Ocena wątku:
  • 3 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Kamień Chanów
#1
Cytat:Prawdę mówiąc nie wiem czy to do końca fantasy, bo uniwersum nie jest średniowieczne, ale pojawia się trochę magii, więc postanowiłem wstawić tutaj.

Odgłos strzałów przeszył panującą ciszę niczym kula powietrze. Zaraz po nim rozległ się dziki wrzask rabusiów. Napadnięci wędrowcy nie mieli żadnych szans. Było ich zaledwie ośmiu. W tak małej liczbie w podróż mogli się wybrać tylko wyjątkowo niemądrzy obcokrajowcy. Cudzoziemcy zaś zawsze ściągają uwagę zbójców. Szczególnie na Stepie, gdzie w porze suchej nawet woda była na wagę złota. W tym przypadku nie było inaczej. Odziana w końskie skóry horda rzuciła się na nieszczęśników. W niebo wzleciały strzały. Obrońcy odpowiedzieli ogniem z pistoletów. Następnie desperacko dobyli szabel.
Zmiotłaby ich już pierwsza szarża. Zupełnie niespodziewanie przybyła jednak pomoc. Jakby spod ziemi wyłonili się ubrani po szlachecku jeźdźcy. Zaczęli szyć do rabusi z łuków. Zaskoczeni atakiem od tyłu zbójcy zawrócili konie. Powitała ich salwa z pistoletów. Zawyli głośno i rzucili się jak szaleńcy na wrogów. Rozbłysły dobywane szable. Rozległ się dźwięk stali uderzającej o stal. Konie kwikały przerażone. Kilka upadło wraz ze swymi jeźdźcami po zderzeniu. Rabusie, słabo uzbrojeni i przyzwyczajeni do walki z bezbronnymi ofiarami, zaczęli ustępować pola. W końcu ich linia się załamała. Zwycięzcy otoczyli zbójców. Rozpoczęła się rzeź. Większość pokonanych, by ocalić życie, złożyła broń.
Jeźdźcy zajęli się pętaniem jeńców. W tym czasie dowódca zwycięskiego oddziału podjechał do ocalałych napadniętych. Z ośmiu pozostała jedynie piątka. Przed nich wysunął się przywódca, podtrzymywany przez towarzysza. Doszedł już sędziwego wieku. Na pierś spływała mu długa siwa broda. Jego ubiór wyglądał na strój kapłana.
- Witajże, nasz zbawco – powiedział głosem nawykłym do przemienianie każdej rozmowy w kazanie. – Oby błogosławieństwo Jedynego Pana Pustyni zeszło na ciebie i twych towarzyszy.
- Dziękuję ci Wasza Wielebność – odpowiedział z szacunkiem żołnierz. – Nie czujcie się jednak zobowiązani. Wykonywałem tylko swoją pracę. Moim obowiązkiem jest oczyszczanie tych okolic z, za przeproszeniem, takiego łajna jak to. – Zrobił wymowny gest w stronę pojmanych rabusi.
- Cieszy mnie wieść, że istnieje ktoś wymierzający sprawiedliwość w tej zdziczałej krainie.
- Och, zdziwilibyście się, gdybym Wam powiedział jak wielu kieruje się tutaj sprawiedliwością. Sęk w tym, że każdy z nich posiada inne poczucie sprawiedliwości i wymierza ją podług własnych praw.
Starzec uśmiechnął się lekko.
- Widzę, żeś człek mądry – powiedział. – Jako twój dłużnik i w dodatku przybysz, powinienem się przedstawić jako pierwszy. Jestem Baasz – ah – uusz, kapłan Jedynego Pana Pustyni. Moi towarzysze to dawni żołnierze, których wykupiłem z niewoli. Stanowią moją obstawę, ale jak teraz widzę, wziąłem ich trochę za mało.
- Z pewnością. Step nie jest miejscem bezpiecznym, a szczególnie tu, na szlaku. Nie martwcie się. Odwieziemy Was bezpiecznie do stanicy. Znajduje się niecałe dwie wielkie mile stąd. Jest tam wielu dzielnych wojaków nie mających obecnie żadnego zajęcia. Łatwo znajdziecie ludzi gotowych wyruszyć razem z Wami. – Już chciał zawrócić konia by przekazać rozkazy swoim ludziom, gdy nagle pacnął się ze śmiechem w głowę. – Byłbym zapomniał się przedstawić. Mikołaj Przeraski, rotmistrz, do usług. – Skłonił się. Potem odjechał do swego oddziału.
Starzec zwrócił się do podtrzymującego go mężczyzny.
- Drogi Sariuszu, przekaż mnie memu wnukowi, a sam przejmij dowodzenie. Trzeba pogrzebać tych towarzyszy, których zabrał Pan Pustyni.
Tamten tylko skinął głową. Był człowiekiem młodym, lecz długoletnie przebywanie w niewoli odcisnęło na nim straszne piętno. Choć zachował mięśnie, wyglądał jak wychudzony pies. Włosy, kiedyś zapewne ciemne, niemal całkowicie osiwiały. Twarz miał pożłobioną wieloma bliznami. Tylko oczy wyglądały inaczej. Baasz – ah – uusz nazywał oczy Sariusza „prawdziwym zwierciadłem duszy”. Widać w nich było hart ducha i siłę.
- Z koni – krzyknął Sariusz na dwóch żołnierzy, pozostałych z podległej mu obstawy kapłana. – Musimy oddać naszym kompanom ostatnią przysługę.
W porze suchej ziemia na Stepie była zbyt twarda by w niej kopać. Zebrali ciała w jedno miejsce. Z rozrzuconych po całej okolicy kamieni usypali prowizoryczny kurhan. Nie zrobili na grobie żadnego znaku. Ich towarzysze byli różnych wyznań.
- Co teraz robimy? – zapytał Witz, wysoki, szczupły młodzieniec.
- Jedziemy razem z nimi. – Sariusz wskazał na ludzi Połeckiego.
- Gdzie?
- Nie zadawaj teraz tylu pytań. Powiem ci po drodze.
Niespodziewanie Witz złapał konia Sariusza za uzdę.
- Czy oni na pewno są godni zaufania? Pamiętaj o naszym zadaniu. Na to co przewozimy połasi się praktycznie każdy – wyszeptał.
- Baasz – ah – uusz ufa tym ludziom, więc ty też powinieneś.

***

Przebywali powoli Step. Nigdzie im się nie śpieszyło, gdyż chyba tylko Tumzenowie odważyliby się zaatakować chorągiew Przeraskiego. Dodatkowo Baasza – ah – uusza zamroczyło Słońce i musieli zwolnić. Nieprzytomnego kapłana podtrzymywał jego wnuk, Karchin. Obok nich jechali rozmawiając Sariusz i Witz. Ten ostatni był cudzoziemcem z dalekiego zachodu, więc Step wydawał mu się czymś niewiarygodnym.
- Popatrz tylko – mówił. – Przecież to niemożliwe, żeby coś ciągnęło się tak niewiarygodną ilość mil i w ogóle się nie zmieniało. Przecież tu nie ma żadnego krajobrazu! To chyba jedyna kraina, z której obrazu mistrz Boewsch nie zdołałby zrobić arcydzieła.
- Nie znam się na waszym malarstwie. – Uśmiechnął się Sariusz. – Muszę jednak przyznać, że na pierwszy rzut oka Step rzeczywiście nie jest przyjaznym miejscem. Zresztą na drugi rzut też. – Roześmiał się.
- Ty stąd pochodzisz, może dla ciebie jest piękny. Ja na szczęście urodziłem się i wychowywałem w bardziej cywilizowanym kraju. Tam mamy zieloną trawę, a nie to coś. – Machnął ręką w stronę pożółkłych źdźbeł.
- O tej porze o zieleń i wodę trudno jak o diamenty.
- O tej porze? Czy wy macie tu jakieś pory? Może pora mniej i bardziej prażącego Słońca?
- Oczywiście, że mamy pory roku. – Znów się uśmiechnął. – Za góra dwa miesiące północny wiatr przywieje tutaj chmury. Cały Step zamieni się w jedno wielkie bagno.
- Straszny kraj. – Skrzywił się. – Słońce, które zmienia w bagno ziemię twardą jak kamień. Deszcz, który z kamienia robi bagno. Strach myśleć co potrafią tutejsi ludzie.
- Potrafią przeżyć. Zresztą ty jak widzę także nieźle znosisz skwar.
Witz prychnął.
- Przecież wiesz, że jestem kotołakiem. – odparł.
Była to prawda. W jego ludzkiej postaci niewiele na to wskazywało. Starał się ukrywać przypominające kły zęby. Dziwne wąsy zgolił. Zdolność bezszelestnego poruszania oraz niewiarygodnie wyczulone zmysły pozwoliły mu zostać zabójcą doskonałym. Sariusz jednak dobrze wiedział kim Witz był naprawdę. Byli starymi przyjaciółmi i nie mieli między sobą żadnych tajemnic.

***

Na stwardniałej ziemi ślady były prawie niewidoczne. Tumzenowie nie mieli jednak na Stepie równych sobie tropicieli. Torhakiem złożonym z setki ordyńców dowodził Hadża – bej. Był to wysoki, barczysty mężczyzna. Miał śniadą, prawie żółtą skórę. Podbródek pokrywała mu czarna szczecina. Oczy niczym się nie różniły od tych jakie mieli inni mieszkańcy wschodniego Stepu, mianowicie były skośne i piwne. Nosił żelazny bechter oraz karwasz, choć ciężkie i nieporęczne, to wspaniale się prezentujące. Otaczający go ordyńcy mieli mniej imponujący ubiór, ale godny gwardii beja. Ochraniały ich lekkie kolczugi, a także kaftany tekstylne. Na głowach nosili misiurki. Każdy z nich przewiesił przez ramię długi łuk, a do pasa przytroczył lekko zakrzywioną szablę. Niektórzy trzymali dzidy lub dziryty.
- Są półtorej dnia drogi stąd! – krzyknął, podjeżdżając do Hadży, aga. – Wyraźnie kierują się do najbliższej stanicy.
- Nakaż ludziom by poderwali konie.
- Wielki beju! - Skłonił się lekko. – Jest południe, musimy przeczekać skwar pod namiotami.
- A ja ci udowodnię, że nie musimy. Jazda! Kamień Chanów wart jest kilku zdechłych koni.
Kto ma oczy niechaj czyta
Kto ma ręce niechaj pisze
Odpowiedz
#2
Cytat:Prawdę mówiąc nie wiem czy to do końca fantasy, bo uniwersum nie jest średniowieczne, ale pojawia się trochę magii, więc postanowiłem wstawić tutaj.
Co ma piernik do wiatraka? Wiatrak lubi się pierniczyć. A fantasy... fantasy lubi się średniowieczyć. Big Grin

A na serio - nie ma żadnego wymogu, żebyś pisał fantasy w średniowiecznym uniwersum. Mi takie średniowieczne uniwersa mocno się już przejadły kilka lat wstecz, prawdę mówiąc. Sporo jest dobrej fantastyki, która ma inny klimat - baśniowy, współczesny, steam, a nawet westernowy. Masz pełną dowolność, to zależy tylko od Twojej wyobraźni. Wink

Cytat:Odgłos strzałów przeszył panującą ciszę niczym kula powietrze.
Moim zdaniem masło maślane. Strzały i przeszywająca powietrze kula to właściwie jedno i to samo.

Cytat:W tak małej liczbie w podróż mogli się wybrać tylko wyjątkowo niemądrzy obcokrajowcy.
Nie żałuj sobie, spokojnie możesz nazwać ich czymś mocniejszym niż "niemądrzy".

Cytat:Konie kwikały przerażone.
Rozumiem, o co Ci chodziło, ale "kwikały" zamiast dodawać dramatyzmu, wprowadza niepotrzebny, humorystyczny element. Przynajmniej ja to tak odczułem. Za lekkie to słowo.

Cytat:Odwieziemy Was bezpiecznie
Z małej litery, bo to nie list. Wink


Interpunkcja mi się podoba. Jest zadbana. Błędów wyłapałem mało, czyli jest przyzwoicie. Może trochę sucho, zdania zbyt krótkie, a dialogi miejscami drętwe, ale trzeba przyznać, że warsztatowo tekst daje radę. Nie porywa, ale jest solidny.

Krótko, Panie. Zamierzasz coś jeszcze dopisywać w tym opowiadaniu? Mam nadzieję, że tak, bo dla mnie za mały ten fragment - nie ma miejsca, żeby się w to wczuć. Słabo zarysowani bohaterowie. Po prostu wyjęta z kontekstu scenka. Coś się zapowiada, coś się kroi, a tu bach i koniec opka. Warto pociągnąć temat.

Podobało mi się miejsce akcji, to jak opisałeś step i twardzieli, na nim żyjących. W takich warunkach można przedstawić fajne opowieści. Tego Ci życzę. Warsztat jest, pomysł jest. Pisz Smile

Pozdrawiam!
Odpowiedz
#3
Dzięki za komentarz. Smile

Cytat:Moim zdaniem masło maślane. Strzały i przeszywająca powietrze kula to właściwie jedno i to samo.

Istotnie to porównanie nie było zbytnio udane.

Cytat:Rozumiem, o co Ci chodziło, ale "kwikały" zamiast dodawać dramatyzmu, wprowadza niepotrzebny, humorystyczny element. Przynajmniej ja to tak odczułem. Za lekkie to słowo.

Prawdę mówiąc nie wiem jak inaczej nazwać odgłosy przerażonego konia. "Chrumkały"? Big Grin

Cytat:Z małej litery, bo to nie list. Wink

Chciałem dużą literą podkreślić, że rotmistrz zwracał się do kapłana z szacunkiem.
Cytat:Interpunkcja mi się podoba. Jest zadbana. Błędów wyłapałem mało, czyli jest przyzwoicie.

Dziękuję bardzo za tę opinię, bo to oznacza, że wreszcie się mniej więcej nauczyłem gdzie stawiać przecinki Smile

Cytat:Krótko, Panie. Zamierzasz coś jeszcze dopisywać w tym opowiadaniu?

Oczywiście, to była mniej więcej połowa. Może wstawię resztę, ale jestem obecnie na etapie jej poprawiania.
Kto ma oczy niechaj czyta
Kto ma ręce niechaj pisze
Odpowiedz
#4
Cytat:Odgłos strzałów przeszył panującą ciszę niczym kula powietrze.

Cytat:Szczególnie na Stepie
Czemu z dużej?
Po dalszej lekturze: przydałaby się jakaś konkretniejsza nazwa tego Stepu. Jakiś drugi człon. Przynajmniej na początku - żeby uzasadnić użycie dużej litery.

Cytat:W niebo wzleciały strzały. Obrońcy odpowiedzieli ogniem z pistoletów.
Obrońcy przyjezdnych? Nie ogarniam, co się tu dzieje. No i - łuki vs. broń palna?

Cytat:Zmiotłaby ich już pierwsza szarża.
Szarża końska? Czy miała być "salwa" - w kontekście strzałów/strzał?

Cytat:Zaskoczeni atakiem od tyłu zbójcy zawrócili konie.
"Od tyłu" wydaje mi się zbędne. Wyłonili się spod ziemi - wiadomo więc, że niespodzianie. Atak od tyłu również jest (raczej) niespodziewany, zatem wychodzi podwójne podkreślenie tego zaskoczenia, co daje niezbyt dobry efekt.

Cytat:Konie kwikały przerażone.
"Kwikały" hahaha xD
Czy konie mogą kwikać? Rżały, parskały, słowniki sprawdzały. Big Grin

Cytat:do ocalałych napadniętych.
Gryzie się. Lepiej by było "do ocalałych obcokrajowców/przyjezdnych" albo coś w ten serek.

Cytat:Doszedł już sędziwego wieku.
A nie: "osiągnął sędziwy wiek"?


Cytat:Widzę, żeś człek mądry
"Żeś mądry człek". Szyk nie pasuje.

Cytat:Jako twój dłużnik i w dodatku przybysz,
Rozumiem: jako twój dłużnik i jako twój przybysz.

Cytat:Baasz – ah – uusz
To wygląda, jakby było dialogiem. Powiedzieć - narrator - powiedzieć.

Cytat:moją obstawę
Nie uważasz, że to trochę niedopasowane do tekstu? Jakbyś starał się pisać archaicznie, poważnie i kunsztownie, ale walisz czasem takimi kwiatkami.

Cytat:Odwieziemy Was
Tu też to samo, o czym wspomniał Hanzo - po co duża litera?

Cytat:głosem nawykłym do przemienianie każdej rozmowy w kazanie
Literówka.

Cytat:Łatwo znajdziecie ludzi gotowych wyruszyć razem z Wami
Znowu "Was".
Cytat: Już chciał zawrócić konia, by

Cytat:- Nie zadawaj teraz tylu pytań. Powiem ci po drodze.
"Tylu" jest zbędne. Zadał ich zaledwie dwa.

Cytat:Na to, co przewozimy, połasi się praktycznie każdy

Cytat:Przebywali powoli Step. Nigdzie im się nie śpieszyło,
W tej sytuacji znowu szyk. "Przebywali Step powoli. Nigdzie się im nie spieszyło".

Cytat:gdyż chyba tylko Tumzenowie odważyliby się zaatakować chorągiew Przeraskiego.
Nic nie wiemy o Tumzenach, więc nie wyjaśniłeś wcale prawdopodobieństwa zdarzenia. Plus nie wiemy nic o wadze Przeraskiego, więc też nie daje to żadnego obrazu powagi konsekwencji, jakie niósłby ze sobą atak. Ja wiem, że kapłan itd., ale takie trochę flaki z olejem Ci wyszły. Niby się bili, ale zaraz zaczęli rozmawiać, jakieś pseudo konspiracyjne szepty uprawiali, a potem wskoczyłeś w wody "któż by się odważył"?

Cytat:Nieprzytomnego kapłana podtrzymywał jego wnuk, Karchin.
Myślnik zamiast przecinka.

Cytat:Obok nich jechali rozmawiając Sariusz i Witz.
Ponieważ dalej masz zapis dialogu, dodatek "rozmawiając" jest zbędny i przesycający wartość zdania.

Cytat:nagle pacnął się ze śmiechem w głowę.
"Klepnął" lepiej by pasowało.

Cytat:zapytał Witz, wysoki, szczupły młodzieniec.
Tu by mi pasował myślnik między "Witz" a "wysoki". Przydałyby się pauzy lub półpauzy w dialogach i zwykłe myślniki w tekście.

Cytat:- Nie znam się na waszym malarstwie. – Uśmiechnął się Sariusz.
Odwrotnie powinno być: Sariusz się uśmiechnął.

Cytat:Zresztą, na drugi rzut też. – Roześmiał się.
1. "rzut" jest zbędny - w tym zdaniu staje się podmiotem domyślnym, więc można ogarnąć.
2. Zapis. Poprawnie: "Zresztą, na drugi też - roześmiał się.
3. Przecinek.

Cytat:Ty stąd pochodzisz, może dla ciebie jest piękny.
Brakuje mi tu albo kropki albo myślnika w miejscu przecinka.

Cytat:Może pora mniej i bardziej prażącego Słońca?
Czemu słońce z dużej? Mowa o pogodzie, nie astronomii. Chyba, że chodzi o przedmiot kultu.

Cytat:Zresztą ty, jak widzę, także nieźle znosisz skwar.

Cytat:- Przecież wiesz, że jestem kotołakiem. – odparł.
Bez kropki na końcu zdania.
On wie - my nie. Jaka cecha pozwala mu nie odczuwać gorąca? Opisałeś je dalej, ale nie zaznaczyłeś, co ma dominujący wpływ na termoregulację. No i - wąsy zgolił, a pozostałe owłosienie? Czy go nie miał.

Cytat:Starał się ukrywać przypominające kły zęby
Starał się ukrywać zęby, przypominające kły.
Poza tym, sam akt ukrywania zębów jest... co najmniej dziwny. Bardziej - starał się nie przykuwać uwagi swoim uzębieniem. Wtedy zdanie byłoby bardziej przyjazne czytelnikowi. Choć i tak nieco dziwne. Koty nie mają kłów za wszystkie zęby. Mają ich tylko kilka.

Cytat:wschodniego Stepu, mianowicie były skośne i piwne.
Myślnik zamiast mianowicie. Wydaje mi się, że w przypadku zastosowania tego słowa, powinno ono rozpocząć nowe zdanie, a po sobie mieć przecinek.

Cytat:bechter oraz karwasz, choć ciężkie i nieporęczne, to wspaniale się prezentujące.
Kropka przed "choć". Zróbmy dwa zdania pojedyncze, skoro już tak nimi sypiesz.

Cytat:podjeżdżając do Hadży, aga
Co to jest "aga"? Jeśli odnosi się do człowieka - zaburzony szyk.

Cytat:- Wielki beju! - Skłonił się lekko.
"Skłonił" małą literą.

Cytat:Jest południe, musimy przeczekać skwar pod namiotami.
Jest południe. Musimy przeczekać (...).

Cytat:A ja ci udowodnię, że nie musimy. Jazda! Kamień Chanów wart jest kilku zdechłych koni.
Z tym "udowodnię" zabrzmiało dziecinnie. Skoro jest poważny i straszny - wystarczy samo: "Nie musimy. Jazda! Kamień Chanów (...)".

Opinia zewnętrzna:
Pierwszy akapit: Nie wiadomo, o co chodzi, za dużo takich "popisowych zdań" - jakby autor chciał się popisać słownictwem, a nie opisać historię.
Ogólnie: notoryczne zaburzanie szyku zdań, np.
Cytat:zupełnie niespodziewanie przybyła jednak pomoc
"jednak" jest w złym miejscu.
Czyta się beznadziejnie.
Zrezygnowała po ostatnich gwiazdkach.
A potem wróciła. Doczytała. Stwierdziła, że nudne.
I jeszcze się przyczepiła do "liczby" w:
Cytat:W tak małej liczbie w podróż mogli się wybrać
Uważa, że lepiej "liczbę" zastąpić "grupą". Ja w sumie też.
I jeszcze parę uwag technicznych z tych wymienionych wyżej, przeze mnie.

Inna opinia zewnętrzna:
Pierwsza część (gwiazdki) jest gorsza niż następne.

Moja opinia:
Koncept fajny, fabuła do rozwinięcia i będzie świetnie, trochę więcej wyjaśnień w rozwinięciu i by było miodzio. Język trąci przesytem - autor się starał, choć troszkę nie wyszło. Z drugiej strony, proste zdania dały dynamikę, więc się nieco ratuje.
Czyngis-chan? Big Grin
Jak dajesz tytuły, niepotrzebna jest spacja na końcach myślnika.

Tekścik byłby na 2 gwiazdki, bo trochę cienko (ale nie tragicznie - dlatego nie na 1), ale jest "potencjał fabularny", więc 3/5. Poprawiony język i mocniejsze zawirowania akcji (jakieś podpuszczanie czytelnika, gra, coś w ten serek) dodałyby jeszcze gwiazdkę, a rozbudowanie, by bohaterowie mogli zabłysnąć - kto wie, może i nawet pełne 5/5? Zależy od ich charakteru i sposobu jego budowy. Wink
Zostawiam zatem 3/5. Smile
Odpowiedz
#5
Odgłosu strzałów porównanego do kuli nie będę się czepiać, bo widzę, że już Ci o tym wspomniano Wink Niemniej jednak porównanie rzeczywiście średnio udane, a mówię o nim, bo w pierwszym wersie bardzo razi.

Cytat:w porze suchej nawet woda była na wagę złota.
Dość oczywiste.

Cytat: Rozbłysły dobywane szable. Rozległ się dźwięk stali uderzającej o stal
Mam wrażenie, że gubisz się trochę w opisie walki. Albo to ja się gubię, z braku dużego doświadczenia w tego typu literaturze. Najpierw pistolety, potem nagle ni stąd, ni zowąd szable - coś mi tu nie gra.

Inne błędy już Ci chyba wytknięto, a ja nie chcę się powtarzać, więc nie będę ponownie Cię tym męczyć Wink Historia rzeczywiście ciekawa, ma spory potencjał, ale jest naprawdę króciutka. Z tego telegraficznego skrótu wynika między innymi moja konsternacja w scenie bitewnej. Rozbudowałabym to trochę, no i oczywiście pociągnęła dalej, żeby wynikała z tego jakaś puenta, jakiś wniosek - po prostu coś.

Ode mnie 3/5, bo mimo że wielką fanką fantasy nie jestem, to historia mnie zainteresowała, ale tekst wygląda mi bardziej na szkic, niż na skończone opowiadanie.
Would you like to say something before you leave?
Perhaps you'd care to state exactly how you feel?
We say goodbye before we've said hello
I hardly even like you
I shouldn't care at all

Odpowiedz
#6
Dzięki za komentarze Smile

BEL6:

Cytat:Czemu z dużej?
Po dalszej lekturze: przydałaby się jakaś konkretniejsza nazwa tego Stepu. Jakiś drugi człon. Przynajmniej na początku - żeby uzasadnić użycie dużej litery.

Czemu jest napisane z dużej, a nie ma drugiego członu to się wyjaśni w następnej części opowiadania.

Cytat:Obrońcy przyjezdnych? Nie ogarniam, co się tu dzieje.

Broniący się przyjezdni.

Cytat:No i - łuki vs. broń palna?

Jak najbardziej. W XVII w. (a w takiej konwencji jest to uniwersum) dużo oddziałów było uzbrojonych i w łuki, i w broń palną albo same łuki. Brało się to stąd, że w tamtych czasach często żołnierz musiał się uzbroić sam (szczególnie jeśli chodzi, jak w tym przypadku, o rabusiów). Łuk było łatwiej zdobyć niż broń palną. Dodatkowo miał nad nią jeszcze jedną przewagę - można było bez przeszkód strzelać łukiem z konia.
Cytat:Szarża końska? Czy miała być "salwa" - w kontekście strzałów/strzał?

Szarża końska.

Cytat:Czy konie mogą kwikać? Rżały, parskały, słowniki sprawdzały.

Zacytuję Sienkiewicza: "We mgle rozległ się szczęk szabel, a czasem huk samopału, czasem kwik koński i okrzyki walczących. " Więc jak najbardziej, konie kwiczą gdy są przerażone, bądź chcą komuś przekazać, że ma się odczepić.

Cytat:A nie: "osiągnął sędziwy wiek"?

Użyłem archaizmu, w ramach stylizacji tekstu.
Cytat:"Żeś mądry człek". Szyk nie pasuje.
j. w.

Cytat:Rozumiem: jako twój dłużnik i jako twój przybysz.

Jako twój dłużnik i jako człowiek przybyły do twojego kraju.
Cytat:Nic nie wiemy o Tumzenach, więc nie wyjaśniłeś wcale prawdopodobieństwa zdarzenia. Plus nie wiemy nic o wadze Przeraskiego, więc też nie daje to żadnego obrazu powagi konsekwencji, jakie niósłby ze sobą atak.

Teraz już wiecie - są groźni Wink Jeżeli chodzi o Przeraskiego, wiadomo, że jest rotmistrzem, a to wysoki stopień. Dodatkowo jest wspomniane, że prowadził chorągiew. To około stu ludzi, zapomniałem o tym wspomnieć, przyznaję się bez bicia.

Cytat:On wie - my nie. Jaka cecha pozwala mu nie odczuwać gorąca?

Koty lubią wylegiwać się na słońcu Big Grin

Cytat:No i - wąsy zgolił, a pozostałe owłosienie? Czy go nie miał.

Miał, ale nie rzucające się tak w oczy. Włochaci mężczyźni się czasem zdarzają Big Grin

Cytat:Co to jest "aga"?

Stopień wojskowy, choć tu nagiąłem go trochę do własnego użytku. Szyk rzeczywiście pokręciłem.

Jeżeli czegoś nie skomentowałem to znaczy, że się w pełni zgadzam.


Katniss:

Cytat:Najpierw pistolety, potem nagle ni stąd, ni zowąd szable - coś mi tu nie gra.

Może rzeczywiście zbyt szybko tym przyładowałem. Jest to jednak możliwe, tacy np. rajtarzy szwedzcy czy też Tatarzy umieli wystrzelić nawet w czasie szarży.

Scena bitewna to trochę za dużo powiedziane. To była zaledwie potyczka, więc musiała trwać krótko.

Fakt, że podoba wam się fabularnie bardzo mnie cieszy, bo oznacza, że warto dokończyć to opowiadanie. Tak naprawdę jest już dokończone, ale jak już pisałem, muszę nanieść poprawki. No i muszę popracować nad szykami zdania Big Grin
Kto ma oczy niechaj czyta
Kto ma ręce niechaj pisze
Odpowiedz
#7
Nie czytałem poprzedników, byc może będę coś powtarzał.
Cytat:Odgłos strzałów przeszył panującą ciszę niczym kula powietrze.
Mała rzecz, ale już jedno spojrzenie z oddalenia pozwala jej nie przeoczyć. Oczywiście, że panującą jest w domyśle, nie musi być obecne. Co ciekawe, ja pewno popełniłbym tę samą gafę.
Cytat:[...] niemądrzy obcokrajowcy. Cudzoziemcy [...]
Za blisko siebie, a po co to się tak powtarzać?
Cytat:W końcu ich linia się załamała. Zwycięzcy otoczyli zbójców. Rozpoczęła się rzeź. Większość pokonanych, by ocalić życie, złożyła broń.
Nie podoba mi się to, że nie wiemy, o jakich liczbach mowa. Tu pojawia się termin "linia", jakby szyk zatem, choćby i niedbały czy przypadkowy, ale jak by nie było, wskazuje na organizację nie przystającą zbójcom (TAKIM zbójcom) i w ogóle dziwne działanie konno. Konni tak nie walczą, nie walczą w linii, czy to armijni, czy to przypadkowi i nieobyci w walce.
Głownie jednak - te niewiadome liczby.
Ponadto to pokazanie się odsieczy znikąd... nie poprawia sytuacji, raczej irytuje, no ale dobra, niech już będzie.
Cytat:Z ośmiu pozostała jedynie piątka
To zatem nie takie "jedynie" bo lwia połowa.
Cytat:Tumzenowie odważyliby się zaatakować chorągiew Przeraskiego
I nie można było tak od razu o tej chorągwi? Czy może nie chodzi o wielkość jednostki?

O, raju, kotołak Big Grin Wy ludzie to macie kota na punkcie kotów Tongue
Taka tam osobista doczepka, że kotołat w tym miejscu zupełnie położył jakąkolwiek powagę tekstu. Co nie znaczy, że nie można tego obrócić na jego korzyść.

No, to na razie tyle. Mnie by osobiście taki wstęp nie zachęcił, choć prawidłowo go zamknąłeś. Znośna, zwyczajna narracja, niewiele właściwie potknięć, słaba i trochę dziurawa akcja, przyjemna (dla czytelnika. przynajmniej dla mnie) surowość krainy i dość dobre wrażenie, że tak samo surowi ludzie na niej żyją, nie jest wydmuszką, choć właściwie starań zbyt wiele do tego nie włożyłeś; acz nie musiałeś. To chyba tyle. Najgorszy ten początek. Potem jest w sumie okej. Jeśli dalszy ciąg będzie, postaram się zerknąć, żeby sprawdzić przynajmniej, czy jest poprawa.
Odpowiedz
#8
Cytat:O, raju, kotołak Big Grin Wy ludzie to macie kota na punkcie kotów Tongue
Taka tam osobista doczepka, że kotołat w tym miejscu zupełnie położył jakąkolwiek powagę tekstu. Co nie znaczy, że nie można tego obrócić na jego korzyść.

Kotołak jest właśnie najfajniejszy Big Grin

Dzięki za komentarz i cieszę się, że zerkniesz na następne części Smile
Kto ma oczy niechaj czyta
Kto ma ręce niechaj pisze
Odpowiedz
#9
Bel6 napisał(a):Cytat:Zresztą, na drugi rzut też. – Roześmiał się.

(...)
2. Zapis. Poprawnie: "Zresztą, na drugi też - roześmiał się.

Możesz uzasadnić? Bo jak dla mnie właśnie było dobrze

Cytat: Cytat:Widzę, żeś człek mądry

"Żeś mądry człek". Szyk nie pasuje.

Nie widzę problemu.
Odpowiedz
#10
1. http://www.jezykowedylematy.pl/2012/02/o...z-jeszcze/

Cytat:Dobrze – roześmiała się Klara.
a poprawnie w założeniu by było:
- Dobrze. – Klara roześmiała się (się roześmiała).

Chodzi o to, że jeśli Klara jest podmiotem domyślnym - wystarczy samo "- Dobrze - roześmiała się". Jeśli chcemy użyć kropki, powinno być użyte imię, jak drugim przykładzie. Wtedy uwaga, bo imię powinno być na początku. Pisali o tym też tutaj:
http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/j...ne-porady/

Cytat:5. Gdy w takiej narracji pojawia się nazwa wykonawcy czynności, to musi ona poprzedzać czasownik.

Przykład:

– Pięknie. – Adam się uśmiechnął.

A to nieprawidłowy zapis:

– Pięknie. – Uśmiechnął się Adam.

2. Oczywiście są wyjątki, a użycie dialogu w określony sposób warunkowane jest pożądanym wydźwiękiem, stylem, kontekstem sytuacji. Na przykład tutaj, gdzie jest tak nawalone dialogiem, że gdzieś ta kropka znaleźć się musi, choć oddziela jednocześnie informacje:
http://www.ekorekta24.pl/proza/130-inter...ac-dialogi

Cytat:– Miałem czas się nauczyć – powiedział cicho. – Kiedyś rąbnąłem w sam środek pędzącego samochodu z Niemcami. – Zaśmiał się: – Takiego bigosu nawet twoja matka nie potrafiłaby ugotować.

3. Zaśmiał a roześmiał. Czytelnik kojarzy "zaśmiał się" z chichotem w czasie dialogu. "Roześmiał" natomiast jest czynnością albo oddzielną, albo kończącą.

4. To tylko moje sugestie. Nie jestem pro redaktorem, czy czymś w tym stylu. Moja opinia - moje uwagi i do serca proszę ich sobie nie brać.



Tego drugiego czepiam się chyba przez nadawaną przeze mnie intonację podczas czytania. Rozumiem, że archaizm itd., ale gdy czytam: "Widzę żeś człek mądry" - nadaję intonację stwierdzającą, do której nie pasują dalsze dopowiedzenia. A tutaj mam jeszcze: " Jako twój dłużnik i w dodatku przybysz" - podnoszę nieco głos przy "jako twój", bo wydaje mi się, że honorowi ludzie w ten sposób dają znać, że właśnie przechodzą do spraw o honorze tym stanowiących.
Słowem: wydźwięk drugiego zdania nie pasuje do twierdzącego charakteru pierwszego.
Po zamianie szyku - nie widzę już problemu.

To też tylko sugestia.





Tajga,

z tymi łukami i bronią chodziło mi raczej, że z narracji trudno wywnioskować, czy to na pewno w ten sposób i kto czego używa. Po prostu, można się zamotać w bitewnym gąszczu.

Szarża mi nie pasowała, bo niewiele chyba tam było koni, więc niezbyt trudno byłoby uskoczyć.

Kwik i wiek ok.

"Jako dłużnik i przybysz" - to była sugestia, żeby jakoś przebudować. Chyba że tylko ja odbieram sens zdania w ten sposób.

Że wylegiwać na słońcu - ok. Mój pies (kotowaty taki w sumie) też lubi leżeć rozlany na plamach słońca, ale w okresie letnim, gdy spiekota jest nie do zniesienia, nawet on się chowa i poszukuje wody. Koty zresztą też - chowają się w chłodnej stodole i wyłażą po zmroku, głównie, żeby się napić wody z wiadra pod mieszkaniem.
Więc koty kotami, futro futrem, ale nawet zwierzakom przeszkadzałby pustynny klimat.
No ale nie czepiam się, skoro tak ma być.


Włochaci mężczyźni - nawet na szyi? D: Omygy.
Niech jeszcze nałogowo popija mleko. Big Grin
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości