Liczba postów: 537
Liczba wątków: 20
Dołączył: Dec 2009
10-01-2010, 03:03
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15-12-2011, 08:39 przez Met.)
Zainspirowany snem, czy raczej koszmarem, przelałem jego treść "na papier".
***
Biegła w stronę tarasu widokowego. Jej bose stopy coraz szybciej uderzały o stare deski. Przyspieszała. Noradrenalina, pompowana przez serce prosto do mózgu, dodawała jej odwagi. Hormon pobudzał organizm do zwiększenia pracy mięśni i absorpcji tlenu. Na kilka centymetrów przed ostatnią deską Weronika wybiła się mocno z prawej nogi i wzleciała w powietrze. Gdy po chwili grawitacja upomniała się o jej ciało, zaczęła opadać w dół zbocza. W myślach przypominała sobie ostatnie rady Karoliny, „Jak już znajdziesz się w powietrzu, wyprostuj się jak strzała i steruj rękoma tak, byś zaczęła spadać pionowo, głową w dół, ale finiszowała nogami w wodzie.”, ”Nie martw się, tam jest z dwadzieścia metrów głębokości, nic ci nie grozi.”. Ufała jej, w końcu znały się od czterech miesięcy i zdążyły się zaprzyjaźnić. Mknęła w dół z zawrotną prędkością. Powietrze świszczało jej w uszach a łzy napływały do oczu. Lot powinien trwać parę sekund, ale jej wydawało się to wiecznością. Leciała tak i leciała, gdy nagle uderzyła ją fala paniki. Momentalnie wydzielona w nadnerczach adrenalina dotarła do mózgu. Centralny układ nerwowy zinterpretował jej położenie jako zagrażające życiu i nakazał ucieczkę. Ale na to było już za późno. Przecież miała się tak przekręcić, by wpaść do wody nogami! Machnęła rękoma żeby się odwrócić. Nie zdążyła. Jej głowa zetknęła się z idealnie gładką taflą jeziora. Woda w takich przypadkach, ze względu na swoje napięcie powierzchniowe, prędkość, masę i powierzchnię styku wpadającego do niej ciała, zachowuje się jak betonowa płyta. A nawet jeśli nie, to jest zdecydowanie twardsza niż zwykle. Siła z jaką Weronika w nią uderzyła nie była na tyle duża, by strzaskać kości czaszki, jednak w pełni wystarczyła, żeby przeciążyć nieprzygotowane na to mięśnie szyi. Rola amortyzatora spadła na kręgi. Łuk przedni kręgu szczytowego naparł nadmiernie na ząb obrotnika, który nie wytrzymał i pękł. Odłamek kości przerwał ciągłość rdzenia kręgowego miażdżąc bezpowrotnie tysiące połączeń nerwowych. Dziewczyna chciała machać rozpaczliwie rękami i nogami, lecz nic się nie działo. Jej ciało opadało bezwładnie na dno. Zanurzając się, kątem oka złapała ostatnie promienie słońca, nim pochłonęły ją mroczne głębiny. Kurczowo trzymała się resztek powietrza w płucach wiedząc, że jeśli je wypuści będzie to znaczyło koniec. Paliło ją w piersi, przed zamkniętymi oczami tańczyły ogniki. Przegrała walkę z potrzebującym tlenu organizmem. Otworzyła usta, od razu zachłystując się wodą, która wypełniła oskrzela zatykając pęcherzyki płucne. Poddała się. Jej świadomość powoli gasła. Zdążyła sformułować jedną, ostatnią myśl, nim mrok pochłonął ją całkowicie. Lecz nie dane nam było jej poznać. Zabrała tę myśl ze sobą. Na dno.
***
Zmiania zapropowana przez Mestari wprowadzona
A potem usunięta ze względu na to, że jednak nie pasowała.
Nie robię wyjątków. Czarny, niebieski, pomarańczowy, czy nawet zielony jak zajdzie potrzeba.
Liczba postów: 1 613
Liczba wątków: 33
Dołączył: Nov 2009
Musiał to być niezły sen A samo opowiadanie... Cóż, nie rozumiem za bardzo o co w nim chodzi. Nieźle opisana scena śmierci, widać w słownictwie cechy fachu do którego się szkolisz Poprawnie literacko. Cóż, nic więcej do powiedzenia nie mam, bo... Tekst jest trochę bez wyrazu. Nie wiadomo po co, dlaczego, jak i gdzie. Powinieneś to rozwinąć, może wyszłoby z tego coś dużo lepszego
Liczba postów: 328
Liczba wątków: 16
Dołączył: Nov 2009
No tak, nie zazdroszczę tego typu snów
A technicznie miniatruka bez zarzutu.
Just Janko.
Liczba postów: 537
Liczba wątków: 20
Dołączył: Dec 2009
Nie wiem jak to rozwinąć, nie pamiętam już nawet jak to było. Obudziłem się zlany potem, łapałem oddech jakbym to ja się topił(strasznie realistyczny sen ) i od razu chwyciłem lapka, i zacząłem pisać. Napisałem wszystko co pamiętałem, kropka w kropkę. Najdziwniejsze, że sniło mi się, że jestem dziewczyną... A ten opis... No cóż, sen był bardzo szczegółowy i realny.
Btw: Mój osobisty tryumf, w końcu napisałem coś, do czego Janko się nie przyczepił krótkie, ale to dobry początek
Nie robię wyjątków. Czarny, niebieski, pomarańczowy, czy nawet zielony jak zajdzie potrzeba.
Liczba postów: 1 135
Liczba wątków: 31
Dołączył: Nov 2009
"z coraz większym tempem" - jakoś mi to wyrażenie nie pasuje.
Może napisać: "Jej bose stopy coraz szybciej uderzały o stare deski"?
Poza tym miniaturka fajna Już sam tytuł był zachęcający.
"KGB chciało go zabić, pozorując wypadek samochodowy, ale trafił kretyn na kretyna i nawet taśmy nie zniszczyli." - z "notatek naukowych" Mestari
Liczba postów: 5 775
Liczba wątków: 355
Dołączył: Dec 2009
Bravo! Bardzo dobrze napisane, ale króciutkie. Opis jednego zdarzenia. Dorób do tego fabułę i będzie mega
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Liczba postów: 779
Liczba wątków: 81
Dołączył: Jan 2010
(17-01-2010, 19:20)rootsrat napisał(a): Bravo! Bardzo dobrze napisane, ale króciutkie. Opis jednego zdarzenia. Dorób do tego fabułę i będzie mega
Zgadzam się. Bardzo to wszystko medycznie opisane ;p Ale miło się czyta ;p tylko brakuje czegoś jeszcze rozwinięcia jakiegoś
Cytat:Kiedy wypuszczam z papierosa dym
chcę poczuć to znów.
Bo nie wiem gdzie teraz jesteś Ty,
a chciałbym chyba byś była tu.
Liczba postów: 537
Liczba wątków: 20
Dołączył: Dec 2009
Niestety, obawiam się, że rozwinięcia nie będzie, ponieważ jest to opis snu jaki zrodził się w mym chorym umyśle A to jedyne co w nim było. Tylko ta scena.
Nie robię wyjątków. Czarny, niebieski, pomarańczowy, czy nawet zielony jak zajdzie potrzeba.
Liczba postów: 137
Liczba wątków: 20
Dołączył: Nov 2009
Faktycznie coś dla mnie
Mini thriller (?) medyczny, uwielbiam takie opisy, a u Ciebie znalazłam sformułowania, które widzę po raz pierwszy i są bardzo ciekawe.
(...)grawitacja upomniała się o jej ciało(...) czy Przegrała walkę z potrzebującym tlenu organizmem. - przebosko
Generalnie wydaje mi się, że śmierć przez utonięcie musi być makabryczna... i dlatego swego czasu dość mnie fascynowała.
Tobie udało się w plastyczny sposób opisać scenę, jaka staje się udziałem wielu osób - swego czasu sporo się o tym mówiło - zgrabnie wplatając w fabułę medyczne terminy.
Jedyne, do czego bym się przyczepiła, to ten fragment:
Jak wiecie, woda w takich przypadkach, ze względu na jej napięcie powierzchniowe, prędkość, masę i powierzchnię styku wpadającego do niej ciała, zachowuje się jak beton. A nawet jeśli nie, to jest twardsza niż zwykle. Siła z jaką Weronika w nią uderzyła nie była na tyle duża, by strzaskać kości czaszki, jednak w pełni wystarczyła, żeby przeciążyć nieprzygotowane na to mięśnie szyi. Rola amortyzatora spadła na kręgi.
Po pierwsze, zwrot "jak wiecie" w opowiadaniu trąci nieco narratorską amatorszczyzną i jest zupełnie niepotrzebny. Po drugie, ten opis jest odrobinkę zbyt suchy, na moment straciłeś literacki ton i zaczęło to przypominać suchą relację z prosektorium. Na szczęście potem wróciłeś do poprzedniego tonu.
Si je ne pouvais écrire je serais muet,
condamné a la violence dans la dictature du secret.
Po śmierci nie ma przyjemności.
Liczba postów: 537
Liczba wątków: 20
Dołączył: Dec 2009
Zaraz to skoryguję
Nie robię wyjątków. Czarny, niebieski, pomarańczowy, czy nawet zielony jak zajdzie potrzeba.
Liczba postów: 72
Liczba wątków: 9
Dołączył: Apr 2010
Fajne. Podobał mi się ten szczegółowy opis wszystkiego. Szkoda, że sprawia wrażenie trochę wyrwanego z kontekstu, ale poza tym super.
9/10
Liczba postów: 537
Liczba wątków: 20
Dołączył: Dec 2009
Dodałem niewielkie wprowadzenie, mam nadzieję, że wypełniło ono to brakujące "coś"
Nie robię wyjątków. Czarny, niebieski, pomarańczowy, czy nawet zielony jak zajdzie potrzeba.
Konto usunięte
Unregistered
(10-01-2010, 03:03)Metatron napisał(a): jednym z wrocławskich biór podróży.
Biur! xD
(10-01-2010, 03:03)Metatron napisał(a): i na swój sposób nieolbliczalną Karoliną.
Nieobliczalną
(10-01-2010, 03:03)Metatron napisał(a): sytuacje, co i rusz namawiająć koleżankę do udziału
[/quote[
Namawiając?
[quote='Metatron' pid='2686' dateline='1263089020']
Początkowo niechętna i pełna wątpliwośc Weronika
Wątpliwości ;]
(10-01-2010, 03:03)Metatron napisał(a): Jako, że obie pochodziły z bogatych rodzin ich konta zawierały niemal niewyczerpany limit gotówki,
Przed "ich" , przecinek ;]
(10-01-2010, 03:03)Metatron napisał(a): co tylko wzmagało w nich chęć pdróżowania i pościg za adrenaliną.
Podróżowania ;]
(10-01-2010, 03:03)Metatron napisał(a): Ufała jej, w końcu znały się od czterech miesięcy i zdążyły się zaprzyjaźnić.
Przepraszam, mimo, iż wiem, że to poprzedza jakieś złe wydarzenie, to zaczęłam się śmiać. Może dlatego, że nie wiem, jak po czerech miesiącach komuś można zaufać, a tym bardziej, zaprzyjaźnić się
(10-01-2010, 03:03)Metatron napisał(a): Lecz nie dane nam było jej poznać.
Pozbyłabym się "lecz"
Heh, Met.
Widać, że masz do czynienia z biologią Ten dokładny opis przerwania rdzenia kręgowego jest po prostu boski.
Tekst, nie licząc tych literówek [!], jest bardzo dobry
Mrr xD
Pozdrawiam, Duś
Liczba postów: 431
Liczba wątków: 22
Dołączył: Nov 2009
Witaj,
W oczy rzucił mi się tylko motyw tych czterech miesięcy, kiedy one zostały przyjaciółkami. To strasznie krótko, żeby kogoś nazwać przyjacielem. Opis niesamowicie szczegółowy, ale nie raził. Ciekawe masz sny! Podobało mi sie.
MOJE SUGESTIE:
czerwca(,) przeglądając oferty
i mało towarzyska dziewczyna, - wiadomo, że dziewczyna. wytnij.
nieobliczalną Karoliną. Karolina uwielbiała - powtórzenie: Karolina/Karolina
rusz(,) namawiając koleżankę
pełna wątpliwośc Weronika - <wątpliwości>
znały się od czterech miesięcy i zdążyły się - powtórzenie: się/się
jej w uszach(,) a łzy napływały
rdzenia kręgowego(,) miażdżąc bezpowrotnie
oskrzela(,) zatykając pęcherzyki
Dużo weny życzę, pozdrawiam,
Lilith
Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj.
William Shakespeare
Liczba postów: 1 862
Liczba wątków: 65
Dołączył: Jul 2010
początek w średnim tempie, a potem już zasuwasz jak pociąg (nie mylić z PKP) - taki lekki brak równowagi. Drugi akapit powinien zacząć się od - Weronika albo Karolina. Brak imienia na początku opowieści wprowadza czytelnika w błąd, a może raczej karze zastanawiać się nadmiernie, o kogo chodzi, tzn. o którą przyjaciółek. Ogólnie - bardzo dobry i bardzo dobrze napisany tekst.
Pozdrawiam.
|