Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Laura i Filon
#1
Muszę powiedzieć, że nigdy przedtem nie było aż tylu matuzalemów w jednym miejscu. Jeżeli dotychczas zdarzały się większe imprezy, jak, dajmy na to, stypy, jeśli wcześniej wszyscy zgromadzeni ciekawscy mieścili się w nim swobodnie, to teraz panował ścisk, powszechny entuzjazm, zaaferowany zgiełk. Kiedy zaś po domu zaczęła krążyć wieść, że oblubieńcy dawno już przekroczyli siedemdziesiątkę, chętnych ujrzenia samobójców przyszło co nie miara, a sala dosłownie pękała w szwach.

Historia jak z filmu: pan młody miał dosyć poprzedniej, o niej mówiliśmy – ciepła wdówka, a że czuli się jeszcze całkiem do rzeczy i każde z nich miało ryzykanckie usposobienie, postanowili „wyjść na przeciw kosmatym skłonnościom”, jak powiedział świadek, kumpel z sąsiedniego wyra, zawistny, że to nie on zdobył się na odwagę i przepuścił taką okazję do kontaktu ze słabszą płcią . Co w pewnym sensie było i moim udziałem, gdyż i ja miałem chrapkę na kobierzec, toasty, pompę w otoczeniu lampionów.

Był więc nie wiedzieć z czego dumny Boss z bukiecikiem fiołków, wyjątkowo bez białego fartucha, za to w reprezentacyjnym garniturze z czasów, gdy budził w nas popłoch, była też nasza przewodnicząca, przysadzista babina o armatnim głosie. Pojawiły się pielęgniarki prosto z dyżuru, okoliczni tubylcy z niedalekich pokoi, wszyscy zaaferowani, podnieceni, odstrojeni w co kto miał, a wybranek, przebrany w smoking, wystrzyżony, ogolony, pachnący lawendą, prezentował się dostojnie.

Panna młoda tryskała szczęściem; umalowana, lecz bez przesady, wystąpiła w sukience zabielanej krepą. Robiła wrażenie nieśmiałej, potulnej, mimo to jak jaka zalotnisia, kokietka, flirciara, kobieta już nieco w latach, ale dysponująca wyraźnymi fragmentami urody, nie mogła się powstrzymać od strzelania zalotnym oczkiem.

Tak czy inaczej, oboje spotkali się dopiero na egzekucji; ślub należał do niezapomnianych wydarzeń, był częścią atrakcyjnych zajść kończącego się lata, urozmaiceniem codziennych rozmów w trakcie codziennej nudy, gdy nie było co robić i pozostawało nam tylko tępe słuchanie wiatru za oknem, kropel bębniących o dach.
Odpowiedz
#2
Oszczędna, choć z gawędziarskim zacięciem opowiedziana historia. Taka trochę staroświecka, kunsztowna, z szacunkiem do słowa. Piękny język, zgrabnie nakreślone dramatis personae...
Cóż chcieć więcej? Chyba tylko kubeczka kakao z kropelką brandy... No i dłuższej historii Smile

Pozdrawiam z 5/5.
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#3
Bardzo podoba mi się ten tekst .Czyżby akcja miała miejsce w szpitalu? No cóż miłośc nie wybiera miejsca ,dopada każdego ,a wiek ...sprawa dyskusyjna .
Odpowiedz
#4
"Laura i Filon" - po tytule sądziłem, że będzie coś o rzeszowskich akademikach Big Grin
Odpowiedz
#5
Ze wzg. na rozmiary to miniatura, więc do miniatur epickich przenoszę.
Odpowiedz
#6
Ale chociaż wennopylna.
Dobre podoba mi się.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości