Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 2.5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Kolacyjka
#1
Błękitne niebo okryła niczym niezmącona czerń. Gwiazdy powychodziły ze swoich kryjówek, po czym siłą wyciągnęły zza chmury Księżyc, który nie zwrócił najmniejszej uwagi na to, że nadeszła jego zmiana. Nic dziwnego, w końcu nikt mu nie płacił. Kiedy u góry trwała ta szarpanina, na dole nastawał przyjemny spokój. Kate po całym dniu żmudnej pracy w magazynie, ciężko opadła na łóżko. Wcześniej przyjęła swoją zwykłą dzienną dawkę tabletek nasennych. Jej umysł znajdował się teraz jakby we mgle. Nie miała ochoty się ubrać, czy rozczesać swoich brązowych loków. Leżała tak naga i rozczochrana, czekając aż proszki zaczną działać.
Nagle, rozdzierający krzyk przeszył powietrze pokoju, a Kate poczuła nieprzyjemny ból kręgosłupa.
- Co jest, do cholery? – szepnęła, podnosząc się z podłogi.
No właśnie, z podłogi. A przecież przed chwilą leżała na łóżku.
- Witamy panią w naszych skromnych progach. – rzekł jakiś męski głos.
Kobieta miała przed sobą patykowatego mężczyznę z różową chustą na jajowatej głowie. Jego usta były niestarannie pomalowane czerwoną szminką, a oczy co kilka sekund przybierały inny odcień. Spod obcisłej koszulki polo widać było odstające żebra. Patrząc na to Kate miała ochotę tylko i wyłącznie nakarmić oraz mocno przytulić nieznajomego jegomościa.
- Całkiem zgrabną figurkę pani ma – powiedział ze śmiechem. – Zaraz zawołam mamuśkę, to pani coś da do ubrania.
Po tych słowach zniknął. Po prostu wyparował. Wtedy kobieta zdała sobie sprawę, że stoi całkiem naga na środku dużego pustego pokoju o nienaturalnie białych ścianach. Przerażona, dokonała żałosnej próby zasłonięcia ciała rękoma.
- Proszę się tak nie gimnastykować. – zawołała pulchna kobieta, która ni stąd ni zowąd pojawiła się obok Kate. – Tu ma pani moją starą sukienkę. Powinna pasować. Jak się pani ubierze, to zapraszam na obiad.
Nieznajoma zaśmiała się chwaląc się w ten sposób swoim brakiem uzębienia oraz trzęsącym się drugim podbródkiem, po czym podobnie jak syn zniknęła.
Kate szybko zaczęła naciągać na siebie o kilka rozmiarów za dużą sukienkę. W głowie huczało jej miliony myśli i pytań: Jaki obiad? Co to za ludzie? Co to za miejsce? Może to piekło? Albo czyściec?
I nagle buch!
Suto zastawiony stół, drewniane krzesła, piękne zapachy, mnóstwo kwiatów. Kobieta westchnęła z zachwytem, nie spuszczając wzroku z potraw. Dopiero po chwili spostrzegła, kto będzie towarzyszył jej w tej wspaniałej uczcie. Po prawej ręce syn, po lewej matka. Ich już poznała. Naprzeciwko mała dziewczynka o kruczoczarnych włosach, której głowa wciśnięta była w okrągłe akwarium. Co dziwniejsze, mała zamiast oczu miała dwa czerwone guziczki. Obok niej staruszek z brodą zaplecioną w kilka różnokolorowych warkoczyków. Z nosa zwisały mu dwa breloczki „ Peace” i „Love”. Dalej jego żona – modnie ubrana babulka z mnóstwem karaluchów wychodzących z dekoltu.
-Smacznego! – zawołał nagle patykowaty i wszyscy zebrani zabrali się za jedzenie.
Po chwili wahania, Kate również to uczyniła. Kiedy już się najadła, zaczęła zwracać większą uwagę na domowników. Dziewczynka z akwarium na głowie cały czas stukała widelcem w przednią część akwarium, jakby chcąc za wszelką cenę dostać się do środka. Wyglądała jak robot, gdyż jej twarz kompletnie nic nie wyrażała. Warkoczyki staruszka całe były w śmietanie, ziemniakach i majonezie, a on wylizywał każdego po kolei. To pozostawiało na jego ustach tęczowy cień. Cóż, najwyraźniej plecionki puszczały farbę. Babulka za to do każdego dania dodawała starannie przekrojonego na pół karalucha. Matka z synem wyglądali dość normalnie, dlatego to do nich zwróciła się Kate:
- Gdzie ja jestem? – zapytała z wyrazem uprzejmej ciekawości na twarzy.
- Jak to gdzie? Przecież to odbicie lustrzane twojego życia, maleńka. – zawołał głośno mężczyzna, po czym wylał na kobietę lampkę wina.
- Co pan robi?!
- Jak to co? Porzucam ciebie, matkę i idę w pizdu. – odparł, po czym wstał od stołu i wyszedł niewidzialnymi drzwiami.
Kate ponownie przyjrzała się twarzom towarzyszów. Tym razem w grubej nieznajomej ujrzała zmizerowanie swojej własnej matki. Te zatrzymywane siłą łzy oraz delikatnie zarysowany nos. Dziewczynka zaczęła przypominać przyjaciółkę z dawnych lat, która jakoś nigdy nie potrafiła sobie znaleźć miejsca w życiu, a Kate zostawiła ją na pastwę tego okrutnego świata, rzucając się w wir obowiązków i pracy. Staruszek miał w sobie coś z ojczyma kobiety. To dobrotliwe spojrzenie i ręce, które wręcz rwały się do pomocy. I ta ostatnia kobieta… Babcia. Kate nigdy jej nie lubiła, nigdy nie słuchała jej rad ani przestróg. Nie pojawiła się nawet na pogrzebie. Kompletnie zignorowała miłość, którą jej zaoferowała wrzucając ją do kosza wraz z resztą niepotrzebnych, jak kiedyś myślała, ludzi.
- Teraz już wiesz, kochana, jak pomagać? – zapytała matka, obejmując kobietę ramieniem.
[Obrazek: Piecz1.jpg]

Pokój.
Odpowiedz
#2
To bardziej na parodię mi zakrawa. Duża zawartość absurdu. Parę razy wywołało uśmiech. Ale też sporo błędów.

(17-07-2012, 21:46)blackpepper napisał(a): Błękitne niebo okryła niczym niezmącona czerń. Gwiazdy powychodziły ze swoich kryjówek, po czym siłą wyciągnęły zza chmury Księżyc, który nie zwrócił najmniejszej uwagi na to, że nadeszła jego zmiana. Nic dziwnego, w końcu nikt mu nie płacił (zbyt naiwne zdanie). Kiedy u góry trwała ta szarpanina, na dole nastawał przyjemny spokój. Kate po całym dniu żmudnej pracy w magazynie,(zbędny) ciężko opadła na łóżko. Wcześniej przyjęła oczywiście(zbędne) swoją zwykłą dzienną dawkę tabletek nasennych. Jej umysł znajdował się teraz jakby we mgle. Nie miała ochoty się ubrać,(zbędny) czy(lepiej "ani") uczesać swoich brązowych loków(jak loków, to rozczesać). Leżała tak(zbędne) naga i rozczochrana, czekając aż proszki zaczną działać.
Nagle,(zbędny) rozdzierający krzyk przeszył powietrze pokoju, a Kate poczuła nieprzyjemny ból kręgosłupa.
- Co jest, do cholery? – szepnęła, podnosząc się z podłogi.
No właśnie, z podłogi. A przecież przed chwilą leżała na łóżku(No właśnie z podłogi; choć przecież przed chwilą...).
- Witamy panią w naszych skromnych progach.() – rzekł jakiś(zbędne) męski głos.
Kobieta uniosła głowę i ujrzała patykowatego mężczyznę z różową chustą na jajowatej głowie. Jego usta były niestarannie pomalowane czerwoną szminką, a oczy co kilka sekund przybierały inny odcień. Spod obcisłej koszulki polo widać było odstające żebra. Widząc,() to, Kate miała ochotę tylko i wyłącznie nakarmić oraz mocno przytulić nieznajomego jegomościa.
- Całkiem zgrabną figurkę pani ma.() – powiedział ze śmiechem. – Zaraz zawołam mamuśkę, to pani coś da do ubrania.
Po tych słowach zniknął. Po prostu wyparował. Wtedy kobieta zdała sobie sprawę, że stoi całkiem naga na(po) środku dużego(,) pustego pokoju o nienaturalnie białych ścianach(nie potrafię sobie wyobrazić nienaturalnie białych ścian. Bo i do czego odnosi się ta nienaturalność?). Przerażona, dokonała żałosnej próby zasłonięcia ciała rękoma.
- Proszę się tak nie gimnastykować.() – zawołała pulchna kobieta, która ni stąd ni zowąd pojawiła się obok Kate. – Tu ma pani moją starą sukienkę. Powinna się pasować. Jak się pani ubierze, to zapraszam na obiad.
Nieznajoma zaśmiała się(,) chwaląc się w ten sposób swoim brakiem uzębienia oraz trzęsącym się drugim podbródkiem, po czym podobnie jak syn zniknęła.
Kate szybko zaczęła naciągać na siebie o kilka rozmiarów za dużą sukienkę. W głowie huczało jej (od miliona. Milion myśli nie huczy.)miliony myśli i pytań.(dwukropek) Jaki obiad? Co to za ludzie? Co to za miejsce? Może to piekło? Albo czyściec?
I nagle buch! (fajny zabieg)
Suto zastawiony stół, drewniane krzesła, piękne zapachy, mnóstwo kwiatów. Kobieta westchnęła z zachwytem(A spróbuj westchnąć z zachwytem), nie spuszczając wzroku z potraw. Dopiero po chwili spostrzegła, kto będzie towarzyszył jej w tej wspaniałej uczcie. Po prawej ręce syn, po lewej matka. Ich już poznała. Naprzeciwko mała dziewczyna o kruczoczarnych włosach, której głowa wciśnięta była w okrągłe akwarium. Co dziwniejsze, mała zamiast oczu miała dwa czerwone guziczki. Obok niej staruszek z brodą zaplecioną w kilka różnokolorowych warkoczyków. Z nosa zwisały mu dwa breloczki „ Peace” i „Love”. Dalej jego żona – modnie ubrana babulka z mnóstwem karaluchów wychodzących prosto z dekoltu.(?)-Smacznego! – zawołał nagle patykowaty i wszyscy zebrani zabrali się za jedzenie.
Po chwili wahania,() Kate również to uczyniła. Kiedy już się najadła, zaczęła zwracać większą uwagę na domowników. Dziewczynka z akwarium na głowie cały czas stukała widelcem w przednią część akwarium, jakby chcąc za wszelką cenę dostać się do środka, do buzi(zbędne. Domyśliłem się, że do buzi). Wyglądała jak robot, gdyż jej twarz kompletnie nic nie wyrażała. Warkoczyki staruszka całe były w śmietanie, ziemniakach i majonezie, a on wylizywał każdego po kolei. To pozostawiało na jego ustach tęczowy cień. Cóż, najwyraźniej plecionki puszczały farbę. Babulka za to do każdego dania dodawała starannie przekrojonego na pół karalucha. Matka z synem wyglądali dość normalnie, dlatego to do nich zwróciła się Kate:
- Gdzie ja jestem? – zapytała z wyrazem uprzejmej ciekawości na twarzy.
- Jak to gdzie? Przecież to odbicie lustrzane twojego życia, maleńka.() – zawołał głośno mężczyzna, po czym wylał na kobietę lampkę wina.
- Co pan robi?!
- Jak to co? Porzucam ciebie, matkę i idę w pi*du(Kto to widział, żeby cenzurować samego siebie. Jesteś na dojrzałym portalu literackim, więc śmiało).() – odparł, po czym wstał od stołu i wyszedł niewidzialnymi drzwiami.
Kate ponownie przyjrzała się twarzom towarzyszy(towarzyszów). Tym razem w grubej nieznajomej ujrzała zmizerowanie(WTF? Zmizerowaną wersję albo coś w ten deseń)swojej własnej matki. Te zatrzymywane siłą łzy oraz delikatnie zarysowany nos. Dziewczynka zaczęła przypominać przyjaciółkę z dawnych lat, która jakoś nigdy nie potrafiła sobie znaleźć miejsca (gdzie?), a Kate zostawiła ją na pastwę tego okrutnego świata, rzucając się w wir obowiązków i pracy. Staruszek miał w sobie coś z ojczyma kobiety. To dobrotliwe spojrzenie i ręce, które wręcz rwały się do pomocy. I ta ostatnia kobieta… Babcia. Kate nigdy jej nie lubiła, nigdy nie słuchała jej rad ani przestróg. Nie pojawiła się nawet na pogrzebie. Kompletnie zignorowała miłość, którą jej zaoferowała wrzucając ją do kosza wraz z resztą niepotrzebnych, jak kiedyś myślała, ludzi.
- Teraz już wiesz, kochana, jak pomagać? – zapytała matka, obejmując kobietę ramieniem.

[p.] - akapity(bez kropki). Tekst niedługi, więc mogłaś się wysilić.
Tyle. Idę spać bom zmęczony. Nie stresuj się tak dużą liczbą poprawek - jestem po prostu bardzo wnikliwy. Pozdrawiam.
Odpowiedz
#3
Dziękuję bardzo. Zmieniłam co nie co Smile
[Obrazek: Piecz1.jpg]

Pokój.
Odpowiedz
#4
W pierwszym akapicie przyrównujesz do siebie dwie inne rzeczy. Denerwuje mnie kontrast klimatu.
I słowo 'nagle', po którym za każdym razem wiem, że mam spodziewać się czegoś typowego. Późniejsze wydarzenia trochę niwelują te wrażenie.
Cytat:Kobieta podniosła wzrok
A jak się podnosiła to co, badała podłogę i tak jej zostało?
Cytat:- Całkiem zgrabną figurkę pani ma. – powiedział ze śmiechem.
Na tym forum naprawdę jest wątek wyjaśniający zapis dialogów. Czy za każdym razem, gdy czytam jakiś tekst, muszę do niego odsyłać? Powiedzmy, że tutaj też to robię.
Cytat:Po tych słowach zniknął.
to by trzeba dać po myślniku do słów jegomościa. Nie ma potrzeby umieszczać w nowym akapicie czegoś, co się odnosi do poprzedniego.
Cytat: Przerażona, dokonała żałosnej próby zasłonięcia ciała rękoma.
Próby? Dokonać próby... Eeee...
Cytat:Może to piekło? Albo czyściec?
Jest morał! Nie brać środków nasennych, bo bierze na religię. Big Grin
Cytat: Kiedy już się najadła, zaczęła zwracać większą uwagę na domowników.
trochę to nienaturalne, że niepewność przerodziła się w zupełne zaabsorbowanie jedzeniem. Jeśli umierała z głodu, to mażna by to wcześniej zaznaczyć.
Cytat:Teraz już wiesz, kochana, jak pomagać? – zapytała matka, obejmując kobietę ramieniem.
A już chciałam się pochwalić za opis zachowania tych ludzi...
Pozdrawiam!
Odpowiedz
#5
To aż tak źle? Bo w sumie nie wyraziłaś końcowej opinii Big Grin
[Obrazek: Piecz1.jpg]

Pokój.
Odpowiedz
#6
Nie jest rewelacyjnie, ale nie jest też "aż tak źle". Nie zrażaj się postem Changed, bo ona też z tych bardzo wnikliwych. Pozdrawiam.
[Obrazek: Piecz1.jpg]
"Z ludźmi żyj, jakby widziany przez Boga. Z Bogiem rozmawiaj, jakby słyszany przez ludzi".
Lucjusz Anneusz Seneka
Odpowiedz
#7
Czy ja wiem, czy źle? Nie lubię wyrażać jednoznacznych opinii, pod tytułem, dobrze, źle, ani kogoś punktować...
Źle może nie, ale słabo. Koncepcję miałaś dobrą, tylko z lekka schrzaniłaś wykonanie. Ten tekst mógłby być dużo lepszy, ale do tego nie wystarczy poprawić wytknięte błędy, ale coś więcej.
Pozdrawiam!
Odpowiedz
#8
Wszyscy krytycy są wnikliwi. Taka ich natura chyba Tongue Spróbuję się nie zrazić, chociaż zazwyczaj ciężko mi to wychodzi. Dziękuję i również pozdrawiam.
[Obrazek: Piecz1.jpg]

Pokój.
Odpowiedz
#9
Nie zrażaj się, bo wszelkie uwagi nie mają na celu zdołowania czy zniechęcenia do pisania, a jedynie poprawienie twoich umiejętności na tyle, by móc cię pochwalić. Smile
Odpowiedz
#10
True.
[Obrazek: Piecz1.jpg]
"Z ludźmi żyj, jakby widziany przez Boga. Z Bogiem rozmawiaj, jakby słyszany przez ludzi".
Lucjusz Anneusz Seneka
Odpowiedz
#11
Do pochwał chyba daleko Tongue
[Obrazek: Piecz1.jpg]

Pokój.
Odpowiedz
#12
Nie aż tak jak mogłoby się wydawać. Big Grin
Odpowiedz
#13
Może i ja pozostawię po sobie ślad w postaci komentarza.

Ostrzegam czepiam się fabuły Tongue

Cytat:Patrząc na to Kate miała ochotę tylko i wyłącznie nakarmić oraz mocno przytulić nieznajomego jegomościa.

Czy to normalne tulić i karmić nieznajomych?

Cytat:Wtedy kobieta zdała sobie sprawę, że stoi całkiem naga na środku dużego pustego pokoju o nienaturalnie białych ścianach.

Czyli wydawało jej się dziwne że nagle leżała na podłoże zamiast na łóżku. Jednak nie zadziwiał jej fakt obcego jegomościa w jej własnej sypialni?

Zapomniała że jest naga ale pamiętała że leżała na łóżku?

I czy zmiana otoczenia z ciemności (noc) tłumiącej kolory ścian (jakiekolwiek by nie były) nie różni się od bieli? Ostrej bieli bo tak odbieram słowo nienaturalnie w tym zdaniu.

Cytat:Kiedy już się najadła, zaczęła zwracać większą uwagę na domowników.


A co tam ważne by najpierw się najeść Smile

Cytat:Dziewczynka z akwarium na głowie cały czas stukała widelcem w przednią część akwarium, jakby chcąc za wszelką cenę dostać się do środka. Wyglądała jak robot, gdyż jej twarz kompletnie nic nie wyrażała. Warkoczyki staruszka całe były w śmietanie, ziemniakach i majonezie, a on wylizywał każdego po kolei. To pozostawiało na jego ustach tęczowy cień. Cóż, najwyraźniej plecionki puszczały farbę. Babulka za to do każdego dania dodawała starannie przekrojonego na pół karalucha. Matka z synem wyglądali dość normalnie, dlatego to do nich zwróciła się Kate:

Opisujesz poszczególnych uczestników uroczystego obiadu jednak są to opisy nic nie wnoszące. Mam dziewczynkę stukającą w akwarium która odnosi się do przyjaciółki bez swojego miejsca w życiu. Nie łączy się to w taki sposób w jaki powinno. Pierwszy opis nie daje pełnego obrazu bez interpretacji. Rybki żyją w izolacji ale jest to izolacja niezależna od nich. Poza tym ryba nie wie że żyje w osamotnieniu bo ma sobie podobnych. Karaluchy zazwyczaj spotyka się w pobliżu żywności. Stworki te nie są znakiem śmierci, wręcz przeciwnie dzięki swej odporności wręcz śmierci zaprzeczają.

Cytat:- Teraz już wiesz, kochana, jak pomagać? – zapytała matka, obejmując kobietę ramieniem.


Nie rozumiem i na pewno nie wiem jako czytelnik.


Słowo na zakończenie:

Kobieta która powinna być pogrążona w narkotycznym letargu wpada do świata snu gdzie spotyka pokraczne postaci mające odzwierciedlić jej życie towarzyskie a raczej jego brak. Bohaterka pomimo iż izolowała wszystkich bliskich niemal rzuca się na pierwszego lepszego dziwaka chcąc go przytulać. Pomysł nawet jeśli dobry to nie przemyślany.

Nie zrażaj się moją opinią sam nie pisze najlepiej. Ważne jest natomiast by starać się analizować tekst przed wysłaniem. Wiem z własnego doświadczenia że może być to niezwykle trudne ale człowiek uczy się na błędach.

Napisz coś prostszego, bez zawiłych, pokręconych pomysłów. Na niebezpiecznym terenie za łatwo się zgubić.


Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide...


"The Edge... there is no honest way to explain it because the only people who really know where it is are the ones who have gone over."
Odpowiedz
#14
Czepiacie się tego jedzenia. Po prostu bohaterka była tak zauroczona tymi potrawami, że wzięła się za ich pałaszowanie niemal od razu. Jest to utwór odrobinę humorystyczny, więc uważam, że nic w tym złego.
Po drugie, nic wspólnego z rybkami nie ma. Przyjaciółka żyła jakby w akwarium, gdyż obawiała się życia
i tego, co ją za ścianami domu może spotkać.
Po trzecie, to sen. Dopiszę coś, żeby było wiadomo. Big Grin
[Obrazek: Piecz1.jpg]

Pokój.
Odpowiedz
#15
Cytat:Czepiacie się tego jedzenia. Po prostu bohaterka była tak zauroczona tymi potrawami, że wzięła się za ich pałaszowanie niemal od razu. Jest to utwór odrobinę humorystyczny, więc uważam, że nic w tym złego.

Złego nic w tym nie ma jest to po prostu nienaturalny odruch ludzki. Brak strachu w tym wszystkim, brak pierwotnych instynktów jakimi kieruje się człowiek wpuszczony do nieznanego środowiska. Brak ten nie został uzasadniony.

Cytat:Po drugie, nic wspólnego z rybkami nie ma. Przyjaciółka żyła jakby w akwarium, gdyż obawiała się życia
i tego, co ją za ścianami domu może spotkać.

Akwarium kojarzy się w pierwszej kolejności z rybkami je zamieszkującymi. Rybki żyjące w akwarium nie są samotne i nie obawiają się życia. Poza tym nawet pomijając dwa poprzednie zdania. Czy osoba obawiająca się życia stara się uciec z tej pułapki? Stukanie widelcem w jedną ze ścian sugeruje chęć ucieczki. Osoba obawiająca się świata zewnętrznego nie pragnie wydostania się z bezpiecznego azylu.

Cytat:Po trzecie, to sen. Dopiszę coś, żeby było wiadomo.


Wiadomo że to sen, jednakże pokraczny.
Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide...


"The Edge... there is no honest way to explain it because the only people who really know where it is are the ones who have gone over."
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości