20-05-2012, 18:10
No właśnie. Cierpieć trzeba. Bo jak się nie cierpi, to wena zdycha, muzy odchodzą, a proza ani poezja za cholerę pisać się nie chce.
Ja wiem - wielu poetów czy pisarzy przytaczało niejednokrotnie to głębokie stwierdzenie, w tej czy innej formie. Dopiero teraz, gdy stwierdziłem jego działanie metodą, że tak powiem, organoleptyczną, przyznaję im rację.
Otóż, proszę państwa, przestałem cierpieć. Tylko się cieszyć, prawda? Koniec festiwalu złamanych serc, koniec tańczenia pod oknem i śpiewania serenad dla tej jedynej, koniec wymyślania wymyślnych sposobów na zdobycie jej. Znalazła sobie innego, mnie nie chce, życzę szczęścia. Krzyżyk na drogę, nieważne. Ważne, że wraz z owym platonicznym cierpieniem odeszła wena. Ni ma. Ni cholery. ani jednego wiersza, prozy nijakiej. Nic. Sporadyczna krytyka, parę niezłych wypracowań.
Doświadczenie to jednakowoż zasmuciło mnie, jak i pobudziło moją ciekawość. A nuż nie jestem sam? Może ktoś oprócz mnie zauważył ten fenomen? Macie może jakiś sposób na poradzenie sobie z tą kwestią?
A może też jestem jedyny, niepoprawny romantyk, relikt przeszłości?
Podzielcie się, proszę, waszymi doświadczeniami w tej dziedzinie. Będę wielce zobowiązany.
Ja wiem - wielu poetów czy pisarzy przytaczało niejednokrotnie to głębokie stwierdzenie, w tej czy innej formie. Dopiero teraz, gdy stwierdziłem jego działanie metodą, że tak powiem, organoleptyczną, przyznaję im rację.
Otóż, proszę państwa, przestałem cierpieć. Tylko się cieszyć, prawda? Koniec festiwalu złamanych serc, koniec tańczenia pod oknem i śpiewania serenad dla tej jedynej, koniec wymyślania wymyślnych sposobów na zdobycie jej. Znalazła sobie innego, mnie nie chce, życzę szczęścia. Krzyżyk na drogę, nieważne. Ważne, że wraz z owym platonicznym cierpieniem odeszła wena. Ni ma. Ni cholery. ani jednego wiersza, prozy nijakiej. Nic. Sporadyczna krytyka, parę niezłych wypracowań.
Doświadczenie to jednakowoż zasmuciło mnie, jak i pobudziło moją ciekawość. A nuż nie jestem sam? Może ktoś oprócz mnie zauważył ten fenomen? Macie może jakiś sposób na poradzenie sobie z tą kwestią?
A może też jestem jedyny, niepoprawny romantyk, relikt przeszłości?
Podzielcie się, proszę, waszymi doświadczeniami w tej dziedzinie. Będę wielce zobowiązany.
Kobieto, puchu marny! Ty...
Jesteś jak zdrowie! Ile cię trzeba cenić ten tylko się dowie,
kto cię stracił...
Dziś piękność Twoją widzę i opisuję, bo tęsknię po Tobie.
Jesteś jak zdrowie! Ile cię trzeba cenić ten tylko się dowie,
kto cię stracił...
Dziś piękność Twoją widzę i opisuję, bo tęsknię po Tobie.