Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Inicjacja
#1
Z Długiego Pobrzeża zrezygnowaliśmy zaraz po dotarciu na miejsce. Oświetlone jak w dzień.
Widziałem nawet wachtowych. Trochę dziwne jak na ten szczególny wieczór.
Biała Flota kusiła. Tyle tratw. Białe, choć w każdej z nich jądro ciemności. Plan b obejmował drugi brzeg Motławy. Pomiędzy Długim Pobrzeżem a Wyspą Spichrzów. Wąska ścieżka wzdłuż wysokiego, drucianego płotu. Ja wiedziałem po co idę. Chciałem ukraść księżyc. Obiecała mi coś w zamian. Na końcu drogi niewielki port rybacki. Stanowiska dla kutrów. Pustych i ciemnych o tej porze roku i dnia. Tylko dlaczego towarzyszył mi Andrzej?
Smukły. Tak go nazywano. Chwilami zastanawiałem się, czy przypadkiem nie jest jakimś pedałem. Nie wyczuwałem jednak żadnych erotycznych wibracji z jego strony. Widocznie byłem dla niego ważny w inny sposób. Przyjaciel, to prawda. Jednak czy nie polegał na mnie za bardzo, podczas gdy ja sam nie wiedziałem czego chcę? Od dawna był towarzyszącym mi cieniem.
O jednym wiedziałem. Nie chcę już być prawiczkiem. A u Grażyny, niesamowitej kobiety, miałem spore szanse przez wkupne.. Może tylko ona domyślała się, że nadrabiam miną, a moje podboje miłosne to fikcja na wynos. Nie należała do świata naszego Liceum w Sopocie. Była kochanką pewnego muzyka. A ja z kolei bardzo chciałem zostać jej kochankiem. Postawiła mi warunek. Ja zgodziłbym się na każdy. Jej facet, całkiem dobry muzyk, został aresztowany za włam do apteki. Nigdy nie próbowałem narkotyków, ale kręciły mnie przez innych i swoją obecność w realności, przez mistyczną niewiadomą. Przez durny podziw i zapytanie, czy zdobędę się spróbować ich sam? Facio Grażyny, zanim wpadł, podobno miał udział w okradzeniu jakiegoś kontenera z Węgier, w którym były tylko narkotyki. Opiaty naturalne i syntetyczne.
Kręciły Grażynę. Mnie zaś kręciła Grażyna.
A dlaczego Andrzej szedł ze mną? To chyba nie tylko przyjacielskie osłanianie tyłów?
Czyżby zależało mu na maryśce? Maryśką w pewnych, powiedzmy, artystycznych kręgach Sopotu, nazywano morfinę.
O tym, że znajduje się na wyposażeniu apteczek w tratwach ratunkowych, dowiedziałem się całkiem niedawno przez przypadek.
Tak się składa, że słynąłem z tego, iż potrafię nieźle pisać. W liceum było o tym wiadomo. Kwestia pewnych konkursów. Ktoś z klasy maturalnej zwrócił się do mnie o napisanie dla niego pewnej rozprawki, czy czegoś tam, w ramach pracy semestralnej. W zamian ofiarowywał apteczkę samochodową Wuja, oficera marynarki.
Ta apteczka niezupełnie była samochodowa. Pochodziła z tulei tratwy ratunkowej. Zawierała nie tylko morfinę. To były świetne fanty dla Grażyny. Pozwoliła tylko na przytulanie i pocałunek, który zmienił moje sny na deszczowe, przez co bardzo mokre.
Szliśmy wąskim chodnikiem wzdłuż płotu. Kutry tłoczyły się przy kei.. Przejście na teren oznaczało wspinaczkę i drut kolczasty broniący dostępu. Wiedziałem jak sobie z tym poradzić. Kocyk w plecaku. Myślałem jednak, że Smukły pójdzie razem ze mną. Nie poszedł. Miał odebrać ode mnie to, co zdobędę.. Co miałem uzyskać? Przejście przez nawet tak wysoki płot to pestka. Czego chcę, czego chciałem? Zawsze jestem kimś, kto jest z przodu, jednocześnie będąc nikim z tyłu. Zawsze z przodu, choć bez ambicji. Wystarcza mi ten przód, czołówka. Fakt, że inni podziwiają, choć nie mam pewności za co. Silny, czy udający siłę? Tyle wiedzy, którą zdobywam, a potem zamiatam pod dywan.
Jestem po drugiej stronie.
Podrapałem się odrobinę przez te rozciągnięte druty. Na dłoniach rdzawe ślady po kolcach.
Kuter.
Nie ma tu żywej duszy, a jednak serce podchodzi do gardła. Tratwa jest czymś w rodzaju białej beczki. Linka spustowa jest przytwierdzona do pokładu. Odcinam ją.
Teraz należy przeciąć linki wiążące górną i dolną skorupę. Nienapompowana, to tylko gumowo - plastykowy zwój ukrywający tuleję. W tulei, żywność, woda i lekarstwa. Obchodzą mnie tylko lekarstwa. Okazuje się, że to czerwona puszka z białym krzyżykiem.. Powtórzenie czynności. Zdjąłem dwie. Ręce mam sztywne, napięte muskuły. Zdenerwowanie. Dwie tratwy to może podwójne zanurzenie w Grażynę. W tej chwili nie wiem nic.
Podaję Smukłemu. Ledwo chwyta, bo moje mięśnie są napięte, drżące i twarde. Znów po drugiej stronie płotu. 
- No, i kurwa, udał się twój plan. 
- Mój plan uda się, kiedy zaliczę boską Grażynkę. 
- Mamy czterdzieści tabletek silnie stężonej marychy i pięćdziesiąt amfetaminy.  
- Po co Tobie ta Grażyna, kiedy wiesza się na Tobie Oleńka, czepia Krzystynka i wzorowa Janeczka. Mógłbyś przelecieć je wszystkie, nawet na raz. Ślinią się do Ciebie. Czy to brak odwagi?  
- Nie, Aleksandra ma za dużo włosów pod pachami. Boję się, co będzie w majtkach. Janeczka jest słodka. Wystarczy, że piszę dla niej wiersze. Krzysia jest moją miłością od czwartej klasy podstawówki.

Wracamy. 
Przez Piwną, bo tam jest posterunek policji, a pod latarnią najciemniej.
Na wszelki wypadek wyjmujemy żytnią i płuczemy usta. Odrobinę kropel na kurtki.
Nadmuchane właśnie baloniki świadczą o tym, że jesteśmy entuzjastami Nowego Roku.
Północ i owacje zastają nas w kolejce SKM.

W Sopocie, tuż po objawieniu się Nowego Początku.

- To tylko ciepłe majtki.
- Faktycznie, niezbyt ładne, choć z pewnością ciepłe.
- Nie spróbujesz maryśki?


Spróbowałem maryśki, a potem Grażyny, ale ledwo co ją czułem.
Pała mi grzała, mogłem cały czas, a jednak bez czucia, jak to przy maryśce.
Chyba wolałbym przedwczesny...
A majty były okropne.

Myślałem o Aleksandrze i jej bujnym owłosieniu łonowym.
Kłamstwo wymaga wiary, aby zaistnieć. Uwierzę w każde pod warunkiem, że mi się spodoba.
J.E.S.

***
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#2
Po pierwszym czytaniu mogę powiedzieć jedno: chłopie, popracuj nad światłem. Akapity!!!
Opowiadasz zajebiście dobrze, ale cholernie przeszkadza mi to, że tekst jest zwartą bryłą. Trudno wyłapać niuanse, smaczki, tej historii.
Pliz, akapity.
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#3
Może chciałem to zbryłować.
Z pewnością chciałem, żeby to nie było zbyt jasne.
Opowieść cholernie banalna.
I może brak światła czyni ją bardziej tajemniczą.
Przez wyrywanie i dzielenie pamięci.

A może masz rację, Mirindo i to niepotrzebne zabiegi poetyckie na odwyrtkę, zupełnie niepotrzebne w prozie.
Opowiadam dobrze?
Dziękuję.
Poezja jest całkiem dobrym przyczynkiem do warsztatu prozatorskiego.
Oczywiście, dobra poezja.
Zgódźmy się jednak, że ja piszę całkiem niezłą.
Może czasami partolę.

A poleciłabyś ten tekst, jako prozatorski przyczynek Alchemika z lutego?

Wspomniałem Gunnarowi, że napiszę jakąś prozę.
Muszę się przyznać, że zainspirowało mnie Twoje opowiadanie o Czarnym i Baśce.
Wprowadziłem tylko nieco inne demony.

Wprowadziłabyś korektę jako przyjaciółka?
Kłamstwo wymaga wiary, aby zaistnieć. Uwierzę w każde pod warunkiem, że mi się spodoba.
J.E.S.

***
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#4
A co wy wszyscy z tymi akapitami Wink. Esteci się znaleźli... Albo ja tak mocno przyzwyczaiłem się do czytania RTF-ów z kompa. Tam wszelkie formatowanie ginie, a mnie jakoś nie przeszkadza. Mirando - kwestia przyzwyczajenia, albo za dużo wierszy Wink

Nie no.. Akapit czasem się przydaje, ale to w dalszej kolejności.

Co tu powiedzieć. Znowu mam dylemat, bo o tekście dobrym trudno jakieś objawione opinie wygłaszać. Po prostu napisałeś dobry tekst w stylu dawniejszych autorów z mojej młodości. Tych, których czytało się z wypiekami.

Pozdrawiam serdecznie Wink
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#5
Noż, pewnie, że tu wrócę. Na razie musi się uleżeć.
Widzę znajome wątki i motywy, uwielbiam takie życiowe historie.
Warsztat prozatorski masz dobry, jak każdy dobry poeta. O wprawkach poetyckich dla prozaików pisałam nie raz i nie dwa, nie ma co się rozwodzić.
Wrócę.
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#6
Dziękuję, Gorzki.
Co tu dużo mówić.
Ja naprawdę celowo pociągnąłem ten tekst jako swobodny przepływ myśli z pamięci o latach przeszłych, odeszłych i nie zawsze chwalebnych, choć nęcących.
Stąd brak akapitów i przerw, które miałyby rozdzielać, porządkować.
Tylko nie mylcie bohatera opowiadania z autorem.
W dużej mierze oparte na prawdziwych zdarzeniach, o których wiem. Tylko emocje dodałem od siebie.
Szczegóły mogą być różne z opowieścią, korą usłyszałem, zresztą z różnych uzupełniających się źródeł. Od siebie mogłem też dodać interpretację tego, co tak uwarunkowało bohatera opowiadania, do podjęcia takich czy nie innych kroków. Parę szczegółów osobowościowych dodałem od siebie.

Jurek
Kłamstwo wymaga wiary, aby zaistnieć. Uwierzę w każde pod warunkiem, że mi się spodoba.
J.E.S.

***
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#7
Umiesz opowiadać historie. Przez szczegółowe opisy miejsc są zakorzenione w rzeczywistości.
Wrócę tu później z drobną korektą.
Odpowiedz
#8
Podoba mi się. Całkiem autentyczne. Choć parę zdań i wstawek niepotrzebnych, wygladalo jakby byly wrzucone z braku pomyslu. No i zadnego pretensjonalnego pierdolenia. Żywe tempo. Jest spoko
Odpowiedz
#9
Dziwnie zapisałeś swoje wierszydło. Ja rozumiem, ludzie piszą prozę, dzielą na przypadkowe wersy i potem wklejają do działu z poezją. Poeci się buntują. Ten tekst zdaje mi się taką naturalną reakcją organizmu.

Wyrwany fragment - jak kartka z kalendarza - a jednocześnie zamknięta całość. Zarąbiście skrótowe opisy, a wszystko widziałem, wszystko usłyszałem. Niewielu tak potrafi. Kobieta, obdarta z szat poezji, jednak zapisana wierszem... może to świat jest poezją, a życie szukaniem formy?

(28-02-2018, 03:48)Alchemik napisał(a): Wspomniałem Gunnarowi, że napiszę jakąś prozę.
Poległeś na polu chwały...

...ale świetnie się czytało Smile
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości