24-11-2018, 15:09
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24-11-2018, 16:43 przez pointofview.)
Marynarka
stoję na przystanku
listopadowy wiatr uspokaja ulice
chowam dłonie w zadomowione ciepło
sprawdzam chwile na moją kieszeń
w powietrzu pojawia się
zapach bzów kradzionych dla mamy
pomiędzy kwitkiem z pralni
a biletem na tramwaj
kilka paprochów z wakacji
wypalona zapałka
dziesiąty raz rozginam spinacz
odliczam w palcach drobniaki
tłamszę guzik obciągnięty obrusem
tym w herbaciane róże z plam rosołu
w dziurze podszewki
odnajduję aksamitny fiolet kolan
i ukochaną dłoń co włosy z czoła
wspomnieniami owijam palce
wciąż jestem
na jakimś przystanku
stoję na przystanku
listopadowy wiatr uspokaja ulice
chowam dłonie w zadomowione ciepło
sprawdzam chwile na moją kieszeń
w powietrzu pojawia się
zapach bzów kradzionych dla mamy
pomiędzy kwitkiem z pralni
a biletem na tramwaj
kilka paprochów z wakacji
wypalona zapałka
dziesiąty raz rozginam spinacz
odliczam w palcach drobniaki
tłamszę guzik obciągnięty obrusem
tym w herbaciane róże z plam rosołu
w dziurze podszewki
odnajduję aksamitny fiolet kolan
i ukochaną dłoń co włosy z czoła
wspomnieniami owijam palce
wciąż jestem
na jakimś przystanku