Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Inna bajka o Smoku Wawelskim
#1
Przeciągnął się uroczo na swoim posłaniu. Czuł, że robi się coraz cieplej. Jego nieomylny instynkt mówił mu, że pierwsze promienie słońca pojawiły się już na horyzoncie. Za chwilę będzie mógł otworzyć oczy, aby ujrzeć cudowne barwy rozproszonego światła. Będą trwać jeszcze przez chwilę, jakby czekały aż się dobrze napatrzy. On jednak otwierał oczy zawsze w ostatniej chwili, kiedy nieśmiałe promyki ustępowały miejsca dojrzałemu, majestatycznemu światłu. Zostawiał im tylko tyle czasu, aby zdążyły powiedzieć mu: "dzień dobry". Migały potem wszystkimi barwami tęczy i znikały aby powrócić następnego dnia.
Stanął nad brzegiem rzeki i właśnie wtedy usłyszał, że ktoś dobija się do jego groty po drugiej stronie skały. Nie zamierzał zwracać na to uwagi ale zmienił zdanie, gdy usłyszał delikatny głosik:
-Smoku! Śpisz, czy co?
Podreptał więc w tamtą stronę.
-Czy nie jest za wcześnie na oficjalne odwiedziny? - zapytał - O tej porze jestem bardzo zły i głodny.
-Nieprawda, wcale nie jesteś zły. Wpuść mnie, przyniosłam ci czekoladę.
Smok, który zamierzał właśnie zaryczeć okrutnie aby udowodnić jaki jest straszny, zmienił zdanie gdy usłyszał o czekoladzie. Skąd te księżniczki wiedzą, że tak ją lubi?
-Z orzechami - dodała kusząco księżniczka. - Nie mogę tu stać tak długo. Jeśli mnie zobaczą, pomyślą, że mnie porwałeś, a ja nie chcę żebyś miał kłopoty.
-A skąd wiesz, że nie zamierzam cię pożreć. Nie jadłem jeszcze śniadania - rzekł wpuszczając ją do środka.
-Oj, smoku. Przecież ja się ciebie wcale nie boję. Żadna księżniczka się ciebie nie boi. Masz tu czekoladę.
-Znowu plotkowały - mruczał smok chrupiąc czekoladę. - Która to naopowiadała ci o mnie takich rzeczy? - zapytał głośno mlaskając.
-Smakuje ci -ucieszyła się. - Niedługo będziesz całkiem czekoladożerny.
Zachwyt malował się w jej oczach. Smok jednak postanowił, że tym razem będzie twardy.
-Jak długo zamierzasz tutaj zostać?
-No wiesz?! Jeszcze nie weszłam a ty już pytasz kiedy wyjdę. Mogę sobie iść zaraz - obraziła się.
-Ale wcale nie chcesz iść sobie zaraz, prawda? - zapytał słodko. - Więc chodź i powiedz, co smok mógłby zrobić dla księżniczki.
Tymczasem przeszli przez grotę i znaleźli się nad rzeką.
-Jak tu pięknie! - Księżniczka była zachwycona. - Sam tu mieszkasz?
-Sam, jeśli nie ma u mnie akurat księżniczek. A przeważnie są.
-Właśnie. Sam powiedz, czy to nie okropne?
-To, że księżniczki tu są? - Smok był trochę zaskoczony. Zaczął się nawet tłumaczyć -Ale one same przychodzą...
-Ach, nie to. Widzę, że muszę zacząć od początku. Rodzice postanowili wydać mnie za mąż i szukają odpowiedniego kandydata. Ale oni wszyscy są okropni. Smoku, nie pozwól wydać mnie za jakiegoś okropnego księcia.
Patrzyła na niego błękitnymi ślepkami, buzię miała w podkówkę...
-No cóż. Co ja mogę na to poradzić? Może jak któregoś pocałujesz to się zmieni? - Podkówka robiła się coraz większa. - I nie ma żadnego, który by ci się podobał? Księżniczki przecież zakochują się w pięknych książętach.
-W pięknych i szlachetnych, ale nie w takich. Smokuuuuuuu! - i rozpłakała się.
-Widzę, że trzeba dla ciebie znaleźć tego jednego, jedynego, szlachetnego i cudownego. Nie martw się, razem na pewno go znajdziemy. I nawet wiem, jak to zrobimy. Zostaniesz u mnie. Wszyscy książęta przybędą tu, aby cię uratować. A my będziemy patrzeć i wybierać. A jak znajdziemy tego cudownego, to mu cię oddam.
-Smoku, jesteś wspaniały. - Księżniczka przestała płakać i tak mocno przytuliła się do smoka, że zobaczył wirujące czekoladki. - Wiedziałam, że coś wymyślisz. I oni wszyscy będą o mnie walczyć? Naprawdę?
-Może i o ciebie, ale przeważnie to o pół królestwa -mruknął smok, ale księżniczka tego nie słyszała, bo aż piszczała z radości.
-Jak myślisz, kiedy przyjadą?
-Pewnie niedługo -smok właśnie kończył czekoladę i zlizywał resztki z papierka. - Najpierw będą prosić, potem straszyć. Na końcu będzie czas na wyznaczenie nagrody i wtedy przyjadą. A my będziemy wybierać i przebierać.
-Znajdziemy mojego księcia, powiemy całemu światu, jaki jesteś wspaniały i wszyscy będą cię kochać - marzyła księżniczka wpatrując się w cudowną toń rzeki. - I będzie, jakbyś ty to powiedział, całkiem czekoladowo.
-Acha, czekoladowo z orzechami.
I tak marzyli sobie smok i księżniczka. Przewidywania smoka sprawdziły się. Przyjeżdżali, prosili, grozili. Potem podnieśli lament i wyznaczyli nagrodę -połowę królestwa i rękę księżniczki. Zaczęli przyjeżdżać książęta tak wyczekiwani przez księżniczkę. A oni wybierali i wybierali.
"Miała rację. Oni są okropni" - myślał smok przegnawszy tego, który próbował podzielić się z nim połową królestwa, której jeszcze nie miał.
Po miesiącu księżniczka znów się rozpłakała. "I co jej mogę powiedzieć? Że zawsze może być gorzej? O nie!" - Smok przytulił ją i zaczął opowiadać o Księciu z Bajki. Księżniczka słuchała w rozmarzeniu a on mówił i mówił. Kiedy skończył, było mu lżej. Nie wiedział, czy było to skutkiem pięknej opowieści, czy czekolady, którą właśnie kończyli jeść. Księżniczka zapytała cichutko:
- Smoku, wierzysz w bajki?
- Pewnie. Takie bajki to cudowna rzecz. Można sobie wymyślić wszystko, co się chce i to jest naprawdę. Czy to nie jest piękne?
- Jest - powiedziała, ale nadal była smutna.
Mówiła to tak beż przekonania, że smokowi zjeżył się czub na głowie. Księzniczka nie wierząca w bajki?! Coś złego zaczynało się dziać i trzeba było szybko temu zaradzić. Po raz pierwszy smok nie wiedział, co ma robić. I wtedy zjawił się On. Tylko, że wcale nie był księciem. Ale księżniczka najwidoczniej wcale tego nie zauważyła. A smok - tak. I wtedy zrozumiał, że cały jego plan jest do niczego. No może nie cały. Wybierać i przebierać faktycznie mogli, tylko, że jak już wybrali, to wyjście, które wydawało się takie proste, było nierealne. Nie mógł przecież oddać księżniczki szewczykowi! Wiedział, że jeśli pozwoli im teraz tak po prostu odejść, to do ślubu nigdy nie dojdzie. Ręka księżniczki była nagrodą za zabicie smoka i uwolnienie księżniczki. Widocznie inne uwolnienie nikomu nie przyszło do głowy. Żadna miłość nic tu nie pomoże.
A księżniczka stała w oknie i rozkochanym wzrokiem patrzyła na szewczyka. Szewczyk też ją zauważył i też jakoś nie mógł oderwać wzroku. Patrzyli i patrzyli ... we trójkę. Pierwszy odezwał się szewczyk:
- Uratuję cię księżniczko! - i pobiegł do miasta.
- Odszedł - jęknęła księżniczka. - Dlaczego?
- Wróci - powiedział smok.
Podbiegła do niego i rozpłakała się.
- Znowu płaczesz? Zły - płacze, dobry - też płacze; gderał smok. - Przestań już wreszcie.
- To ze szczęścia - uśmiechała się pociągając noskiem. - Udało się. Naprawdę się udało. Jest taki, jakiego wymarzyliśmy. Wierzę w bajki smoku, już wierzę!
Tym razem mówiła szczerze, z samego dna serduszka. Była tak szczęśliwa, że smok mógłby zapomnieć o całej czekoladzie świata. Taką ją chciał widzieć zawsze.
Księżniczka słysząc jakiś ruch w pobliżu groty, znowu podbiegła do okna.
- Wrócił! Chyba mogę już iść? Ale po co on przyniósł tego barana? Nie wiesz smoku?
- Nie wiem. Poczekaj chwilę, pójdę z nim porozmawiać.
"Trzeba będzie to zeżreć" - myślał. Żaden inny pomysł nie przychodził mu do głowy. Spojrzał na nią ostatni raz, chciał dobrze zapamiętać słodkie i naiwne księżniczki.
I nie zrobił tego z łakomstwa, był przecież czekoladożerny.

Odpowiedz
#2
Cytat:-[spacje po myślniku]A skąd wiesz, że nie zamierzam cię pożreć. [zły znak?] Nie jadłem jeszcze śniadania - rzekł wpuszczając ją do środka.

Cytat:-Acha, czekoladowo z orzechami.

Cytat:Wiedział, że jeśli pozwoli im teraz tak po prostu odejść, to do ślubu nigdy nie dojdzie. Ręka księżniczki była nagrodą za zabicie smoka i uwolnienie księżniczki.
A jak innemu by ją oddał, to do ślubu by doszło?

Ładnie napisane. Nie jakoś super-zawodowo, ale na baśń dla dzieci wystarczy w 100%. Jest kilka błędów; brak spacji, niekiedy nadmiar. Znalazłoby się i coś z interpunkcji.
Co to treści to ja się nie będę zbytnio wypowiadał. Za stary chyba jestem Smile. Gdy zobaczyłem tytuł pomyślałem: 'są dwie opcję; albo konkretnie mnie zaskoczy, albo zrobi dobrego smoka'.
No i jest dobry smok. Ba, szlachetny smok. Poświęca swoje życie dla szczęścia innych.

Cytat:-Nieprawda, wcale nie jesteś zły. Wpuść mnie, przyniosłam ci czekoladę.

Wyobraziłem sobie końcową scenę, gdy smok zjada księżniczkę i stwierdza "przecież mówiłem, że jestem zły", ale to przecież baśń. Smile

Pozdrawiam.
"Umierając we własnych łożach, za wiele lat, będziecie chcieli zamienić te wszystkie dni, na jedną szansę, jedyną szansę, aby tu wrócić i powiedzieć naszym wrogom, że mogą odebrać nam życie, ale nigdy nie odbiorą nam naszej wolności!" William Wallace
Odpowiedz
#3
Dzięki za przeczytanie i uwagi.
Nie jest zawodowo napisane ale cieszy. Może kiedyś będzie lepiej?
Odpowiedz
#4
Na pewno! Smile Czytaj i pisz, i nie poddawaj się.

Może napiszesz coś poważniejszego, w tedy będzie można bardziej ocenić styl, pomysł, etc.

Pozdrawiam.
"Umierając we własnych łożach, za wiele lat, będziecie chcieli zamienić te wszystkie dni, na jedną szansę, jedyną szansę, aby tu wrócić i powiedzieć naszym wrogom, że mogą odebrać nam życie, ale nigdy nie odbiorą nam naszej wolności!" William Wallace
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości