Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Marynarka
#1
Marynarka


stoję na przystanku
listopadowy wiatr uspokaja ulice
chowam dłonie w zadomowione ciepło

sprawdzam chwile na moją kieszeń
w powietrzu pojawia się
zapach bzów kradzionych dla mamy
pomiędzy kwitkiem z pralni
a biletem na tramwaj
kilka paprochów z wakacji
wypalona zapałka

dziesiąty raz rozginam spinacz
odliczam w palcach drobniaki
tłamszę guzik obciągnięty obrusem
tym w herbaciane róże z plam rosołu
w dziurze podszewki
odnajduję aksamitny fiolet kolan
i ukochaną dłoń co włosy z czoła

wspomnieniami owijam palce

wciąż jestem
na jakimś przystanku



Odpowiedz
#2
Powiem tak: podoba mi się wiersz, każde głębsze czytanie wnosi coraz to szersze obrazy. Moim zdaniem pierwszy wers zbędny (zbyt konkretny). Ostatni jest wieloznaczny i konieczny. Pozdrawiam.
- żeby sędzia nie zaznał radości w sądzeniu -



Odpowiedz
#3
Faktycznie bardzo dobry wiersz. Być może zrezygnowałbym z pierwszego przystanku...
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości