Kamikaze i Krwawa Mary - Beacie Kunie, akuszerce moich pierwszych wierszy
Byle nie prosić o chwilę czasu. Byle nie prosić o miłość
Miniaturki markowych alkoholi są nietykalne,
nie na męską przyjaźń,
na głodzie po musztardówkach.
Nie każda uderzała do głowy,
chociaż przelana w niej kobieta,
mogła sponiewierać
zatrzymaniem huśtawki
już w niższym punkcie.
Albo miłością aż za kamuflaż.
Marysia
[i]Cicho … wiem[...] ja nie mówię, że jest mi źle, tylko nie wiem, czy jest mi dobrze...[/i]
Różyczki.
Kilkadziesiąt hektarów kalafiora.
Kiedyś w lipcu pachniało rzepaczyskiem.
A za wsią droga jak dziewczyna u boku
nierówna, już pod wędrującą rękę.
Nie było czego rozdrapywać
przerzuconymi za moją głową dłońmi.
Odprowadzaliśmy księżyc i asteroidę.
Byle nie prosić o chwilę czasu. Byle nie prosić o miłość
Miniaturki markowych alkoholi są nietykalne,
nie na męską przyjaźń,
na głodzie po musztardówkach.
Nie każda uderzała do głowy,
chociaż przelana w niej kobieta,
mogła sponiewierać
zatrzymaniem huśtawki
już w niższym punkcie.
Albo miłością aż za kamuflaż.
Marysia
[i]Cicho … wiem[...] ja nie mówię, że jest mi źle, tylko nie wiem, czy jest mi dobrze...[/i]
Różyczki.
Kilkadziesiąt hektarów kalafiora.
Kiedyś w lipcu pachniało rzepaczyskiem.
A za wsią droga jak dziewczyna u boku
nierówna, już pod wędrującą rękę.
Nie było czego rozdrapywać
przerzuconymi za moją głową dłońmi.
Odprowadzaliśmy księżyc i asteroidę.