Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Klikając w gwiazdki
#1
Klikając w gwiazdki...
Czyli krytyka f-oralna w poszukiwaniu form wypowiedzi krytycznych


Zaznaczam, że wszystkie oznaczenia krytyczne odnoszą się tylko i wyłącznie do publikowanego tekstu i stanowią element składowy mojego tekstu literackiego (jakim niniejszy stara się być - że literacki, a nie, że mój)

1. Krytyka - "sztuka szczęścia" (por. Abraham Moles)

Ma na celu szukanie powszechnej szczęśliwości (autora, krytyka i świata). I już. Żadnych ukrytych sensów. No... trochę tylko.

Opowiadanie jest miniaturką literacką, skupiającą jak w soczewce charakter literatury „demokratycznej”. Ujęcie w cudzysłów określenia demokratycznej jest wyrazem poszukiwań definicji dla tego utworu.
Tematem miniatury jest przygoda mężczyzny, który spotyka się z atrakcyjną panienką, by przeżyć chwile miłosnego uniesienia i… zorientować się, że został okradziony, a panienka w rzeczywistości była dziwką. Króciutki (a więc przyjazny czytelnikowi w czasach cywilizacyjnego galopu) utworek opisuje: zauroczenie kobietą, grę wstępną, tu zapada czujnie kurtyna przyzwoitości… a potem okazuje się, że pan jest uboższy o parę stówek, a bogatszy o doświadczenie. Autor wyjaśnia nam skrupulatnie, że bohater jest mężem i ojcem. Brawo! Udało się autorowi znaleźć motyw wprawdzie niezbyt oryginalny (a nawet banalny), ale „demokratyczny” – większość „kupi” temacik, uśmiechnie się, pokiwa kpiąco głową nad naiwnością amatora hotelowych przygód i … Właściwie dalej nic. Pan wrócił do domu, żony i dzieci, a czytelnik poszuka kolejnej czekoladki lekturowej.
Sądzę, że na uwagę zasługuje fakt, że byliśmy świadkami procesu edukacyjnego: pierwsza wersja była nieporadna literacko, przypominała wprawkę ze szkolnego kółka literackiego, w drugiej, w ciągu czterech miesięcy współpracy nastąpiły korzystne zmiany: zapisano porządnie dialog, zniknęły błędy interpunkcyjne, dodano troszkę liryzmu w miłosnej grze pana z panią. Wprawdzie erotyzm tej sceny pozostał jeszcze w sferze planów rozwojowych, można by się dopatrzyć usterek logicznych, ale generalnie powstał niezły tekścik o charakterze przyjaznym i „demokratycznym” (większość odbiorców będzie zadowolona). Tytułem rzetelności krytycznej należałoby wskazać, że skoro panienka była naga, nie mogła być w pończoszkach. Sądzę, że uda się, edytując kolejną – udoskonaloną – wersję, usunąć ten i parę innych lapsusów stylistycznych.
Starałam się, by recenzja nie była dłuższa od utworu. Pewnie mi się nie udało, bo szukałam definicji dla gatunku i kategorii estetycznej wypowiedzi. „Demokratyczny” wydawało mi się bardziej przyjazne i motywujące, niż określenia – zupełnie niesłuszne traktowane jako obraźliwe – takie jak kicz czy literatura popularna. Te zjawiska współczesnej kultury mają jak najbardziej rację bytu, skoro jest na nie zapotrzebowanie i skoro wyrażają najważniejszy z aspektów kultury masowej: każdy może stać się jej konsumentem.
Polecam lekturę każdemu, kto ma dość literatury wysokiej, przeżywającej (przeżuwającej) dylematy egzystencji i w dodatku zbyt obszernej, by zjeść ją z apetytem w te kilka chwil wytchnienia, na które pozwala nam codzienność. Smacznego.


2. Krytyka głębi (głąba)

Ma ona na celu obieranie liści kapusty utworu w celu dotarcia do głąba, znaczy - w głąb głębi kapusty. Nie jest ad personam, ale może być, o ile "persona" analogicznie obierze liście kapusty w poszukiwaniu głąba.

Intertekstualność poetyckich asocjacji semiotycznych implikuje hipotezę o transgresywnych koncepcjach w architekturze tropów semantycznych. Epistemologicznie jest w tym wierszu horyzontalnie orientowana transcendencja. Synekdocha pars pro toto, jako prymarna metafora spiętrzenia, powoduje, że homo viator w tym utworze nabiera in expressis verbis znamion homunculusa, nawiązując tym samym do mediewistycznych wyobrażeń ikonicznych psychomachii przedśmiertnej. A więc poprzez korespondencję artefaktów logos łączy epistemologię i ontologię w spójną strukturę i w eksplozji gnoseologicznej buduje alternatywny kosmos logiczny.

3. Krytyka idio(t)lektyczna.

Ma na celu eklektyczne wykorzystanie zapożyczonych środków artystycznych - głównie idio(t)mów - w celu uniknięcia podejrzeń o nadmierny intelektualizm w krytyce. (por. hermetyczna krytyka głąba).


Tekst 1.

Jest na temat. I krótki. Brawo, rozwijasz się.
To wiersz. Brawo!
Nie leży mi. Choć temat ciekawy. Przemawia. Na przykład "o zapachu". To IMHO poetyckie.
I miłość dla duszy też. Człowiek ma duszę. Zaglądnąć można. Zwierzę nie ma. Budzi pytanie. Bo zwierzę nie pije herbaty. Zwierzę pije inną ciecz. Chłepce. To nie rozumie. Ja rozumiem, ale nie leży mi. Powinien, bo temat. Temat łączy miłość. Miłość jest ważna. Ale każdy kocha inaczej. Ja rozumiem. Bo człowiek ma filiżankę. To nie chłepce. Siorbie. To nie jest poetyckie i słusznie, że nie napisałeś. Że siorbie. Dlatego trochę mi leży. IMHO można lepiej. Albo gorzej. Na razie nie wiem.

Tekst 2.

Na temat. I krótkie. Nie rozwijasz się. Brawo!
To nie jest wiesz. Brawo!
Też mi nie leży. Bo słuch. Herbata IMHO nie ma słuchu. Jest cieczą i ukazuje przez listki dno Życiodajnej to za. Ale ładnie. Poetycko. To niedobrze, bo to nie jest wiersz. Albo jakoś inaczej, żeby nie było. Rozumiem. Esencja z fusami matki natury też poetycko. Bardzo za, ale IMHO na przykład czemu matka? Dlatego też mi nie leży. Ale bardziej niż wiersz. Brawo. Bo taka kropla. To ja też czuję, dociera. Ale trochę tylko, bo w ogóle to nie kupuję. Przez fusy. I że nie ma o miłości. To nawet mi jednak leży. IMHO można gorzej. Albo lepiej. Na razie nie wiem.

Głosuję na tekst


4. Krytyka gram-ujemna (nuda... nuda... nuda...)

Ma na celu zmęczenie materiału literackiego, przeżucie go, pozbawienie smaku, zapachu i faktury w celu popisania (sobie, się) gramotnego (od gramatyka). Wymaga anielskiej cierpliwości czytających, krytyka i pana Boga.

Gdyby zdanie wyglądało tak:
Dokładnie pamięta, jak...,
wtedy wskaźnik zespolenia jak buduje zdanie dopełnieniowe (co pamiętała? jak ciągnęli...),
ale zdanie ma inną konstrukcję
pamiętała wczorajszą noc, jak
mamy odpowiedź na pytanie "co pamiętała?" -> wczorajszą noc, potem wskaźnik "jak" nie wiadomo, co tworzy, bo następne wypowiedzenie jest podrzędne rozwijające (rozwija treści "pamięta"), ale spójnik "jak" przynależny do innego typu zdań podrzędnych. Znaczy - na pewno nie rozwijających. Ewentualnie można by zastanowić się nad "kiedy", ale też nie bardzo, bo sugeruje czas.
Najlepiej przenieść dopełnienie ze zdania nadrzędnego do rozwijającego i zachowując wskaźnik zespolenia "jak" uzyskamy poprawne zdanie podrzędne dopełnieniowe.


5. Krytyka pornonetyczna (18+ poczucie humoru)

Ma na celu znalezienie równowagi pomiędzy krytyczną powagą a uwagą, że papier toaletowy nie służy do pisania literatury. Głównie tworzona do celów ludycznych, gdyż krytykuje zupełnie coś innego, niż krytykuje expressis verbis.
Dłoń powędrowała w okolice pasa (spoko, chłopie, plus minus te okolice), zdejmując pasek ze spodni oraz rozpinając rozporek. Jeszcze tylko majtki, lekko wilgotne i przepocone (fuj, fuj). Był już twardy (jak orzech do zgryzienia? czy jakoś inaczej? plastyka!). Prawą ręką podparł się ściany za sedesem (informacja o sedesie bezcenna, klimat od razu robi fajny), drugą (drugą prawą ręką?) ściągnął skórkę (stulejkę ma???). Polizał dwa koniuszki swoich (oprócz tego miał jeszcze jakieś, czytaj, cudze) palców po czym przejechał (ziuuu....niczym walec, auuu!!!) nimi po napletku. Przez jego ciało przeszedł delikatny dreszcz (sobie przeszedł, powiadasz), a z ust gwałtownie uszło powietrze (dupą wlazło, gębą wylazło, a wszystko w towarzystwie sedesu, motyw ładnie utrzymany). Niedawny papieros jeszcze w nim siedział (kurna, facet, papieros w napletku???), toteż podwoił rozkosz (ciekawe! Co to znaczy, że papieros w napletku podwoił??? Nie wiedziałam... Ale ja stara baba...). Chwycił go całego w dłoń (nieduzi?, oj nieduzi) i zaczął delikatnie potrząsać, w górę i w dół (mógł dywanik podłożyć, wytrzepałby przy okazji).
Zamykając oczy wyobraził ją sobie całą nagą – jej gładkie stopy (od dołu zaczyna, dziewczyna zdąży lekcje odrobić), jej zgrabne łydki i uda, jej łono delikatnie skąpana włosami łonowymi (delikatnie skąpana włosami, powiadasz, a to był zwykły papieros w napletku?), delikatny brzuch, młode jędrne piersi i twarz, najcudowniejszą jaką tylko widział (kiedy zamknął oczy).
Wszedł w nią delikatnie. Oboje wydali z siebie jęk rozkoszy (ona z siebie-on z siebie, czy on z niej- ona z niego?).
Pierwszy ruch.
Obrócił ją do siebie, (Jezu, ja sobie wyobrażam i wyobrażam…. Jak ona była wcześniej? Tyłem do niego, do góry nogami??? Obracał ją osiowo czy w punkcie?) tak że ich oczy spotkały się i nie oderwały od siebie przez dłuższy czas (magnetyzm, nic ino magnetyzm serc).
Drugi ruch. (czas, chłopie, czas!!!)
Zaczęli się całować, on delikatnie masował jej piersi.(niech mu będzie, potem się nauczy)
Trzeci ruch. Czwarty ruch. (wreszcie załapał)
Chwycił ją za pośladki, tym razem wszedł gwałtownie. (a gdzie był do cholery!!!)
Piąty ruch. Szósty. Siódmy. (no, no…)
Ona jęczy.(pewnie to „no,no" albo znowu ją obraca wokół osi lub wertykalnie i dyskomfort ma biedaczka)
Ósmy. Dziewiąty. Dziesiąty.
Doszedł. (To już, dziecinko?)
Mała stróżka spermy wypłynęła z jego nastoletniego członka – nie spodziewał się cudów (nikt się nie spodziewał), przecież już przed wyjściem do szkoły musiał sobie zrobić dobrze (no… musiał… sedes kusił rano).
Kawałek papieru toaletowego, aby dojść do ładu i powrót do nudnego szarego (jak na papierze toaletowym sonet miłosny spermą napisany koło sedesu) życia.

(Potem umyj rączki)

Amen.


Ostatni przykład jest wątpliwy e(ro)tycznie, bowiem dotyczy literatury najniższych lotów, a nawet od-lotów w przestrzenie, których literatura nie powinna penetrować.

Na wypadek, gdyby naruszał... należałoby tekstu nie ujawniać. Nigdy.
Pozdrawiam.

Autokrytyka:

10/10 a nawet 100
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#2
1. Analiza


Natasza, czy Ty się przypadkiem nie nudzisz w domu?

2. Zestawienie

Język - Ładny. Zupełnie nie bełkotliwy.
Logika - W dalszym ciągu uważam, że wertykalnie orientowana transcendencja implikowałaby znacznie więcej asocjacji semantycznych i aluzji w głowie potencjalnego interlokutora.
Interpunkcja – Stawiasz przecinki, a nawet kropki. Tam, gdzie być powinny. Kurde, już się nie dziwię, że jesteś niebieska.
Bohaterowie – Eee, a gdzie jakaś cytata blondynka? Albo murzyn? Względnie jakiś wampir albo Severus Snape?
Pomysł – Lubię Twoje poczucie humoru.

3. Podsumowanie

Dlaczego tak często krytyka jest lepsza od samego tekstu?

4. Plusy i Minusy

Plusy:

•Erotyka

Minusy:

•Za mało erotyki.
•Metafory.
•Mała czcionka.
•Szkoda, że nie podpisałaś przykładów...

OCENA NUMERYCZNA 100--10:

101 i ½ / -10
Odpowiedz
#3
erazmus, dokonawszy analizy, napisał(a):Natasza, czy Ty się przypadkiem nie nudzisz w domu?

Właśnie! Czy ja się przypadkiem nie nudzę w domu?

Na potrzeby biorgrafizmu, jako metody analizy utworu literackiego, informuję, że jestem w machinie ortopedycznej, która zastępuje gips, jako że na rozbabrane kolana gips jest niezdrowy. Nie chodzę. Kiedy nie chodzę - muszę coś robić, bo mam ADHD (intelektu też).
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#4
Spoko, Natasza Wink Na wystawienie oceny numerycznej nigdy nie jest za mało czasu. To w takim razie nie wiem, czy życzyć Ci szybkiego powrotu do zdrowia, czy nie, bo przecież, ktoś musi czuwać? Wink
Odpowiedz
#5


(12-11-2011, 21:06)erazmus napisał(a): Spoko, Natasza Wink Na wystawienie oceny numerycznej nigdy nie jest za mało czasu.

A tu się mylisz. Dużo trudniej postawić rzetelną ocenę punktową niż przedstawić opisowo wrażenia z lektury. Przynajmniej ja tak mam.
I życz mi powrotu! Niezależnie od innych życzeń.

Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#6
A teraz będąc serio (jak rzadko), naprawdę takie oceny numeryczne (dla mnie - czyli autora) są o pupę rozbić i nic nie warte. Poważnie, co mi z piątki tudzież dziesiątki albo jedynki (zupełnie jak w podstawówce)? Cyferka nic mi nie mówi o odczuciach czytelnika poza tym, jaki ma aktualnie humor. Jest taki portal o opowiadaniach, gdzie się ocenia cyferkami i służy to wyłącznie celom odwetowo-matrymonialnym. Choć fakt, zawsze podobało mi się na Inku to, że mogę swoim tekstom dać piątkę (a na takim opo.pl już nie) Big Grin
Odpowiedz
#7
offtopując dalej i całkiem serio:

Te oceny nie są dla autora wskazówką warsztatową, a jedynie sygnalizują target (np. ilość sprzedanych egzemplarzy jest też jakąś informacją)
Dla autora jest komentarz. Zatrzymaj się po przeczytaniu komentarza.
Punkty są porównawcze i powiedzmy służą do określania oczekiwań czytelniczych konkretnego krytyka.
Przynajmniej ja tak to rozumiem.


Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#8
No nie wiem, właśnie to punkty ni chuchu nie są porównawcze. Jeden uzbiera ich tyle, drugi tyle, a osoba o sprecyzowanych upodobaniach estetycznych i tak będzie wolała ten gorzej oceniony (słabszy w skali numerycznej [sic!]). Punkty wstawia się w szkole za odhaczenie konkretnych elementów/wykonanie zadania/zmieszczeniu się w kluczu. Nie chciałbym w ten sposób zamykać i szufladkować sztuki (bo rzecz jasna o grafomanach nie mówimy Big Grin ). O ile wszystko można zamknąć w matematyce, o tyle skala numeryczna w tym przypadku mija się z tym celem na podobnej zasadzie jak proszenie słonia (czy tam hipopotama) o nawleczenie nitki na igłę. Tu o niuanse, półtony i półcienie chodzi (że raz w życiu użyję metafory).

Sygnalizacją targetu jest już sam komentarz, a o ilości sprzedanych egzemplarzy świadczy sam stosunek komentarzy do wejść w tekst.

Ale fakt, to offtop jest i w sumie nie ma sensu się spierać Wink
Odpowiedz
#9
Mały zbiorek autocytatów. Nie widzę w tym niczego poza "patrzcie, jakie fajne daję komcie". Jakoś ani mnie to nie rozbawiło, ani nie zainteresowało. Może dałoby się to odratować jakąkolwiek konkluzją, wnioskiem - ale tu niczego takiego nie ma. Satyra na co bądź parodia czego to ma być?

Jestem zdecydowanie na "nie". Może trzeba mi było zacząć zapoznawanie się z Twoją twórczością od jakiegoś opowiadania na przykład, a nie od tego. Do zobaczenia w innym wątku więc.
~~~ Na emeryturze było nudno ~~~
Wróciłem więc. Tak trochę.
Odpowiedz
#10
Ideą jest problem relacji krytyk - dzieło.
Bezużyteczna w sumie, pasożytnicza funkcja omal-twórcy, jaką jest krytyka literacka zbudowana na teoriach krytycznych, analitycznych i jeszcze stu innych.
W tym powyżej dominuje autoironia wobec roli krytyka literackiego.

I gra słowem. Zachwyca mnie możliwość wykorzystywania języka.
Powiedzieć NIC, mówiąc tak wiele. Wyprodukować teksty, które niczemu nie służą.

Oczywiście, nie mówię o funkcji Krytyka na forum literackim. Jego rolą jest wspomagać choćby w redakcji językowej tekstu, być odbiorcą skupionym na tekście konstruktywnie. To raczej rola dydaktyczna niż krytyczna.

Na wypadek, gdyby naruszał... należałoby tekstu nie ujawniać. Nigdy.

To była konkluzja. Ostatnie zdanie opowieści.
(poprawiłam je, bo było kanciaste)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#11
No i w tym sęk. U Ciebie nie ma słowa o żadnych relacjach. Żadnej myśli, towarzyszącej temu zbiorkowi autocytatów.
"Powiedzieć nic, mówiąc tak wiele" - i taki jest ten tekst - niczemu nie służy. Mnie to akurat nie zachwyca, bo większość ludzi posiada tę umiejętność, więc nie widzę potrzeby umyślnego namnażania tego. I cała ta autoironia się marnuje, bo niczemu nie służy.
~~~ Na emeryturze było nudno ~~~
Wróciłem więc. Tak trochę.
Odpowiedz
#12
Oczywiście, jeżeli oczekiwać, że "łopatologicznie" zostanie przedstawiona argumentacja. Ale to nie jest publicystyka, tylko literatura.
Zawiera się ona (argumentacja) jednak w tytule, ironizujących opisach technik krytycznych, samych tekstach złożonych z pustych pod względem sensów zdań.
Reszta jest ponad - w satyrze tak bywa.

Nie wymagam się, żeby się podobało wszystkim albo bardzo.
Nie polemizuję z opinią, tylko przedstawiam ideę, którą założyłam.
I tu zaczyna się rola krytyka dzieła (sic). Czyli da capo al fine

Mnie się podoba. Dlatego to wrzuciłam.Tongue


Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#13
Spoko, co się w czym zawiera, to nie musisz tłumaczyć jak krowie dziadek na granicy. Chwała Boru, nie jesteśmy na lekcji języka polskiego;] imho to po prostu wyszło nieporadnie i nie zmieni tego fakt, że pokażesz palcem tytuł i tę domniemaną ironię w opisachWink

Cytat:Mnie się podoba. Dlatego to wrzuciłam.Tongue
To dobrze. Mało rzeczy jest równie wkurzających jak ludzie, którzy na wstępie piszą "tekst uważam za słaby, ale czytajcie".
~~~ Na emeryturze było nudno ~~~
Wróciłem więc. Tak trochę.
Odpowiedz
#14
Masz rację, Nae Moir, i co do tego, że nie muszę, i co do tego, że lekcje polskiego w szkole to chała.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości