Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Lidia
#1
Lidia


- Znowu chcesz spędzić cały wieczór z tymi księgami? Daj spokój, człowiek musi się czasem rozerwać. - Krótko ostrzyżony, młody mężczyzna wysypał z sakiewki odrobinę ziół. - Chcesz trochę? Pierwszorzędna mieszanka, prosto z Pól Solarnych.
- Po co głupio pytasz, przecież wiesz, że nie jadam tych demonicznych roślin.
- Twoja strata – chłopak szybkim ruchem wrzucił je do buzi i zaczął intensywnie przeżuwać.
- Co dokładnie dzieje się na tym Kolosoreum? - Drugi, niewiele starszy rozmówca z rozczochranymi włosami i niedbale założoną tuniką z niechęcią obserwował szybkie ruchy szczęki kompana.
- Zobaczysz – zielona ślina z kawałkami ziół wylądowała na piasku obok nich. - Zapewniam, że dobra zabawa gwarantowana, nigdzie nie rozerwiesz się tak jak tam, masz słowo Malika. To jak, idzie pan, panie Simal?
- Nie nazywaj mnie panem.
Chłopak zwany Malikiem roześmiał się głośno.
- Postaram się, ale teraz szybka decyzja bo i tak już jesteśmy spóźnieni.
- Niech będzie – odpowiedział po chwili ciszy – idę.
- Więc biegiem do rydwanu, może zdążymy.
Pobiegli między niskie, kamienne domy mijając kilka straganów z przeróżnym jedzeniem, wzbijając w górę piasek i doprowadzając tym do szału pewną kobietę. Na postoju stał tylko jeden rydwan, szybko do niego wskoczyli a Malik jeszcze w biegu krzyknął woźnicy cel podróży.
Gdy dojechali na miejsce zobaczyli niewielkie kolejki przed wejściami, szybko rzucili kilka srebrnych monet za przejazd i ruszyli w stronę Kolosoreum.
- Mamy szczęście, jeszcze nie zaczęli. Ale pewnie i tak zostaną nam jakieś miejsca na samej górze, szkoda, najwięcej zabawy jest jak siedzisz blisko centrum.
Simal nic nie odpowiedział, zastanawiał się cóż też go czeka na tej arenie która ostatnio jest na ustach całego miasta, a przynajmniej jego męskiej części.
Po kilku minutach znaleźi się wewnątrz ogromego, kamiennego budynku w kształcie koła. Jego mury zdobiły różne, wielokolorowe obrazy, najczęściej przedstawiające półnagie dziewczęta lub podobizny Bogów, czasem można było dostrzec namalowaną broń. Szerokie przejścia były zimne a schody wydawały się być oblepione jakąś dziwną mazią. Co jakiś czas przemykał obok nich człowiek proponujący Zalinium, a gdy nie doczekał się chętnych, szybko znikał w tłumie. W końcu wyszli na zewnątrz, znaleźli dwa wolne miejsca w jednym z wyższych rzędów i rozsiedli się na drewnianej, lekko pękniętej ławce.
- W końcu – Malik potarł dłonie – zaraz się zacznie. Szkoda, że te wspaniałe spektakle są tylko raz w miesiącu.
Po Kolosoreum przetoczył się potężny, tubalny głos.
- Witajcie mili ludzie, mam zaszczyt powitać was na najwspanialszych
zawodach jakie tylko wymyślił człowiek!
Wszyscy wstali z miejsc i zaczęli klaskać, krzyczeć i tupać, Simal jakby nieświadomie zjednoczył się z tłumem.
- Nim zaczniemy nasz spektakl – kontynuował głos – chciałem zapytać czy jesteście dziś w pełni sił i dacie z siebie wszystko?
Odpowiedział mu jeden wielki ryk wyrażający najwyższą gotowość i absolutną pełnię sił.
- Dobrze więc, czas zacząć Masacrosyko!
Gdy publika po kilku chwilach wiwatowania zaczęła się uciszać, głos odezwał się znowu.
- Dziś jako pierwsza zaprezentuje nam się Lidia Entomarco, zapewne większość tutaj zgromadzonych zna ją dość dobrze.
Na usypaną z piasku arenę wyszła niewysoka, drobna dziewczyna w rozpuszczonych, brązowych włosach z czerwonymi pasemkami. Była bosa, a jej zgrabną sylwetkę opinała błekitna, długa suknia ozdobiona haftowanymi jaskółkami. Pociągła twarz wyrażała dumę oraz pewność siebie, a także delikatną pogardę dla ludzi siedzących na trybunach. Przywitały ją krótkie oklaski.
- Niech się zacznie – powiedziała cicho.
Pogładziła się po włosach, odchrząknęła i Kolosoreum wypełnił jej melodyjny głos.

Jesteśmy kobietami, wciąż walczymy
Możecie zabrać godność, ale nie zabierzecie siły
Nawet jeśli wpadniemy w głąb Hekturne
Odejdziemy z tego świata dumne
Bogowie osądzą kto jest godzien ich widzieć
A kto w Hedasie smagany będzie biczem
Nasze dusze są czyste jak górski strumień
Wciąż będą takie nawet gdy wypełnicie je bólem

Przerwał jej głośny śmiech z jednej z trybun, a kilka sekund później śmiało się całe Kolosoreum. Simal wciąż oczarowany jej głosem nie wiedział co się dzieję, dopiero po chwili zorientował się, dlaczego Lidia przestała śpiewać.
- Szkoda, że tak ładnie nie jęczałaś jak ostatnio chędożyliśmy cię we czwórkę – po trybunach przetoczył się głos któregoś z widzów.
Simal dopiero wtedy zorientował się, że całe Kolosoreum musi być pod działaniem Magii, powinien już wcześniej zauważyć, że wszystko tak dobrze słychać.
- Jak ja ją chędożyłem to śpiewała prawie tak jak teraz, tylko jej repertuar ograniczał się do "rżnij mnie ogierze" – rozbrzmiał inny głos.
Publika zaśmiała się głośno.
- Mi to tam nie śpiewała, wsadziłem jej aż do gardła bo dziwka ma robić swoje a nie śpiewać.
- Właśnie, pamiętam jak kiedyś obrobiła ze dwudziestu chłopa samymi ustami i to w mniej niż dwie godziny.
Simal ze zdziwieniem i zgrozą zaczął rozglądać się dookoła siebie, wszyscy śmiali się, szeptali coś do siebie, nawet Malik był zadowolony z tej całej sytuacji.
Po kilku minutach rzucania w stronę Lidii najgorszych obelg, tłum zaczął jednym głosem skandować: dziwka, kurwa, tania ladacznica, jak chcesz pochędożyć to o nią zapytaj. Na arenie zaczęły lądować sztylety, liny, sakiewki z ziołami, raz z trybun wyleciała jakaś zardzewiała buława. Tłum krzyczał coraz głośniej, teraz powtarzając tylko jedno słowo: dziwka.
Simal nie miał pojęcia co się dzieje, nie mógł wydusić z siebie słowa, patrzył tylko z niedowierzaniem na tych wszystkich ludzi, czując się jakby nie istniał. Na twarzy Lidii pojawiły się łzy, pewna siebie twarz zaczęła pekąć, a przez szczeliny zaczęła ulatywać dusza. Zamknęła oczy i po omacku wymacała jeden z rzuconych sztyletów. Po chwili wachania wbiła go sobie prosto w szyję, a wyciągając go resztkami sił otworzyła oczy i spojrzała na Simala. Krew tryskała, dziewczyna upadła na ziemię przy przeraźliwie głośnym wiwacie publiki. Simal z trudem powstrzymał odruch wymiotny, schował głowę w dłonie wciąż nie mogąc uwierzyć w to co właśnie zobaczył.
Gdy hałas zaczął cichnąć, nagle poderwał się z ławki i jakby opętany zaczął krzyczeć.
- Jesteście z siebie dumni? Jej krew jest na waszych rękach skurwysyny! Każdy mógłby być na jej miejscu i na każdego z was można znaleźć równie ohydne bluźnierstwa!
Publika uciszyła się na chwilę, wszystkie głowy zwróciły się na niego. Poczuł na sobie tysiące oczu i nie mógł wydusić już ani słowa.
- To ten Simal co całe dnie studiuje księgi? - Usłyszał głos mężczyzny siedzącego kilkaset metrów od niego.
- Tak, to on, co on w ogóle tutaj robi, to jest miejsce dla prawdziwych mężczyzn.
- Właśnie, a on przecież nigdy dziewki żadnej nie miał, powiadają, że w chłopcach się lubuje, uważajcie na siebie.
Tłum zaśmiał się głośno.
- Pewno myślał, że jak się nad tą dziwką zlituje to mu nadstawi, żeby w końcu stał się prawdziwym facetem, choć nie wiem gdzie on żyje, że jej nie miał póki żyła.
- Nie dziw się Khaled, chodziłem z nim do Gimbasionu, już wtedy pluliśmy mu w tunikę i przypalaliśmy pręcikiem.
- Prawda to, też z nim się uczyłem, pamiętam jak kiedyś rozrzuciliśmy te jego księgi po całym rynku, pół dnia chodził i je zbierał, często kartka po kartce.
Simala przeszył zimny dreszcz, spojrzał w niebo na którym z wypluwanych słów formowała się straszliwa bestia o czterech oczach, płonącej skórze i z monstrualnymi kłami. Rzuciła się na niego z przeraźliwym wrzaskiem i nienawiścią na twarzy. Chłopak zerwał się z miejsca i zaczął biec w stronę wyjścia, jednak na schodach poślizgnął się i spadł na sam dół, wielokrotnie uderzając głową o zimne, kamienne schody.
Ostatnią rzeczą jaką słyszał zanim udał się do Hekturne był donośny śmiech tysięcy gardeł zgromadzonych na Kolosoreum.
Mniej więcej po godzine, gdy krew sześciu dziewcząt ozdobiła piaskową arenę, tubalny głos odezwał się znowu.
- Dziękuję wam drodzy przyjaciele za spędzony wspólnie czas, mam nadzieję, że dzisiejszy spektakl będziecie wspominać przez wiele dni. Zapraszamy oczywiście na kolejne Masacrosyko które odbędzie się już za miesiąc!
Publika zawiwatowała i zaczęła powoli zmierzać w stronę wyjść. Malik przeżuł kolejną porcję Zalinium i nie zauważył, gdy przez jakiś czas gdy stał w tłumie jego noga znajdowała się na ustach martwego Simala.
Boniu, proud to be a member of Forum Literackie Inkaustus since Jan 2010.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości