20-01-2011, 18:09
Widzę łąki, wciąż zielone,
Nie zgryzione czasu zębem.
Ty masz włosy rozpuszczone
I stoimy znów pod dębem.
Tam, za wzgórzem lasu mowa
Przypomina tamte chwile,
W których rozpalona głowa
Błędów popełniała tyle.
Wszystkie one się złożyły
W puzzle, które czas potargał.
Chciałbym, żeby dziś ożyły,
Gdy "Przepraszam" jest na wargach.
Zanim w smutek się przewinę,
żeby chwycić los "za bary"
Chciałbym zgubić pajęczynę
Z sumień wyrzuconej wiary.
Bym nie widział wciąż w pomniku,
Jak okrutne przemijanie
Ale Ciebie - na chodniku
Na sekundy przed rozstaniem.
Niech nie będzie też ołtarzem
Podły, zimny głaz, co został.
Może lepiej już mirażem,
Bym emocji sile sprostał.
Gdybym mógł, w naręcza kwiatów
Zamieniłbym krzyk kamienia
Aby mogły wprost zza światów
Przybyć tamte niespełnienia.
Jak dokonać zmartwychwstania,
Bez powrotu wciąż do cieni,
By kroplami zaniechania
Na momenty nie rozmienić?!
Nie zgryzione czasu zębem.
Ty masz włosy rozpuszczone
I stoimy znów pod dębem.
Tam, za wzgórzem lasu mowa
Przypomina tamte chwile,
W których rozpalona głowa
Błędów popełniała tyle.
Wszystkie one się złożyły
W puzzle, które czas potargał.
Chciałbym, żeby dziś ożyły,
Gdy "Przepraszam" jest na wargach.
Zanim w smutek się przewinę,
żeby chwycić los "za bary"
Chciałbym zgubić pajęczynę
Z sumień wyrzuconej wiary.
Bym nie widział wciąż w pomniku,
Jak okrutne przemijanie
Ale Ciebie - na chodniku
Na sekundy przed rozstaniem.
Niech nie będzie też ołtarzem
Podły, zimny głaz, co został.
Może lepiej już mirażem,
Bym emocji sile sprostał.
Gdybym mógł, w naręcza kwiatów
Zamieniłbym krzyk kamienia
Aby mogły wprost zza światów
Przybyć tamte niespełnienia.
Jak dokonać zmartwychwstania,
Bez powrotu wciąż do cieni,
By kroplami zaniechania
Na momenty nie rozmienić?!