09-07-2011, 14:54
Tuż przed północą sala pękała w szwach. Tłum domagał się walki wieczoru, którą mieli stoczyć mistrz z pretendentem. Gdy usunięto z ringu zęby i krew poprzedników, rozbłysły światła i do sali wkroczyli giganci boksu. Krzysiek i Rysiek, w otoczeniu prześlicznych hostess, pozdrowili kibiców, po czym wskoczyli na ring i rozpoczęli rutynową rozgrzewkę.
Z każdą upływającą sekundą atmosfera stawała się coraz gorętsza, a żądny krwi tłum domagał się rozpoczęcia walki. Gdy rozległ się pierwszy gong, kibice zawyli, a z narożników wyszli na środek ringu mistrz z pretendentem. Jednak zamiast skrzyżować rękawice, Krzysiek i Rysiek rzucili się sobie w ramiona, obcałowali ze trzy razy, po czym Krzysiek, jako panujący mistrz, przemówił do tłumu:
- Boksujemy z kolegą od dwudziestu lat. To cud, że jeszcze coś kumamy, bo z mózgów zostały nam już tylko gąbki. Poza tym, znudziły się nam krwawe jatki. Dlatego podjęliśmy decyzję – spojrzał w stronę Ryśka - że kończymy z boksem. Definitywnie. Tu i teraz. Sorki, kochani, ale to naprawdę koniec.
Po tych słowach w sali zapanowała cisza, którą przerwał po chwili jeden z kibiców:
- Ustawiona walka! Walczyć łachudry!
- Tak jest! – zawtórował mu ktoś z boku.
- Napierdalać się! – grupka mężczyzn w garniturach pogroziła bokserom pięściami.
- Walczycie albo zgon! – rozjuszony tłum ruszył w stronę ringu.
Pomimo złowrogich okrzyków Krzysiek i Rysiek nie podnieśli rąk i nie zadali ani jednego ciosu. Za to co bardziej krewcy kibice wskoczyli na ring i zaczęli wymierzać sprawiedliwość bokserom oraz sobie nawzajem. Gdy po kwadransie ochroniarze opanowali sytuację, okazało się, że sędzia nie wyłonił zwycięzcy pojedynku, a po Krzyśku i Ryśku pozostał jedynie mistrzowski pas.
Z każdą upływającą sekundą atmosfera stawała się coraz gorętsza, a żądny krwi tłum domagał się rozpoczęcia walki. Gdy rozległ się pierwszy gong, kibice zawyli, a z narożników wyszli na środek ringu mistrz z pretendentem. Jednak zamiast skrzyżować rękawice, Krzysiek i Rysiek rzucili się sobie w ramiona, obcałowali ze trzy razy, po czym Krzysiek, jako panujący mistrz, przemówił do tłumu:
- Boksujemy z kolegą od dwudziestu lat. To cud, że jeszcze coś kumamy, bo z mózgów zostały nam już tylko gąbki. Poza tym, znudziły się nam krwawe jatki. Dlatego podjęliśmy decyzję – spojrzał w stronę Ryśka - że kończymy z boksem. Definitywnie. Tu i teraz. Sorki, kochani, ale to naprawdę koniec.
Po tych słowach w sali zapanowała cisza, którą przerwał po chwili jeden z kibiców:
- Ustawiona walka! Walczyć łachudry!
- Tak jest! – zawtórował mu ktoś z boku.
- Napierdalać się! – grupka mężczyzn w garniturach pogroziła bokserom pięściami.
- Walczycie albo zgon! – rozjuszony tłum ruszył w stronę ringu.
Pomimo złowrogich okrzyków Krzysiek i Rysiek nie podnieśli rąk i nie zadali ani jednego ciosu. Za to co bardziej krewcy kibice wskoczyli na ring i zaczęli wymierzać sprawiedliwość bokserom oraz sobie nawzajem. Gdy po kwadransie ochroniarze opanowali sytuację, okazało się, że sędzia nie wyłonił zwycięzcy pojedynku, a po Krzyśku i Ryśku pozostał jedynie mistrzowski pas.
G.A.S - Groteska, Absurd, Surrealizm.