Kino warte uwagi
#91
[Obrazek: 2ynnqls.jpg]

"Indiański biegacz" to debiut reżyserski Seana Penna ( jednego z najbardziej cenionych przeze mnie aktorów ). Inspiracją do powstania obrazu był utwór Bruca Springsteena "Highway patrolman" ( http://www.youtube.com/watch?v=6ItJxd4sXPY )

Fabuła jest bardzo podobna do tekstu piosenki ( cóż za zaskoczenie! ), czyli " Historia dzieje się w małym miasteczku w Nebrasce na początku lat siedemdziesiątych. Joe (David Morse) jest szczęśliwie żonaty, ma mniej więcej rocznego synka i pracę, o której zawsze marzył - jest zastępcą szeryfa na miejscowym posterunku. Frank (Viggo Mortensen), młodszy brat Joe, wraca z Wietnamu. Zasłynął w miasteczku jako wiecznie łamiący prawo, pełen młodzieńczego gniewu awanturnik, dlatego, nie chcąc robić kłopotów rodzinie, czy też po prostu uciekając przed odpowiedzialnością, wyjeżdża. Niedługo potem Joe dowiaduje się, że Frank wylądował w więzieniu. W tym czasie umiera matka braci, a ojciec (świetna i zupełnie nietypowa rola Charlesa Bronsona) popełnia samobójstwo. Wtedy do miasteczka wraca Frank z młodziutką przyjaciółką" ( Filmweb ).

Polecam tytuł dla wszystkich fanów buntowniczych filmów, tych z prawdziwego zdarzania, o bohaterach z krwi i kości. Polecam też entuzjastom westernu ( nawiązania ) oraz barowych klimatów. Historia jest świetna. Viggo Mortensen nie po raz pierwszy zagrał człowieka wyjętego spod prawa i wygląda na to, że do takich właśnie ról się urodził. Sean Penn udowodnił ( i reżyserią i scenariuszem ), że Charles Bukowski ( legenda literatury ) nie bez powodu widział w nim kompana do picia.

Rewelacyjny dramat ; poruszający i dający do myślenia, ale zdecydowanie nie dla wszystkich, a już na pewno nie dla tych którzy uważają, że życie jest piękne. Sympatycy Jamesa Deana czy "Znikającego punktu" znajdą w nim to co najlepsze, a "pozytywnie nastawieni" powiedzą, że nie ma w nim nic oprócz niezrównoważonego pijaka, który ucieka od odpowiedzialności.

Warto też wspomnieć o wspaniałej ścieżce dźwiękowej, idealnej do klimatu "Indiańskiego biegacza" ( np. http://www.youtube.com/watch?v=AIYLZOp_Bzc ).

Czy warto jeszcze coś dodać? Tak. "Niech będą pochwaleni buntownicy".
Odpowiedz
#92
Filmy z serii "nie chcemy atomówek". Brutalne, przerażają bardziej, niż niejeden horror.

Perypetie różnych ludzi, normalność a'la polskie seriale. W tle wlepiony jest dokument o konflikcie NATO z Rosją. Konflikt z początku malutki, z czasem przeraża się w wojnę. Atomową. Zaczyna się piekło.
Aż mi się chciało płakać. A po płaczu wyjść na ulice i skopać tych od czerwonego przycisku.
Wersja brytyjska to "Threads" (9/10), trochę gorsza, choć i tak mocna amerykańska "Nazajutrz" (7/10). Polecam!


Jeszcze "Idź i patrz". Równie antywojenny jak filmy powyżej. Ale oczami młodego chłopca, coraz to bardziej zniszczonego psychicznie.
A skróconym skrócie: Niemcy (1943) atakują Białą Ruś. Główny bohater, lat czternaście, próbuje po prostu przeżyć - nie chcąc skończyć jak ludność eksterminowana przez faszystów.


Jako człowiek-film polecam też:
,,Wszystko za życie" - biografia Christopher McCandlessa. Młodego chłopaka, który po ukończeniu żywota na uniwersytecie, wyrusza w podróż po świecie autostopem.
,,Dr Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę" - satyra wojenna. Antykomunistyczny fanatyk, a zarazem amerykański generał, wydaje rozkaz ataku atomowego na ZSRR. Samoloty zawrócić można jedynie poprzez podanie tajnego kodu, którego za Chiny Ludowe nie chce zdradzić. Zaczyna się prześmiewcza walka z czasem. Dopiero były hitlerowski zbrodnicza, a teraz doradca amerykański (tytułowy dr Strangelove) uświadamia wszystkim, że odwet ruskich jest pewny.

I to by było na tyle. Więcej nie podam, bo i tak wyczerpałem chyba limit zaproponowanych filmów na jednego posta. Ahoj!
Odpowiedz
#93
Seria krótkich nowelek Alfreda Hitchcocka, które są w sprzedaży w odcinkach od jakichś 2 lat.
Mega czadSmile
Odpowiedz
#94
Coś absolutnie genialnego. Nie-poeci, Wam się raczej nie spodoba, chociaż kto wie...?

Laureat głównej nagrody konkursu "Nakręć wiersz" podczas 16. edycji literackiego festiwalu Port Wrocław 2011. Normalnie cudo, nie mogę się od tego oderwać. Wersja HD:





Scenariusz i reżyseria: Katarzyna Gondek. Zdjęcia: Jarosław Piekarski. Montaż: Jagoda Chalcińska. Muzyka: Michał Fetler. Dźwięk: Katarzyna Szczerba. Współpraca produkcyjna: Alicja Jankiewicz. Organizacja projektu: Stowarzyszenie Forum Kultur. Wiersz autorstwa T. Różewicza pt. "Bystrzyca Kłodzka".

Chapeau bas!

You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#95
Rumu dajcie! napisał(a):Wersja brytyjska to "Threads" (9/10), trochę gorsza, choć i tak mocna amerykańska "Nazajutrz" (7/10). Polecam!

"Nazajutrz" to film, którego się nie zapomina. Polecam również, bo jest to produkcja jak obowiązkowa lektura.
Odpowiedz
#96
"Pinero" w reżyserii Leona Ichaso
"Between the Devil and the Deep Blue Sea" ze Stephenem Rea w roli głównej, prawie niemożliwy do znalezienia(1995 original title)

i jeden z moich ulubionych i łatwo dostępny

http://www.facebook.com/l.php?u=http%3A%...b1&h=f52e5

3 świetne filmy, choć dwa pierwsze zupełnie zapomniane, a szkoda, bo ja bym je obsypał złotem i oskarami Sad
Odpowiedz
#97
Wszystko, co nakręcono dotąd na podstawie Stephena Kinga.
Odpowiedz
#98
Nie byłbym sobą, gdybym nie zareklamował najnowszego filmu Larsa von Triera (tak, tak, tego żywego dowodu na zdolności manipulacyjne mediów). Melancholia to niezwykle poruszający, mocny dramat z końcem świata w tle. Pełen smaczków, piękny wizualnie. Nie dajcie się tylko zwieść, to nie jest film katastroficzny, przynajmniej nie do końca. Podkreślam tylko, że moja opinia o wspaniałości 'Melancholii' jest skrajnie subiektywna - jestem największym znanym mi fanem LarsaBig Grin
"I don't have to sell my soul,
he is already in me"
Odpowiedz
#99
Arnoldlayne, czy poleciłbyś "Melancholię" komuś, kto bardzo cenił von Triera niegdyś, ale zraził się doń "Antychrystem"? Bo ja właśnie jestem w takiej sytuacji. W dodatku usłyszałem gdzieś, że "Melancholia" to 3 godzinny "thriller erotyczny". I choć w zgatunkowanie jakiegokolwiek filmu Wawrzyńca von Trier nie wierzę do końca, to aż jęknąłem na samą myśl - "ło matko, jakie to będzie pretensjonalne!".

Przechodząc na bardziej ogólny poziom refleksji (wciąż jeszcze nie obejrzawszy "Melancholii". oraz nie mając pewności czy kiedykolwiek obejrzeć zechcę) stwierdzam, że zaburzenia psychiczne i kompleksy są zjawiskami bardzo u twórców pożądanymi, ale niestety, tylko do pewnej granicy, a tę granicę von Trier, w czasie robienia "Antychrysta" przekroczył (i nie mam wcale ambicji dociekać, czy przekroczył naprawdę, czy tylko dla potrzeb autopromocyjnej gry).
"Jeśli moja poezja ma jakiś cel, to jest nim ocalenie ludzi od postrzegania i czucia w ograniczony sposób."

— Jim Morrison
Odpowiedz
"Antychryst" był wynikiem depresji Larsa, "Melancholia" jest jakby jej zakończeniem. Punktem wyjścia do jej powstania były słowa terapeuty von Triera o tym, że osoby cierpiące na depresję lub melancholię łatwiej przyjmują zagrożenia, potrafią się z nimi pogodzić. W filmie są dwie główne postaci, jedna cierpi na melancholię i właśnie wychodzi za mąż, druga, jej siostra jest jak najbardziej przystosowana, normalna i poukładana. Obie stają wobec zagrożenia, jakim jest zbliżający się koniec świata. Film nie jest thrillerem, to raczej dramat z katastrofą w tle, nie jest też filmem erotycznym. Owszem są sceny z nagą Kirsten Dunst, ale jest ich niewiele i nie są drastyczne. Tym co łączy "Melancholię" z "Antychrystem" (oprócz depresji, ujawniającej się w filmach inaczej) jest strona wizualna. Znów mamy wysmakowane, estetyczne widoki, choć niektóre ujęcia są roztrzęsione, jak za dawnych czasówBig Grin. Co do pretensjonalności to właściwie ciężko mi ocenić. Zdaje się, że Lars nic nam nie wmawia, nie przekonuje do niczego i co dla mnie ważne nie ucieka się do nazywanych artystycznymi, trywialnych chwytów (mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi, nie umiem tego inaczej ująćBig Grin) ale ktoś inny mógłby mieć inne zdanie. Na zakończenie jeszcze dodam, że film jest zimny, bardzo emocjonalny, ma sporo intrygujących szczegółów, a aktorzy są w swoich rolach po prostu znakomici (tak, wszyscy).
Ależ się rozpisałem. I nawet nie wiem, czy Cię zachęciłem, czy nieBig Grin
"I don't have to sell my soul,
he is already in me"
Odpowiedz
Raczej tak, na pewno bardziej zachęciłeś, niż zniechęciłeś. Smile
Może jednak obejrzę, z sympatii do starszych dzieł von Triera.
"Dogville", "Idioci", "Tańcząc w ciemnościach" - to tylko moje TOP3 z wielu jego dobrych filmów. Te polecam w pierwszej kolejności, żeby wnieść swe 3 grosze do tego wątku.
"Jeśli moja poezja ma jakiś cel, to jest nim ocalenie ludzi od postrzegania i czucia w ograniczony sposób."

— Jim Morrison
Odpowiedz
"Autres Mondes, D'", czyli "Inne Światy – Ayahuasca" to świetny dokument traktujący o szamaniźmie, a w szczególności o podróżach duchowych po zażyciu wywaru z ayahuaski i chacruna, który zawiera duże stężenie DMT (najbardziej halucynogennego środka znanemu ludzkości). Reżyser (znany z filmów takich jak "Doberman" czy "99 franków") sam pije tajemniczy wywar, pod przewodnictwem jednego z peruwiańskich szamanów, i opowiada o swoich przeżyciach.

Gorąco polecam.
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
Polecam Drive Nicolasa Windinga Refna, ale tylko w kinie (w sieci krąży podobno jakaś niedorobiona wersja z roboczą muzyką i zmianami w dialogach). Jak dla mnie stylistyczna i narracyjna perełka, choć fabuła - a może właśnie dzięki temu - bardzo prosta i stereotypowa; świetny przykład, że ze schematów i klisz też można zbudować coś oryginalnego. Film ma barwny, oldschoolowy feel, wszystko się tu zgadza - mroczny, oniryczny, pełen ciągłego napięcia klimat, westernowy romantyzm, oszczędność w dialogach, obsada, bohaterowie, zdjęcia, w punkt dobrana muzyka, szczypta nieprzyjemnie naturalistycznej przemocy, nawet font napisów tytułowych rodem z produkcji telewizyjnych z lat 80-tych. I przepięknie fotografowane nocą LA. Dawno już nie oglądałam filmu w kinie w takiej ciszy i ogólnym skupieniu - chyba daliśmy się zahipnotyzować.
I’m giving you a night call to tell you how I feel
I want to drive you through the night, down the hills
I’m gonna tell you something you don’t want to hear
I’m gonna show you where it’s dark, but have no fear
Odpowiedz





Gorąco polecam film, w zasadzie spektakl taneczny, "Pina" Wima Wendersa. To hołd złożony niemieckiej choreografce Pinie Bausch, która wywarła ogromny wpływ na rozwój teatru tańca (tańca współczesnego i ekspresjonistycznego) jako gatunku.

Quod me non necaverit, certe confirmabit


Nie dajmy się zwariować. Nie mam doktoratu z filologii polskiej. Oceniam według własnego uznania...
wiersze, nigdy zaś Autora.
Odpowiedz
Na Pinę mieliśmy się wybrać kółkiem teatralnym, ale chyba się nie uda. Więc wybiorę się sam.

Drive było dla mnie jednak zbyt nudne. Miało fragmenty dobre i kiepskie. Fabuła schematyczna a forma przestarzała, czyż nie? Były też ładne zdjęcia i bardzo sugestywny nastrój - w sumie wychodzi film w pewien sposób oryginalny, ale nie na tyle, żeby nazwać go bardzo dobrym. Powyżej przeciętnej powiedziałbym. P/S na torrentach jest już zupełnie dobra wersja

Co do filmów, które polecam - polecam przejrzeć moje konto; )


[Obrazek: sygnatka.png]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości