Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Lustra
#1
(Nie wiem, czy na pewno dobry dział, jakby co, to proszę o przeniesienie, opowiadanie zawiera śladowe ilości wulgaryzmów i innych brzydkich rzeczy)









LUSTRA




- Daj pograć, Alex, Ale-ex! no daj pograć!
- Robię lekcje, daj spokój, Kuba.
- Ale to dopiero na za tydzień! No Alex, no!
- Ech, masz. – Wstaję od komputera i czochram bratu włosy. Przeciągam się i wychodzę z pokoju, dziś mam ochotę coś zjeść, ochotę na truskawki, cukier, bitą śmietanę i biszkopty. Po drodze do kuchni skręcam w lewo. Staję przed lustrem i przyglądam się zmęczonym oczom naprzeciwko. Biorę z półki tusz, poprawiam sobie rzęsy, od kiedy pani psycholog stwierdziła, że moje malowanie się jest tylko sposobem odgradzania się od rzeczywistości i że jako takie jest skutkiem moich problemów, rodzice przestali się wściekać za każdym razem, kiedy umalowałem się jak trup. W każdym razie – próbują tego nie okazywać.
Wracam do przerwanego marszu, salon jest pusty, mama i Marek siedzą u siebie. W kuchni robię wszystko, co trzeba, by przygotować sobie truskawki z bitą śmietaną i biszkoptami. Kiedy wracam do gościnnego, siedzą już przy stole:
- O, widzę, że zrobiłeś sobie coś słodkiego. A ja się zastanawiałam, czy nie zrobić czegoś poważnego.
- Mhm.
- Usiądź, co tak stoisz – to Marek. Usiadłem.
- Jak ci minął dzień? – mama.
- Okej.
- Działo się coś?
- Nie.
- Nic się nie działo? – Marek.
JA: Nie, zwykły dzień w szkole.
MAMA: Ktoś coś mówił? pokłóciłeś się z kimś?
JA: Nie, wszystko ok.
MAREK: Jak tam biologia.
JA: Normalnie. (Dajcie mi już święty spokój)
MAREK: No ale co okej? Jak poszedł referat?
JA: Nie czytałem.
MAMA: A kiedy będziesz czytał?
JA: (Jezus-Maria) Nie wiem.
MAMA: Co taki ponury? Stało się coś?
JA: Nie.
MAMA: Na pewno?
JA: Na pewno.
MAREK: Dziewczyna cię nie rzuciła? (Śmiech)
JA: Nie.
MAMA: No! uśmiechnij się.
JA: Mhm. (Zaczynam jeść)
MAREK: No, powiedz coś.
MAMA: Opowiedz nam, chcemy wiedzieć, „jak ci się żyje”. (Brzmi jak w cudzysłowie)
JA: Mówiłem już, nic się nie działo.
MAMA: (Do Marka) Widzisz? Zawsze tak – „nic się nie działo”.
MAREK: Powiedz nam, jak będzie się dziać.
JA: Mhm. (Wstaję)
Cały niemal drżę z bezradnej złości. Jak tylko zaczynają coś mówić, wściekam się, sam nie wiem czemu.
Pokój Kuby, płyty walają się po podłodze, zbieram, wstawiam, łóżko niepościelone, zeszyty, mundurek, podręczniki, pudełka, nie chce mi się. Wychodzę, wracam do swojego. Nie ma co robić. Zaczynam się pakować. Chemia, biologia, angielski… Nie zrobiłem pracy domowej, zdążę rano? zdążę. Dwa polskie, tęsknię za Alicją, chcę, żeby już było jutro. Kształcenie słuchu, matematyka, historia. Dobra.
- W co grasz?
- W wampira.
- Nie powinieneś grać w takie gry, są za brutalne. Wiesz, że jest od osiemnastu?
Nie jest pewien, czy żartuję. W sumie fakt, nie powiedziałem tego zbyt wesołym tonem. Czochram mu włosy. Gdzie ja położyłem tę książkę? na górze? Wspinam się na palce i macam po poduszce. Jest. Zdejmuję. Siadam na krześle i zaczynam czytać, dopiero doszedł do komputera, ale chcę już iść spać.
Mija jakiś czas, zostało mi jeszcze jakieś sześćdziesiąt stron, ale nie dam rady dzisiaj skończyć. Podnoszę wzrok na lustrzane drzwi szafy. Nogi w tych rurkach wyglądają całkiem dobrze, lubię czarny. Lustrzany Kuba gra na komputerze, odkładam Kafkę, Alex zza lustra patrzy się na mnie. Biodra są za szerokie, wcięcie w talii wciąż za małe. Może dać mu jeszcze trochę pograć. Przynajmniej cycki nie są za małe, lustrzana Alex wstaje i odgarnia grzywkę. Boże, ale ja mam potargane włosy. Odwracam się do lustrzanego Kuby.
- Kończ już.
- Ale siostraa!
- Nie gadaj. Wyłączaj to, albo sama ci to wyłączę.
Burmuszy się – ale poszedł. Mały zboczeniec! Jestem pewna, że się na mnie gapił, gdy czytałam. Nie posprzątał nawet chusteczek z łóżka, bachor jeden.
Wyłączam komputer. Dlaczego w tych drzwiach nie ma zamka? Już sobie wyobrażam minę matki. A co mi tam, mam dość, powiem jej jutro. Idę do łazienki, zmywam makijaż, prysznic, zęby, piżama, oczywiście stoi w drzwiach – mówi, że czeka, aż zwolnię łazienkę. Zrobiłabym mu coś, ale nie za bardzo wiem, co. Wracam do swojego, wspinam się na łóżko – budzik nastawiony? – wreszcie się kładę. Oni mają siłę, żeby się jeszcze modlić? Chcę szybko zasnąć, żeby już było rano, żeby do Alicji.

+++

- Wyłącz ten budzik!
- Aeołaaa…
Zimno, i zwlec się z łóżka, Boże, ech, zsuwam się jakoś, kiedyś połamię sobie nogi. Kuba już się umył, łazienka wolna, prysznic, suszarka, najpierw zjeść. Marek już pewnie przygotował śniadanie.
- Jajecznica.
- A to nowość.
- Chciałabyś coś innego? Mogę zrobić na drugi raz.
- To ty umiesz zrobić coś innego?
- Jak ty się odzywasz? Niegrzeczna od samego rana.
- Och, daj mi spokój, nie mów do mnie, jakbyś był moim ojcem.
- Alex! Chyba już o tym rozmawialiśmy.
- Po pierwsze to rozmawiaaaliśmy. A po drugie, nie obchodzi mnie, co ty uważasz na ten temat. Idę
- Zjedz do końca.
- Nie jestem głodna. (Kurwa, muszę to wyrzygać)
Łazienka – to chyba jedyne miejsce w całym tym zasranym domu, gdzie mogę być sama.
- Siostra, wyłaź!
- Spieprzaj!
Palce – usta – ubikacja. Kurwa, jak ja wyglądam? Pochylam się nad lustrem, nalewam wody do kubka, płuczę usta, zdejmuję bluzkę, Alex za lustrem też zdejmuje. Pora wybrać coś do założenia, tak, to będzie dobre, Michał znów stwierdzi, że ubieram się jak pedał, ma problem. Oni wszyscy muszą nosić te obrzydliwe mundurki. Ja przynajmniej noszę to, co chcę, kochana pani psycholog. Dobra, teraz twarz, włosy, grzywka, puder, oczy, szminka, jeszcze kolczyki. Chyba się już przyzwyczaili, mam nadzieję, nie znoszę zwracać na siebie uwagi.
Wtedy jeszcze zabraniali mi się malować. Pierwszy dzień szkoły, najpierw zwracają na ciebie uwagę, bo masz dziwne imię (jedyna pamiątka po ojcu), potem myślą sobie, że dziwnie się ubierasz. Następnego dnia zauważają, że inaczej się zachowujesz, inaczej siedzisz, ciągle robisz coś z dłońmi. Za tydzień jesteś dziwadłem, obgadywany, oceniany. Nauczycielom też przeszkadzam – mimo że jestem zdolny, lepsze oceny ma tylko Wera. Teraz już przynajmniej mogę wyglądać tak, jak chcę.
Pokój – przedpokój. Mama wychodzi od siebie, w koszuli nocnej, zaspana.
- Wychodzisz już?
- Mhm.
- Co tak wcześnie?
- Lubię.
- Podwieźć cię? – odzywa się Marek.
- Nie, dzięki.
- Jak chcesz. (Zaczynam wychodzić)
- Pożegnaj się przynajmniej! (Matka, oczywiście)
- Pa.
- Cześć!
W szkole jak zwykle, wyjmuję angielski, prosty, dużo pisania po nic. Schodzą się powoli. Już nic nie robię, patrzę na nich znad książki. Przychodzą, rozmawiają ze sobą, wyjmują rzeczy z szafek, udają, że mnie nie widzą (potem, tuż przed ósmą, przyjdą dzieciaki, będą się we mnie wgapiać jak w jakąś pierdoloną monalizę). Alicji nie ma, czemu ona zawsze tak późno przychodzi?
- Cześć.
Otrząsam się z zamyślenia i odwracam głowę. To do mnie?
- Cześć.
Karola.
No, to by było na tyle. Wystarczy, jak na pierwszy raz. Zaraz będzie dzwonek, wpakowuję rzeczy do plecaka.
Lekcje, lekcje, lekcje. Alicja znów ma zły dzień, do mnie niemal w ogóle się nie odzywa, z Karolą rozmawia. Podchodzi do niej Kamila, pyta o coś, Alicja śmieje się (jaka ona jest piękna), odpowiada. Jak ona to robi – że nikt nic nie wie?
Nie do końca. Oczywiście wiem ja, Karola, a od niedawna wychowawczyni. Ona chyba uważa, że to moja wina, zły wpływ i tak dalej. Przestań obgryzać paznokcie, podchodzi do mnie.
- Co robisz po lekcjach?
- Nic.
- Okej, zaczekaj, aż skończę fortepian, okej?
- Jasne.
Nawet mnie nie dotknęła, coś się stało? Tak, cały czas coś się dzieje (nie bądź niesprawiedliwy – dobrze wiesz, co czuje). Ale i tak… Jak mogłem tego nie widzieć? Pół roku temu wydawała mi się taka pogodna (teraz przynajmniej wiem, jak bardzo jest mi bliska). Chcę się po prostu przytulić. Ostatni dzwonek. Wychodzimy, korytarze, 27, wchodzi na lekcje – ja siadam na parapecie. Wyjmuję książkę. Za oknem martwy gołąb, wokół niego wrony, co jakiś czas któraś podlatuje i wydziobuje kawałek. Smacznego.
- Hej, ty.
Ja nie mogę, Franek, do której on chodzi? Piątej? Szóstej? Wkurzający dzieciak. Myśli, że wszystko mu wolno.
- A po co ty się malujesz? – Nienawidzę tego tonu. Tak, jakby myślał, że nikt nie widzi zaczepki pod pseudo-zwykłym pytaniem. Jakby myślał, że mamy obowiązek nic mu nie robić.
- Idź sobie.
- No to odpowiedz.
- Lubię.
- Dziewczyny się malują.
- Nie zauważyłem.
- Chcesz być dziewczyną?
Chcę po prostu poczytać.
- Spadaj.
- Odpowiedz, chcesz?
Niech on się odczepi.
- Spadaj.
- To po co się malujesz? Dziewczyny się malują.
Wychodzi Alicja, wreszcie, nic nie mówi, schodzi na dół (czy ona w ogóle się na mnie spojrzała?), idę za nią, przynajmniej pozbyłem się Franka.
- Obejrzałem przedwczoraj bardzo dobry film, wiesz? Polańskiego, „Lokator”. Mówię ci, ściągnij sobie…
- Alex. – Odwraca się i zatrzymuje.
- Tak?
- Muszę ci coś powiedzieć.
- Tak, mała?
- Myślę, że nie powinniśmy być razem.





Nagle wszystko zatrzymuje się, zamiera w szkaradnej powłoce rzeczywistości jak ze snu.
Nie.
Nie.
Nie.
Nie, nie, nie, nie, nie. Nie, nie! Nie, po prostu… Stoję. Nie, nie, nie, nie, nie, nie. Ona, już, ale. Nie, nie, nie, nie wytrzymam. Nie! Błagam, nie! Łamię się, rzucam się przytulić ją. Ona stoi, jak lalka. Z tą jej miną, obojętną, jakby gdzieś w środku cierpiała, a z drugiej strony taką bezradną. Nie, nie, nie.
- Lepiej już pójdę, przepraszam cię.
Zostawia mnie. Samego. Nie wiem, co robić. Nie mogę się ruszyć. Alicja, Alicja! Chwiejnym krokiem dochodzę do poręczy. Wiedziałem, że to się kiedyś stanie. Ale kochałem ją, kocham ją tak bardzo!… Boli, boli, w środku mnie. Czułem to, już od dłuższego czasu, ale… O mój Boże, jak to boli! Co ja mam teraz zrobić? Wychodzę na dwór, na boisku bawią się dzieci. Udawaj, że wszystko w porządku. Po co? Po co? Przecież ja zawsze wyglądam, jak… Nie, nie, nie, nie, nie, boli, boli! Wracam do domu, na pamięć, nawet nie zauważyłem, kiedy zacząłem płakać. Wchodzę do windy, kulę się gdzieś w rogu. Czuję, jak drży, kiedy mechanizm wciąga ją na trzecie piętro. Nie wstaję, nie mam siły, zostaję tutaj, tu nikogo nie ma. Wciskam się głębiej w róg, płaczę.

+++

Nie wiem, ile czasu minęło. Łzy zaschły mi na twarzy, ból stał się tępy, nierealny. Na piętrze ktoś otwiera drzwi, szybko, bezwiednie podnoszę dłoń i wciskam guzik. Winda zaczyna jechać wyżej, na ostatnie piętro. Muszę coś ze sobą zrobić, wstaję, przyglądam się swojemu odbiciu – wyciąga coś z plecaka, mokrą chusteczką ściera rozmazany tusz, poprawia szminkę, nakłada puder, rozczesuje włosy, poprawia spódniczkę. Czuję się, jakbym tylko bezwiednie powtarzała ruchy własnego odbicia.
Dosyć tego. Zjeżdżam na swoje piętro, otwieram mieszkanie. Nikogo nie ma. Rzucam gdzieś plecak i wchodzę do swojego pokoju, wyjmuję telefon. Jak ona mogła! Odbieraj! Odbieraj! Miej odwagę, kurwa!
- Alex, proszę, nie dzwoń do mnie.
- Alicja, dlaczego? Już mnie nie kochasz?
- Alex, proszę cię…
- Nie pamiętasz, jak nam było razem dobrze? Nie pamiętasz Gdańska? Łodzi? Co się stało?!
- Nie bądź zła… Przepraszam cię, chyba po prostu… to się skończyło.
- Nie gniewaj się?! Popełniłaś najgorszy błąd w swoim życiu.
- Alex, zrozum, błagam… potrzebuję prawdziwego chłopaka.
Dość! Dość! Mój krzyk rozchodzi się po całym mieszkaniu, a może i po bloku. Rzucam telefonem, rozbija się, bateria, klawiatura, obudowa. Nie wiem, co robić. Już nie wytrzymam. Nie mam siły. Chcę tylko schować się, umrzeć, chcę tylko spokoju, spokoju! Rozglądam się, kątem oka widzę w lustrze siebie, siedzącego na fotelu, z twarzą zatopioną w chustce, którą od niej dostałem. Przekręca się klucz w drzwiach, wracają. Odwracam się nerwowo. Kroki w przedpokoju. Wchodzi mama z Markiem. Chowam chustkę do kieszeni i staram się wyglądać, jakbym coś robił. Zeszyt, komputer, chipsy (nie, nie połknę tego). Oczywiście zaraz przychodzą, nawet nie zdążyła zmienić butów.
- Cześć kochanie! (Co za ponura groteska)
- Hej, mamo.
- Jak było w szkole?
- Dobrze. (Odejdź, błagam)
- Dostałeś jakąś ocenę?
- Nie. (…Błagam…)
- Co z referatem?
- Okej.
- Mówiłeś?! (Krzyczy, jakbym co najmniej powiedział, że zamordowałem brata)
- Mhm.
- Alex! Czy od ciebie wszystko trzeba na siłę wyciągać?
- Nie. (Zostaw mnie)
- No i jak ci poszło?
- Nie wiem. (Zostaw mnie samego)
- Nie wiesz?! (Znowu, Boże, nie wytrzymam!…)
- Nie
- Jak to nie wiesz?
- Nie ma jeszcze ocen.
- Ale chyba czujesz, jak ci poszło?
- Nie.
- Nie wierzę.
- Dobra, nie chce mówić, to nie, co go będziesz na siłę zmuszać? (Marek, na siłę zmuszać…)
- Nie wiem, co myśmy ci zrobili, że traktujesz nas w ten sposób… (Płacz? Dlaczego ona zawsze tylko… Dlaczego nigdy tak, jak potrzebuję?).
Drzwi zamykają się, a ja czuję, że dłużej nie zniosę. Nie wytrzymam. Gdybym mógł zrobić cokolwiek, gdybym potrafił, gdybym się nie bał. Zaczynam krążyć po pokoju. Muszę, muszę. Odbicie zbliża się i oddala, ale jej kroki nie są tak beznadziejne, mają swój cel. Patrzę za nią, gdy wybiega z pokoju, sprawdzam kieszenie, jest bilet. Światła, ulica, przystanek, autobus. Nogi same mnie prowadzą, wbiegam do bloku, schody, drzwi numer 13 – ironia – naciskam klamkę, otwarte.
- Cześć Alex! Alicja nie wspominała, że wpadniesz.
- Chyba ma coś mojego, wpadłam odebrać, zaraz idę.
- Jasne, jest w swoim pokoju. – Biedna kobieta, o niczym nie wie.
Jestem w pokoju. Alicja bardziej niż na zdziwioną, wygląda na przerażoną.
- Co ty tutaj…?
Nie kończy zdania, uciszam ją moimi wargami. Przyciskam do ściany, wpijając usta w jej. Chwytam za nadgarstki. Przez chwilę szamocze się, próbuje wyrwać, protestować, cokolwiek. Ale wreszcie oddaje pocałunek, przyciska mnie do siebie… Ale nie przyszłam tutaj dla pocałunków. Przesuwam dłońmi wzdłuż jej rąk, obejmuję szyję – i zaciskam palce. Zaczyna wić się, skręcać, próbuje krzyczeć, ale gryzę ją w język. Drapie mnie, szarpie ubranie, ale jej wysiłki tracą coraz bardziej na sile, słabną, nikną, już tylko cicho jęczy, osuwa się, aż wreszcie opada bezwolnie na podłogę. Patrzę na nią i nie potrafię zrozumieć, co czuję. Uświadamiam sobie, że się śmieję, histerycznie, wybiegam z pokoju, z mieszkania, z bloku, biegnę przed siebie szaleńczo, wiem, że jej matka zaraz zobaczy, wiem, że zaraz mnie złapią – chcę tylko do domu, do domu! W ostatniej chwili wskakuję do tramwaju, za pięć minut moje kroki odbijają się echem po klatce schodowej. To już moje piętro, to już moje drzwi. Już zaraz, zaraz! Wpadam do domu, jeszcze kilka kroków i wreszcie będę w swoim pokoju, jeszcze tylko te kilka kroków…
Przed drzwiami stoi Kuba.
- Nie wchodź tam, Alex, nie wchodź tam…
Odpycham go, otwieram drzwi.
Nareszcie! Nareszcie!
Muszę stąd uciec, uciec, zaglądam w lustro, Alex siedzi oparty o ścianę, głowę położył na kolanach i patrzy na mnie… Coś jest nie tak – Szarpnięcie, czyjeś silne dłonie łapią mnie od tyłu i wykręcają ręce za plecy. Krzyczę, wyrywam się, ale nie mam wystarczającej siły. Alex wpatruje się we mnie. Widzi trzecią osobę, która podchodzi do mnie z tyłu. Widzę strzykawkę, którą trzyma. Ale nie mam siły jej ostrzec. Głowa ciąży mi na kolanach, powieki zaczynają opadać, chustka wysuwa się spomiędzy drętwiejących palców. Jej róg zanurza się powoli w powiększającej się, rubinowej kałuży. Rodzice wpadają do pokoju, Kuba ich ostrzegł, zobaczył, że coś się dzieje. A za lustrem trzech mężczyzn zakłada kaftan bezpieczeństwa rzucającej się i wrzeszczącej Alex. Przez jej krzyki dosłyszeć można jakieś rozmowy, szpital psychiatryczny, kuracja, morderstwo. Ale ja widzę już tylko jej obłąkane oczy utkwione we mnie. I wiem, że w moich gasnących oczach tli się ten sam obłęd. Ostatnim wysiłkiem, Alex zbija lustro i wszystko miesza się, wszystko gubi się, i wszystko rozmazuje w rosnącej, dławiącej, ogarniającej cały dom kałuży krwi.













.
[Obrazek: sygnatka.png]
Odpowiedz
#2
Cytat:Biorę z półki tusz, poprawiam sobie rzęsy,od kiedy pani psycholog stwierdziła, że moje malowanie się jest tylko sposobem odgradzania się od rzeczywistości i że jako takie jest skutkiem moich problemów, rodzice przestali się wściekać za każdym razem, kiedy umalowałem się jak trup.
zrobiłabym z tego dwa zdania jednak.
Cytat:- O, wiedzę, że zrobiłeś sobie coś słodkiego.

Mam mieszane odczucia co do partii dialogu zapisanej jak dramat. Podoba mi się efekt, jaki osiągasz przy takim zapisie, ale sądzę, że przy "zwykłym" zapisie można osiągnąć taki sam. No i skoro myśli bohatera/ki zapisujesz w nawiasach, to pomyślałabym nad innym zapisem wypowiedzi dotyczących czynności wykonywanych przez rozmawiających.
Cytat:Zaczynam się pakować; chemia, biologia, angielski…
raczej dwukropek niż średnik.
Cytat:Nie zrobiłem pracy domowej, zdążę rano? zdążę.
Cytat:Gdzie ja położyłem tę książkę? na górze?
raczej wielką literą
Cytat: Podwieźć cię? – Odzywa się Marek.
małą literą
Cytat:Nagle wszystko zatrzymuje się, zamiera w szkaradnej powłoce rzeczywistości jak ze snu.
"nagle" = mniej dynamiki
Cytat:już tylko cicho jęczy, osuwa się, aż wreszcie opada bezwolnie na podłogę
"aż wreszcie" spowalnia, ujmuje dynamiki, lepiej usunąć, imho.
Mam wątpliwość, czy faktycznie od razu przyjechaliby lekarze, czy może policja.
Cytat:Nie, nie, nie, nie, nie.
zastanowiłabym się nad płynniejszym zapisem, może pozbyciem się tutaj interpunkcji czy napisaniem łącznie tych słów. W tej chwili to tak trochę się "skanduje".
Cytat: Coś jest nie tak – Szarpnięcie,
po myślniku małą literą
Cytat: Ostatnim wysiłkiem, Alex zbija lustro i wszystko miesza się, wszystko gubi się, i wszystko rozmazuje w rosnącej, dławiącej, ogarniającej cały dom kałuży krwi.
pogrubiony przecinek imho do usunięcia, powtórzenie "się" tak samo
Podoba mi się twój styl, ładnie oddajesz emocje. Błędów nie wypatrzyłam wielu, czasem powtórzenia, większość wymieniona. Dialogi w miarę realistyczne.
Mam nadzieję, że sugestie na coś się przydadzą (;
Odpowiedz
#3
Dzięki za komentarz: D

1. Zostawiam, miało być w zamierzeniu takie "od kiedy cośtam, i cośtam, i jako takie cośtam, i jeszcze cośtam....".; )
2. Poprawione. Podobny zapis wykorzystał Gombrowicz w Ferdydurke... tak po prostu jest prościej i estetyczniej, niż po każdym zdaniu dodawać "Powiedział Marek", "Odezwałem się" itp. To by spowalniało napięcie i było niepotrzebne. Takie moje zdanie. Poza tym - ładnie wygląda: D Co do myśli bohatera/bohaterki - całość jest jego myślami, tym, co toczy się w jego głowie, słowami, nad którymi myśli itd. itd. więc raczej zastanawiałem się czy w ogóle wyróżnić dialog, niż czy rozbić na jeszcze kilka kolejnych form zapisu. Jasne, rozumiem, że to może trochę utrudniać czytanie, ale wydaje mi się, że jednak jest wystarczająco oczywiste.
3. Dałem kropkę. (;
4. Nein, nein. To są zdania po przecinkach (tylko, że przecinków po pytajnikach się nie zapisuje).
5. Racja, poprawione - to, i jeszcze w jednym miejscu tego typu. (Tak dawno nie pisałem dialogów, że już zapomniałem, jak się to robi: D.)
6. Tutaj miała być chwila spowolnienia, osuwania się bezwładnego i bezwolnego w ramiona zimnej śmierci, że aż dreszcz przechodzi człowieka.: ) Co do lekarzy - zapewne od razu przyjechali do Alicji, jej matka zadzwoniła do matki Alex, ona zadzwoniła do psychiatryka. Tak myślę.
7. Hmmm... "Nienienienie" mi nie odpowiada; starałem się w miarę poprawnie używać interpunkcji, więc też nie "Nie nie nie nie". Być może mógłbym użyć "Nie-nie-nie-nie"... Nie wiem, zastanowię się jeszcze.; )

Raz jeszcze dzięki za komentarz; ) cieszę się, że podoba Ci się mój styl, sugestie (jak widać) jak najbardziej przydatne.

Zdrawiam, A (;
[Obrazek: sygnatka.png]
Odpowiedz
#4
Cytat:MAMA: Opowiedz nam, chcemy wiedzieć, „jak ci się żyje”. (Brzmi jak w cudzysłowach)
Jak w cudzysłowie.

Cytat:Nauczycielom też przeszkadzam – mimo, że jestem zdolny, lepsze oceny ma tylko Wera.
„Mimo że” nie rozdzielamy przecinkiem.

Cytat:Popełniłaś najgorszą decyzję w swoim życiu.
Nie można popełnić decyzji, można ją podjąć.

Mój komentarz najwyraźniej będzie dowodem na to, jak różne są gusta. Księżniczce się podobało - mnie się niestety nie podoba. Nie przemawia do mnie zapis "dramatyczny" dialogu, dodatki w nawiasach mnie drażniły. I również w przeciwieństwie do mojej niebieskiej koleżanki nie udało mi się poczuć emocji, które starałeś się zawrzeć w tekście.
Generalnie najwięcej "ale" mam do formy właśnie. Krótkie wypowiedzi w dialogach zniechęcają trochę, a bardziej jeszcze zniechęcają zdania typu "Nie, nie, nie, nie, nie. Nie, nie! Nie, po prostu… Stoję. Nie, nie, nie, nie, nie, nie. Ona, już, ale. Nie, nie, nie, nie wytrzymam." No zlituj się, jaki to ma sens? Tongue
Kolejna denerwująca rzecz: zdania składające się z samych rzeczowników. Zdania budowane w ten sposób na ogół mają na celu nadać narracji większą dynamikę, ale u Ciebie jakoś chyba nie wyszło... Ostatnia wkurzająca rzecz to narracja w stylu "wyszedłem z pokoju, skręciłem w lewo, zatrzymałem się, wziąłem kubek lewą ręką, obróciłem się...itd". Zdarza Ci się coś takiego. Może to moja indywidualna fanaberia, ale mnie osobiście to okropnie w tekstach irytuje. Dotknąłem tym samym właśnie kwestii Twojego stylu, którego, znów w przeciwieństwie do Księżniczki, nie potrafię niestety docenić.
To tyle ode mnie. Życzę Ci, by kolejnym czytelnikom podobało się bardziej Wink
Odpowiedz
#5
błędy poprawione.

Hmm...
Cytat:Mój komentarz najwyraźniej będzie dowodem na to, jak różne są gusta. Księżniczce się podobało - mnie się niestety nie podoba. Nie przemawia do mnie zapis "dramatyczny" dialogu,

...Czemu wszyscy tak zwracają na to uwagę?: D
Po prostu... Zapis, jak zapis, nie? Jest poprawny, zrozumiały raczej - nie sądziłem, że okaże się mieć tak ważkie znaczenie.: )

Cytat:dodatki w nawiasach mnie drażniły. I również w przeciwieństwie do mojej niebieskiej koleżanki nie udało mi się poczuć emocji, które starałeś się zawrzeć w tekście.
Generalnie najwięcej "ale" mam do formy właśnie. Krótkie wypowiedzi w dialogach zniechęcają trochę,

Starałem się dialogi uczynić jak najbardziej realnymi po prostu.

Cytat: a bardziej jeszcze zniechęcają zdania typu "Nie, nie, nie, nie, nie. Nie, nie! Nie, po prostu… Stoję. Nie, nie, nie, nie, nie, nie. Ona, już, ale. Nie, nie, nie, nie wytrzymam." No zlituj się, jaki to ma sens?

To są właśnie te emocje, których nie poczułeś; )
Ale może tylko ja, w chwilach stresu, myślę właśnie w ten sposób: DD

Cytat: Kolejna denerwująca rzecz: zdania składające się z samych rzeczowników. Zdania budowane w ten sposób na ogół mają na celu nadać narracji większą dynamikę, ale u Ciebie jakoś chyba nie wyszło... Ostatnia wkurzająca rzecz to narracja w stylu "wyszedłem z pokoju, skręciłem w lewo, zatrzymałem się, wziąłem kubek lewą ręką, obróciłem się...itd". Zdarza Ci się coś takiego. Może to moja indywidualna fanaberia, ale mnie osobiście to okropnie w tekstach irytuje. Dotknąłem tym samym właśnie kwestii Twojego stylu, którego, znów w przeciwieństwie do Księżniczki, nie potrafię niestety docenić.
To tyle ode mnie.

Uuu... czyli nic na temat fabuły?:<

Cytat:Życzę Ci, by kolejnym czytelnikom podobało się bardziej

Dziękiii.
I w ogóle dzięki za komentarz, i mam nadzieję, że moje inne teksty (w stylu zupełnie zresztą innym, gdyż tego nie nazwałbym stricte moim) bardziej Ci się spodobają; )
[Obrazek: sygnatka.png]
Odpowiedz
#6
Dziwię się że nikt jeszcze nie zwrócił uwagi na końcówki osobowe (nie wiem czy to się tak profesjonalnie nazywa, ale chyba wiadomo o co chodzi). Ja należę do ciężko kapujących czytelników (cóż, nie można z góry zakładać że wszyscy czytelnicy są tak inteligentni żeby to od razu zrozumieć) i bardzo długo nie rozumiałam co się dzieje i dlaczego główny bohater jest raz nim raz nią. Kiedy już zrozumiałam, próbowałam znaleźć na to jakąś regułę, ale mi się nie udało.
Oprócz tego zapis dialogu. Dramatyczny, moim zdaniem, jest ok, ale niech on będzie cały czas, a nie tylko wtedy kiedy ci tak wygodniej.
No i popieram Disaster, zdania złożone w większości z zaprzeczeń nie wyglądają najlepiej.

Ogólnie czyta się całkiem dobrze (pomijając że nie lubię narracji pierwszoosobowej).
Pozdrawiam
Kasandra
aortograficzna, ainterpunkcyjna estetka - to ja.
konstruktywna krytyka to podstawa, więc lubię się czepiać. Big Grin
Odpowiedz
#7
Reguła -
Oczywiście - tytuł
Po drugie - podejście do problemu, stosunek do wyzwania/przeszkody.

Cytat:Dramatyczny, moim zdaniem, jest ok, ale niech on będzie cały czas, a nie tylko wtedy kiedy ci tak wygodniej.
Ale kiedy ja właśnie chcę go używać wtedy, kiedy mi wygodniej!: DD Po co się męczyć z dramatycznym, kiedy rozmawiają dwie osoby?

Cytat:No i popieram Disaster, zdania złożone w większości z zaprzeczeń nie wyglądają najlepiej.
Mogę tylko powiedzieć, że wydarzenia oparte na prawdziwych myślach; ) Ale może i racja.

Cytat:Ogólnie czyta się całkiem dobrze (pomijając że nie lubię narracji pierwszoosobowej).
Pozdrawiam
Kasandra

Dziękujęęę (ja żadnej innej sobie nie wyobrażam: D)
Pozdrawiam
A.
[Obrazek: sygnatka.png]
Odpowiedz
#8
zdania z samymi "nie" bardzo dobrze oddają obraz myśli w podobnych do przedstawionej sytuacjach moim zdaniem
opinie wyrażane przez Liwaj są jej subiektywnym zdaniem - zwyczajnie dzieli się własnymi wrażeniami, uczciwie, nie pomijając żadnych kwestii, bo wierzy, że inni postąpią tak samo w stosunku do oceny jej utworów.
Odpowiedz
#9
Cytat:- Ech, masz.wstaję od komputera i czochram bratu włosy.
IMO zły zapis dialogu.

Cytat:- Usiądź, co tak stoisz. – to Marek. Usiadłem.
IMO zabrakło kropki

Cytat:- Jak ci minął dzień? – mama.

Cytat:- Jasne, jest w swoim pokoju. – Biedna kobieta, o niczym nie wie.
Zabrakło kropki.

Cytat:Muszę stąd uciec, uciec, zaglądam w lustro, Alex siedzi oparty o ścianę, głowę oparł o kolana i patrzy na mnie…
Powtórzenie

Pewnie nie udało mi się wyłapać wszystkich błędów, ale z tym poradzili sobie moi przedmówcy. Ja skupię się na czymś innym.

Po pierwsze tytuł i w ogóle cała rola luster w opowiadaniu zostały dobrze przemyślane, a efekt bardzo mi się podoba. Temat, być może oklepany, ale trudny. Dość niewdzięczny, ale można z niego zrobić prawdziwą perełkę.
A jak udało się wybrnąć Tobie? Mam mieszane uczucia.
Z jednej strony zapis nie podoba mi się kompletnie. Widząc tak dużą ilość dialogów bez pobocznych opisów, zawsze dostaję ataku wnerwa. Ponadto początkowo <i w sumie dość długo> postać Alex wydaje mi się papierowa - czymś przyblokowana, jakby była na lekach. Osobiście uważam, że osoba z takimi problemami ma bogatsze życie wewnętrzne. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że taka forma zapisu jest przemyślana i zrobiłeś to wszystko z pełną premedytacją, ale nie kupuję jej.
Czytając, miałam przed oczami film. Nie wiem dlaczego, ale od razu przyszedł mi na myśl Pif-Paf! Jesteś trup!, bo przecież fabuła jest inna. Twój tekst serio nadawałby się na podkładkę do filmu, gdzie są dość rozbudowane dialogi, a reszta narracji leci z offu jako komentarz głównego bohatera.
Jednak kiedy przebiłam się przez dość toporną jak dla mnie formę i zastanowiłam się nad prawdziwym przesłaniem i tym, co chciałeś powiedzieć, pisząc, tekst do mnie dotarł.
Warstwa fabularna i przekaz są jak najbardziej dobre. Forma - zapis dialogów, długie zdania, wymienianki - nie. Ale jako scenariusz filmu sprawdziłoby się IMO dobrze Wink

To tyle ode mnie.
Pozdrawiam, mając nadzieję, że moja pisanina się do czegoś przydała.
Odpowiedz
#10
Bardzo się cieszę, że utwór - po wszystkich trudnościach i przeciwnościach - jednak Ci się spodobał: D i dziękuję za komentarz.

Co do dialogów - wydaje mi się, że nie masz racji. Poprawny zapis wygląda chyba tak:

- Jakieś przykładowe zdanie - komentarz narratora.
- Inne przykładowe zdanie? - komentarz narratora.
- Kolejne - komentarz narratora - zdanie.
- Ewentualnie jakieś zdanie. - Narrator mówi o czymś, co dzieje się później.


Pozdrawiam, i jeszcze raz dziękuję, A.; )


[Obrazek: sygnatka.png]
Odpowiedz
#11
Nie zawsze. Nie stawiasz kropki, kiedy komentarz odnosi się bezpośrednio do wypowiedzi, a kiedy dotyczy czegoś innego, np określa, co postać akurat robi albo w jakim jest stanie, to już oddzielne zdanie. Więcej o dialogach tutaj
Odpowiedz
#12
Hmm, wydaje mi się, że się do tego stosuję. Poprawiłem to miejsce, gdzie nie dodałem kropki (przez przypadek, wielka litera już była) i sam początek.
[Obrazek: sygnatka.png]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości