Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Ja, Xxx [+18]
#16
Dziękuję za dodatkowe wyjaśnienia, Eiszeit. Co do tożsamości kobiet, to chyba domyśliłem się do tego, choć nie jestem całkiem pewny, że we wszystkich przypadkach. Smile
Odpowiedz
#17
(06-04-2020, 17:17)Eiszeit napisał(a):
- Halo? – odebrała, słysząc dyszenie po drugiej stronie telefonu. Para na lustrze podpowiedziała, że to jej. Upaćkała je szminką. Rozbiła kant hartowanego szkiełka, uderzając o umywalkę. 
Tu nie załapałem do czego odnoszą się podkreślone zdania. Co było jej? Co upaćkała szminką?

(06-04-2020, 17:17)Eiszeit napisał(a):
- Szefie, ale żadnego haka(przecinek) nic.
Będzie w czytaniu lepiej brzmiało z przecinkiem.

(06-04-2020, 17:17)Eiszeit napisał(a):
- Ale karmi Cię dobrze, tak? Zaufał ci troszeczkę, prawda? Spokojnie mordeczko, jak mówiłem. A jeździć musisz przepisowo, bo jesteś kierowcą zawodowym, nie? Ogarniaj sytuację. Pedał się w końcu sypnie. – Całkiem przekonujące. 
Zdawkowy komentarz mi trochę zgrzyta. Chyba, że to zamierzone w zabawie stylem.
Chyba tak, bo potem jest więcej podobnych zdań ("Zapytała, czy miał tutaj pokój, bez sensu, bo już macała klucz w kieszeni spodni.")

(06-04-2020, 17:17)Eiszeit napisał(a):
Jutro od siódmej rano miał wozić chudą dupę Nikoli Mikołajewa, ubrany w garnitur (nadliczbowa spacja) za swoje trzy wypłaty. 
(...)
 Pomyślał, że brakuje bemarów.
Poznałem nowe słowo. Musiałem sobie wygooglać. 
Widziałem je na kilku konferencjach i targach z kateringiem ale nie wiedziałem, że mają swoją nazwę Big Grin

Ok, kobieta z początku jest patologiem.

(06-04-2020, 17:17)Eiszeit napisał(a):
- Pan tu się chyba męczy – oceniła, gotów był wcisnąć chustkę w dziurki nosa.
Tu bym podzielił kropką lub powiązał jedno z drugim, np. " - oceniła, gdyż gotów był wcisnąć chustkę w dziurki nosa."

(06-04-2020, 17:17)Eiszeit napisał(a):
 – Już, już, dziewczyno. Przed nagim mężczyzną wypada mdleć tylko, kiedy żywy. 
To zdanie mnie rozbawiło Wink

(06-04-2020, 17:17)Eiszeit napisał(a):
- Damian, ta sprawa jest nieaktualna. I tutaj jest Polska, a nie Rosja. My mamy lepszy system. Skończ opowiadać bajki – poprosił i w razie, gdyby kolega nie zrozumiał subtelnej aluzji, dodał – idź do domu. (enter lub pauza) Damian zrozumiał. Kiedy zostali sami, pani doktor wyjęła z torebki piersiówkę i uatrakcyjniła swoją kawę. Nie skomentował tego, chociaż się temu przyglądał. 

(06-04-2020, 17:17)Eiszeit napisał(a):
- Co to może być za substancja? 
- Jeszcze nie wiem. Badałam, ale żeby mieć pewność, muszę zobaczyć ciało od razu po kiepnięciu. 
- Od razu, to znaczy… 
- Do pięciu minut. 
- Niemożliwe. – Mógł mówić o roszczeniu, ale i o kawie wypitej duszkiem. – Pierwsze na miejscu są służby, ja dostaję papiery, a ty ciała. Mógłbym porozmawiać, żeby… 
- No to bądźmy tam pierwsi – mruknęła. – Dasz radę załatwić policyjne radio? 
5 minut to chyba fizycznie niemożliwe, licząc czas dojazdu na miejsce.

(06-04-2020, 17:17)Eiszeit napisał(a):
- Widzisz. – Zrobił znów drinka, patrząc na Janka, zawieszonego między pół-klękiem, a siedzeniem na piętach. Podszedł do nich, wcisnął szkło chłopakowi. – Janie, to moja była żona, Oksana. Oksana, to mój ochroniarz – przedstawił ich sobie, usiadł obok. Uśmiechnęła się krótko i oszczędnie. – Wypij(przecienek?) wypij – polecił chłopakowi i zajął się całowaniem swojej byłej żony.

Styl nieco odmienny, bardziej "luzacki", mniej konserwatywny.
Na procedurach służb się nie znam, wiec nie wiem czy prokuratorzy pracują z patologami. Z kryminalnych realiów to tylko znam te serialowe, amerykańskie Wink


Historia ogólnie ok. Zaciekawiła mnie na tyle, że chętnie poznam zakończenie.
Odpowiedz
#18
(29-04-2020, 11:02)Gunnar napisał(a): Tu nie załapałem do czego odnoszą się podkreślone zdania. Co było jej? Co upaćkała szminką?
Jej oddech, a upaćkała lustro. Jak to teraz czytam, to faktycznie te skróty myślowe są za grube. Zastanowię się, jak to zmienić.

(29-04-2020, 11:02)Gunnar napisał(a): Zdawkowy komentarz mi trochę zgrzyta. Chyba, że to zamierzone w zabawie stylem.
Chyba tak, bo potem jest więcej podobnych zdań ("Zapytała, czy miał tutaj pokój, bez sensu, bo już macała klucz w kieszeni spodni.")
Tak, to taka zabawa.

(29-04-2020, 11:02)Gunnar napisał(a): Tu bym podzielił kropką lub powiązał jedno z drugim, np. " - oceniła, gdyż gotów był wcisnąć chustkę w dziurki nosa."
Podzieliłam kropką.

(29-04-2020, 11:02)Gunnar napisał(a): 5 minut to chyba fizycznie niemożliwe, licząc czas dojazdu na miejsce.
Faktycznie, zmieniłam na kwadrans.

Cieszę się, że opowiadanie Cię zaciekawiło Smile Styl także odbieram jako bardziej luzacki i zauważam, że znacznie szybciej tworzę w takim stylu. Jednocześnie nie czuję, żebym chciała napisać w taki sposób np. książkę.

Dzięki za uwagi, z większości skorzystałam.

Pozdrawiam Wink
Odpowiedz
#19
(07-04-2020, 11:21)Eiszeit napisał(a):  
Zdawał sobie sprawę, że nie powinni tutaj być. Ich zaangażowanie dawno przekroczyło zawodowy profesjonalizm i było jak wciskanie palców między drzwi. Do nikogo nie raportował, bo nie miał pewności, czy wszystkie mordy ma na pewno ma(opcja) na ścianie. Czuł się tak, jakby w przełyku zalegała mu bańka z powietrzem. Chyba rozczarowanie i zawód. Nie tak wyobrażał sobie własną pracę i branżę. Pani doktor nie wydawała się zaskoczona. Robiła im kawę na stacji paliw, a on płacił. Obok niej kręcił się jak meteor facet w eleganckich bucikach i czapce z daszkiem. Połączenie godne debila, ale Marecki był zbyt dobrze wychowany, by powiedzieć to na głos. Podszedł, kiedy wsypywała do swojej kawy czwartą saszetkę cukru. Raz skomentował, że pije bardzo słodkie, to powiedziała, że jest słodką? dziewczyną?. Podała mu jego kubek. Czarna. Facet w czapce ulotnił się pomiędzy chipsy i paluszki, ona poszła do drzwi. W ostatnim czasie współpraca z nią stała się dla Mareckiego trudna. Była ponura i milcząca(przecinek?) i wykonywała za dużo gestów. Skubała mankiety, poprawiała włosy, cały czas przenosiła przedmioty z miejsca w miejsce. Pomyślał, że z czymś walczyła i chyba przegrywała. 

(07-04-2020, 11:21)Eiszeit napisał(a):  Kiedy zameldowali się w hotelu(przecinek?) zajęła jego łazienkę na półtorej godziny. 
(...)
- Tacy faceci chcą dwóch rzeczy. Koksu i dobrej dupy. Najlepiej dobrej dupy w koksie. Gadają między sobą, a ja śmieję się jak kretynka i zapamiętuję, co mówią. To proste, panie prokuratorze. Impreza jest otwarta i będą tam dziewczyny – oceniła. – Będę udawała głupią i łatwą – dodała i zaraz poczuła kłucie w brzuchu. Prawda o sobie boli. Przedstawiła mu się imieniem wymyślonym na szybko i dorzuciła kilka zdań biografii. Zaciekawiło go, że kiedy mówiła w pierwszej osobie to zanikał jej akcent. I skąd miała taki zestaw informacji.(pytajnik?) 
(...)
Łączył wszystkich i komplikował życie jak ciężarna kochanka. 
Ładne porównanie Big Grin

(07-04-2020, 11:21)Eiszeit napisał(a): - A ty jesteś napruta jak kukła. Na tylną kanapę(przecinek - lepiej wybrzmi jak rozkaz) już – rzucił. Zapytała, czy jak już jest taki agresywny, to wymierzy jej klapsa. Zignorował zaczepkę, chociaż miał ochotę dać jej klapsa w twarz. Mruczała, kiedy szarpało na wybojach. Zrzygała się po drodze raz i powiedziała, że to był niezły wynik. Adam byłby łagodnie zirytowany, gdyby sam mógł określić swój stan wewnętrzny i cholernie wkurwiony, gdyby miała powiedzieć to pani patolog. 
(...)
- Ej(przecinek?) ty mnie słuchasz? 
(...)
- Przyszli po mnie i musiałem coś zrobić. Są wszędzie, Janie. Wszędzie, w każdym kawałku mojego ciała – powiedział i uśmiechnął się szeroko. Wywalił wszystkie zęby. Chłopak był odrętwiały. Wiedział, że wstukał dziewięć, dziewięć, dziewięć, a potem czuł się jak na słabym odjeździe po nieznanej substancji. Waliło lizolem i chodakami pielęgniarek. Ślizgały się na linoleum, wcale nie spał. Pod szpitalem było w cholerę dziennikarzy. Każdy kogoś o coś pytał. Wziął coś do ust dopiero rano, ale nie pamiętał, co to było. Chyba batonik z automatu. Popił kawą, którą zrobiła siostra, ta sama, co dała mu gazetę. Przeczytał, że biznesmen po próbie samobójczej wylądował w szpitalu, a jego syn jest pod opieką psychologa. Sprawę bada prokuratura. Potarł twarz dłońmi i tak już został. 
A nie 112? Wink
Nie wiem, czy biorąc pod uwagę proces redakcyjny, mógłby o tym przeczytać w porannej gazecie.

(07-04-2020, 11:21)Eiszeit napisał(a): - Na to wychodzi. Sposób zabicia Szymona jest taki sam, jak reszty ciał(ofiar?) Tyle, że skoro to było zlecenie z góry, ktoś musiał podać konkretne wytyczne, jak ma wyglądać ten zgon… 
- Jak naturalny – wtrąciła. Zgasiła fajka w trawie. – To nie było łykane, tylko dożylne. W pierwszych minutach po podaniu rozszerzają im się źrenice. W taki sposób ktoś kiedyś wymordował sporo rosyjskich polityków i biznesmenów – powiedziała. Marecki uniósł brwi. 
Patolodzy zwracają uwagę na ślady po wkłuciach (przynajmniej w CSI Wink
Dlatego trudno ukryć iniekcję trucizny.

(07-04-2020, 11:21)Eiszeit napisał(a): - Może. A może nie. A może ktoś miał dostęp do jej substancji, albo do przepisu. Nie wiemy. 
- No to jak się dowiemy? 
- Pozwolimy komuś to kupić i zobaczymy, kto się odezwie. Udało mi się stworzyć coś, co działa podobnie. – Czuła, że patrzył na nią intensywnie. – Co? 
- Nic. Nie za bardzo podoba mi się ta sprawa – przyznał. 
- Mi też nie, ale siedzimy w tym trochę za głęboko. Mam człowieka, który puści to na czarny rynek. Powiem ci, kto zgłosił chęć kupna – powiedziała. Marecki schował dokumenty do teczki. 
Ta akcja mnie nie przekonuje. Jeśli morderca sobie śmiga na tej substancji, to ma już do niej dostęp. Nie będzie kupował z nowego źródła.
Chyba, że czegoś nie zrozumiałem.

(07-04-2020, 11:21)Eiszeit napisał(a): - Musiał mieć metodykę i zlecić produkcję samodzielnie. Musiała być trudna i kosztowna, skoro tak szybko rzucił się na to, co zrobiłam. – Pomyślała, że gość nie miał wyczucia i instynktu. Z drugiej strony został wciągnięty w świat przestępczy, który w ogóle nie był jego światem. Być może dopiero musiał się nauczyć. 
No to niby tłumaczy sprawę, choć nie jestem do końca przekonany.

(07-04-2020, 11:21)Eiszeit napisał(a):  Ona długo milczała, zajęta umieraniem na tylnym siedzeniu.
Mocne zdanie.

(07-04-2020, 11:21)Eiszeit napisał(a): - Ja tylko chciałam żyć normalnie – powiedziała. Sześć lat temu podjęła decyzję, która dziś ją zabiła. Ale kto mógł to wtedy wiedzieć. – Nie wykonałam zlecenia, bo chciałam żyć normalnie. Myślałam, że się uda – powiedziała. Ale z nim się nie dało. I z nią. Z jej pieprzoną dysfunkcją, która niszczyła wszystkich wokół. Nie potrafił zrozumieć, ani nie potrafił wybaczać. Uciekła po tym, kiedy obciął jej ucho. Każdy jej kontakt był spalony. Zleceniodawcy i środowisko wiedziało, że wtopiła. Uratowała ją zmiana tożsamości, w zamian za którą urodziła dziecko. Radosław nigdy nie dowiedział się, dlaczego się poznali. I że przeżył dlatego, bo się zakochała. Prokurator powiedziałby na to nieprofesjonalne.
Ach, czyli wszystkie te kobiety, to jedna osoba. To pechowo się zakochała w swoim zleceniu, które na dodatek ją zabiło.

(07-04-2020, 11:21)Eiszeit napisał(a):
- Myślałem, że nie palisz – zauważył Damian, ale podał mu paczkę. Adam mu podziękował i wyszedł z kancelarii. Znicz kupił pod cmentarzem. Nawet pogrzeb oglądał z dystansu(przecinek?) bo wolał być tu sam. Na płycie widniało Dagmara Ivanenko. Zapalił znicz i chciał postawić, ale go zgasił.

Zakończenie ciekawe, choć biorąc pod uwagę, że przełożeni prokuratora byli umoczeni w sprawę, to jeszcze wiele mogło sie wydarzyć, choć rozumiem, że klamrą była postać kobiety o wielu tożsamościach. 
Pomysł bardzo dobry. Fabularnie do dopracowania w niektórych szczegółach, ale to tylko w ramach doszlifowania.
Myślę, że eksperyment udany Smile

Pozdrawiam Smile
Odpowiedz
#20
(06-05-2020, 18:59)Gunnar napisał(a):
(07-04-2020, 11:21)Eiszeit napisał(a): - A ty jesteś napruta jak kukła. Na tylną kanapę(przecinek - lepiej wybrzmi jak rozkaz) już – rzucił. Zapytała, czy jak już jest taki agresywny, to wymierzy jej klapsa. Zignorował zaczepkę, chociaż miał ochotę dać jej klapsa w twarz. Mruczała, kiedy szarpało na wybojach. Zrzygała się po drodze raz i powiedziała, że to był niezły wynik. Adam byłby łagodnie zirytowany, gdyby sam mógł określić swój stan wewnętrzny i cholernie wkurwiony, gdyby miała powiedzieć to pani patolog. 
(...)
- Ej(przecinek?) ty mnie słuchasz? 
(...)
- Przyszli po mnie i musiałem coś zrobić. Są wszędzie, Janie. Wszędzie, w każdym kawałku mojego ciała – powiedział i uśmiechnął się szeroko. Wywalił wszystkie zęby. Chłopak był odrętwiały. Wiedział, że wstukał dziewięć, dziewięć, dziewięć, a potem czuł się jak na słabym odjeździe po nieznanej substancji. Waliło lizolem i chodakami pielęgniarek. Ślizgały się na linoleum, wcale nie spał. Pod szpitalem było w cholerę dziennikarzy. Każdy kogoś o coś pytał. Wziął coś do ust dopiero rano, ale nie pamiętał, co to było. Chyba batonik z automatu. Popił kawą, którą zrobiła siostra, ta sama, co dała mu gazetę. Przeczytał, że biznesmen po próbie samobójczej wylądował w szpitalu, a jego syn jest pod opieką psychologa. Sprawę bada prokuratura. Potarł twarz dłońmi i tak już został. 
A nie 112? Wink
Nie wiem, czy biorąc pod uwagę proces redakcyjny, mógłby o tym przeczytać w porannej gazecie.

112 Big Grin  Fakt, może zmienię na to, że po prostu wiedział o dziennikarskim zamieszaniu pod szpitalem i pomyślał, że to zaraz będzie w gazetach.

(06-05-2020, 18:59)Gunnar napisał(a): Patolodzy zwracają uwagę na ślady po wkłuciach (przynajmniej w CSI [Obrazek: wink.gif]
Dlatego trudno ukryć iniekcję trucizny.
Tak, jednak biorąc pod uwagę tożsamość pani patolog od samego początku, można mieć poważne wątpliwości, czy prowadziła to śledztwo tak, jak trzeba. W moim zamyśle obserwowała sytuację, sabotowała Mareckiego i zniknęła, kiedy sprawa niebezpiecznie zaczęła ocierać się o jej byłego męża - Nikolę, jedynego, który znał jej prawdziwą tożsamość (Hepnarova) i mógł ją wydać.

(06-05-2020, 18:59)Gunnar napisał(a): Ta akcja mnie nie przekonuje. Jeśli morderca sobie śmiga na tej substancji, to ma już do niej dostęp. Nie będzie kupował z nowego źródła.

Chyba, że czegoś nie zrozumiałem.
O tej metodyce rozmawiał Nikola ze swoją byłą żoną/panią patolog/Hepnarovą. To jej autorski pomysł, niezbyt prosty w realizacji. Dodatkowo Nikola to nie jest jakiś gangster z prawdziwego zdarzenia, tylko facet zarabiający za dużo, którym zainteresował się półświatek. Nieobyty. Możliwe, że znała go na tyle, żeby czuć, że pójdzie na łatwiznę. Miałam trudność z dawkowaniem informacji w taki sposób, żeby nie zdradzić wszystkiego za szybko.

(06-05-2020, 18:59)Gunnar napisał(a): Ach, czyli wszystkie te kobiety, to jedna osoba. To pechowo się zakochała w swoim zleceniu, które na dodatek ją zabiło.
Tak, z tych kłopotów na linii Derko-jej zleceniodawcy wyciągnął ją Mikołajew, w zamian za co urodziła mu dziecko. Tutaj problem okazywała się też jej nimfomania, nie wiem, czy to widać. Radosław mówi o tym, nie rozumie i czuje się zdradzony, za co też ją okaleczył i obiecał, że zabije, jeśli się spotkają.

(06-05-2020, 18:59)Gunnar napisał(a): Zakończenie ciekawe, choć biorąc pod uwagę, że przełożeni prokuratora byli umoczeni w sprawę, to jeszcze wiele mogło sie wydarzyć, choć rozumiem, że klamrą była postać kobiety o wielu tożsamościach. 
Pomysł bardzo dobry. Fabularnie do dopracowania w niektórych szczegółach, ale to tylko w ramach doszlifowania.
Myślę, że eksperyment udany
Dziękuję Smile Ja, jak to ja, najchętniej napisałabym z tego książkę i nieograniczona przestrzenią 20 stron (tak sobie założyłam) poświęciła czas na wyjaśnienie każdego kroku i dopracowywanie. Na pewno wezmę to pod uwagę w następnym opowiadaniu, jeśli takie powstanie.

Czuję, że znów mocno skupiłam się na postaciach, to chyba taka moja cecha jako autora. Lubię rozwijać, zagłębiać się w ich psychikę. Styl nie do końca mi się podoba, dlatego chętnie wrócę do Numeru Big Grin


Dzięki za Twój czas i wszystkie uwagi, będę powoli nanosiła poprawki na tekst Smile 
Pozdrawiam Smile
Odpowiedz
#21
Cytat:112

Przecież do pogotowia można zwrócić się też bezpośrednio przez 999.
Odpowiedz
#22
(08-05-2020, 21:08)Eiszeit napisał(a):
(06-05-2020, 18:59)Gunnar napisał(a): Patolodzy zwracają uwagę na ślady po wkłuciach (przynajmniej w CSI [Obrazek: wink.gif]
Dlatego trudno ukryć iniekcję trucizny.
Tak, jednak biorąc pod uwagę tożsamość pani patolog od samego początku, można mieć poważne wątpliwości, czy prowadziła to śledztwo tak, jak trzeba. W moim zamyśle obserwowała sytuację, sabotowała Mareckiego i zniknęła, kiedy sprawa niebezpiecznie zaczęła ocierać się o jej byłego męża - Nikolę, jedynego, który znał jej prawdziwą tożsamość (Hepnarova) i mógł ją wydać.

(06-05-2020, 18:59)Gunnar napisał(a): Ta akcja mnie nie przekonuje. Jeśli morderca sobie śmiga na tej substancji, to ma już do niej dostęp. Nie będzie kupował z nowego źródła.

Chyba, że czegoś nie zrozumiałem.
O tej metodyce rozmawiał Nikola ze swoją byłą żoną/panią patolog/Hepnarovą. To jej autorski pomysł, niezbyt prosty w realizacji. Dodatkowo Nikola to nie jest jakiś gangster z prawdziwego zdarzenia, tylko facet zarabiający za dużo, którym zainteresował się półświatek. Nieobyty. Możliwe, że znała go na tyle, żeby czuć, że pójdzie na łatwiznę. Miałam trudność z dawkowaniem informacji w taki sposób, żeby nie zdradzić wszystkiego za szybko.
Tak, potem wpadłem, że mogła sabotować śledztwo. 
Dawkowanie informacji myślę, ze było ok.
Tu jeszcze poczepiam się sytuacji z wypuszczeniem środka na czarny rynek Wink
Kobieta sabotuje śledztwo, by prokurator nie dotarł do jej męża. Ok, bardzo dobry motyw i myślę, że można by go było bardziej podkreślić. Zaznaczyć, że o czymś mu nie mówi, choć wie. Taki drobiazg, który nie zdradzi jej tozsamości czytelnikowi a sprawi, że zacznie sobie zadawać pytania dlaczego pani patolog okłamuje prokuratora, jaki ma w tym interes. taka fałszywa nuta w ich relacjach, która będzie jasna dla czytelnika a jednocześnie nic nie zdradzi.
A czepialstwo: Hepnarova nie chce by prokurator dotarł do jej męża a sama proponuje, że zrobi podobny środek i wypuści na czarny rynek i zobaczyli kto go kupi. Musi się chyba spodziewać, lub wie, że jest duże prawdopodobieństwo, ze kupi go jej mąż i tym samy o jego istanieniu dowie się prokurator. Na rynek wpuszcza substancję znajomy pani patolog. Czyli kto go kupił, także wie ona i wystawia męża prokuratorowi? Poza tym sama pozwiązuje tą sprawę z samą sobą (mówiąc o rosyjskim wątku) i mówi o tym prokuratorowi.
Wygląda to bardziej, że męczy ją jej życie do tego stopnia, że świadomie czy półświadomie,wbrew swemu interesowi podrzuca prokuratorowi ważne ślady. Podświadomie chce w swoim życiu jakiegoś trzęsienia ziemi.



(08-05-2020, 21:08)Eiszeit napisał(a):
(06-05-2020, 18:59)Gunnar napisał(a): Ach, czyli wszystkie te kobiety, to jedna osoba. To pechowo się zakochała w swoim zleceniu, które na dodatek ją zabiło.
Tak, z tych kłopotów na linii Derko-jej zleceniodawcy wyciągnął ją Mikołajew, w zamian za co urodziła mu dziecko. Tutaj problem okazywała się też jej nimfomania, nie wiem, czy to widać. Radosław mówi o tym, nie rozumie i czuje się zdradzony, za co też ją okaleczył i obiecał, że zabije, jeśli się spotkają. 
Jej nimfomanii nie dało się przeoczyć Big Grin

(08-05-2020, 21:08)Eiszeit napisał(a): Czuję, że znów mocno skupiłam się na postaciach, to chyba taka moja cecha jako autora. Lubię rozwijać, zagłębiać się w ich psychikę. Styl nie do końca mi się podoba, dlatego chętnie wrócę do Numeru Big Grin 
Miło to słyszeć. Chętnie poczytam o dalszych losach Federiki.

Pozdrawiam Smile
Odpowiedz
#23
(10-05-2020, 11:40)Gunnar napisał(a):
(08-05-2020, 21:08)Eiszeit napisał(a):
(06-05-2020, 18:59)Gunnar napisał(a): Patolodzy zwracają uwagę na ślady po wkłuciach (przynajmniej w CSI [Obrazek: wink.gif]
Dlatego trudno ukryć iniekcję trucizny.
Tak, jednak biorąc pod uwagę tożsamość pani patolog od samego początku, można mieć poważne wątpliwości, czy prowadziła to śledztwo tak, jak trzeba. W moim zamyśle obserwowała sytuację, sabotowała Mareckiego i zniknęła, kiedy sprawa niebezpiecznie zaczęła ocierać się o jej byłego męża - Nikolę, jedynego, który znał jej prawdziwą tożsamość (Hepnarova) i mógł ją wydać.

(06-05-2020, 18:59)Gunnar napisał(a): Ta akcja mnie nie przekonuje. Jeśli morderca sobie śmiga na tej substancji, to ma już do niej dostęp. Nie będzie kupował z nowego źródła.

Chyba, że czegoś nie zrozumiałem.
O tej metodyce rozmawiał Nikola ze swoją byłą żoną/panią patolog/Hepnarovą. To jej autorski pomysł, niezbyt prosty w realizacji. Dodatkowo Nikola to nie jest jakiś gangster z prawdziwego zdarzenia, tylko facet zarabiający za dużo, którym zainteresował się półświatek. Nieobyty. Możliwe, że znała go na tyle, żeby czuć, że pójdzie na łatwiznę. Miałam trudność z dawkowaniem informacji w taki sposób, żeby nie zdradzić wszystkiego za szybko.
Tak, potem wpadłem, że mogła sabotować śledztwo. 
Dawkowanie informacji myślę, ze było ok.
Tu jeszcze poczepiam się sytuacji z wypuszczeniem środka na czarny rynek Wink
Kobieta sabotuje śledztwo, by prokurator nie dotarł do jej męża. Ok, bardzo dobry motyw i myślę, że można by go było bardziej podkreślić. Zaznaczyć, że o czymś mu nie mówi, choć wie. Taki drobiazg, który nie zdradzi jej tozsamości czytelnikowi a sprawi, że zacznie sobie zadawać pytania dlaczego pani patolog okłamuje prokuratora, jaki ma w tym interes. taka fałszywa nuta w ich relacjach, która będzie jasna dla czytelnika a jednocześnie nic nie zdradzi.
A czepialstwo: Hepnarova nie chce by prokurator dotarł do jej męża a sama proponuje, że zrobi podobny środek i wypuści na czarny rynek i zobaczyli kto go kupi. Musi się chyba spodziewać, lub wie, że jest duże prawdopodobieństwo, ze kupi go jej mąż i tym samy o jego istanieniu dowie się prokurator. Na rynek wpuszcza substancję znajomy pani patolog. Czyli kto go kupił, także wie ona i wystawia męża prokuratorowi? Poza tym sama pozwiązuje tą sprawę z samą sobą (mówiąc o rosyjskim wątku) i mówi o tym prokuratorowi.
Wygląda to bardziej, że męczy ją jej życie do tego stopnia, że świadomie czy półświadomie,wbrew swemu interesowi podrzuca prokuratorowi ważne ślady. Podświadomie chce w swoim życiu jakiegoś trzęsienia ziemi.
Dobry pomysł.
Sabotowanie śledztwa miało miejsce na pewno. Zakładam, że nawiązywała do Hepnarovej w rozmowach intencjonalnie, badając, czy prokurator być może się czegoś domyśla. Sprawdzała.
Z jej mężem, dzięki Twojej analizie dotarłam do dużej dziury logicznej Big Grin Chciałam rozegrać to tak, że kobieta spodziewa się, kto posługuje się jej środkiem, ale nie ma pewności. Moment, w którym widzi Nikolę na konferencji jest dla niej momentem zwrotnym. Po tej konferencji ucieka, wiedząc, że praca nad tą sprawą doprowadzi też do jej upadku. ALE, tutaj mam problem, bo kilka fragmentów wcześniej już z Mikołajewem o metodyce rozmawiali, więc motyw z tym, że sama nie ma pewności mi odpada. Muszę się tym zająć. Dzięki, jest rozwojowo Wink

Dziękuję za wszystkie komentarze i za przeczytanie Smile
Pozdrawiam Smile
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości