Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 2.5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Magia kwantowa
#1
Było dla mnie sporą zagwozdką, czy wrzucić to do "Fantastyki", czy do samego "Fantasy". Ostatecznie wylądowało tutaj.
Nie liczę na odzew, ale warto spróbować. Enjoy!


PROLOG

Niebo było niemalże bezchmurne, a żar od niego bijący – morderczy. Delikatny wiatr, zbyt ciepły, by być ukojeniem, przebiegł przez pola, malowniczo kładąc łany zboża. Wkoło rozciągały się jedynie łąki i lasy, a najbliższego miasta próżno było szukać w obrębie kilkunastu kilometrów.
Na środku pola stał pociąg.
„Stał” to mało powiedziane. Zdawał się wręcz wrastać w skorodowane szyny, usilnie odmawiając przesunięcia się chociażby o milimetr. Łuszcząca się farba schodziła po bokach, nazwę przewoźnika ledwie dawało się odczytać spod patyny prehistorycznego brudu. Koła przerdzewiały niemal na wylot, jak zresztą i większość jego metalowych części. Gdyby nie niemożebny tłok w środku, można by uznać, że jest on stałą częścią tutejszego krajobrazu.
Przeciętny pociąg PKP w trakcie standardowej, nieplanowanej awarii między stacjami.
Ludzie się nie skarżyli – stali tu przecież dopiero pół godziny, a jak na pociągi w tym kraju, nie było to nawet zaliczane do miana opóźnienia. Co niecierpliwsi zaczepiali od czasu do czasu konduktora, jednak niewiele udało im się zdziałać. Mądrzejsi pozasłaniali okna zdewastowanymi kotarkami i starali się ignorować diabelskie temperatury.

Dziewczyna siedząca pod oknem spojrzała znad gazety na chłopaka naprzeciwko. Otoczony był zachwyconą grupką adoratorów, którzy najwyraźniej szukali jakieś zajęcia do przeczekania postoju. Zlustrowała go wzrokiem – miał na sobie wyszyty cekinami szpiczasty kapelusz w gwiazdy i suknię, czy też szatę, z tego samego materiału. Machał też kolorową ulotką i z zapałem o czymś opowiadał. „Pozer” prychnęła pod nosem i zatopiła się znów w lekturze.
W piśmie jak zwykle znajdowało się okrągłe nic. Nie mogła jednak wybrzydzać, dawno rozładowała konsolę, a książkę skończyła przystanek wcześniej. Przejrzała jeszcze raz kolorowy spis „treści”, po czym przełożyła strony na artykuł, który nie tyle ją zaciekawił, co obiecywał możliwość wyłapania czystego nonsensu i pseudonaukowych wypowiedzi na temat, którego ludzie zupełnie nie znali.
„MAGIA – FAKT NAUKOWY CZY JEDYNIE MISTYFIKACJA NA MIARĘ XXI WIEKU?”, krzyczał nagłówek.
Boży cud, czy zwykła nauka? Jak wszyscy wiemy, na początku bieżącego stulecia z ukrycia wyszli prawdziwi czarownicy. Jednak czym tak naprawdę różnią się od naszych wyobrażeń? Nie noszą szat, nie są im potrzebne różdżki. Nie posiadają też «boskich mocy», a wszystko, co robią, można opisać matematycznym wzorem. Sami o magii mówią jako o zwykłej zdolności, którą może posiąść niemal każdy, kto ma choć odrobinę talentu. «To jak z fizyką kwantową lub innym przedmiotem ścisłym» mówi dyrektor jednej z pierwszych placówek nauczających magii «można ją wykuć, jednak nie posiądziemy w ten sposób pełnych możliwości. Do osiągnięcia dobrych rezultatów potrzebny jest naturalny talent, moc, jakbyście to określili.»
Jednak czy na pewno? Mimo zapewnienia, że nie jest to wiedza pilnie strzeżona, a wrota Uniwersytetów Magii, jak nazywają te szkoły sami «magowie», stoją otworem dla każdego, dostanie się do obu nie jest takie proste, jak się wydaje. Przed wstąpieniem do Akademii należy przejść m.in. test IQ, psychologiczny oraz krótki sprawdzian wydolności organizmu. Samo to z miejsca odrzuca większość...

Przestała czytać i jedynie przeleciała wzrokiem resztę dość obszernego artykułu. Całość miała udowodnić człowiekowi, że czarownik to jedynie snobistyczny człowieczek korzystający z kilku magicznych sztuczek, który usilnie chce napchać sobie kabzę pieniędzmi niewinnych ludzi.
Chłopaczyna naprzeciwko coraz bardziej działał jej na nerwy. Na szczęście dudniąca muzyka w słuchawkach skutecznie zagłuszyła jego wywód o magicznych stworzeniach, które nie istniały, oraz o sportach uwzględniających latanie na miotłach, podczas gdy szanujący się mag nigdy nie usiadłby okrakiem na kiju od sprzętu domowego.

Przymknęła oczy i przywołała obraz przedziału. Była w stanie niemal doskonale wyobrazić sobie to jakże irytujące jestestwo siedzące tak niedaleko. Jego ubiór i ten jaskrawy kawałek papieru, który trzymał w dłoniach. Papier – dobry pomysł. Wyobraziła sobie ulotkę, to jak była zbudowana, cząsteczki, drgające od ciepła atomy, wirujące wokół jąder elektrony. Przesunęła stopę nieco bliżej maga – im mniejsza odległość, tym lepiej. Wzięła głęboki wdech, skoncentrowała się i wypuszczając powoli powietrze, starała się bardzo sugestywnie przemówić do cząsteczek papieru, wmówić im, że bardzo chcą drgać coraz szybciej i szybciej...
Przerażony krzyk całej grupy, przebijający się przez muzykę, utwierdził ją w przekonaniu, że odniosła sukces. Kiedy otworzyła oczy, po magiku został jedynie skrawek nadpalonego papieru. Uśmiechnęła się za gazetą. Pociąg szarpnął i ruszył.
Odpowiedz
#2
~cześć! Smile

Porada na początek akapity (wcięcia) tworzymy poprzez dodanie [.p] przed wyrazem (oczywiście bez kropki).

Co do samego tekstu:

Cytat:Niebo było niemalże bezchmurne, a żar od niego bijący

Wydaje mi się że "z niego" brzmi lepiej niż "od niego".

Cytat:Delikatny wiatr, zbyt ciepły, by być ukojeniem, przebiegł przez pola, malowniczo kładąc łany zboża.

Czy delikatny wiatr może położyć zboże? Wydaje mi się że co najwyżej zmusił do pokłonu.

Cytat:Gdyby nie niemożebny tłok w środku, można by uznać, że jest on stałą częścią tutejszego krajobrazu.

Nie rozumiem tego łańcucha przyczyna-skutek. Co tłok (ludzi jak mniemam) ma do tego czy zardzewiały niezdolny do jazdy pociąg stanowi część krajobrazu czy nie? Czy w pociągu który jest ową częścią nie mogą znajdować się ludzie?

Cytat:Przeciętny pociąg PKP w trakcie standardowej, nieplanowanej awarii między stacjami.

Aha... wszystko jasne tylko jak pociąg z cyt: "Koła(mi) przerdzewiały(mi) niemal na wylot" ma się poruszać?

Nie wnikam. Autorka zapewne ma wytłumaczenie ale no ja go nie potrafię odnaleźć.

Cytat:diabelskie temperatury

Może "diabelskie upały"?

Cytat:Otoczony był zachwyconą grupką adoratorów, którzy najwyraźniej szukali jakieś zajęcia do przeczekania postoju.

Nie czasem adoratorek? Wiem że to nie błąd ale aż musiałem dwukrotnie przeczytać.

Cytat:po czym przełożyła strony na artykuł,

To dopiero niefortunny zwrot! Nie wydaje mi się by można było "przekładać" strony. No chyba że z kupki na kupkę ewentualnie z angielskiego na polski (czy jak kto woli).

A można to tak prosto zapisać.


Nooo tak.

Irytując postać pana w sukience adorowanego przez innych panów rzeczywiście irytuje i to tak o! na słowo. Cały tekst opiera się na narodzinach negatywnego uczucia i unicestwienia go. Jednakże sam proces narodzin czy też raczej powód jest skąpo opisany i raczej nieznany. Wycinek z gazety zdaje się niemal nic nie wnosić do tekstu.

Nie dostrzegam "ciąg dalszy nastąpi" więc potraktuje ten urywek jako całość. Jest niezwykle zakręcony bo zdecydowanie za mało miejsca poświęciłaś na opis świata i tego jak tam wszystko działa jednocześnie zanadto skupiając się na pociągu i polu które w historii znaczenia nie ma żadnego. Całość równie dobrze mogłaby się rozgrywać na czystej wręcz sterylnej poczekalni przed gabinetem dentystycznym a i tak efekt byłby ten sam.

Należy zwrócić uwagę pisząc teksty na elementy z których on będzie się składał i nadać im pewne wartości by nie popełnić błędu przegadania nieistotnych rzeczy.


Całość do mnie nie trafia pomimo dobrego warsztatu. Fabuła leży i kwiczy – niestety.

Dużo ćwiczyć i budować od fundamentów!

Pozdrawiam
Patryk.
Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide...


"The Edge... there is no honest way to explain it because the only people who really know where it is are the ones who have gone over."
Odpowiedz
#3
Nawet przypadło mi to do gustu, ale raczej lepiej wyglądałoby to jako część większej całości. Taki krótki urywek niewiele mówi o tym świecie, a wydaję się on ciekawy.
Trochę też ryzykowne wydaje mi się wchodzenie w fizykę kwantową przy dzisiejszym stanie wiedzy o niej, łatwo palnąć głupotę i się skompromitować. Niby fikcja rządzi się własnymi prawami, ale ja jestem jednak za tym, żeby o ile to możliwe była zgodna z rzeczywistością.

Ogólnie jednak podoba mi się ten tekst.
Odpowiedz
#4
Cytat:Niebo było niemalże bezchmurne, a żar od niego bijący – morderczy.
Początek jest ważny, a moim zdaniem, ten początek da radę napisać płynniej:
Z niemalże bezchmurnego nieba bił morderczy żar.

Cytat:Koła przerdzewiały niemal na wylot, jak zresztą i większość jego metalowych części.
Pogrubione bym wywalił.

Cytat:Gdyby nie niemożebny tłok w środku, można by uznać, że jest on stałą częścią tutejszego krajobrazu.
Źle to brzmi. Gdyby nie tłok w środku...

Cytat:Otoczony był zachwyconą grupką adoratorów, którzy najwyraźniej szukali jakieś zajęcia do przeczekania postoju.
jakiegoś.

Cytat: i suknię, czy też szatę, z tego samego materiału. Machał też kolorową ulotką i z zapałem o czymś opowiadał.
Drugie 'też' bym wywalił.
Dużo używasz tego spójnika 'i'.


Krótki fragment. Skojarzył mi się lekko z Harrym Potterem, choć widać, że temat magii zechcesz potraktować z innej perspektywy. Na początku miałem takie wrażenie, że rzecz będzie się działa po prostu na polu zboża, gdzie stoi zardzewiały wrak pociągu, relikt dawnych czasów i pojawiła mi się lekka chrapka na tematykę post-apo. Tongue Poprę sielakosa w tym co napisał, jeżeli znasz się dobrze na fizyce kwantowej to fajnie byłoby to połączyć z magią, jednak łatwo się skompromitować, chociaż akurat ja, który nie znam się na tym nic a nic, i tak bym nie wychwycił babola. Wink
Czuć, że masz lekkie pióro.

Pozdrawiam!
Odpowiedz
#5
Na początku tekstu jest wyraźnie napisane, że to prolog, a więc początek jakiegoś większego tekstu, więc nie widzę powodu, żeby umieszczać w tym fragmencie wszystkie opisy, o których mówicie. Prolog ma zachęcać, zaciekawić, zapowiadać jakiś ciąg dalszy.
Niby tak jest, ale nie do końca.
Opisy są poprawne, ale nie do końca.
Jak dla mnie, niestety trochę zbyt sztampowo. Zwłaszcza pierwsze zdanie. Australijski szef wydawnictwa Penguin powiedział, że jak dostaje tekst, gdzie pierwsze zdanie rozpoczyna się od opisu pogody, to nie czyta dalej.
Ja oczywiście przeczytałem i nie było tak źle, ale niektóre opisy masz na siłę. Na przykład pociąg na początku sprawia wrażenie jakiejś stuletniej ruiny, a tymczasem chwilę później okazuje się, że normalnie kursuje jako skład PKP. To mogłoby być nawet zabawne, ale autor wcale nie zamierzał, żeby było to zabawne.
Za to podoba mi się artykuł wpleciony w tekst. Bardzo dobrze napisany, z zachowanymi wszelkimi regułami gatunku. Ciekawy jest też zabieg z sugerowaniem, jakoby czarownikiem był przebieraniec, podczas gdy okazuje się, że główna bohaterka opanowała takie moce.
Nie wiem czy moje uwagi dotrą do autora, który opublikował tekst w lutym i od tego czasu ma tylko dwa posty. Dlatego nie sądzę, by doszło do publikacji ciągu dalszego (o ile powstał).
Przeczytałbym kolejny rozdział, mając nadzieję, że będzie jednak ciut lepszy od prologu.
Za który daję 3/5
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#6
Śmiem twierdzić, że fizyki kwantowej i innych przedmiotów ścisłych raczej nie idzie "po prostu wykuć" ;>.

Tekstu jest dużo za mało, bądź też dużo za dużo, jeśli to ma być wszystko, choć po słowie "prolog" wnioskuję, że nie. Ten sposób czarowania (znajomość budowy materii, zjawisk fizycznych i "przemawianie" do cząsteczek, substancji) występuje w co najmniej kilku książkach i filmach fantastycznych, więc niestety nie porwałaś się, autorko, na oryginalność w tej materii.
Co więcej mogę rzec - mocno przerysowany obraz zniszczonej kolei, i zbyt wiele miejsca poświęcasz opisom tego, co poza wagonem, skoro wszystko, co w tym momencie istotne, dzieje się wewnątrz - w prologu powinno się dziać, żeby wciągnąć czytelnika, żeby się zastanowił "o co tu kurna chodzi, co będzie dalej", a nie żeby kontemplował opisy polskich krajobrazów - to można zostawić na dalszy ciąg opowieści.
Ode mnie to chyba tyle. Pozdrawiam.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości