Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Jej portret
#1
Była tak grzeszna jak jej jeszcze nie widziałeś. Zmarznięta, zdenerwowana, trochę pijana, ubrana w czarną skórzaną sukienkę, z rozpuszczonymi, ciemnymi włosami, na których lśniły czerwone końcówki. Obroża uciskała jej szyję, prawie jak szubienica, której w tej chwili pragnęła najbardziej ze wszystkiego.
Objęła się własnymi rękoma, mała torebka prawie wypadła jej z dłoni. Wracała nie wiedziała dokąd i dlaczego o czwartej nad ranem. Słońce dopiero pojawiło się na niebie, ale jakoś inaczej. Bez nadziei dla niej czy kogokolwiek, kto będzie miał z nią styczność.
Stanęła na przystanku i odpaliła papierosa. Ze wszystkich nałogów, które ją niszczyły, ten lubiła najbardziej. Zaciągnęła się z zachwytem i po raz pierwszy od dłuższego czasu uśmiechnęła się szczerze do siebie.
Podszedł do niej mężczyzna w białym garniturze. Stanął obok i zerkał na nią co chwilę, a raczej na jej pokaźny dekolt. W końcu nie wytrzymała.
- Zrób zdjęcie! Starczy na dłużej! – wykrzyczała.
- Masz papierosa? – odpowiedział jakby nie słyszał co mówiła.
- Mam…
Wyciągnęła paczkę z torebki i podała nieznajomemu. Ten wyjął jednego i odpalił własną zapalniczką.
- Rzuciłem… - zaczął.
- Nie interesuje mnie.
Desperacko chciał zwrócić na siebie jej uwagę, zainteresować swoją osobą. Zbliżył się do niej i spojrzał głęboko w oczy, zaciągając się jednocześnie papierosem. Wypuścił dym prosto w jej twarz. Nawet nie skrzywiła się, ani nie odwróciła głowy. Oddała spojrzenie pełne pożądania. Zgniótł filtr w palcach i zgasił na jej piersi. Wybuchł śmiechem, a ona stała jakby ból dla niej nie istniał.

Zadzwonił budzik. Justyna obudziła się zlana potem i zmarznięta prawie tak jak we śnie. Dotknęła lewej piersi i szukała rany. Dawno nie miała tak realistycznych koszmarów. W dzieciństwie nawet je lubiła, ale z wiekiem stawały się coraz bardziej wyuzdane i już miała ich dość.
Popatrzyła na mężczyznę leżącego obok niej, prawie od roku ten sam. Ciągle wstawała koło tego samego, obleśnego, grubego, zarośniętego i na wpół nagiego faceta. Tego też miała już dość. Nie wiedziała dlaczego z nim jest. W sumie to wyciągnął ją z dna wtedy, gdy wszyscy przestali w nią wierzyć. Tylko czy musi mu się za to odwdzięczać do końca życia?
Podeszła do biurka i otworzyła górną szufladę, która skrywała pragnienie, drążące ją od pół roku. Paczka niebieskich Chesterfieldów z jednym papierosem w środku. Spojrzała na to z pożądaniem i po chwili podniosła wzrok. Na ścianie wisiało zdjęcie. Przedstawiało ją trzymającą peta w ręce i pokazującą kolczyka w języku. Wystawiła swój i dotknęła go, nie było już żadnego metalu. Czerwone końcówki na czarnych włosach połyskiwały na portrecie. Chwyciła obecne i przystawiła do oczu. Nie potrafiła wyrazić jak bardzo nienawidziła tego jasnobrązowego koloru.
Schowała głowę w dłoniach i z hukiem zatrzasnęła szufladę. Postać na łóżku obudziła się.
- Co się dzieje kochanie? – zapytał Kamil.
- Nic… Śpij dalej. – powiedziała niemal przez łzy.
Położył się z powrotem z zamkniętymi oczyma. Rzuciła mu nienawistne spojrzenie. Jej wzrok przykuł krzyż wiszący nad łóżkiem. Jego Boga też nie mogła zdzierżyć. Pałała do niego szczerą, czystą, dziecięcą nienawiścią. Znak największej hipokryzji, jaka drąży ten świat.
Musiała się zbierać. Do rozpoczęcia pracy została jej tylko godzina. Poszła pod prysznic i odkręciła ciepłą wodę. Nago weszła do kabiny i zatrzasnęła za sobą drzwiczki. Czuła jak nocny pot schodzi z jej ciała. Przypadkiem dotknęła dłonią swojej łechtaczki. Zaczęła poruszać reką. Coraz szybciej, szybciej, wsadziła palca, jeszcze szybciej. I tak aż do orgazmu. W końcu poczuła to, czego tak bardzo jej brakowało. Strasznie pragnęła teraz papierosa.

Pracowała w barze naprzeciwko swojego mieszkania. Weszła do środka tylko pięć minut po umówionym czasie. Ludzi nie było prawie w ogóle. Tylko jakiś mężczyzna siedział przy ladzie i pił kawę. Jak najszybciej poszła na zaplecze. Tam czekał na nią wielki, gruby mężczyzna z jej strojem w ręku. Rzucił nim w nią.
- Potrącę ci z wypłaty. – wycedził przez zęby.
- Wyluzuj. Przecież nikogo nie ma.
Przebrała się najszybciej jak potrafiła. Nie miała czasu, aby się schować, więc pracodawca patrzył na jej bieliznę z wywieszonym jęzorem. Zawsze tak samo. Wiedziała, że od dawna miał na nią chęć, ale ona nie miała na niego.
Poszła za bar trzymając w ręku notes z napisem „kawa”. Podeszła do gościa i uśmiechnęła się kokieteryjnie. Gdy na nią spojrzał uświadomiła sobie, że wygląda dokładnie tak samo jak ten ze snu.
- Podać coś jeszcze? – zapytała tamując strach.
- Nie tęsknisz za przeszłością? – odpowiedział.
- Słucham?
- Ile płacę? – powtórzył lekko podirytowany.
- Pięć złotych.
Rzucił monetę na ladę i wstał. Ruszył w stronę wyjścia, z wieszaka ściągnął płaszcz i gdy go zakładał spojrzał na dziewczynę po raz ostatni. Stała jakby przybita do ściany.
- Idziesz? – krzyknął przez całą salę.
Jego oczy zapłonęły ogniem. Chciała z nim pójść, chciała skończyć z dotychczasowym życiem. Może to był znak? Jak na osobę niewierzącą była trochę zbyt przesądna.
- Chodź tu! Trzeba posprzątać! – usłyszała głos swojego szefa.
Gość ciągle stał w drzwiach, gdy w końcu udało się jej odwrócić od niego wzrok, wróciła na zaplecze. Dopiero teraz zauważyła, że w zlewie jest pełno naczyń, a na podłodze czyjeś zeschnięte wymiociny.
- Co to? – zapytała.
- Kucharz źle się poczuł.
Szef podał jej ścierkę i płyn do podłóg.
- Od tego zacznij, bo śmierdzi. – uśmiechnął się ironicznie.
Nalała wody do miski i uklękła ze szmatą. Zaczęła ścierać, a pracodawca drapać się po kroczu z uśmiechem. Co jakiś czas na niego patrzyła i bała się, że niedługo też zwymiotuje.
Widać było, że mężczyzna długo nie wytrzyma. Wstał i podszedł do niej. Stanął przed jej oczami, a ona starała się go ignorować. W końcu usłyszała rozpinany rozporek. Zobaczyła jak stoi nad nią ze zwisającym penisem i próbuje go postawić.
- Pociągnij… Proszę… Tylko raz. – powiedział.
Nie zareagowała.
- No… Chcesz tu pracować to to zrób! – w końcu stanął.
Wstała i podeszła do niego. Dotknęła tego obrzydliwego członka i zaczęła delikatnie pieścić. Zeszła do jąder. Mężczyzna był w ekstazie, ale nagle poczuł ból. Ścisnęła go najmocniej jak tylko mogła.
- Odchodzę! – powiedziała.
Gdy go puściła, całym ciałem osunął się na ziemię i zawył z bólu.
- Głupia kurwo… - wycedził.
Stanęła nad nim i ściągnęła ubranie robocze. Podniosła jego głowę tak żeby widział ją w całości.
- Nigdy tego nie dostaniesz! – krzyknęła.
Zabrała swoje ciuchy i wyszła. Zakładała je po drodze. Chciała jak najszybciej przestać słuchać płaczu grubasa.
Uśmiechnęła się, gdy przechodziła przez salę. Mężczyzna wciąż stał w drzwiach. Miał już na sobie płaszcz i czarny kapelusz.
- Idę! – krzyknęła.
Podbiegła do niego i o nic nie pytając chwyciła za tył głowy przystawiając jego usta do swoich. Całowała go i w końcu odczuwała przyjemność. Gdy już puściła nic nie powiedział. Otworzył drzwi i pozwolił wyjść pierwszej.

Weszli do jego domu. W życiu nie widziała tak wielkiego budynku. Wszystko luksusowe, szklane ściany. Środek urządzony ze smakiem. Nowocześnie, ale ze szczyptą retro. Musiał mieć dużo pieniędzy.
Teraz on nie czekał, aż ona skończy zachwycać się jego własnością. Od razu ją pocałował i od progu zaczął rozbierać. Zanim się zorientowała byli ze sobą w łóżku. Pokazała mu, co to znaczy kobieta, a on jej co to znaczy mężczyzna. Obydwoje dostali orgazmu dość szybko, ale byli zadowoleni.
Odwrócił się na plecy i szukał spodni na oślep. Z kieszeni wyciągnął napoczętą paczkę niebieskich Chesterfieldów i poczęstował kobietę. Justyna zastanawiała się chwilę. Ten dzień, jak też całe jej życie i tak było już stracone. Wzięła papierosa.
- Wiem, że to głupie, ale śniłeś mi się… - powiedziała zaciągając się.
Po raz pierwszy od dłuższego czasu uśmiechnęła się szczerze. I to nie we śnie, tylko naprawdę.
- Wiem. – odpowiedział wypuszczając dym prosto w jej twarz.
Teraz była wystraszona. Patrzyła na niego, sama już nie wiedziała czy z przerażeniem, czy z pożądaniem. Odwrócił ją na brzuch. Bała się nawet drgnąć. Czekała co się stanie, a przez głowę przebiegały jej myśli o śmierci.
Wyciągnął z kieszeni woreczek foliowy z białym proszkiem. Rozsypał kreskę na jej tyłku i wciągnął. Chwycił jej dłoń i nasypał na nią resztę amfetaminy. Uśmiechnęła się delikatnie i wciągnęła. To była jej wizja nieba.
- Więc… Nie tęsknisz za przeszłością? – zapytał.
- Dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek.
- To da się załatwić.
Wstał i otworzył szafę. Była wypełniona ubraniami. Wszystkimi tymi, które wyrzuciła, gdy Kamil ją uratował. Oczy jej zabłyszczały i nie czekając na pozwolenie podbiegła do garderoby.
- Skąd masz? – zapytała.
- Nie musisz wiedzieć.
Szybko wybrała ubranie i przebrała się. Z dna wyciągnęła obrożę, którą założyła na szyję.
- Jak masz na imię? – zapytała.
- Mów mi Rafał.
- Justyna.
- Wiem.

Szła z Rafałem za rękę ubrana dokładnie w to samo co we śnie. Byli już pijani. Nic nie miało dla nich znaczenia. Weszła do swojego mieszkania, a kochanek czekał na zewnątrz. Zegar wskazywał dwudziestą trzecią, więc Kamil pewnie spał.
Jednak nie. Siedział na łóżku i martwił się o nią. Gdy to ujrzała po cichu zamknęła drzwi. Stanęła w progu dokładnie w takiej pozie, w jakiej była na zdjęciu. Pet dymił jej z dłoni, a ona wystawiała język, na którym połyskiwała metalowa kulka. Nawet włosy miała tego samego koloru. W porównaniu do poranka teraz była bardzo pewna siebie i szczęśliwa.
- Gdzie… - zaczął Kamil. – Coś ze sobą zrobiła?
- Wróciłam.
Wstał i podszedł do niej z zamiarem przytulenia. Wyczuła to i odepchnęła go. Podeszła do łóżka, ustawiła się na czworaka i zawinęła sukienkę, po czym ściągnęła majtki.
- Nie mów, że nie masz na mnie ochoty. – powiedziała uśmiechając się.
- Nie… Nie tak.
Mimo to stanął za nią i wyciągnął penisa. Zaczął w nią wchodzić, a ona zajęczała. Wypchnęła go z siebie i odwróciła się na plecy. Nie przestawał. Zgasiła mu papierosa na piersi, dalej mu to nie przeszkadzało. Jej dłoń wyczuła krzyż wiszący nad łóżkiem i go ściągnęła.
- Co na to twój Bóg? – zapytała.
- Co?
Polizała końcówkę krzyża i wbiła ją w jego brzuch, jednocześnie wyrzucając z siebie jego penisa.
- Co jest? – zapytał i złapał się za ranę.
- To koniec. Już nigdy więcej tego nie dostaniesz.
Wstała i ruszyła w stronę wyjścia, ale on chwycił ją za włosy i pociągnął do siebie. Spojrzał jej w oczy wzrokiem nieznoszącym sprzeciwu.
- Jak to mnie zostawiasz? To ja ci pomogłem… Uratowałem cię. – powiedział.
- Rzygać mi się chce za każdym razem, gdy na ciebie patrzę. – napluła mu w twarz.
Po raz pierwszy w życiu uderzył kobietę. Nie był z tego dumny, ale na to zasługiwała. Chciał ją przytulić, a ona oddała cios. Nie wiedziała skąd miała w sobie tyle siły, żeby sprawić, aby osunął się na łóżko. Ściągnęła swoją obrożę i założyła mu na szyję. Dała całusa w czoło.
- Zapamiętaj mnie. – powiedziała.
Wychodząc wyciągnęła z szuflady biurka ostatniego Chesterfielda i odpaliła go. Zabrała też swoje zdjęcie. Ostatni raz rzuciła okiem na znienawidzone mieszkanie i wyszła. W drzwiach minęła się z Rafałem, który pewny siebie ruszył w stronę łóżka. Zaczekała chwilę i usłyszała krzyk. Wbiegła do środka.
Krzyż wbity był w szyję Kamila, a nad jego ciałem stał jej kochanek z obrożą w ręku. Podszedł do niej i oddał co do niej należało.
- Dlaczego to zrobiłeś? – zapytała.
- Zrozumiesz…
Wyszli i ruszyli do domu Rafała. Justyna była trochę zdenerwowana, ale szczęśliwa. W miarę drogi jej ubrania stawały się coraz brudniejsze i bardziej poniszczone.

Stanęła w miejscu, gdzie wcześniej znajdował się dom jej kochanka. Teraz wyglądał jak zrujnowany magazyn, a ubranie, które miała na sobie było w strzępach. Zaczęła grzebać w torebce i szukać papierosów.
- Masz może… - wtedy podniosła wzrok.
Mężczyzny już tam nie było. Ona stała w łachmanach. Wszystko co widziała to zniszczony magazyn i jej portret w ręku. Przyjrzała mu się tak dokładnie jak nigdy wcześniej. Gdzieś z tyłu zdjęcia zobaczyła Rafała. Stał i patrzył na nią z pożądaniem, a jego oczy płonęły ogniem.

Odpowiedz
#2
Czytałem wczoraj, ale niestety w pracy. Nawał roboty nie pozwolił od razu skomentować, ale może to i lepiej. Na gorąco pomyślałem, że przekombinowałeś. Teraz myślę, że nie aż tak bardzo jak myślałem. Nie podobało mi się nieraz zbyt filmowe zachowanie bohaterów (jak okrzyk, że napalony szef "tego" nigdy nie dostanie, połączony z pokazem), ale mając na uwadze oniryczność tekstu, to zaczyna mi to pasować. Odbieram tekst jako coś na wzór sennego koszmaru bohaterki, która zmaga się z przeszłością. Przeszłością w postaci "Czarnego charakteru". Dobre, nie tak jak debiut, ale dobre.

Pozdrawiam.
Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubańczykom! Just call me F.
Odpowiedz
#3
Warsztat ogólnie jest dobry, więc wywlekam drobiazgi.

Cytat:Desperacko chciał zwrócić na siebie jej uwagę, zainteresować swoją osobą.
Natłok słów. Napisałbym po prostu tak, odrzucając zdanie drugie, żeby nie było masła maślanego:
Cytat:Desperacko chciał zwrócić na siebie jej uwagę.

Cytat:Popatrzyła na mężczyznę leżącego obok niej, prawie od roku ten sam. Ciągle wstawała koło tego samego, obleśnego, grubego, zarośniętego i na wpół nagiego faceta.
Znowu masło maślane. Proponuję:
Cytat:Popatrzyła na mężczyznę leżącego obok niej. Prawie od roku wstawała koło tego samego, obleśnego, grubego, zarośniętego i na wpół nagiego faceta.

Cytat:Paczka niebieskich Chesterfieldów z jednym papierosem w środku. Spojrzała na to z pożądaniem i po chwili podniosła wzrok.
Źle brzmi. Może: spojrzała na nią [paczkę]. Hmmm...

Cytat:- Nic… Śpij dalej. – powiedziała niemal przez łzy.
Niepotrzebna kropka.

Cytat:Zaczęła poruszać reką.
Ogonka brakuje.

Cytat:Weszła do środka tylko pięć minut po umówionym czasie. Ludzi nie było prawie w ogóle. Tylko jakiś mężczyzna siedział przy ladzie i pił kawę.
Powtórzenie. Po za tym zamiast: "weszła do środka pięć minut po umówionym czasie" brzmiałoby lepiej po prostu "spóźniła się pięć minut".

Cytat:- Podać coś jeszcze? – zapytała tamując strach.
Po "zapytała" przecinek.

Cytat:Rzucił monetę na ladę i wstał. Ruszył w stronę wyjścia, z wieszaka ściągnął płaszcz i ...
Pogrubienie zredagowałbym tak: ściągnął płaszcz z wieszaka.

Cytat:- Chodź tu! Trzeba posprzątać! – usłyszała głos swojego szefa.
Niepotrzebne. To jest oczywiste.

Cytat:- No… Chcesz tu pracować to to zrób!
- No… Chcesz tu pracować to zrób to!

Cytat:- Wiem. – odpowiedział wypuszczając dym prosto w jej twarz.
Bez kropki.


- Warsztat niczego sobie.
- Historia wciąga.
- Nazwałbyś jakoś tego szefa, bo często brakuje synonimu. Tongue
- Poczytaj o interpunkcji w dialogach, bo często ci się myli.
- W większości fajnie, ale miejscami kiczowato wyszło z tą perwersją (np gdy posypał kreskę na jej tyłku).
- Unikaj zwrotów 'zacząć' i 'skończyć'.
- Spodobało mi się opowiadanie fabularnie, ale nie przestraszyło. A miałem ochotę się pobać przed snem, dlatego wszedłem w dział horror. Tongue

Dla mnie średniak, 3/5. Klimaty budujesz niezłe, ludzie lubią czytać takie perwersyjne rzeczy, musisz jednak uważać by nie pójść za bardzo w kicz, bez urazy. No i więcej grozy dodaj, tego brakowało mi najbardziej.

Pozdrawiam!
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości