Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Jak to się robi w LA
#1
Ot, zabawa konwencją oraz żart. I formą, i stylem, i pomysłem. Aczkolwiek, gdyby ktoś faktycznie zainteresowany byłby kampanią reklamową, o kontakt proszę na PW.
_________________________

Jak to się robi w LA

Edek Mechanik miał warsztat samochodowy. Nieduży, skromny, ale znany i szanowany, szczególnie wśród bogatszej klienteli. Właściciele wszystkich Ferrari, Porsche i Maserati w okolicy darzyli go specjalnym zaufaniem i zawsze liczyć mogli na solidną robotę. Zaś jego specjalizacją, prawdziwym konikiem było czyszczenie karoserii i szyb z trudnych, białych plam, pamiątkach po wszystkich tych biednych gołębiach, wronach czy innych latających kurach.[/p]
Czyścił akurat spoiler bezbłędnie błękitnej Subaru Imprezy, gdy zapragnął zmiany. Do usranej śmierci przyjdzie mu szorować samochody, których i tak nigdy nie będzie mógł mieć, rozumował, a ziarenko buntu już zaczynało kiełkować. Nie mógł wymyślić nic lepszego, postanowił więc porozmawiać ze swoją kochanką. Właściwie, pomyślał, tylko ona stanowiła jedyną dawkę adrenaliny i niezwykłości w szarym – teraz dobrze to widział – i nudnym żywocie. [/p]
Pin Up była dziewczyną miłą i wiecznie uśmiechniętą. Można by rzecz, że uśmiech niczym u Kota z Cheshire nie zwykł nigdy schodzić z gładkiej jej twarzyczki. Jak przyklejony tkwił tam od zawsze, z takim chyba już się urodziła. A na dodatek miała piersi. Naturalnie piękne, lecz co ważniejsze – duże i kształtne. Blondwłosy ideał prawdziwego mężczyzny. [/p]
Wisiała nad sfatygowaną skrzynką z narzędziami już od kilku lat. Edek Mechanik dostał ją z okazji czterdziestych urodzin od jednego z synów. Młody stwierdził, że potrzeba ojcu kogoś, do kogo mógłby otworzyć gębę. Zasadniczo miał rację. Problem był jednak głębszy, nie sposób było poprzestać na słowach. Nie z panną Pin Up. [/p]
Edek miał umowę ze swoją blondwłosą towarzyszką. Za każdym razem, gdy w warsztacie przyszło mu naprawiać co ekskluzywniejsze bryki, zabierał ją na przejażdżkę. [/p]
- Co byś powiedziała na numer z gołębiem wychodzącym z jajka? – spytał, podszedłszy do plakatu. [/p]
Chwycił w dłoń swój magiczny klucz francuski, berło mechanika i zakreśliwszy w powietrzu pięć kółek, następnie machnąwszy trzy razy za siebie, delikatnie dotknął jasnej głowy Pin Up. Wtedy wychodziła, jak przez okno przekładała najpierw jedną zgrabną nóżkę, potem drugą. Obciągała jeszcze króciutką spódniczkę w grochy i uśmiechała się. Uroczo. Jak gdyby nigdy nic. Jakby właśnie nie zeszła z plakatu czy innego świętego obrazka. [/p]
- Witaj czarodzieju – niezmiennie witała go zalotnym uśmiechem. [/p]
Już pięć minut później pędzili międzystanową nad rzekę, by tam spędzić upalny wieczór. Trzymał mocno kierownicę i zastanawiał się, czy by przypadkiem gdzieś z nią naprawdę nie uciec. Tak na zawsze. Spojrzał na Pin Up, upajającą się ich światem. [/p]
- Subaru to wybitnie szpetne auto – nagle odrzekła, wydmuchując przy tym wielki, różowy balon. [/p]
Zobaczył, jak wyciąga długie nogi na masce rozdzielczej i czuł, że wzrasta mu ciśnienie. Nagle zjechał na pobocze i zatrzymał wóz. Zgasił silnik i szybko się rozebrał, odsłaniając muskularne, świetnie wyrzeźbione ciało. Nachylił się nad Pin Up, a na przedniej szybie jak w zwolnionym tempie rozprysła się wielka, gołębia kupa w kształcie loga warsztatu samochodowego w Los Angeles. [/p]
Genialne, bo proste. Reklama w reklamie, zdjęcie w zdjęciu i tak dalej, jak na tych wszystkich obrazkach z lustrami, zastanawiała się Pin Up. Patrząc na plakat z zastygniętymi w napiętej eksyctacji plecami Edka – symbolem swojego warsztatu w Mieście Aniołów – niezmiennie odczuwała prawdziwą dumę. Historię też wymyśliła i dopowiedziała sobie sama. Bo niby dlaczego plakaty w warsztatach nie mogą być z półnagimi facetami? A samochodów nie mogą czyścić kobiety? [/p]


Michał Erazmus
Odpowiedz
#2
Lekkie, zabawne, napisane praktycznie bezbłędnie, więc nie ma co o tym mówić.
Przyjemnie się czyta także ze względu na oryginalność całości - motyw z ukochaną na plakacie w dechę!
Niezła lekturaSmile
Odpowiedz
#3
Podpisuję się pod słowami mike'a. Jedyne co, to "na solidną robotę", nie "za".
Odpowiedz
#4
Dzięki, dzięki! I za wyłapanie błąda(a to dziad) również! Smile
Odpowiedz
#5
Dobre!
Komentując "Bajki - matrioszki" wytknęłam Ci szowinizm, a tu proszę. Nie ma co, zaskoczyłeś mnie.
Wiesz co? Aż żałuję, że piszę tak nuudno. Bo ja też chcę tak bawić się słowem jak Ty!

Cytat:- Witaj, czarodzieju – niezmiennie witała go zalotnym uśmiechem.
Przecinek się Panu zjadło.
"KGB chciało go zabić, pozorując wypadek samochodowy, ale trafił kretyn na kretyna i nawet taśmy nie zniszczyli." - z "notatek naukowych" Mestari

Odpowiedz
#6
Cytat:Bo ja też chcę tak bawić się słowem jak Ty!
Oj tam, oj tam, piedzielisz i tyle. Ty doskonale wiesz, co ja myślę o Twoim pisaniu i dlaczego je szanuję. I serio – daj znać, jak napiszesz coś dłuższego, z chęcią sobie pużywam Wink A szowinistą, moja droga, nigdy nie przestanę być. Tutaj - w drodze wyjątku podtwierdzającego - to tylko kurtuazyjne pozory…
Odpowiedz
#7
Nie znalazłem żadnych błędów ortograficznych...
Taka mała uwaga (muszę się do czegoś przyczepić Smile), skoro to LA to nie Edek Mechanik, a Eddy Mechanic. W ogóle głównym bohater kojarzy mi się z tytułową postacią filmu "Edi".
Podobnie jak Mestari jestem zaskoczony tekstami typu:
Cytat:Bo niby dlaczego plakaty w warsztatach nie mogą być z półnagimi facetami? A samochodów nie mogą czyścić kobiety?
o_O
Na szczęście:
Cytat:A szowinistą, moja droga, nigdy nie przestanę być. Tutaj - w drodze wyjątku podtwierdzającego - to tylko kurtuazyjne pozory…
Kamień z serca Smile

Sam tekst bardzo zgrabny, acz mocno odstający od Twojej dotychczasowej twórczości. Ot, taki miły dla oka przerywnik w antalogii Erazmusa Smile
Pozdrowiam
Borek- istota człekopodobna, ze skłonnościami do nałogów. Nie myśląca, nie czująca, konsumująca. Pragmatyk, darwinista społeczny. Politycznie: monarchista. Z zawodu: przynieś, podaj, pozamiataj w odlewni stali, oraz grafoman do wynajęcia, tłumacz mang.
Odpowiedz
#8
A fe! Panie Borek, jak żeś Pan mógł we mnie zwątpić. No, no,no... po prostu słów mi brak Tongue Proszę tu nie podkopywać mojej reputacji forumowego trolla-macho-antypoety Wink

Fiu, fiu, antologia Erazmusa brzmi cholernie poważnie. Prawie jak syndrom Erazmusa. Albo kompleks...

I miło, że choć do pewnego stopnia udało mi się zaskoczyć.

Również pozdrawiam!
Odpowiedz
#9
Bardzo lekka i przyjemna miniaturka. Podobało mi się Smile

Przy okazji widzę po komentarzach, że muszę wziąć się za inne twory napisane przez ciebie.
-Czuję się mniej więcej tak, jak ktoś, kto bujał w obłokach i nagle spadł.
-Co komu do tego, skoro i tak mniejsza o to?


Kłapouchy

Moje teksty:

Jestem...<klik>
Nadzieja<klik>
Zapał<klik>




Odpowiedz
#10
A dziękować, dziękować, aczkolwiek trochę mi się kłóci Twoje ukontentowanie z postacią Kłapouchego, aaale co tam Big Grin

I - rzecz jasna, naturalnie, co oczywiste - polecam się na przyszłość, lubię być chwalony...

EDIT

Ach, i właśnie, zapomniałbym! Panie Borek, w pełni kupuję pomysł z Eddy the Mechanic Smile Dzięki za pomoc!
Odpowiedz
#11
A tam, czepiasz się szczegółów, pozory mylą. Poza tym Kłapouchy to złożona i najbardziej "tajemnicza" z postaci wykreowanych przez Milnego. I nie jest taki, za jakiego z pozoru wszyscy go biorą..., ale moje rozważania zostawiam dla siebie i już nie zanudzam Wink

No i nie mówiłem, że zawsze będę chwalił, chociaż w sumie prawdopodobieństwo jest duże Tongue
-Czuję się mniej więcej tak, jak ktoś, kto bujał w obłokach i nagle spadł.
-Co komu do tego, skoro i tak mniejsza o to?


Kłapouchy

Moje teksty:

Jestem...<klik>
Nadzieja<klik>
Zapał<klik>




Odpowiedz
#12
Etam, najfajniejszy był Tygrysek, co to wszystko chciał przelecieć Wink Ale jak to, że nie chwalił, jak to, że nie podoba? Niemożliwe. W nie-chwalenie-nie-brykanie ja się nie bawię!
Odpowiedz
#13
Doskonały przykład na to, dlaczego miniatura jest tak bardzo wymagającym rodzajem tekstu - w kilku(nastu) zdaniach zmieścić ciekawą historię i - najlepiej - zaskakujące zakończenie, nie jest łatwo.
Językowo źle nie jest, humor, o ile może o takim tu mówić, zupełnie mi nie pasuje, pod względem fabularnym leżałoby i kwiczało, gdyby nie to, że przykryte jest siedmioma metrami mułu. Coś takiego można napisać na zasadzie ćwiczenia, ale po co to publikować?
Odpowiedz
#14
Proszę, proszę, wreszcie solidniejsza krytyka. Czekaj, czekaj, z tym mułem, to – o ile dobrze rozumuję – w tym przypadku dobrze Wink Ja tam bym jednak był uważał, pobrudzić się można, a kwików na dnie nie słychać. No i do tego siedem! Metrów. Ja to mam zapasy…

A akurat, na pytanie, po co, odpowiedź jest banalna. Z pobudek czysto egoistycznych i próżności. Jak na przyzwoitego grafomana przystało. Dzięki za lekturę.

Czy ja coś mówiłem o chwaleniu? Big Grin
Odpowiedz
#15
Żeby nie było, że to tak przez pełnię, czy wrodzoną złośliwość - kiedyś miałem okazję przeczytać Twoje dłuższe teksty i uważam, że wychodzą Ci całkiem zacnie, więc czysta leniwość i, masz rację, próżność zapewne przez Ciebie przemawia, panie Erazmus. To masz kopniaka i do roboty, o!
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości