Jak walczyć ze smokami?

[Khaern]

No to jedziemy.

Tak bynajmniej zawsze działo się w Alhaymo dolinie spokoju.

Zjadłeś przecinek przed "dolinie".

Wyglądał na wojownika, nosił gruby skórzany pas, i łuk oraz strzały w torbie na plecach.

To chyba jakiś łucznik, wojownik to ten z muskułami na sterydach i wielkim mieczem na plecach

Wędrował na grzbiecie silnego i z pewnością nieokiełznanego zwierza, na którym dla wygody umieścił sobie koce.

Brakuje mi opisu zwierzaczka, swoją drogą nie może być coś "z pewnością nieokiełznane". Albo jest, albo nie.

Mówił z straszną wadą mowy, albo w najlepszym wypadku zapomnianym językiem.

I w związku z tym?

Pastor, osoba powszechnie najmądrzejsza, uznała go za obcą kreaturę, skazując na natychmiastową śmierć, oczywiście w religijnych obrzędach.

Powszechnie najmądrzejsza? Co to ma być? I w ogóle na razie strasznie dziwne to jest

Młodzieniec próbował wszelkich sposobów, próbując wyjaśnić niebezpieczeństwa,

Wyjaśnić niebezpieczeństwa? O_o <modli się> mam nadzieję, że będzie lepiej...

Uporano się z nim natychmiast, dla ulgi przebito go najpierw ostrym kołkiem, a potem zwieszonego za nogi spalono.

Dla ulgi? Przybito go ostrym kołkiem? Do czego? Do tej jego torby, żeby mu nie uciekła? Nie rozumiem.

Kości z największa dbałością zatopiono w jeziorze i tak właśnie się działo z pierwszym mesjaszem Alhaymo.

A ludzie będą później tą wodę pić, tak? Swoją drogą, z jakim mesjaszem? Toż to tylko szaman na zakupach był i go jakiś najmądrzejszy debil powiesił...

Kultura z latami poszło nieco na przód, i wszyscy mieszkańcy wiedzieli już to, co sam ksiądz przed laty.

Konkretnie?

Ten zaś uzasadniał formy innego istnienia, oczywiście miewając ich za aniołów i diabły.

Że WTF?!

Ponieważ nie umiał wymyślić, czym by ich odróżniać, których mordować a przed, którymi składać hołd, zabronił wszelkich kontaktów z obcymi.

"Mamo, mamo, idę do księdza, bo ten żul w stoliku po prawej mi zabrał lalkę! Niech stary pastor go powiesi."

Przybył, więc po czterdziestu latach kolejny mesjasz, jeszcze bardziej narwany i wcielony w postać diabelską.

Ja tegoż oto zdania nie rozumiem. Swoją drogą, fajna składnie dla dyslektyków, wyrazy im się poprzestawiają.

Wrzeszczał, piszczał, i wymachiwał bronią w kierunku gór.

A, spoko, dla dzieci z ADHD też fajne.

Dla odmiany nie mówił wcale, ale znakomicie przedstawiał pewną legendę. Legendę o smokach.

Ta, oczywiście, rysował ją palcem.

Był tak poważny i wiarygodny, że wzięto go do teatru, gdzie jednak nie chciał grać innej roli.

Nie mówił, a był wiarygodny. Jasne. I nie chciał grac innej roli niż jaka?

Wszędzie sprawiał ogromny kłopot, więc utopiono go w jeziorze, w bardziej poniekąd cywilizowany sposób.

Utopili go w poniekąd bardzo cywilizowany sposób? Da się tak?

Trzeci mesjasz przybył po dziesięciu latach i tym razem każdy zrozumiał, że to nie bajka.

Nie bajka że co? Ty chyba o czymś myślisz, ale na papier tego nie przelewasz. W głowie masz pytania, ale piszesz tylko odpowiedzi.

Arnoldo mesjasz, pokierował zjednoczone oddziały niemal z każdego zakątku świata w góry.

Cholera jasna, następny popapraniec...

Reszta jest taka, jak X powiedział. Ogólnie to beznadzieja.

[literacka3]

Wiecie co? To opowiadanie jest dosyć dosyć tyle, że mógłbyś zrobić podobną ale troszkę inną fabułę ...