
wisiało w powietrzu, praca jeszcze nie czyniła
wolnym.
Kolorową fotografię wymyślono później, więc
może nie było odcieni szarości, sprawiedliwość,
jak zwykle, była ślepa i głucha, i dla pewności
przebita bagnetem.