Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 1.5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
" Insomnia" [NZ]
#1
Na prośbę autorki wstawiam tekst ostatecznie poprawiony- Gorzki

" INSOMNIA"
Dedykacja: Dla księżniczki

Rozdział I

Zimne, martwe światło przesączające się przez zakratowane okienko, oświetlało lepką od brudu, betonową podłogę. Niegdyś białe, miękkie obicie ścian zwisało miejscami smętnymi strzępami oderwanej tkaniny. Szczelnie wpasowane drzwi pozbawione były klamki.
Julia nie czuła się dobrze. Bolał ją brzuch i gardło. Miała dość zapachu kurzu i świeżej sosny, którą codziennie tu psikano. Drażnił ją widok miękkich ścian i szarych drzwi z małym otworkiem. Szczęknął otwierany od zewnątrz zamek. Niechętnie spojrzała w tamtą stronę. Klamka zapiszczała. Ogarnął ją blady strach, to znów się stanie, znów to przeżyje i każdy pomyśli tak samo jak Dr. Larson "Kochanie, jesteś psychicznie chora, to był tylko sen. Nic się nie stało - masz tu trochę czekolady".


Dokładnie od tamtej chwili, przestała lubić słodycze, stały się dla niej gorzkie i bez smaku, podobnie jak życie, które teraz prowadziła. Przez szparę od drzwi, zobaczyła wysokiego mężczyznę o ciemnym zaroście i nalanej twarzy. Wiedziała, że znów musi udawać.
Wszedł powoli do jej celi i przystanął tuż obok, mówiąc:
- Witaj malutka. Co tam porabiałaś, tak długo mnie nie było?
To prawda, miał dwa dni urlopu, a ona dzięki temu także.
Julia wcisnęła się w kąt i zwinęła swoje długie złote włosy, tak aby ich nie widział.
- Wiesz że je lubię, dlatego je chowasz. Droczysz się ze mną? To nawet jest miłe, wiesz?
Na twarzy Hansa, pojawiło się coś w rodzaju wymuszonej życzliwości zmieszanej z ciekawością.
- Podejdź do mnie - skinął głową - nie bój się, chodź.
Wiedziała, że jeśli nie da mu dotknąć, to rozgniewa go na dobre, ale póki co wolała milczeć, może ustąpi, tak jak kiedyś.
- Wstawaj, mówię! – krzyknął niespodziewanie.
Wstała, ale nie ruszyła się ani kroku. Jej długie falowane włosy, rozproszyły się, tworząc długą złocistą pelerynę.
Podszedł do niej, trzęsąc się lekko i zaczął przeczesywać jej włosy, grubymi tłustymi palcami.
- Jesteś aniołem, szkoda tylko, że obłąkanym - przygryzł lekko wargi i roześmiał się z własnego żartu - co będziemy dziś robić? Musiałaś się bardzo nudzić?
Pomyślała, że może powie mu, jak źle się dziś czuje i nie da rady dziś go zadowolić, tak jak by sobie życzył, ale on odezwał się wcześniej.
- Zastanów się nad tym, a może dostaniesz nagrodę. Przyjdę wieczorem.
Patrzyła, jak odwraca się i zamyka stare, metalowe drzwi. To, co on nazywał nagrodą, w rzeczywistością było jednym dniem spokoju. Warto jednak było walczyć, każdy dzień się liczy. Musi w końcu uciec.
Chwilami, gdy było jej smutno, przypominała sobie twarz męża. Blond włosy, niebieskie oczy i szeroki uśmiech i to jedno, jedyne zdanie " Kochanie, jesteś dla mnie wszystkim, poczekam, nawet w innym świecie, tym dla duszków" Pamięta, jak bardzo wtedy drażniło ją to jego powiedzonko. Teraz jednak utrzymywało przy zdrowych zmysłach, które wbrew pozorom, zachowała.
Adrian miał poczucie humoru, choć nie zawsze dobre. Jednak ona starała się pokazać, że jego humory i "miłe docinki" ją śmieszą. Na co dzień byli zgraną parą. Razem gotowali, oglądali filmy i jeździli na wycieczki. Ona z zawodu pisarka, a on księgowy. Mieli swój rytm dnia i grafik na ścianie, który i tak zawsze olewali. Wystarczyło jednak jedno głupie wydarzenie, żeby ich rozdzielić, pojawił się On i wylądował tu, gdzie wylądowała, czyli w "domu" dla psychicznie chorych.
Słońce już zaszło, a na niebie zaczęły pojawiać się pierwsze gwiazdy. Była piękna noc. Zastanawiała się co wymyślać tym razem. Znowu spojrzała na brudne, szare drzwi. Były zamknięte i nie otworzyły się aż do wieczora. Dopiero po 22 drzwi zaskrzypiały, a ona drgnęła jak porażona, kuląc się teraz w kącie.
- Dobry wieczór, już czas. Co wymyśliłaś?
Wiedziała, że to banalne, ale nic lepszego nie przychodziło jej do głowy.
- Kąpiel, wspólna kąpiel.
- Bardzo dobrze, to dobry pomysł.
- Kiedy?- powiedziała cichutko.
- Teraz Milady.
Zastanawiała się, czy można to przeciągnąć. Postanowiła zaryzykować.
- Może jutro? - powiedziała, zmuszając się do uśmiechu.
- Teraz - powiedział, marszcząc brwi.
- Nie za dobrze się czuje, proszę.
Zerwał się z brudnej podłogi. Chwycił w ręce garść jej włosów i szarpnął z całej siły.
- Nie! - pisnęła
- Zepsułaś! Zepsułaś wszystko - zapowietrzył się. - Idiotka!
Puścił jej włosy, a ona osunęła się na podłogę. Zamiast płakać, uśmiechnęła się tylko. Już dawno była przyzwyczajona do takich sytuacji. Wiedziała jak Hansa uspokoić, co na niego działała, a był to jej zalotny uśmiech, który poskutkował teraz błyskawicznie.
- Dobrze Milady, wybaczę Ci, ale jutro będziesz musiała się postarać. Poczekam, ale zamiast niespodzianki czeka Cię kara. – wyszedł zatrzaskując głośno drzwi.
Teraz Julia naprawdę się bała, bo wiedziała czym jest kara. Ostatnim razem omal jej nie zabił, a ukarał ją za policzek, który mu wymierzyła. Teraz bała się stokroć bardziej. Była w ciąży. Nie chciała stracić, tej jedynej nadziei jaką w sobie nosiła. Dobrze wiedziała, że kara to gra, że on wykorzysta teraz ten czas na wymyślenie scenariusza, a ona jutro będzie musiała go odegrać, czy tego chce czy nie.
Zaczęła się modlić, już nie o wolność, a o ochronę dla dziecka i zdrowie dla siebie, by mogła je wychować, poza murami tego „wyjątkowego” więzienia.

Rozdział II

Białe światło wypełniało długi korytarz w którym znajdowało się osiem par metalowych drzwi. Każde opatrzone były numerem i etykietą. Hans bez słowa wskazał jej numerek 3 umieszczony nad napisem „ Ćwiczenia to potęga” Weszła powoli, rozglądając się dookoła. Pełno było tu różnego rodzaju maszyn, drabinek, mat. Pokój sprawiałby może przyjemne wrażenie, gdyby nie mętny półmrok, który nadawało pomieszczeniu brzydki surowy wyraz.
Hans odezwał się w końcu stanowczym tonem.
- Tam w rogu masz ubrania, przebierz się.
Zerknęła i rzeczywiście, były tam sportowe spodenki i stanik w kolorze ciemnej śliwki. Podeszła i założyła je, ociągając się trochę. Hans, był jednak cierpliwy. Nie miała ochoty na ćwiczenia, ale lepsze to, niż sala numer cztery. Tutaj przynajmniej nie grozi jej niebezpieczeństwo, jak w ostatniej sali. Dopiero później miała się przekonać, jak bardzo się myli.
- Więc tak. Ja będę po prostu twoim instruktorem, a ty będziesz wykonywać wszystko co ci powiem, bez słowa sprzeciwu. Czy to jasne?
Skinęła lekko głową.
- Widzisz rowerek tam z tyłu – wskazał palcem - wsiądź i zacznij jechać, a ja Ci powiem kiedy masz skończyć.
Nie jest źle pomyślała, zawsze mogło być gorzej. Myśl o mężu przeszła jej przez głowę, ale tylko przez chwile, ponieważ teraz musiała skupić się na jeździe. Czas zaczął się dłużyc, gdy tak jechała i jechała. Z czasem nogi bolały ją coraz bardziej, a on siedział w drugim końcu sali i nie raczył zrobić nawet chwili przerwy. Po trzech godzinach ból był już wyraźnie uciążliwy, nogi zaczęły jej drętwieć tak, że prawie ich nie czuła.
Puls łomotał w skroniach coraz mocniej, kostium był już całkiem przemoczony od potu. Suchym językiem oblizywała coraz częściej spierzchłe wargi. Nie przynosiło to jednak ulgi. - Chciałabyś może wody? -spytał
-Tak. Proszę... - słowa z trudem przeszły przez spieczone pragnieniem gardło.
-Niestety, nie mamy dziś wody. Rury szlag trafił. Przykro mi. No wystarczy – machnął ręką od niechcenia. – Możesz już zejść.
Julia miała ochotę się rozpłakać. Schodząc z rowerka zachwiała się. Przemęczone ciało odmawiało posłuszeństwa. Wysiłkiem woli stłumiła falę mdłości. Wewnątrz niej coś drżało i pulsowało
Chętnie wróciła by już do swej szarej celi, byle tylko móc odpocząć.
- No to teraz poćwiczymy ręce, może uda Ci się na nich stanąć. – uśmiechnął się lekko.
- Czy to nie za dużo, jak na jeden raz?
- Milady, musisz być silna, tak jak i ja byłem wczoraj. Ja zrobiłem coś dla ciebie, a ty zrób coś dla mnie. Tam masz materac i próbuj.
Podeszła wolno. Wiedziała, że tego nie da rady, za bardzo jest zmęczona. Starała się jednak, prawie przez godzinę, z nadzieją, że w końcu jej odpuści, a on stał z założonymi rękami i śmiał się, aż w końcu odezwał się po trzydziestu kolejnych minutach.
- Wiesz, zrobimy sobie dziesięć minut przerwy. W końcu to była dopiero rozgrzewka, no a potem zaczniemy już prawdziwą zabawę. – zatarł ręce.
Julia miała mieszane uczucia, z jednej strony ucieszyła ją ta chwila spokoju, a z drugiej bała się co ją jeszcze czeka z tym okrutnym człowiekiem. Ledwo trzymała się na nogach, a przecież to była dopiero rozgrzewka…



[Obrazek: Piecz2.jpg]






Odpowiedz
#2
(03-10-2011, 16:22)Piramida88 napisał(a): Treść może ulec poprawie i zmianie


" INSOMANIA"
Dedykacja: Dla księżniczki

Ściany obite były białą gąbką, a w jednej z tych ścian, było małe okienko, przez które teraz, sączyło się ostre, równie białe światło. Podłoga była zimna, brudna i betonowa, co wyraźnie wskazywało, że nie dbano tam o wygodę i samopoczucie pacjenta.
Julia nie czuła się dobrze. Bolał ją brzuch i gardło. Miała dość zapachu kurzu i świeżej sosny, którą codziennie tu psikano. sosną psikano? "psikano" to źle brzmiące słowo, radzę zastąpić, a całe zdanie przeredagować, bo chociaż wiadomo, że chodzi o jakiś odświeżacz czy coś podobnego, nie brzmi ono za dobrzeMiała dość miękkich ścian i szarych drzwi z małym otworkiem. Niechętnie spojrzała ich stronę, gdyż coś właśnie zapiszczało, to klamka. Ogarnął ją blady strach, to znów się stanie, znów to przeżyje i każdy pomyśli to samo jak Dr. Larson "kochanie, jesteś psychicznie chora, to był tylko sen, nic się nie stało." [/i[i]]Masz tu trochę czekolady". Dokładnie od tamtej chwili, przestała lubić słodycze, stały się dla niej gorzkie i bez smaku, podobnie jak życie, które teraz prowadziła. Przez szparę od drzwi, zobaczyła wysokiego mężczyznę o grubym zaroście i nalanej twarzy i wiedziała, że znów musi udawać. Wszedł powoli do jej celi i przystanął tuż obok, mówiąc:
- Witaj malutka, co tam porabiałaś, jak mnie ostatnio nie było?
To prawda, miał dwa dni urlopu i ona dzięki temu, także.
Julia uciekła do kąta i zwinęła swoje długie złote włosy, tak aby ich nie zobaczył.
- Wiesz, że je lubię, dlatego je chowasz. Droczysz się ze mną? To miłe.
Na twarzy Hansa, pojawiło się coś [na kształt(?)] wymuszonej życzliwości, zmieszanego zmieszanej z ciekawością.
- Podejdź do mnie - skinął głową - nie bój się.
Wiedziała, że jak nie da mu dotknąć, to rozgniewa się na dobre, ale puki co wola[ła] milczeć, może ustąpi, jak kiedyś. Ten jeden jedyny raz.
- Wstawaj, mówię.
Wstała, ale nie ruszyła się ani kroku dalej. Jej długie, falowane włosy, ujawniły się w całej swojej okazałości.
Podszedł do niej, trzęsąc się lekko i począł przeczesywać jej włosy, grubymi, tłustymi [czy grube i tłuste to nie będzie w tym przypadku to samo?]palcami.
- Jesteś aniołem, szkoda tylko, że obłąkanym - przygryzł lekko wargi i zaśmiał się z własnego żartu. - co będziemy dziś robić? Bardzo musisz się nudzić?
Pomyślała, że powie mu, że źle się czuje i nie da rady dziś go zadowolić, tak jak by sobie życzył, ale on odezwał się szybciej
- Zastanów się nad tym, a może dostaniesz nagrodę. Przyjdę wieczorem.
Patrzyła, jak obraca się i zamyka stare, metalowe drzwi. To, co on nazywał nagrodą, w rzeczywistością było jednym dniem spokoju. Warto zawalczyć, każdy dzień się liczy. Musi z stąd uciec.
Chwilami, gdy było jej smutno, przypominała sobie twarz męża. Blond włosy, niebieskie oczy i szeroki uśmiech i to jedno, jedyne zdanie " Kochanie, jesteś dla mnie wszystkim, poczekam, nawet w innym świecie, tym dla duszków" Pamięta, jak bardzo rozdrażniło ją, to jego stałe powiedzonko, a teraz utrzymywało przy zmysłach, które wbrew pozorom, zachowała.
Adrian miał zawsze poczucie humoru, choć nie zawsze dobre. Jednak ona starała się pokazać, że jego humory i " miłe docinki" ją śmieszą. Na co dzień byli zgraną parą. Razem gotowali, oglądali filmy i jeździli na wycieczki. Ona z zawodu pisarka, a on księgowy. Mieli swój rytm dnia i grafik na ścianie, który i tak zawsze olewali. Wystarczyło jednak jedne głupie wydarzenie, żeby ich rozdzielić, pojawił się On i wylądował tu, gdzie wylądowała, czyli w " domu" dla psychicznie chorych.
Słońce już zaszło, a na niebie zaczęły pojawiać się pierwsze gwiazdy. Była piękna noc. Zastanawiała się co wymyślec tym razem. Znowu spojrzała na brudne, szare drzwi. Tym razem się nie otwarły i nie otwarły się aż do wieczora. Jednakże punkt 22.00, wszedł on. Drzwi zaskrzypiały, a ona podskoczyła jak porażona.
- Dobry wieczór, już czas. Co wymyśliłaś?
Wiedziała, że to banalne, ale nic lepszego, nie potrafiła już wymyślec.
- Kąpiel, wspólna kąpiel
- Bardzo dobrze, to jest dobry pomysł.
- Kiedy?- powiedziała cichutko
- Już Milady.
Zastanawiała się, czy da się to przeciągnąć i postanowiła zaryzykować.
- Może jutro? - powiedziała, zmuszając się do uśmiechu
- Teraz - powiedział, nachmurzając się - teraz to nie był dobry pomysł
- Nie za dobrze się czuje, proszę.
Podniósł się z brudnej podłogi. Chwycił w ręce garść włosów i szarpnął z całej siły.
- Nie! - pisnęła
- Zepsułaś, zepsułaś wszystko - zapowietrzył się - idiotka!
Opuścił ją na podłogę, lecz ona zamiast płakać, uśmiechnęła się. Już dawno była przyzwyczajona do takich sytuacji. Wiedziała jak Hansa uspokoić, a najlepiej na niego działał, jej zalotny uśmiech.
- Dobrze Milady, wybaczę Ci, ale jutro będziesz musiała się postarać. Poczekam do jutra, ale zamiast niespodzianki czeka Cię kara. - wyszedł zatrzaskując głośno drzwi.
Teraz jednak Julia naprawdę się bała, bo wiedziała czym jest kara. Ostaniom razem omal jej nie przeżyła, a dostała ją, za policzek, który mu wymierzyła. Teraz bała się jednak stokroć bardziej. Była w ciąży. Nie chciała stracić, jedynej nadziei, jaką ze sobą nosiła. Dobrze wiedziała, że kara, to gra, i że on wykorzysta teraz ten czas, na napisanie dobrego scenariusza, a ona jutro będzie musiała go odgrywać, czy chce czy nie.
Zaczęła się modlić, już nie o wolność, a o ochronę dla dziecka i zdrowie dla siebie, by mogła je wychować, poza murami tego wyjątkowego więzienia.

Sama wiesz, że robisz ogrom literówek, brakuje sporej ilości kropek i dużo błędów interpunkcyjnych, trochę ortograficznych. Nie zaznaczałam wszystkiego.
Tekst sam w sobie... nawet niezły, chociaż troszeczkę mu brakuje. Na plus jest to, że zdołałaś zawrzeć tu sporo informacji o bohaterce w sposób w miarę naturalny, mimo niewielkiej objętości, a cała sytuacja jest odmalowana bez specjalnego przekolorowywania. Jest ok, byłoby, gdyby dopracować technicznie. Popracuj nad warsztatem.

P.S. Dziękuję Wink
Odpowiedz
#3
Oho, specjalne dedykacje Wink Ja też się doczekam? Big Grin

Tekst nawet całkiem, całkiem. Musisz tylko trochę popracować nad warsztatem. Kurcze, aż żałuję, że to nie ma ostatecznego finału. Confused

Pracuj dalej, bo na prawdę robi się bardzo ciekawie.
Nie wszyscy mogą być aniołami, ale każdy może być człowiekiem.

Odpowiedz
#4
Dziękuję Siloe, dla Ciebie dopisze coś w rodzaju zakończeniaSmile
[Obrazek: Piecz2.jpg]






Odpowiedz
#5
Cytat:Rozdział II

Białe światło wypełniało długi korytarz w którym znajdowało się osiem par, równie szarych jak po pogoda, drzwi. Każde drzwi (to słowo jest niepotrzebne) były opatrzone numerkiem i tytułem. Hans bezgłośnie wskazał jej numerek 3 z napisem „ Ćwiczenia to potęga”. Weszła powoli, rozglądając się dookoła. Pełno było tu różnego rodzaju maszyn, drabinek, mat i innych rzeczy. Pokój można było by uznać za przyjemny, gdyby nie szare światło, które nadawało pomieszczeniu brzydki surowy wyraz.
Hans odezwał się w końcu stanowczym tonem.
- Tam w rogu masz ubrania, przebierz się.
Zerknęła i rzeczywiście, były tam sportowe spodenki i stanik w kolorze ciemnej śliwki. Podeszła i założyła je, ociągając się trochę. Hans, był jednak cierpliwy. Nie miała ochoty na ćwiczenia, ale lepsze to, niż sala numer cztery. Tutaj przynajmniej nie grozi jej niebezpieczeństwo, jak w ostatniej sali. dopiero (duża litera po kropce...) jednak później miała przekonać się, że się myli.
- Więc tak. Ja będę po prostu twoim instruktorem, a ty będziesz wykonywać wszystko co ci powiem, bez słowa sprzeciwu. Czy to jasne?
Skinęła lekko głową.
- Widzisz rowerek tam z tyłu – wskazał palcem - wsiądź i zacznij jechać, a ja Ci powiem kiedy masz skończyć.
Nie jest źle pomyślała, zawsze mogło być gorzej. Myśl o mężu przeszła jej przez głowę, ale tylko przez chwile, ponieważ teraz musiała skupić się na jeździe.Czas zaczął się dłużyc (ć zamiast c), gdy ona tak jechała i jechała. Z czasem nogi bolały ją coraz bardziej, a on siedział w drugim końcu sali i nie raczył zrobić nawet chwili przerwy. Po czterech godzinach ból był nie do wytrzymania, nogi zaczęły jej drętwieć tak, że prawie ich nie czuła. Była i tak wytrzymałą jak na osobę, która w ogóle nie miała styczności z tego rodzaju wysiłkiem fizycznym.
- Chciałabyś wody może?
Pomyślała że tak i stwierdziła, że powie mu, by przyniósł może trochę więcej, gdy nagle wtrącił.
- Niestety nie mamy dziś wody, całą szlag trafił. To sprawy szpitala, więc wybacz, ale nie mogę więcej Ci o tym powiedzieć. Przykro mi, ale za to możesz już zejść – machną ręką jakby od niechcenia.
Julia miała ochotę się rozpłakać, na prawdę jej potrzebowała. Plecy miała cale spocone, a gardło wysuszone, gdyż oddychała już ustami ze zmęczenia. Ledwo stała na nogach i czuła jak wszystko jej pulsuje. Chętnie wróciła by już do swej szarej celi, byle tylko móc odpocząć.
- No to teraz poćwiczymy ręce, może uda Ci się na nich stanąć. – uśmiechnął się lekko.
- Czy to nie za dużo, jak na jeden raz?
- Milady, musisz być silna, tak jak i ja byłem wczoraj. Ja zrobiłem coś dla ciebie, a ty zrób coś dla mnie. Tam masz materac i próbuj.
Podeszła wolno i ogarnęła materac jednym rzutem oka. Wiedziała, że tego nie wykona, za bardzo jest zmęczona. Starała się jednak, prawie przez godzinę z nadzieją, że w końcu jej odpuści, a on stał z założonymi rękami i śmiał się, aż w końcu odezwał się po trzydziestu następnych minutach.
- Wiesz, zrobimy sobie dziesięć minut przerwy. W końcu to była dopiero rozgrzewka, no a potem zaczniemy już prawdziwą zabawę. – zacierał ręce.
Julia miała mieszane uczucia, z jednej strony ucieszyła ją ta chwila spokoju, a z drugiej bała się co ją jeszcze czeka z tym okrutnym człowiekiem. Ledwo trzymała się na nogach, a przecież to była dopiero rozgrzewka…

To tyle błędów co ja zauważyłam.
Mały fragment, ale dla mnie może być. Ciekawie się zapowiada. Ciekawi mnie jak ona właściwie się znalazła w tym zakładzie. I co to za psychol się tak nad nią pastwi. Przypomina to trochę film "Gothica".
Nie wszyscy mogą być aniołami, ale każdy może być człowiekiem.

Odpowiedz
#6
Tak, faktycznie, gdzieś mi umknęły te błędy przy sprawdzaniu, ale nie mogę już niestety zedytować, dzięki za komentarzSmileSmile

Pozdrawiam
Piramida88
[Obrazek: Piecz2.jpg]






Odpowiedz
#7
(11-10-2011, 15:17)Piramida88 napisał(a): a w jednej z tych ścian, zbędny przecinek było małe okienko, przez które teraz, sączyło się ostre, równie białe światło. Podłoga była zimna, brudna i betonowa, co wyraźnie wskazywało, że nie dbano tam o wygodę i samopoczucie pacjenta.
Julia nie czuła się dobrze. Bolał ją brzuch i gardło. Miała dość zapachu kurzu i świeżej sosny, którą codziennie tu psikano. Miała dość miękkich ścian i szarych drzwi z małym otworkiem. Niechętnie spojrzała w ich stronę, gdyż [to, (?)] radzę przeredagować zdanieco zapiszczało, to klamka. Ogarnął ją blady strach, to znów się stanie, znów to przeżyje i każdy pomyśli to samo jak Dr. Larson "Kochanie, jesteś psychicznie chora eeee. Co prawda nigdy u psychiatry nie byłam, ale nie sądzę, żeby mówili teksty w stylu "Jesteś psychicznie chory/a, skarbie". Z drugiej strony to nawet pasuje do tekstu, ale z tutaj radzę uważać, żeby nie przesadzić, to był tylko sen, nic się nie stało."Masz tu trochę czekolady". Dokładnie od tamtej chwili, przestała lubić słodycze, stały się dla niej gorzkie i bez smaku, podobnie jak życie, które teraz prowadziła. Przez szparę od drzwi, zobaczyła wysokiego mężczyznę o grubym zaroście i nalanej twarzy, i wiedziała, że znów musi udawać.Wszedł powoli do jej celi i przystanął tuż obok, mówiąc:
- Witaj malutka. Co tam porabiałaś, jak mnie ostatnio nie było?
To prawda, miał dwa dni urlopu i ona dzięki temu, także.
Julia uciekła do kąta i zwinęła swoje długie złote włosy, tak aby ich nie zobaczył.
- Wiesz że je lubię, dlatego je chowasz. Droczysz się ze mną? To miłe jest nawetszyk, do przeredagowania, wiesz?
Na twarzy Hansa, pojawiło się coś w rodzaju wymuszonej życzliwości zmieszanej z ciekawością.
- Podejdź do mnie - skinął głową - nie bój się, chodź.
Wiedziała, że jak nie da mu dotknąć, to rozgniewa się na dobre, ale póki co wolała milczeć, może ustąpi, jak kiedyś.
- Wstawaj, mówię – krzyknął niespodziewanie.
Wstała, ale nie ruszyła się ani kroku dalej. Jej długie falowane włosy, ujawniły się w całej swojej okazałości.
Podszedł do niej, trzęsąc się lekko i zaczął przeczesywać jej włosy, grubymi, tłustymi palcami.
- Jesteś aniołem, szkoda tylko, że obłąkanym - przygryzł lekko wargi i zaśmiał się z własnego żartu - co będziemy dziś robić? Bardzo musisz się nudzić?
Pomyślała, że powie mu, że źle się czuje i nie da rady dziś go zadowolić, tak jak by sobie życzył, ale on odezwał się szybciej
- Zastanów się nad tym, a może dostaniesz nagrodę. Przyjdę wieczorem.
Patrzyła, jak obraca się i zamyka stare, metalowe drzwi. To, co on nazywał nagrodą, w rzeczywistością było jednym dniem spokoju. Warto jednak było zawalczyć, każdy dzień się liczy. Musi w końcu uciec.
Chwilami, gdy było jej smutno, przypominała sobie twarz męża. Blond włosy, niebieskie oczy i szeroki uśmiech, i to jedno, jedyne zdanie " Kochanie, jesteś dla mnie wszystkim, poczekam, nawet w innym świecie, tym dla duszków" Pamięta, jak bardzo rozdrażniło ją to jego stałe powiedzonko, a teraz utrzymywało przy zmysłach, które wbrew pozorom, zachowała. podkreślone bym wyrzuciła
Adrian miał zawsze poczucie humoru, choć nie zawsze dobre. Jednak ona starała się pokazać, że jego humory i "miłe docinki" ją śmieszą. Na co dzień byli zgraną parą. Razem gotowali, oglądali filmy i jeździli na wycieczki. Ona z zawodu pisarka, a on księgowy. Mieli swój rytm dnia i grafik na ścianie, który i tak zawsze olewali. Wystarczyło jednak jedne głupie wydarzenie, żeby ich rozdzielić, pojawił się On i wylądował tu, gdzie wylądowała, czyli w "domu" dla psychicznie chorych.
Słońce już zaszło, a na niebie zaczęły pojawiać się pierwsze gwiazdy. Była piękna noc. Zastanawiała się co wymyślać tym razem. Znowu spojrzała na brudne, szare drzwi. Tym razem się nie otwarły i nie otwarły się aż do wieczora. Dopiero po 22, drzwi zaskrzypiały, a ona podskoczyła jak porażona, kuląc się teraz w kącie.
- Dobry wieczór, już czas. Co wymyśliłaś?
Wiedziała, że to banalne, ale nic lepszego nie przychodziło jej do głowy.
- Kąpiel, wspólna kąpiel.
- Bardzo dobrze, to jest dobry pomysł.
- Kiedy?- powiedziała cichutko.
- Już Milady.
Zastanawiała się, czy da się to przeciągnąć i postanowiła zaryzykować.
- Może jutro? - powiedziała, zmuszając się do uśmiechu.
- Teraz - powiedział, marszcząc brwi - teraz to nie był dobry pomysł
- Nie za dobrze się czuje, proszę.
Podniósł się z brudnej podłogi. Chwycił w ręce garść jej włosów i szarpnął z całej siły.
- Nie! - pisnęła
- Zepsułaś! zepsułaś wszystko - zapowietrzył się - idiotka!
Opuścił ją na podłogę, lecz ona zamiast płakać, uśmiechnęła się tylko. Już dawno była przyzwyczajona do takich sytuacji. Wiedziała jak Hansa uspokoić, co na niego działała, a był to jej zalotny uśmiech, który poskutkował teraz błyskawicznie.
- Dobrze Milady, wybaczę Ci, ale jutro będziesz musiała się postarać. Poczekam do jutra, ale zamiast niespodzianki czeka Cię kara. - wyszedł zatrzaskując głośno drzwi.
Teraz jednak Julia naprawdę się bała, bo wiedziała czym jest kara. Ostatnim razem omal jej nie przeżyła, a dostała ją za policzek, który mu wymierzyła. Teraz bała się jednak stokroć bardziej. Była w ciąży. Nie chciała stracić, jedynej nadziei, jaką ze sobą nosiła. Dobrze wiedziała, że kara to gra i że on wykorzysta teraz ten czas, na napisanie dobrego scenariusza, a ona jutro będzie musiała go odgrywać, czy tego chce czy nie.
Zaczęła się modlić, już nie o wolność, a o ochronę dla dziecka i zdrowie dla siebie, by mogła je wychować, poza murami tego wyjątkowego więzienia.

Rozdział II

Białe światło wypełniało długi korytarz, w którym znajdowało się osiem par, równie szarych jak po pogoda, drzwi. Każde drzwi były opatrzone numerkiem i tytułem. Hans bezgłośnie wskazał jej numerek 3 z napisem „ Ćwiczenia to potęga”. Weszła powoli, rozglądając się dookoła. Pełno było tu różnego rodzaju maszyn, drabinek, mat i innych rzeczy. Pokój można było by uznać za przyjemny, gdyby nie szare światło, które nadawało pomieszczeniu brzydki surowy wyraz.
Hans odezwał się w końcu stanowczym tonem.
- Tam w rogu masz ubrania, przebierz się.
Zerknęła i rzeczywiście, były tam sportowe spodenki i stanik w kolorze ciemnej śliwki. Podeszła i założyła je, ociągając się trochę. Hans, był jednak cierpliwy. Nie miała ochoty na ćwiczenia, ale lepsze to, niż sala numer cztery. Tutaj przynajmniej nie grozi jej niebezpieczeństwo, jak w ostatniej sali. dopiero jednak później miała przekonać się, że się myli.
- Więc tak. Ja będę po prostu twoim instruktorem, a ty będziesz wykonywać wszystko co ci powiem, bez słowa sprzeciwu. Czy to jasne?
Skinęła lekko głową.
- Widzisz rowerek tam z tyłu – wskazał palcem - wsiądź i zacznij jechać, a ja Ci powiem, kiedy masz skończyć.
Nie jest źle pomyślała, zawsze mogło być gorzej. Myśl o mężu przeszła jej przez głowę, ale tylko przez chwile, ponieważ teraz musiała skupić się na jeździe.Czas zaczął się dłużyc, gdy ona tak jechała i jechała. Z czasem nogi bolały ją coraz bardziej, a on siedział w drugim końcu sali i nie raczył zrobić nawet chwili przerwy. Po czterech godzinach ból był nie do wytrzymania, nogi zaczęły jej drętwieć tak, że prawie ich nie czuła. Była i tak wytrzymałą jak na osobę, która w ogóle nie miała styczności z tego rodzaju wysiłkiem fizycznym.
- Chciałabyś wody może?
Pomyślała, że tak i stwierdziła, że powie mu, by przyniósł może trochę więcej, gdy nagle wtrącił:
- Niestety nie mamy dziś wody, całą szlag trafił. To sprawy szpitala, więc wybacz, ale nie mogę więcej Ci o tym powiedzieć. Przykro mi, ale za to możesz już zejść – machną ręką jakby od niechcenia.
Julia miała ochotę się rozpłakać, na prawdę jej potrzebowała. Plecy miała cale spocone, a gardło wysuszone, gdyż oddychała już ustami ze zmęczenia. Ledwo stała na nogach i czuła jak wszystko jej pulsuje. Chętnie wróciła by już do swej szarej celi, byle tylko móc odpocząć.
- No to teraz poćwiczymy ręce, może uda Ci się na nich stanąć. – uśmiechnął się lekko.
- Czy to nie za dużo, jak na jeden raz?
- Milady, musisz być silna, tak jak i ja byłem wczoraj. Ja zrobiłem coś dla ciebie, a ty zrób coś dla mnie. Tam masz materac i próbuj.
Podeszła wolno i ogarnęła materac jednym rzutem oka. Wiedziała, że tego nie wykona, za bardzo jest zmęczona. Starała się jednak, prawie przez godzinę z nadzieją, że w końcu jej odpuści, a on stał z założonymi rękami i śmiał się, aż w końcu odezwał się po trzydziestu następnych minutach.
- Wiesz, zrobimy sobie dziesięć minut przerwy. W końcu to była dopiero rozgrzewka, no a potem zaczniemy już prawdziwą zabawę. – zacierał ręce.
Julia miała mieszane uczucia, z jednej strony ucieszyła ją ta chwila spokoju, a z drugiej bała się co ją jeszcze czeka z tym okrutnym człowiekiem. Ledwo trzymała się na nogach, a przecież to była dopiero rozgrzewka…

Błędy, błędy, błędy. Masakra. Niektóre mogły mi umknąć. Zbędne znaki na czerwono, te do wstawienia na zielono.
Momentami mam wrażenie, że nieco przerysowujesz. To drobiazgi, ale one w takich tekstach są dosyć istotne. Z tymi czterema godzinami na rowerku to chyba troszeczkę przesada, no i, jak napisałam, trzeba być ostrożnym, jeśli chodzi o realia, żeby nie wyszła totalna bzdura.
Hmm, skoro ma to być dłuższy tekst, trzeba przenieść - miniatury to nie miejsce na opowiadania ani tym bardziej książki xD

Pracy przed tobą jeszcze sporo, przede wszystkim interpunkcja, kuleje też stylistyka. Same wydarzenia, fabuła, nie poszły zbyt daleko do przodu, trudno mi coś tutaj oceniać. Poczekam na kolejne części i jakiś rozwój akcji. Ok.

Odpowiedz
#8
Dziękuję za komentarz, bynajmniej mogę od Ciebie liczyć na konstruktywną krytykę i faktyczną opinię, która pomoże mi pisać lepiej.

SMT

Ewa.

[Obrazek: Piecz2.jpg]






Odpowiedz
#9
Zaznaczam, że przeczytałam tylko jeden rozdział.
Chyba Twój największy problem to literówki i błędy stylistyczne. Mam wrażenie, że wszystko zostało napisane na szybko, strasznie nieuważnie, trochę na odwal. Poza tym muszę przyznać, że całość przedstawia się okropnie niepoważnie, wręcz śmiesznie. Przypuszczam, że wina leży w mało wiarygodnych opisach i przede wszystkim - dialogach. Brutalność Hansa jest mocno przerysowana i brzmi co najwyżej banalnie. Brakuje także opisów, które zawsze uważałam za podstawę dobrego tekstu. I nie musisz się od razu porywać na nie wiadomo jak skomplikowane i głębokie opisy przeżyć wewnętrznych, bo same opisy otoczenia, w którym się ona obraca, nadadzą tekstowi charakteru. Wszystko to jest jakieś płytkie, bez wyrazu, łatwe do zapomnienia. Musisz sprawić, aby to do nas przemawiało, jakoś oddziaływało, utrwaliło się w pamięci. A masz naprawdę wielkie pole do popisu - zakład psychiatryczny to idealne miejsce dla literackiej wyobraźni. Wykorzystaj to.
Pozdrawiam i życzę powodzenia.
Odpowiedz
#10
Dziękuję, za wykazanie błędów, bardzo się cieszę z komentarzy, która wykazują mi co robię nie tak.

Pozdrawiam
Piramidy
[Obrazek: Piecz2.jpg]






Odpowiedz
#11
Przeczytałam ze ściśniętym z napięcia żołądkiem. Jak mawiają hermeneuci, z tekstem trzeba obcować, stać się jego częścią zarówno w procesie czytania jak i pisania. "Insomanie" czyta się przyjemnie, akcja rozwija się powoli a czytelnik stawia ciągle sobie nowe pytania: kim jest bohaterka? Gdzie jest? Dlaczego się na to godzi? W ten sposób czytelnik utożsamia się z tekstem. Bardzo mi się podoba fakt, że nic nie jest pewne, nic nie jest jasne. Czekam na kolejne rozdziały. Smile

Odpowiedz
#12
Te błędy to jakaś masakra, cały przekrój, od ortograficznych po składniowe. Aż nie chce mi się wierzyć, że tekst był sprawdzany. Warsztat masz fatalny, przez co tekst źle się czyta, bo nie można skupić się na wydarzeniach. W skali punktowej dałbym 2/10.

O niebo lepiej wypada fabuła. Lubię takie chore klimaty. Szkoda, że miejsce akcji jest tak ograne, jednak w dzisiejszych czasach ciężko o coś naprawdę oryginalnego. Co do historii, to jest co najmniej niezłą, dlatego tym bardziej szkoda, że została ubrana w tak liche szaty. Jak dla mnie fabuła na 6+/10.

Bohaterowie zostali dobrze scharakteryzowani. Zwłaszcza kreacja kobiety jest ciekawa, chociaż miejscami bardzo naiwna. Co do schwarz-charakteru to w zasadzie nie mam zastrzeżeń - zło tego człowieka aż kipi. Postaci mają jednak pewne, duże niestety, ale: ich imiona są fatalnie dobrane. Julia, skojarzenie wiadomo z czym, od razu wskazuje, że bohaterka będzie cierpiała, jęczała i w ogóle fuu. Hans natomiast to już typowy sztos: bo jak nazwać bardzozłegoiwstretnegotypa? No po niemiecku, bo why not? Za to minus. 6/10

Co do całości: nawet mi się podobało, chociaż ja wstydziłbym się wstawić tekst z takimi błędami. To zwyczajny brak szacunku dla czytelnika. Nie wiem, czy wyjdzie z tego książka, czy nie, ja jednak chyba się skuszę na ciąg dalszy.

Całość: 4/10.

PS.
Cytat:Dziękuję za komentarz, bynajmniej mogę od Ciebie liczyć na konstruktywną krytykę i faktyczną opinię, która pomoże mi pisać lepiej.

Bynajmniej nie jest synonimem przynajmniej. W tej chwili zaprzeczyłaś, jakoby mogłabyś liczyć na konstruktywną krytykę od Księżnej.

Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubańczykom! Just call me F.
Odpowiedz
#13
Co do całości: nawet mi się podobało, chociaż ja wstydziłbym się wstawić tekst z takimi błędami. To zwyczajny brak szacunku dla czytelnika. Nie wiem, czy wyjdzie z tego książka, czy nie, ja jednak chyba się skuszę na ciąg dalszy.

Wiem, że tak to się dziś określa(nawet jeśli to nie było faktycznym zamiarem), ale ja starałam się wykryć błędy i niedociągnięcia, jednakże nie jestem w tym zbyt dobra. Staram się szanować czytelnika, ale ciężko mi raczej wykryć błędy, to zdecydowanie mój minus. Postaram się poprawić warsztat, by następny rozdział wypadł lepiej i staranniej z uwzględnieniem poprawy błędów, które mi wyszczególniono w powyższych komentarzach.


Bynajmniej nie jest synonimem przynajmniej. W tej chwili zaprzeczyłaś, jakoby mogłabyś liczyć na konstruktywną krytykę od Księżnej.

Faktycznie, heh, chodziło mi że jej krytyka jest konstruktywna. Jednakże wydaje mi się, że wie o co mi chodziło.

Pirka.
[Obrazek: Piecz2.jpg]






Odpowiedz
#14
Robisz potworne błędy, masz problem z utworzeniem spójnej fabuły, wydajesz się pisać z dreszczykiem rozkoszy, że coś jest makabryczne. Zdania są dziwne, wydarzenia bezsensowne. Moim zdaniem, Piramido, nie nadajesz się do pisania.

Oceniamy teksty, nie Autora. Radzę się pilnować. //Mestari
You can deny angels exist, convince ourselves they can't be real. But they show up anyway, at strange places and at strange times. They can speak through any character we can imagine. They'll shout through demons if they have to. Daring us, challenging us to fight.
Odpowiedz
#15
Robisz potworne błędy

Hm, potworne, he he. No cóż, nigdy nie twierdziłam by mój warsztat był doskonały, ale staram się by był przynajmniej dobry, jednakże zajmuje mi to dość dużo czasu, ale jak spojrzę na wcześniejsze teksty, to widzę poprawę.


wydajesz się pisać z dreszczykiem rozkoszy, że coś jest makabryczne.

W taki razie muszę sobie postawić pytanie kim jestem? - nie sadzę. Wczuwam się całą sobą, żeby tekst był przynajmniej w porządku, a to jak mi wychodzi i jak inni to odbiorą, na to już nie mam wpływu.

wydarzenia bezsensowne.

chyba jednak mają sens, który po 2 rozdziałach nie sposób zobaczyć.


Moim zdaniem, Piramido, nie nadajesz się do pisania.


masz prawo, jednakże dalej chcę pisać i się doskonalić, może je kiedyś zmienisz?


PiramidaSmile
[Obrazek: Piecz2.jpg]






Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości