Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Legenda o stonce ziemniaczanej
#1
Pierwsze, co przedstawię na tym forum, to bajka, którą wymyśliłem, prawdopodobnie, w wieku 11 lat lub około tego. Wtedy ona istniała tylko w postaci myślowej i ustnej, a zapisałem ją dopiero w 2015 roku. Ta zapisana wersja trochę się różni od tamtych dziecięcych wersji (było ich chyba kilka), bo niektóre szczegóły wymyśliłem zamiast jakichś zapomnianych lub dla podwyższenia logiczności utworu.

D. Mierzejewski

LEGENDA O STONCE ZIEMNIACZANEJ

Kiedyś dawno ludzie nie znali czekolady. Jedyny na świecie kakaowiec rósł na pewnej niewielkiej wyspie. Despotyczny władca tej wyspy otoczył kakaowiec mocną ochroną, nie dając nikomu do niego się dostać.

Głównym elementem ochrony były gęste lasy otaczające kakaowiec ze wszystkich stron. Nie dość, że trudno było przez te lasy się przedrzeć, to jeszcze rosło w nich dużo trujących roślin. Niektóre z nich miały kusząco piękne, lecz trujące, owoce. I powietrze tam było niezdrowe, bo zatrute oparami emitowanymi przez niektóre rośliny. Niewielu śmiałkom udawało się przedrzeć przez las do placu, na którym rósł kakaowiec.

Ale na takich śmiałków czekał strażnik, który od razu rzucał w nich... ziemniakiem. Tak, właśnie ziemniakiem. Myślicie, że to nie jest straszna broń? Ale dla człowieka zmęczonego tą ekstremalną podróżą przez las i podtrutego oparami uderzenie ziemniakiem bywało śmiertelne; a jeśli nie, to z pewnością powodowało zemdlenie, a w konsekwencji doprowadzenie do władcy i surową karę...

Tymczasem w jakimś kraju żył sobie pewien Czarodziej. Postanowił stworzyć istotę zdolną do pokonania wszystkich przeszkód do kakaowca. I stworzył pewną istotę o odpowiednim stopniu mocy i odporności. Ta istota wyglądała jak chrząszcz, ale miała rozmiary człowieka. Ten Chrząszcz miał żółte i czarne pasy na grzbiecie i w ogóle wyglądał jak zwiększona kopia tego chrząszcza, którego teraz nazywamy stonką ziemniaczaną.

- Chcę ci zlecić ważną misję - powiedział Chrząszczowi Czarodziej. - Jeżeli to zrobisz, będziesz bardzo przydatny ludziom. Ale dobrze pomyśl, czy się zgadzasz. Bo nikt ci nie podziękuje. Nikt nawet się nie dowie o twoim czynie bohaterskim. Co więcej, ludzie będą nienawidzić twoich potomków, będą ich masowo zabijać, a niektórzy będą uważać za potrzebne po zgnieceniu twego potomka rozetrzeć butem jego zwłoki tak, by pozostała tylko mokra plama. Czy, wiedząc o tym, zgadzasz się wykonać bohaterską misję zdobycia owoców kakaowca?

- Tak, jestem gotów - odpowiedział bezinteresowny Chrząszcz.

I Czarodziej dokładnie wyjaśnił Chrząszczowi, na czym polega misja. W pewnym dniu zaczęło się jej wykonanie. Najpierw Chrząszcz przepłynął przez morze do brzegu wyspy, gdzie rósł kakaowiec. To było zupełnie nietrudne dla takiego superbohatera.

Dalej zaczął przechodzić przez las. Był bardzo odporny na różne trujące rośliny i nic w tym lesie nie przeszkadzało mu istotnie. Czasem nawet dla uzupełnienia energii zjadał trujące owoce i nic złego mu od tego nie było. Zjadał też niektóre gałęzie, które rozgryzał, by tworzyć sobie drogę. I tak stopniowo doszedł do placu, na którym rósł kakaowiec.

Oczywiście, strażnik go zauważył, wyjął z wora ziemniak i rzucił nim w Chrząszcza. Ale Chrząszcz zupełnie nie był zmęczony i łatwo poradził sobie z tym problemem. Mianowicie, złapał ziemniak ustami i zjadł. Na widok takiej niezwykłej wytrwałości takiej dziwnej istoty strażnik zemdlał. Chrząszcz spokojnie zerwał z kakaowca kilkadziesiąt owoców, włożył je do torby, którą miał przy sobie, i poszedł z powrotem.

Bez osobliwych przygód doszedł do brzegu, przypłynął do swego kraju i wrócił do domu Czarodzieja. Pomimo niezwykłej wytrwałości Chrząszcza, starczyło jej akurat na tę wyczerpującą podróż. Chrząszcz nie był zaprogramowany na więcej aktywności i dlatego po zobaczeniu Czarodzieja od razu zmarł. Czarodziej zdążył go tylko powitać, ale nie zdążył mu podziękować. Tak spełniło się proroctwo Czarodzieja: "nikt ci nie podziękuje".

Czarodziej zakopał zwłoki Chrząszcza na swoim podwórzu i zaczął badać owoce kakaowca. Wkrótce nauczył się robić z nich czekoladę. Potem dał spróbować czekolady pobliskim rolnikom oraz przekazał im owoce kakaowca. Wyjaśnił, jak z nich robić czekoladę, i poprosił posiać kilka ziaren, by zapoczątkować hodowlę kakaowców. Ale nie wyjaśnił im, jak się udało zdobyć te owoce. Tak spełniło się proroctwo Czarodzieja: "Nikt nawet się nie dowie o twoim czynie bohaterskim."

Rolnicy zrobili wszystko, jak im powiedział Czarodziej. Tak zaczął się rozwijać przemysł kakaowy.

A Chrząszcz miał taką właściwość, że mógł się rozmnażać będąc martwy. Z jego zwłok, leżących w ziemi, zaczęły wyłazić podobne do niego istoty, tylko znacznie mniejsze i nie posiadające ludzkiej inteligencji. To były stonki ziemniaczane. Wkrótce się rozmnożyły i rozprzestrzeniły na wiele krajów. Okazały się szkodnikami, bo aktywnie zjadały ludziom ziemniaki. A ponieważ w znacznym stopniu odziedziczyły wytrwałość swego wielkiego przodka, to ludziom trudno było z nimi walczyć.

Ludzie nienawidzili stonek ziemniaczanych, masowo je zabijali, a niektórzy uważali za potrzebne po zgnieceniu stonki rozetrzeć butem jej zwłoki tak, by pozostała tylko mokra plama. Tak spełniło się jeszcze jedno proroctwo Czarodzieja.
Odpowiedz
#2
Bardzo mi się podoba. Prosto i na temat, z morałem i niejednoznacznym przesłaniem. Oto pisanie, jakie lubię.
Napiszę więcej, wrócę, gdy się uleży. Czasem muszę rzecz przetrawić w sobie. Tylko wtedy, gdy mnie zainteresuje.
Udany debiut, Dima.
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#3
Dziękuję za opinię, Miranda Calle!
Cytat:z morałem
Zaskakująca charakterystyka. Smile Moim zdaniem, tam nie ma żadnego morału. To po prostu dziwaczna legenda.
Odpowiedz
#4
Morał tam jest.
Legenda raczej nie, bo sam to wymyśliłeś.
Moje spotkanie ze stonkami polegało na tym, że w czasie, kiedy chodziłem do szkoły, rząd, ustami dyrektora, opowiadał o strasznych kapitalistach, którzy chcą zniszczyć nasze plony ziemniaczane, podrzucając stonkę.
Ziemniaki nasze były w owym czasie podstawą socjalizmu, jako jadło i napoje destylowane.
Nie, nie rozcierałem chrząszczy na mokrą plamę obcasem. Wydawały mi się nawet ładne.
Brałem jednak udział w akcjach polegających na tym, że chodziliśmy po sopockiej plaży całą szkołą ze słoikami napełnionymi do połowy denaturatem.
Z wydmowych traw zdejmowaliśmy stonkę. Faktycznie było jej dużo. Zawsze się zastanawiałem, dlaczego na ostrych trawach nadmorskich, a nie na liściach ziemniaków.
Dyrektor tłumaczył, że podrzucają Ją kapitaliści ze statków kotwiczących na redzie.
One, czyli te stonki, ponieważ są ziemniaczane, łażą po roślinach wydmowych tylko przejściowo i już szykują żuwaczki na nasze ziemniaki.
Podzielam zdanie Mirindy o opowiadaniu.
Prostota plus szczypta magii.
Kłamstwo wymaga wiary, aby zaistnieć. Uwierzę w każde pod warunkiem, że mi się spodoba.
J.E.S.

***
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#5
Cytat:Legenda raczej nie, bo sam to wymyśliłeś.
Miałem napisać precyzyjniej: to dziwaczna fikcyjna legenda. Smile
Odpowiedz
#6
Fikcyjna legenda?
Całkiem niezły patent.
Sporo poezji jest w tym Twoim opowiadaniu.

Miranda zwraca się do Ciebie Dmytri.
Czy to Twoje imię?
Nie znam Ukraińskiego, ale bardzo dobrze znam rosyjski, Dymitrze.
Przypuszczam, że Ty też.
Musiałeś znać, bo kraj był okupowany, choć żadnej okupacji niby nigdy nie było.
Znałem pewnego Ukraińczyka, dawno temu.
Zostawiał mi książki SF napisane po rosyjsku.
Miałem okazję również podróżować po pewnych republikach.
Głównie nadbałtyckich.
Teraz to wolne kraje.
Przynajmniej, mam taką nadzieję.

Jerzy Edmund
Kłamstwo wymaga wiary, aby zaistnieć. Uwierzę w każde pod warunkiem, że mi się spodoba.
J.E.S.

***
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#7
Cytat:Miranda zwraca się do Ciebie Dmytri.
Czy to Twoje imię?
Nie znam Ukraińskiego, ale bardzo dobrze znam rosyjski, Dymitrze.

Przyzwyczaiłem się, że moje imię często różnie przekręcają. Smile Właściwa ukraińska postać to Dmytro, spolszczona wersja to Dymitr. Jeżeli chodzi o zrusyfikowaną wersję, to Dmitrij. Preferowane zdrobnienie to Dima.

Język rosyjski, oczywiście, dobrze znam.

I, wracając do tematu, powiem, że kwestia poezji zawartej w prozie jest dla mnie takaż trudna do zrozumienia, jak to, według jakich kryteriów są zaliczane do poezji takie teksty, które nie mają precyzyjnego rytmu. Smile
Odpowiedz
#8
O poezji mówiło się, że jest mową wiązaną. Miała być rodzajem literackiej muzyki. Muzyki, w której rolę nut i fraz muzycznych miały spełniać słowa.
Poezja Homera np. nie była rymowana, ale zapis był rytmiczny. Oczywiście późniejsze przekłady ze starożytnej greki zaczęły zawierać rymy.
Rymy bardzo dobrze rytmizują tekst.
Nie są jednak konieczne w poezji. Nawet rytm nie jest konieczny dla zapisu. O poetyce tekstu mówią zawarte w nim metafory, czyli swoistego rodzaju skróty myślowe. Metafory są narzędziem poetyckim, które sprawia, że tekst jest niejednoznaczny, w pewnym sensie abstrakcyjny, tak jak muzyka, która wpływa bezpośrednio na emocje i uczucia. Poezja ma również spełniać taką rolę.
Ja, osobiście, lubię poezję rymowaną. Uczyłem się więc pisania w różnych formach zamkniętych. Formach, na które nałożono ograniczenia. Jednak pomimo tych ograniczeń prawdziwy poeta był w stanie zawrzeć w tekście, co tylko chciał.
Robił to za pomocą narzędzi poetyckich. Warto sobie poczytać o poetyce. Niemniej, warsztat zdobywa się tylko przez praktykę. Ja nie chcę powiedzieć, że jestem jakimś tam świetnym poetą. Raczej chcę powiedzieć, że cały czas uczyłem i uczę się poezji.
Ostatnio trochę zainteresowałem się prozą. Wpływ poezji okazał się bardzo znaczny. Pomimo że napisałem kilka opowiadań, to ciągle widzę w nich poezję.
Proza poetycka nie ma jakiejś szczególnej formy, chyba że chcemy ją nadać.
Dlaczego to Tobie piszę?
Bo byłeś łaskaw się zainteresować kryteriami poezji w prozie, jak to nazwałeś.
A ja chętnie uczę się, próbując uczyć innych, Dima.

Jerzy Edmund
Kłamstwo wymaga wiary, aby zaistnieć. Uwierzę w każde pod warunkiem, że mi się spodoba.
J.E.S.

***
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#9
OK.

Cytat:Ja, osobiście, lubię poezję rymowaną.

Ja również. Choć dopuszczam duże odchylenia w kwestiach rymu. Ale bez precyzyjnego rytmu nie postrzegam wiersza jako normalnego utworu poetyckiego.
Odpowiedz
#10
Dima, powracam, tak jak obiecałam.
Jak już wcześniej pisałam, historia bardzo mi się podoba, ujęło mnie prostotą właściwą bajkom.
Tekst nie jest, niestety, wolny od usterek językowych. Mam nadzieję, że nie pogniewasz się, jeśli wskażę Ci kilka z nich.


Cytat:Kiedyś dawno ludzie nie znali czekolady.


Bajki i legendy to gatunki literackie, które rządzą się własnymi prawami. I tutaj, by zachować klimat gatunku, przekonstruowałabym to zdanie w ten sposób:

Cytat:Dawno, dawno temu ludzie nie znali czekolady.


W pierwszych dwóch akapitach jest zdecydowanie za dużo powtórzeń. Bardzo łatwo się ich pozbyć, przebudowując zdania z pojedynczych na złożone. 


I dalej:

Cytat:Niewielu śmiałkom udawało się przedrzeć przez las do placu, na którym rósł kakaowiec.

Ale takich śmiałków czekał strażnik, który od razu rzucał w nich... ziemniakiem. 

Ale dla człowieka zmęczonego tą ekstremalną podróżą przez las i podtrutego oparami uderzenie ziemniakiem bywało śmiertelne; a jeśli nie, to z pewnością powodowało zemdlenie, a w wyniku doprowadzenie do władcy i surową karę...


Przekonstruowałabym w ten sposób:
Cytat:Niewielu udawało się przedrzeć przez las do placu, na którym rósł kakaowiec.

Na takich śmiałków czekał strażnik, który rzucał w nich... ziemniakiem. Myślicie, że to nie jest straszna broń? Dla człowieka wyczerpanego przeprawą przez las i podtrutego oparami, uderzenie ziemniakiem bywało śmiertelne. A w najlepszym wypadku delikwent tracił przytomność i zanoszono go przed oblicze władcy, który wymierzał mu surową karę.


I dalej:

Cytat:Tymczasem w jakimś kraju żył sobie pewien Czarodziej. Postanowił on stworzyć istotę zdolną do pokonania wszystkich przeszkód do kakaowca. I stworzył pewną istotę o odpowiednim stopniu mocy i odporności. Ta istota wyglądała jak chrząszcz, ale miała wzrost człowieka. Ten Chrząszcz miał żółte i czarne pasy na plecach, i w ogóle wyglądał jak zwiększona kopia tego chrząszcza, którego teraz nazywamy stonką ziemniaczaną.


Przekonstruowałabym w ten sposób:
Cytat:W tym czasie, gdzieś na krańcu wszechświata, mieszkał sobie pewien czarodziej. Jego pragnieniem było, aby owoce tego cudownego drzewa stały się dostępne dla każdego. W tym celu stworzył istotę o odpowiedniej stopniu mocy i odporności, zdolną do pokonania wszystkich przeszkód stojących na drodze do kakaowca. Istota miała postać chrząszcza o wzroście człowieka, miała żółte i czarne pasy na plecach.
Nie uważam, żeby w tym miejscu wspominać nazwę "stonki ziemniaczanej", gdyż jest to wytłumaczone na końcu. To trochę tak jak odkrycie kart przed hasłem "sprawdzam" Smile


I dalej:

Cytat:- Chcę ci zlecić ważną misję - powiedział Chrząszczowi Czarodziej. - Jeżeli to zrobisz, będziesz bardzo korzystny dla ludzkości. Ale dobrze pomyśl, czy się zgadzasz. Bo nikt ci nie podziękuje. Nikt nawet się nie dowie o twoim czynie bohaterskim. Co więcej, ludzie będą nienawidzić twoich potomków, będą ich masowo zabijać, a niektórzy będą uważać za potrzebne po zgnieceniu twego potomka rozetrzeć butem jego zwłoki tak, by pozostała tylko mokra plama. Czy, wiedząc o tym, zgadzasz się wykonać bohaterską misję zdobycia owoców kakaowca?

- Tak, jestem gotów - odpowiedział bezinteresowny Chrząszcz.


Przekonstruowałabym w ten sposób:
Cytat:- Chcę ci zlecić ważną misję - powiedział czarodziej. - Jeżeli jej sprostasz, przyczynisz się dla dobra ludzkości. Ale dobrze się zastanów. Musisz bowiem wiedzieć, że nikt ci nie podziękuje. Nikt nawet nie dowie się o twoim czynie. Co więcej, ludzie będą nienawidzić twoich potomków, będą ich tępić. Czy mimo wszystko podejmiesz się tego zadania?

- Tak, jestem gotów - odpowiedział Chrząszcz.


I dalej:

Cytat:I Czarodziej dokładnie wyjaśnił Chrząszczowi, na czym polega misja. W pewnym dniu zaczęło się jej wykonanie. Najpierw Chrząszcz przepłynął po morzu do brzegu tej wyspy, gdzie rósł kakaowiec. To było zupełnie nietrudne dla takiego superbohatera, jakim był Chrząszcz.

Dalej zaczął on przechodzić przez las. Chrząszcz był bardzo odporny na różne trujące rośliny, i nic w tym lesie nie przeszkadzało mu istotnie. Czasem on nawet dla uzupełnienia energii zjadał trujące owoce, i nic złego mu od tego nie było. Zjadał on też niektóre gałęzie, które rozgryzał, by tworzyć sobie drogę. I tak stopniowo doszedł do placu, na którym rósł kakaowiec.


Przekonstruowałabym w ten sposób:
Cytat:Czarodziej dokładnie wyjaśnił Chrząszczowi, na czym polega misja. Po przepłynięciu morza i dobiciu do brzegu wyspy, Chrząszcz zaczął przeprawę przez las. Był odporny na trujące rośliny, czasem nawet dla uzupełnienia energii posilał się nimi. I tak wreszcie doszedł do placu, na którym rósł kakaowiec.


I dalej:

Cytat:Oczywiście, strażnik go zauważył, wyjął z wora ziemniak i rzucił nim w Chrząszcza. Ale Chrząszcz zupełnie nie był zmęczony i łatwo poradził sobie z tym problemem. Mianowicie, on złapał ziemniak ustami i zjadł. Na widok takiej niezwykłej wytrwałości takiej dziwnej istoty strażnik zemdlał. Chrząszcz spokojnie zerwał z kakaowca kilkadziesiąt owoców, włożył je do torby, którą miał przy sobie, i poszedł z powrotem.


Przekonstruowałabym w ten sposób:
Cytat:Oczywiście, strażnik od razu go zauważył i rzucił w niego ziemniakiem. A Chrząszcz złapał ziemniak w usta i zjadł. Zdumiony strażnik, przerażony widokiem i mocą niezwykłej istoty, zemdlał. Chrząszcz spokojnie zerwał z kakaowca kilkadziesiąt owoców, włożył je do torby, którą miał przy sobie i wyruszył w drogę powrotną.


I dalej:

Cytat:Bez osobliwych przygód doszedł on do brzegu, przypłynął do swego kraju i wrócił do domu Czarodzieja. Wbrew niezwykłej wytrwałości Chrząszcza, tej wytrwałości starczyło akurat na tę wyczerpującą podróż. Chrząszcz nie był zaprogramowany na więcej aktywności, i dlatego po zobaczeniu Czarodzieja od razu zmarł. Czarodziej zdążył go tylko powitać, ale nie zdążył mu podziękować. Tak spełniło się proroctwo Czarodzieja: "nikt ci nie podziękuje".

Czarodziej zakopał zwłoki Chrząszcza w swoim podwórzu i zaczął badać owoce kakaowca. Wkrótce nauczył się on robić z nich czekoladę. Potem Czarodziej dał spróbować czekolady pobliskim rolnikom oraz dał im owoce kakaowca, wyjaśnił, jak z nich robić czekoladę, i poprosił posiać kilka ziaren, by zapoczątkować hodowlę kakaowców. Ale nie wyjaśnił on im, jak się udało zdobyć te owoce. Tak spełniło się proroctwo Czarodzieja: "Nikt nawet się nie dowie o twoim czynie bohaterskim."


Przekonstruowałabym w ten sposób:
Cytat:Mimo iż czarodziej wyposażył Chrząszcza w niezwykłą wytrwałość, starczyło jej akurat jedynie na tę misję. Dlatego kiedy dotarł do domu swego stwórcy, od razu zmarł. Czarodziej nie zdążył mu nawet podziękować. Tak oto spełniło się proroctwo: "nikt ci nie podziękuje".

Czarodziej pochował Chrząszcza i zaczął badać owoce kakaowca. Opracował recepturę, dzięki której z jego zmielonych ziaren można było wytwarzać gotową do spożycia masę, powodującą uczucie sytości i zadowolenia. Nazwał ją czekoladą.

Następnie przekazał swoją wiedzę w kwestii hodowli kakaowców i recepturę na wytworzenie czekolady okolicznym rolnikom. Nie wyjaśnił jednak, czyją zasługą było zdobycie bezcennych owoców. Tak oto spełniło się proroctwo: "Nikt nawet nie dowie się o twoim czynie".


I dalej:

Cytat:Rolnicy zrobili wszystko, jak im powiedział Czarodziej. Tak zaczął się rozwijać przemysł kakaowy.

A Chrząszcz miał taką właściwość, że mógł się rozmnażać będąc martwy. Z jego zwłok, leżących w ziemi, zaczęły wyłazić podobne do niego istoty, tylko znacznie mniejsze i nie posiadające ludzkiej inteligencji. To były stonki ziemniaczane. Wkrótce one się rozmnożyły i rozprzestrzeniły na dużo krajów. One okazały się szkodnikami, bo aktywnie zjadały ludziom ziemniaki. A ponieważ w znacznym stopniu odziedziczyły one wytrwałość swego wielkiego przodka, to ludziom trudno było z nimi walczyć.

Ludzie nienawidzili stonek ziemniaczanych, masowo je zabijali, a niektórzy uważali za potrzebne po zgnieceniu stonki rozetrzeć butem jej zwłoki tak, by pozostała tylko mokra plama. Tak spełniło się jeszcze jedno proroctwo Czarodzieja.


Przekonstruowałabym w ten sposób:
Cytat:Rolnicy nauczyli się hodowli kakaowców i wytwarzania czekolady. Tak zaczął się rozwijać przemysł kakaowy.

Tymczasem na zwłokach pochowanego Chrząszcza zaczęły lęgnąć się podobne do niego istoty, znacznie mniejsze i pozbawione ludzkiej inteligencji. Szybko się rozmnażały i rozprzestrzeniły na całym świecie. Ludzie nazwali je stonką ziemniaczaną, ponieważ żerowały na ziemniakach, żywiąc się ich liśćmi, kwiatami i łodygami. A ponieważ odziedziczyły niebywałą odporność swego protoplasty, trudno było z nimi walczyć.

Rolnicy nienawidzili stonek ziemniaczanych, masowo je zabijali. Tak oto spełniło się ostatnie proroctwo Czarodzieja: "Ludzie będą nienawidzić twoich potomków, będą ich tępić".


Pozdrawiam ciepło
Miranda
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#11
Dziękuję bardzo, Miranda Calle! Oczywiście, nic nie mam przeciwko temu, byś pisała uwagi. Co więcej, pozwalam Ci gdziekolwiek opowiadać tę moją bajkę swoimi słowami. Smile Ale sam edytować tak, jak proponujesz, chyba nie będą; chyba że, być może, w kilku miejscach. Bo te propozycje z reguły dotyczą jakichś literackich subtelności, a nie rzeczywistych błędów językowych.

Przy czym w wielu zaproponowanych przez Ciebie fragmentach tekst wygląda tak, że to po prostu zupełnie nie mój styl. Zwłaszcza np. tu:

Cytat:W tym czasie, gdzieś na krańcu wszechświata, mieszkał sobie pewien czarodziej.


Nie lubię takich metaforycznych fraz; jeżeli Wszechświat ma coś w rodzaju krańca, to nie na Ziemi. Smile Ponadto wolę pisać "Wszechświat" dużą literą. "Czarodziej" w tej bajce też piszę dużą literą, bo to konkretny bohater bajki.

Wcześnie wspominać o stonce się nie boję, bo wspominam o niej nawet w tytule bajki. Smile

I jeszcze nieco zniekształcasz mój przekaz, kiedy proponujesz całkowicie wyeliminować niektóre informacje, jak np. ciekawą frazę o rozcieraniu stonek butami. Smile

Tym niemniej, bardzo Ci dziękuję i się spodziewam, że nie pogniewasz się przez to, że nie chcę wprowadzać proponowanych przez Ciebie zmian. Wink Ponadto mam prośbę. Być może, wśród tych moich zdań, które proponujesz zmienić, są takie, które brzmią naprawdę zbyt niestandardowo nie tylko dla bajki czy legendy, ale też dla zwykłego (nie koniecznie literackiego) opowiadania o jakichś zdarzeniach. Jeżeli takie są, to proszę, wskaż je konkretnie. Takie zdania chyba zmienię, i zastanawianie się nad nimi będzie dla mnie znacznie korzystniejsze, niż zastanawianie się nad tak dużą ilością Twoich uwag. Wszystko jedno nie zostanę pełnowartościowym pisarzem. Smile
Odpowiedz
#12
Oczywiście, że się nie pogniewam, Dima Smile Mam do siebie duży dystans, o czym z pewnością się przekonasz, jeśli zostaniesz z nami dłużej (mam nadzieję).
Po prostu przeczytałam Twoją bajkę swoimi słowami. A robię tak nieczęsto, uwierz mi. Właściwie tylko wtedy, gdy coś szczególnie przypadnie mi do gustu.
Konkrety zostawię na później, wstępnie jedynie powiem, że masz za dużo powtórzeń, gdzieniegdzie szwankuje interpunkcja, składnia i frazeologia. Pisanie to trudna sztuka, ale można się jej wyuczyć Smile
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#13
Cytat:za dużo powtórzeń

To nie bardzo ważne. Właśnie kiedy umieszczałem ten tekst tu, wydało mi się, że w jakimś miejscu są nieco niepożądane powtórzenia. Ale zdecydowałem nic nie zmieniać, by nie udawać, że aż tak się troszczę o takie literackie subtelności. Smile

Cytat:gdzieniegdzie szwankuje interpunkcja

To ciekawe. Przypuszczam, że to też nie jest bardzo ważne. Co najmniej dlatego, że niestandardową interpunkcję łatwo można usprawiedliwić, mówiąc, że to taki styl autorski. Smile Ale w jakimkolwiek przypadku jestem ciekaw, w jakich miejscach moja interpunkcja wydaje się nieprawidłowa.

Cytat:składnia i frazeologia

A to już naprawdę istotne, zwłaszcza składnia. Bardzo proszę o wymienienie i wyjaśnienie takich miejsc.
Odpowiedz
#14
Napiszę coś i jaSmile

Cytat:Moje spotkanie ze stonkami polegało na tym, że w czasie, kiedy chodziłem do szkoły, rząd, ustami dyrektora, opowiadał o strasznych kapitalistach, którzy chcą zniszczyć nasze plony ziemniaczane, podrzucając stonkę.
Szczerze, czytając ten tekst, nie potrafiłem "zapomnieć" o tej pladze nasłanej przez wrogi kapitalizm... Choć w tamtej epoce nie żyłem (urodziłem się właściwie na przełomie, 1991), to starsi członkowie rodziny mnóstwo razy przytaczali ten motywSmile.

Mi właśnie ta baśń skojarzyła się trochę z jakimś dramatem greckim, trochę z podaniem ludowym - a to za sprawą tych "proroctw", które, mimo że w sumie zdają się na początku nieistotne, to spełniają się co do słowa.

Już któryś raz przyszło mi do głowy, że baśnie dobrze się pisze osobom odnajdującym się w poezji - bo osobiście gdybym to ja pisał taki metaforyczny tekst, to chciałoby się dodać więcej elementów świata przedstawionego... Nawet kiedyś napisałem opowiadanie na motywach legendy, bo nie podobała mi się jej zbyt prosta fabuła...Smile
Cytat:
Cytat: napisał(a):Ja, osobiście, lubię poezję rymowaną.

Ja również. Choć dopuszczam duże odchylenia w kwestiach rymu. Ale bez precyzyjnego rytmu nie postrzegam wiersza jako normalnego utworu poetyckiego.
To ja zapraszam do moich ballad i paru wierszySmile.
Odpowiedz
#15
Dziękuję za komentarz, kubutek28!

Cytat:To ja zapraszam do moich ballad i paru wierszy[Obrazek: smile.gif].

One mają precyzyjny rytm? Być może, kiedyś spróbuję poczytać.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości