20-12-2012, 23:22
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22-12-2012, 21:59 przez gorzkiblotnica.)
Tekst w żaden sposób nie został napisany z zamiarem naruszenia czyjejś wrażliwości tyczącej się religii i pokrewnych. Jego główną rolą jest ukazanie specyficznej natury jego bohaterki.
Drzwi kościoła otworzyły się. Weszłam prosto w tłum. Prawdopodobnie skończyła się msza i stąd ten tłok. Nie lubię przedłużających się kazań, więc postanowiłam wpaść później. Moja parafia ma bardzo apodyktycznego księdza, a ponieważ w innych dziedzinach niż teologia wypada słabo, to w kazaniach "odpuszcza sobie wszystkie grzechy" pouczając przy tym innych.
Zasadniczo ich tematyka dotyczy wierności lub czystości, co jest bardzo męczące, a jak takowa się już wyczerpie, to pozostaje jeszcze telewizja Trwam i polityka, aż pozwolę sobie przytoczyć jedną taką wypowiedź: "Pamiętajcie, to jedyna taka i słuszna telewizja prowadzona przez samego Pana Boga naszego, prawdomówna i zarazem niepodważalna. Nie ufajcie innym komercyjnym stacjom, gdyż głoszą one kłamstwo i umacniają innych w grzechu za przewodnictwem Turka i Knota. Wieczorem za to, słuchajcie Radia Maryja i stamtąd czerpcie prawdę wam objawioną przez księdza Orzecha, a powiadam wam to Ja, jako posłaniec Boży…" Dalej już wam nie opowiem, bo wstyd mi za księdza, że takie pierdoły mówi, a więc…
Jestem już w kościele. W powietrzu utrzymuje się zapach kadzidła, ale niestety świece już zgaszono.Trzeba oszczędzać "światło", wszak płacą za to parafianie. Zbliżam się powoli do ołtarza, przeżegnałam się i podchodzę do skrzynki z datkami.
W domu napisałam osobliwy list do Stwórcy, gdyż stwierdziłam że ze spowiednikiem rozmawiać nie będę. Postanowiłam więc, iż wrzucę go tutaj, a treść spowiedzi wygląda tak:
Do Pana Boga Wszechwiedzącego i mogącego mi pomóc! 23.12.2015
Mój drogi Panie. Piszę to do Ciebie z wielką pokorą i szacunkiem, jako wierna katoliczka.
Pierwsze, o czym chciałabym Ci wspomnieć, to dlaczego to robię.
Uważam, że Twój posłannik, ksiądz Klemens, nie zna się na rzeczy. Opowiada same dyrdymały z ambony, a my siedzimy jak te dzieciaki i boimy się, że nas zaszczuje, więc tak sobie pomyślałam, że wszystkie me grzechy wyznam Tobie bezpośrednio, a na pewno dotrzymasz tajemnicy, bo i komu miałbyś to mówić?
Ostatnio doszłam do śmiesznego wniosku, że Ty to musiałeś mieć poczucie humoru tworząc nas na swoje podobieństwo, aż tak ułomnymi, co brzmi prawe absurdalnie. Chyba ołówek Ci się złamał, a jeśli to żart z Twojej strony, to się nie powiódł.
Moje grzechy - a więc to co najgorsze - wyszczególnię Ci w punktach. Pewnie musisz mieć okulary, skoro już funkcjonujesz tyle czasu?
1. Nawtykałam ciotce.
Mam bardzo starą ciocię. Nazywa się Mariola. Często słucha Twojego radia co tak wielebni zachwalają i wyobraź sobie, że poucza mnie teraz. Mnie, dojrzałą już dziewczynę.
Wieczorem lecą audycje, z których czerpię wiedzę. Wykształcenie ma mizerne, ledwo skończyła technikum florystyczne, a teraz myśli że jak wysłucha paru słów statecznych ludzi, to nie wiadomo co potrafi. Objawia się to tym, że ciągle mnie krytykuje, aż tutaj wskażę: "Pani Marysia z radia mówiła, że fioletowe bluzki są niemodne i ten kolor, to nadaje się tylko na sutannę", albo "Ksiądz Mucha stwierdził, że skrzydła mają tylko aniołowie, a nasze ciągle podcinają, więc nie powinnaś się tyle śmiać, bo to nie wypada" i jeszcze sporo takich rzeczy mówiła, ale szkoda pisać.
Zdenerwowałam się w końcu i rzekłam jej na to "Ciociu, powinnaś mniej kręcić włosy na głowie bo mózg Ci się prostuje", albo "Jak to koronki są brzydkie, sama jesteś brzydka. Mogłabyś usunąć tego zeschniętego kwiatka z fryzury, to było dobre, ale w średniowieczu, gdy innych ozdób nie mieli, ha!". Wiele takich mogłabym Ci napisać, ale boję się, że osiwiałbyś i znowu padałby śnieg.
Teraz – jak widzisz tam z nieba – mam wielkiego stracha. Nie chciałam jej w żaden sposób urazić. W końcu jest sporo starsza ode mnie i pewnie to ja jestem głupia.
2. Mamy sprzątaczkę w pracy. Nazywa się Jadzia, ale mówię jej Madzia, bo to pierwsze, to staroświeckie jest, a ona młoda jak koza. Ja z kolei mam zawód fryzjerki, więc ciągle tniemy po włosach. Mamy sporą klientelę, jako najlepsi w mieście, więc generalnie jest co robić. Ona(Madzik) ostatnio jest jakaś dziwna, powiedziała, że poprosi nas o przedłużenie sobie włosów, gdy znajdzie odpowiednie, czyli w jej guście. Mówię oczywiście o tych obcinanych od klientów. Pewnego razu nie wytrzymałam(jestem osobą dość neurotyczną) i nagadałam jej do słuchu: "Masz ładne naturalne włosy, to co że krótkie jak twoje nogi - liczy się że to sama natura i powinnaś takie rzeczy zaakceptować" Zdarzyło się też, że ją wyśmiałam przy klientach, ale naprawdę nie mogłam się powstrzymać.
3. Moja mama nie przyszła na moje urodziny, a gdy dzwoniłam, to niestety nie odbierała. Niepokoiłam się, czekając tak na nią. Coś takiego nigdy się nie zdarzało, ponieważ nasza relacja przypomina przyjacielską i mamy dobry kontakt. W końcu zaczęłam liczyć do stu, aż zasnęłam ze zmartwienia. Po obudzeniu byłam już jednak taka zła, że zwyzywałam ją w myślach od wyrodnych matek, które olewają urodziny jedynej córki. Teraz z tego powodu jest mi naprawdę przykro, bo wiem, że nie zrobiła tego specjalnie. Jednak wciąż nie odzywa się, czy wszystko z nią dobrze? Miej ją w swojej opiece. Zbłądziła z właściwej drogi.
4. Niestety, ale moja waga nie kłamie. Znowu przytyłam. Warzyłam około pięćdziesiąt trzy kilogramy, a wskazówka zatrzymała się wczoraj na około pięćdziesięciu pięciu, dwa dni wcześniej z kolei mówiła pięćdziesiąt cztery, a dzisiaj już siedemdziesiąt. Mój Boże! Jak to możliwe? Zrezygnowałam z moich ulubionych ciastek do kawy na rzecz zielonej herbaty i jabłka. Eh, i w ogóle obiecałam Stasiowi, że to ostatni raz, gdy się tak objadam. Ma obsesję na punkcie bardzo szczupłych dziewczyn, ciągle mierzy mnie centrem. Przed ołtarzem tak nie było. Wtedy liczyły się tylko pieniądze i skrzynki wódki. Chociaż on miał zaledwie trójkę z matematyki, więc się przeliczył.
5. Zapomniałam nakarmić mojego kota. Wabi się Tośka. Pewnego dnia zadrapała mi twarz pazurem i od tego czasu bałam się podejść nawet do jej miski. Gdybyś widział, jak ona na mnie patrzała! Ten koci wzrok mówił "To ja wiem najlepiej co jest dla mnie dobre, jeśli tylko się zbliżysz na centymetr, to jak machnę Cię pazurem, to dostaniesz kociego rozumu, a i tak znam wszystkie Twoje sekrety he he.”
Uwierz, ten wzrok był bardzo wymowny. Tego dnia nie dałam jej nic do miski, ale następnego już głaskałam. Mruczała słodko Ach, te fałszywe kociska…
6. Usechł mi kwiatek. Nazywał się Szacun, a to dlatego że był ogromny i sięgał do sufitu.
Po prostu zapomniałam o nim, wiesz, jakoś nie rzucał mi się w oczy. Miałam dużo poważnych problemów w tym czasie, a to poplamiła mi się bluzka, albo zepsuł się zegarek. Tego typu sprawy zupełnie wyprowadzają mnie z równowagi.
W końcu szlag go trafił(kwiatka), a potem mnie. Beczałam przez siedem dni i zrobiłam siku. Wiecie jaki stres może być dokuczliwy. Moja Pani psycholog Równa mówi mi, jak do niej chodzę, że to objawy so – ma – ty – czne . Bywało i tak, że bolał mnie brzuch, lub palec u nogi, ale to przeważnie po tym jak spaliłam obiad, lub uderzyłam się o kant łóżka, czy to też się liczy?
7. Teraz siódmy grzech główny. Nie, nie, nie siódme niebo. Widzę, że aż się zachmurzyło na dworze. Nie płacz proszę. Muszę Ci o tym napisać.
Mam kochanka. Poznałam go w parku gdy wyprowadzałam Srokę, wpadł na mnie podczas biegu. Spieszył się do pracy. Podczas rozmowy okazało się, że jest kurierem. Piękna robota, taka odpowiedzialna i w terenie. Zaimponował mi tym, oraz słodkim seplenieniem, jeju, aż się rozmarzyłam.
Z resztą, kto by się przejmował takim drobiazgiem. Gorzej, gdyby to była zdrada umysłowa, a to taka czysto fizyczna jest i w dodatku na ławce. W ogóle nie podpada.
No i to chyba wszystko. Na sam koniec chciałabym powiedzieć, że bardzo mi przykro, że tak się zachowuję, ale nic nie mogę z na to poradzić. Dlatego postanowiłam załatwić rzecz raz na zawsze. Proponuje taki układ, że ja będę Ci płacić, a Ty na bieżąco będziesz odpuszczał grzechy i nie po łepkach. W końcu tak nauczają księża, a mówię tu o odpustach.
To ma być oczywiście porządna robota, no i nie płacz, nic przede mną nie ukryjesz, bo widzę, że pada. Wiesz, ja nic nie poradzę że masz kiepskie poczucie humoru, tworząc nas ułomnymi.
Tymczasem żegnam się z Tobą i życzę cudownych ferii z Mikołajem. Pozdrawiam.
Wrzuciłam więc ten list do skrzynki. Słyszał jak zaszeleścił. Jedyne co zostawiłam to dopisek: "Płacę, więc wymagam" i wyszłam z kościoła. Czekam mnie kolejna terapia. Jako osoba nie w pełni sprawna muszę chodzić do psychologa. Czasami trafiam na Pana Nowarę, a on twierdzi, że jest ginekologiem i naprawdę może mnie wyleczyć…
Drzwi kościoła zamknęły się, a na dworze przestało padać i wyszło słońce...
Drzwi kościoła otworzyły się. Weszłam prosto w tłum. Prawdopodobnie skończyła się msza i stąd ten tłok. Nie lubię przedłużających się kazań, więc postanowiłam wpaść później. Moja parafia ma bardzo apodyktycznego księdza, a ponieważ w innych dziedzinach niż teologia wypada słabo, to w kazaniach "odpuszcza sobie wszystkie grzechy" pouczając przy tym innych.
Zasadniczo ich tematyka dotyczy wierności lub czystości, co jest bardzo męczące, a jak takowa się już wyczerpie, to pozostaje jeszcze telewizja Trwam i polityka, aż pozwolę sobie przytoczyć jedną taką wypowiedź: "Pamiętajcie, to jedyna taka i słuszna telewizja prowadzona przez samego Pana Boga naszego, prawdomówna i zarazem niepodważalna. Nie ufajcie innym komercyjnym stacjom, gdyż głoszą one kłamstwo i umacniają innych w grzechu za przewodnictwem Turka i Knota. Wieczorem za to, słuchajcie Radia Maryja i stamtąd czerpcie prawdę wam objawioną przez księdza Orzecha, a powiadam wam to Ja, jako posłaniec Boży…" Dalej już wam nie opowiem, bo wstyd mi za księdza, że takie pierdoły mówi, a więc…
Jestem już w kościele. W powietrzu utrzymuje się zapach kadzidła, ale niestety świece już zgaszono.Trzeba oszczędzać "światło", wszak płacą za to parafianie. Zbliżam się powoli do ołtarza, przeżegnałam się i podchodzę do skrzynki z datkami.
W domu napisałam osobliwy list do Stwórcy, gdyż stwierdziłam że ze spowiednikiem rozmawiać nie będę. Postanowiłam więc, iż wrzucę go tutaj, a treść spowiedzi wygląda tak:
Do Pana Boga Wszechwiedzącego i mogącego mi pomóc! 23.12.2015
Mój drogi Panie. Piszę to do Ciebie z wielką pokorą i szacunkiem, jako wierna katoliczka.
Pierwsze, o czym chciałabym Ci wspomnieć, to dlaczego to robię.
Uważam, że Twój posłannik, ksiądz Klemens, nie zna się na rzeczy. Opowiada same dyrdymały z ambony, a my siedzimy jak te dzieciaki i boimy się, że nas zaszczuje, więc tak sobie pomyślałam, że wszystkie me grzechy wyznam Tobie bezpośrednio, a na pewno dotrzymasz tajemnicy, bo i komu miałbyś to mówić?
Ostatnio doszłam do śmiesznego wniosku, że Ty to musiałeś mieć poczucie humoru tworząc nas na swoje podobieństwo, aż tak ułomnymi, co brzmi prawe absurdalnie. Chyba ołówek Ci się złamał, a jeśli to żart z Twojej strony, to się nie powiódł.
Moje grzechy - a więc to co najgorsze - wyszczególnię Ci w punktach. Pewnie musisz mieć okulary, skoro już funkcjonujesz tyle czasu?
1. Nawtykałam ciotce.
Mam bardzo starą ciocię. Nazywa się Mariola. Często słucha Twojego radia co tak wielebni zachwalają i wyobraź sobie, że poucza mnie teraz. Mnie, dojrzałą już dziewczynę.
Wieczorem lecą audycje, z których czerpię wiedzę. Wykształcenie ma mizerne, ledwo skończyła technikum florystyczne, a teraz myśli że jak wysłucha paru słów statecznych ludzi, to nie wiadomo co potrafi. Objawia się to tym, że ciągle mnie krytykuje, aż tutaj wskażę: "Pani Marysia z radia mówiła, że fioletowe bluzki są niemodne i ten kolor, to nadaje się tylko na sutannę", albo "Ksiądz Mucha stwierdził, że skrzydła mają tylko aniołowie, a nasze ciągle podcinają, więc nie powinnaś się tyle śmiać, bo to nie wypada" i jeszcze sporo takich rzeczy mówiła, ale szkoda pisać.
Zdenerwowałam się w końcu i rzekłam jej na to "Ciociu, powinnaś mniej kręcić włosy na głowie bo mózg Ci się prostuje", albo "Jak to koronki są brzydkie, sama jesteś brzydka. Mogłabyś usunąć tego zeschniętego kwiatka z fryzury, to było dobre, ale w średniowieczu, gdy innych ozdób nie mieli, ha!". Wiele takich mogłabym Ci napisać, ale boję się, że osiwiałbyś i znowu padałby śnieg.
Teraz – jak widzisz tam z nieba – mam wielkiego stracha. Nie chciałam jej w żaden sposób urazić. W końcu jest sporo starsza ode mnie i pewnie to ja jestem głupia.
2. Mamy sprzątaczkę w pracy. Nazywa się Jadzia, ale mówię jej Madzia, bo to pierwsze, to staroświeckie jest, a ona młoda jak koza. Ja z kolei mam zawód fryzjerki, więc ciągle tniemy po włosach. Mamy sporą klientelę, jako najlepsi w mieście, więc generalnie jest co robić. Ona(Madzik) ostatnio jest jakaś dziwna, powiedziała, że poprosi nas o przedłużenie sobie włosów, gdy znajdzie odpowiednie, czyli w jej guście. Mówię oczywiście o tych obcinanych od klientów. Pewnego razu nie wytrzymałam(jestem osobą dość neurotyczną) i nagadałam jej do słuchu: "Masz ładne naturalne włosy, to co że krótkie jak twoje nogi - liczy się że to sama natura i powinnaś takie rzeczy zaakceptować" Zdarzyło się też, że ją wyśmiałam przy klientach, ale naprawdę nie mogłam się powstrzymać.
3. Moja mama nie przyszła na moje urodziny, a gdy dzwoniłam, to niestety nie odbierała. Niepokoiłam się, czekając tak na nią. Coś takiego nigdy się nie zdarzało, ponieważ nasza relacja przypomina przyjacielską i mamy dobry kontakt. W końcu zaczęłam liczyć do stu, aż zasnęłam ze zmartwienia. Po obudzeniu byłam już jednak taka zła, że zwyzywałam ją w myślach od wyrodnych matek, które olewają urodziny jedynej córki. Teraz z tego powodu jest mi naprawdę przykro, bo wiem, że nie zrobiła tego specjalnie. Jednak wciąż nie odzywa się, czy wszystko z nią dobrze? Miej ją w swojej opiece. Zbłądziła z właściwej drogi.
4. Niestety, ale moja waga nie kłamie. Znowu przytyłam. Warzyłam około pięćdziesiąt trzy kilogramy, a wskazówka zatrzymała się wczoraj na około pięćdziesięciu pięciu, dwa dni wcześniej z kolei mówiła pięćdziesiąt cztery, a dzisiaj już siedemdziesiąt. Mój Boże! Jak to możliwe? Zrezygnowałam z moich ulubionych ciastek do kawy na rzecz zielonej herbaty i jabłka. Eh, i w ogóle obiecałam Stasiowi, że to ostatni raz, gdy się tak objadam. Ma obsesję na punkcie bardzo szczupłych dziewczyn, ciągle mierzy mnie centrem. Przed ołtarzem tak nie było. Wtedy liczyły się tylko pieniądze i skrzynki wódki. Chociaż on miał zaledwie trójkę z matematyki, więc się przeliczył.
5. Zapomniałam nakarmić mojego kota. Wabi się Tośka. Pewnego dnia zadrapała mi twarz pazurem i od tego czasu bałam się podejść nawet do jej miski. Gdybyś widział, jak ona na mnie patrzała! Ten koci wzrok mówił "To ja wiem najlepiej co jest dla mnie dobre, jeśli tylko się zbliżysz na centymetr, to jak machnę Cię pazurem, to dostaniesz kociego rozumu, a i tak znam wszystkie Twoje sekrety he he.”
Uwierz, ten wzrok był bardzo wymowny. Tego dnia nie dałam jej nic do miski, ale następnego już głaskałam. Mruczała słodko Ach, te fałszywe kociska…
6. Usechł mi kwiatek. Nazywał się Szacun, a to dlatego że był ogromny i sięgał do sufitu.
Po prostu zapomniałam o nim, wiesz, jakoś nie rzucał mi się w oczy. Miałam dużo poważnych problemów w tym czasie, a to poplamiła mi się bluzka, albo zepsuł się zegarek. Tego typu sprawy zupełnie wyprowadzają mnie z równowagi.
W końcu szlag go trafił(kwiatka), a potem mnie. Beczałam przez siedem dni i zrobiłam siku. Wiecie jaki stres może być dokuczliwy. Moja Pani psycholog Równa mówi mi, jak do niej chodzę, że to objawy so – ma – ty – czne . Bywało i tak, że bolał mnie brzuch, lub palec u nogi, ale to przeważnie po tym jak spaliłam obiad, lub uderzyłam się o kant łóżka, czy to też się liczy?
7. Teraz siódmy grzech główny. Nie, nie, nie siódme niebo. Widzę, że aż się zachmurzyło na dworze. Nie płacz proszę. Muszę Ci o tym napisać.
Mam kochanka. Poznałam go w parku gdy wyprowadzałam Srokę, wpadł na mnie podczas biegu. Spieszył się do pracy. Podczas rozmowy okazało się, że jest kurierem. Piękna robota, taka odpowiedzialna i w terenie. Zaimponował mi tym, oraz słodkim seplenieniem, jeju, aż się rozmarzyłam.
Z resztą, kto by się przejmował takim drobiazgiem. Gorzej, gdyby to była zdrada umysłowa, a to taka czysto fizyczna jest i w dodatku na ławce. W ogóle nie podpada.
No i to chyba wszystko. Na sam koniec chciałabym powiedzieć, że bardzo mi przykro, że tak się zachowuję, ale nic nie mogę z na to poradzić. Dlatego postanowiłam załatwić rzecz raz na zawsze. Proponuje taki układ, że ja będę Ci płacić, a Ty na bieżąco będziesz odpuszczał grzechy i nie po łepkach. W końcu tak nauczają księża, a mówię tu o odpustach.
To ma być oczywiście porządna robota, no i nie płacz, nic przede mną nie ukryjesz, bo widzę, że pada. Wiesz, ja nic nie poradzę że masz kiepskie poczucie humoru, tworząc nas ułomnymi.
Tymczasem żegnam się z Tobą i życzę cudownych ferii z Mikołajem. Pozdrawiam.
Wrzuciłam więc ten list do skrzynki. Słyszał jak zaszeleścił. Jedyne co zostawiłam to dopisek: "Płacę, więc wymagam" i wyszłam z kościoła. Czekam mnie kolejna terapia. Jako osoba nie w pełni sprawna muszę chodzić do psychologa. Czasami trafiam na Pana Nowarę, a on twierdzi, że jest ginekologiem i naprawdę może mnie wyleczyć…
Drzwi kościoła zamknęły się, a na dworze przestało padać i wyszło słońce...