28-03-2010, 14:32
Patrzę w niebo i widzę ich twarze...
Uśmiechają się teraz,spokojem odziane.
W pamięci mojej pozostał ich ból,
grymas zmęczonego człowieka.
Ich oczy strachem patrzące,niepewne jutra,
domu spragnione.
Młodość starością była,
obce im śpiewy,tańce,beztroska zabawa.
Cierpieniem rozdarte dusze,
krwawymi łzami płaczące,
nadzieją karmiące się od świtu po mrok nocy.
Od marzeń cudnych,gorączką serca trawiące.
Dorosłe dzieci,wszystkie mam je w pamięci.
Jakież inne od tych co żyć mogą.
Piękno ich serc na zawsze trwać będzie,
w obłędzie świata,chłodzie ludzkości.
Teraz spoglądają na tych,których opuściły
przypadkiem,niechcący.
Nieme pytanie z ich ust słyszę...
Dlaczego kochać nie umiecie?
Tak mało czasu zostało wam dane,razem...
Uśmiechają się teraz,spokojem odziane.
W pamięci mojej pozostał ich ból,
grymas zmęczonego człowieka.
Ich oczy strachem patrzące,niepewne jutra,
domu spragnione.
Młodość starością była,
obce im śpiewy,tańce,beztroska zabawa.
Cierpieniem rozdarte dusze,
krwawymi łzami płaczące,
nadzieją karmiące się od świtu po mrok nocy.
Od marzeń cudnych,gorączką serca trawiące.
Dorosłe dzieci,wszystkie mam je w pamięci.
Jakież inne od tych co żyć mogą.
Piękno ich serc na zawsze trwać będzie,
w obłędzie świata,chłodzie ludzkości.
Teraz spoglądają na tych,których opuściły
przypadkiem,niechcący.
Nieme pytanie z ich ust słyszę...
Dlaczego kochać nie umiecie?
Tak mało czasu zostało wam dane,razem...