Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Genetyczny grób
#1
GENETYCZNY GRÓB

Pałac prezydencki
Czas + 724 dni

- Szanowni państwo! – rzecznik prezydenta starał się uspokoić krzyczących dziennikarzy. – Proszę zachować spokój i zadawać pytania po kolei. Bardzo proszę.
- Alith Samars, radio S.K.R.A. . Czy to prawda, że naszej planecie grozi zagłada? – tłum dziennikarzy ponownie wybuchnął okrzykami. Do ciszy doprowadziło ich jedynie stanowcze upomnienie rzecznika.
- Nie ma powodów do paniki. – powiedział spokojnie prezydent - Informacja na temat rzekomego uderzenia meteorytu jest nieprawdziwa. Należy w końcu ukrócić te spekulacje...
- Eyck Kasters, niezależny dziennikarz. W prasie pojawiły się doniesienia, iż naszej planecie może grozić coś dużo poważniejszego.
- To niemożliwe. – skwitował prezydent – Nic mi o tym nie wiadomo.
- Drodzy państwo, czas na zadawanie pytań dodatkowych minął. – oznajmił rzecznik.
- Dziękuję państwu serdecznie. – powiedział prezydent w stronę publiczności, po czym oddalił się w kierunku swojego gabinetu na drugim piętrze.
- Pozwólcie państwo zatem, że przybliżę obecną sytuację... – odgłosy konferencji dochodziły do niego jeszcze przez chwilę. Wszedł do windy ze swoim sekretarzem, który w milczeniu przeglądał jakieś dokumenty. Przed prywatnym gabinetem prezydent zatrzymał swojego pracownika, po czym oddelegował go kiwnięciem ręki. Gdy zamykał drzwi mignął mu jeszcze obraz osłupiałego sekretarza.
Na dźwięk naciskanej klamki, siedzący do tej pory przy biurku mężczyzna wstał raptownie. Ubrany był w szary garnitur, wyraźnie powycierany na łokciach. Krótkie włosy, blada cera i okulary na nosie – istny naukowiec. Podszedł bliżej i uścisnęli sobie dłoń.
- Miło mi pana poznać, panie prezydencie. – gość nie krył dumy w głosie.
- Mnie również, panie Kibas. Cieszę się, że w końcu się spotkaliśmy. Pouczono mnie, na jaki temat będzie to rozmowa. Może pan z grubsza ominąć wprowadzenie. – Głowa państwa wskazała na fotel, w którym naukowiec siedział do tej pory. Gdy zasiedli naprzeciw siebie prezydent dodał – Proszę mi powiedzieć, co nas czeka?
- Cóż, trudno to przewidzieć. Wykluczyliśmy możliwość uderzenia meteorytu oraz innych ciał niebieskich. Kontrolujemy cały obszar nieboskłonu ze wszystkich obserwatoriów na planecie.
- Jakiego typu odkrycie dokonał pan niedawno? – prezydent zmienił temat, pozornie niezwiązany z dyskusją. Tym razem na twarzy gościa pojawił się szczery uśmiech. Nie często zdarzało mu się, że ważne osobistości wypytywały o jego prace. A co dopiero prezydent…
- Pracowałem nad tym ponad piętnaście lat, lecz dopiero niedawno doszło do przełomu w badaniach. Wraz z moim zespołem wykryliśmy w kodzie genetycznym człowieka pewien zapis.
- Zapis? – głowa państwa bacznie obserwowała naukowca.
- Tak. Zapis znajdował się jedynie w ściśle określonej grupie tkanek. Dzięki zaangażowaniu wielu wybitnych uczonych z naszego kraju, a także Południowego Kontynentu zdołaliśmy rozszyfrować wiadomość.
- A więc?
- To zegar. Odlicza on czas do jakiegoś ważnego wydarzenia.
- Skąd ta pewność? – prezydent zdawał się być coraz bardziej zainteresowany.
- Zapis ten znajduje się w każdej żywej istocie poza pewną grupą bakterii. – powiedział dobitnie Kibas – Wyselekcjonowaliśmy dany szczep komórek utrzymując je sztucznie przy życiu za pomocą aparatury Sekketa. Zapis uległ wymazaniu.
- Co to może znaczyć?
- Tylko jedno. Wiadomość dotyczy tylko istot żywych. Z racji tego, że kontrolujemy całą planetę, został wydany na nas wyrok. Podejrzewam, że po upływie określonego czasu stanie się coś strasznego.
- Apokalipsa?
- Niewykluczone. – prezydent wstał i podszedł do okna, za którym znajdował się rozległy park. Po chwili odwrócił się ponownie i zapytał:
- Ile zostało nam czasu?
- Niestety, nie udało nam się tego rozszyfrować. Pracujemy nad tym w pocie czoła…
- Dostaniecie większą dotację. – zarekomendował.
- Tak jest. Dziękuję.
- Mam być informowany o każdym posunięciu.

Po upływie 3 miesięcy
Laboratorium naukowe na obrzeżach stolicy
Czas + 651 dni

Asystent biegł ile sił w nogach. Przemierzenie kilkuset metrów korytarzy i tunelów nie było wcale łatwym zadaniem. Po kilkunastu minutach wpadł do biura swojego szefa, lecz go tam nie zastał. Sapiąc zbiegł po schodach i znalazł się w głównej maszynowni zasilającej prądem o podwyższonym natężeniu najważniejsze urządzenia biogeniczne. Stąd pomaszerował bocznym korytarzem do komory dehydratacyjnej. Przy pulpicie sterowniczym zasiadł młody mężczyzna, tuż nad nim stał Kibas uważnie obserwując jego poczynania. Gdy spostrzegł nadchodzącego asystenta, oderwał się od pracy i wyszedł mu na spotkanie.
- Mam dwie wiadomości. – rzekł na powitanie łapczywie chwytając oddech.
- Jakież to?
- Dobra jest taka, że odszyfrowaliśmy wiadomość genetyczną.
- Wspaniale! – Kibas aż zawył z radości.
- Niestety zła jest taka… zresztą niech pan sam zobaczy. – wręczył naukowcowi kartkę papieru. Uśmiech natychmiast znikł z jego twarzy. Długo wpatrywał się w wydrukowane cyfry zanim oderwał wzrok. Spojrzał z lękiem na swojego pracownika.
- To na pewno prawdziwa informacja? – asystent pokiwał głową.
- Nie może być… Według tych informacji zostały nam niecałe… 2 lata? – młody naukowiec znów przytaknął. – Łącz mnie z prezydentem.

Stacja lotów kosmicznych EKR
Czas + 45 dni

- Panie Kibas, czy mogę o coś zapytać?
- Oczywiście.
- Czy te zabezpieczenia, które podjął rząd oraz wszystkie kraje na planecie są wystarczające? – w głosie asystenta czuć było strach.
- Nie potrafię ci odpowiedzieć na to pytanie. –odpowiedział smutno - Przyszłość pokaże.
- Zmienił się pan. – spojrzeli sobie w oczy – Z trudem poznałem pana po tym czasie. Wygląda to tak, jakby coś pana odmieniło.
- Pogodziłem się. – nastała chwila milczenia.
- Ja też próbowałem, ale…
- Ciężko pogodzić się z własnym sumieniem?
- Tak. Wciąż mam nadzieję po tym wszystkim.
- Kto wie, może okaże się, że popełniliśmy gdzieś błąd? – asystentowi nie spodobała się próba podważania własnych doświadczeń.
- Nonsens, to by nie miało sensu.
W tym momencie coś zapikało. Kibas wyjął z kieszeni przenośny komputer, po czym stuknął kilka razy w szybkę ekranu. Zamigotało, zadźwięczało, po czym zgasło.
- Doszedł raport w sprawie skutków kataklizmu. Chodźmy go odebrać, bo prezydent z pewnością już ma jego kopię.
Weszli do niewielkiego pomieszczenia, w którym znajdowało się kilku pracowników EKR. Jeden z nich udostępnił im komputer. Po chwili drukarka wypluła raport. Czytali go z zainteresowaniem, lecz bez przesadnej radości. Domyślali się, co może nastąpić.
Promień uderzy z kosmosu. Swoim zasięgiem obejmie całą planetę oraz część przestrzeni razem ze stacją kosmiczną KANTARA. Kto go wysłał? Skąd pochodzi? Brak danych.
- Nie rozumiem tego.
- Widzisz, wszechświat to nie tylko materia i przestrzeń. To również wszelkie siły i koneksje scalające wszystko w jedno. Zachowuje się jak żywy organizm, któremu najwidoczniej nasza planeta skojarzyła się z nowotworem bądź jakąś chorobą. Któż to wie.
- Średnica planety przed uderzeniem: 10 342 km. – czytał asystent – Szacowana średnica po uderzeniu: około 7 tys. Km. Co więc się stanie z całą tą masą?
- Myślę, że zostanie, mówiąc w skrócie, „wydarta” z naszego globu. Promień będzie miał tak dużą moc, że zwyczajnie oderwie kawał materii i wyrzuci w kosmos. Co więcej, temperatura, jaka wytworzy się na powierzchni przemieni najbardziej odporne skały w gazy. Woda na naszej planecie ulegnie kawitacji tak silnej, iż atmosfera zwiększy swoją objętość kilkaset razy. Jedynie na moment.
- A co będzie potem?
- Potem? Planeta zmieni się nie do poznania. Po ochłodzeniu większość gazów skrystalizuje się ponownie tworząc na powierzchni szklistą powłokę. Ach, nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić. To już nie będzie nasz dom, a jedynie strzęp dawnego siedliska ludzkiego.
- Jednak prezydent nakazał wybudować sieć schronów na kolosalnych głębokościach…
- Jestem pewny, że otrzymał już ten raport. Teraz mogę mieć jedynie nadzieję, że to, co zrobił wystarczy.
- A dzisiejsza misja? Skoro Promień dosięgnie stację KANTARA, jaki jest sens posyłać tam ludzi na pewną śmierć?
- Niektórzy wierzą, że oddalą wahadłowiec w odpowiednim czasie, po czym sprowadzą go bezpiecznie na powierzchnię.
- A pan? Nie ufa pan temu rozwiązaniu? – naukowiec westchnął, po czym wyszedł razem ze swoim pracownikiem przed budynek obserwować start wahadłowca.
- Promień nie został wysłany, aby zniszczyć naszą planetę. To w istoty żywe jest on skierowany. Jakakolwiek próba ominięcia tego faktu nie ma szansy powodzenia. Nasz los został już przypieczętowany. – zamyślili się głęboko.
Na plac wyjechał już wahadłowiec i powoli zmierzał w kierunku Dźwigni Startowej. Olbrzymia konstrukcja sięgająca prawie półtora kilometra w górę była doskonale widoczna z dość dużej odległości. Potężny zestaw dźwigów wynosił statek w kształcie spodka coraz wyżej, w końcu ładunek osiadł pionowo na magnetycznych zaczepach na szczycie wieży. Po uzyskaniu zgody na lot rozpoczęto procedurę startową. Wahadłowiec zaczął kręcić się dookoła własnej osi, z początku w żółwim tempie, lecz prędkość kątowa wzrastała z każdą chwilą. W pewnym momencie zaczepy puściły i statek zaczął spadać z zawrotną prędkością po prowadnicach. Tuż przy ziemi wpadł w zakrzywiony tor, który wyprowadził całą energię kinetyczną w górę popychając spodek w niebo. Tuż po opuszczeniu platformy zapaliły się potężne silniki jonowe, które pomogły wynieść wahadłowiec na orbitę.

Stacja orbitalna KANTARA
Czas + 11 dni

- Tu Kantara, rozpoczynam codzienny test systemów bezpieczeństwa. – powiedział do mikrofonu jeden z astronautów przełączając po kolei masę przycisków. Zapalały się różnokolorowe diody, migotały, po czym gasły oznajmiając sprawność systemów.
- Zostało już niewiele czasu do „uderzenia”. – szepnął inny uczestnik wyprawy do swojego kumpla. – Chcesz dzisiaj porozmawiać z bliskimi? – tamten przytaknął robiąc kwaśną minę.
- Świat zwariował. Czemu akurat nas to spotkało?
- Zrządzenie losu?
- Nie wierzę w te brednie. – odparł stanowczo.
- A wierzysz w cokolwiek? – spojrzeli po sobie ponuro –Jeszcze nie jest za późno, aby zacząć.

Stacja orbitalna KANTARA
Czas + 3 dni

- Procedura odłączenia. – usłyszeli w głośnikach głos kontrolera lotów – Ostatni test systemów.
Po chwili poczuli uderzenie włączanych silników i siłę, z jaką wahadłowiec poszybował w przestrzeń. Statek miał na swoim pokładzie szczepy mikroorganizmów, które w razie ewentualnej katastrofy zdolne byłyby do wytworzenia na powierzchni planety warunków umożliwiających normalne funkcjonowanie człowieka. Zapisy DNA niemalże wszystkich zwierząt zamieszkujących planetę znajdowały się w pamięci głównego komputera. Dysponując odpowiednimi narzędziami możliwe byłoby odtworzenie każdej istoty, której „schemat” posiadali. Celem tej wyprawy była trzecia planeta od słońca. Po jej okrążeniu należało skorygować kurs i podać koordynaty powrotne. To była teoria...

****

Świat spłonął. Pod wyidealizowaną namiastką życia znajdował się zegar. Zegar, który odliczał czas do momentu całkowicie oderwanego od rzeczywistości. Tak nierealnego jak najczarniejszy z możliwych koszmarów. Ludzkość jednak nie sprostała temu wyzwaniu, w gruncie rzeczy dlatego, że nie była w stanie. Siły wszechświata nie można ujarzmić, a tym samym nie da się przed nią obronić.
Gdy wahadłowiec znajdował się na orbicie trzeciej planety stracił swoją załogę. Choć znajdowali się daleko od swojego domu, który zamienił się teraz w płonącą świeczkę, nie uniknęli losu swoich pobratymców. Wszystko, co zostało stworzone ludzką ręką, unicestwiło się. Ocalał jedynie wahadłowiec w kształcie spodka, który bez załogi był niczym kamień rzucony do bezdennej studni. Jednakże los znów zakpił z człowieka posyłając w jego kierunku niewielką asteroidę. Po zderzeniu, uszkodzone zostały wszystkie systemy komputerowe oraz moduł napędowy. Sam statek zaś skierował się ku nowemu celu. Trzecia planeta od słońca. By życie mogło zatoczyć koło.
Odpowiedz
#2
Pomysł oryginalny i zakończenie fajne… czyli same plusy.
Aczkolwiek muszę powiedzieć, że ciężko się to czytało, jakoś taki sztuczne te postaci i cały świat. Niektóre stwierdzenia brzmią "kikiełkowo". Może to wynik wykorzystania tyko tytułów, ale chyba bardziej trzeba by przejrzeć dialogi.
Kilka uwag:
„To niemożliwe.” – jak na konferencję prasową, nawet polityków, to jednak niewłaściwe określenie, może „niedorzeczne”?
„istny naukowiec” – to mnie zakuło, „istny” to raczej przyrównanie do aspiracji osoby, tu raczej „typowy”, „szablonowy” itp.
„Przemierzenie kilkuset” – to przemierzenie, ale może tyko się czepiam. Lepiej by mi pasowało „pokonanie”
„Czy te zabezpieczenia, które podjął rząd oraz wszystkie kraje na planecie są wystarczające” – zdanie nie ani jest zbyt logiczne, ani ładne. „Rząd i inne kraje”, jeśli już to „nasz rząd i rządy innych krajów” czy „wszystkie państwa” czy ogólnie „podjęliśmy”…
„ominięcia tego faktu” – faktu nie da się ominąć
„Dźwigni Startowej” – wiem że to Marsjanie, ale „dźwignia”, zwłaszcza, że chwilę później piszesz o rampie. Stanowisko startowe, było by chyba lepszym określeniem.
„uczestnik wyprawy” – to chyba już echo tej sztuczności u mnie, brzmi to… nie chcę powtarzać sztucznie. Zresztą to chyba była misja ratunkowa
„unicestwiło się” – samo się nie unicestwiło. Raczej zostało unicestwione
„By życie mogło zatoczyć koło” – ta parafraza nigdy mi nie pasowała, krąg życia może zataczać koła, a czy samo życie?
Just Janko.
Odpowiedz
#3
Obejrzałem wcześniej, w szkole - i fajnie jest Opko mi się podoba, interesujące itd. 10/10
Cała moja twórczość, z której jestem zadowolony:
Na zwłokach Imperium[fantasy]
I to jest dokładnie tak smutne jak wygląda.

Komentuję fantastykę, miniatury i ewentualnie publicystykę, ale jeśli pragniesz mego komentarza, daj mi znać na SB/PW. Z góry dziękuję za kooperacje Tongue
Odpowiedz
#4
Danek, nie będę Ci znowu kadził. Jak zwykle świetny pomysł i dobre pióro.
Ale od błędów nie uciekłeś.
Cytat:Jakiego typu odkrycie dokonał pan niedawno?
Literówka. Powinno być "odkrycia".
Cytat:prezydent zmienił temat, pozornie niezwiązany z dyskusją.
Powinno być: "zmienił temat na pozornie".
Cytat:Wszystko, co zostało stworzone ludzką ręką, unicestwiło się
Nie samo "się" unicestwiło a "zostało" unicestwione (powtarzam za Janko).
Cytat:Sam statek zaś skierował się ku nowemu celu.
"celowi".

A teraz mały "komentarz do komentarza" Janko:
1.A słyszałeś kiedyś rodzimych polityków? Jeśli nie, to nie słuchaj, bo zdarza im się używać znacznie mniej wyszukanego słownictwa niż wspomniane przez Ciebie "to niemożliwe".
2. Wyrażenie "istny" nie jest "przyrównaniem do aspiracji". Znaczy dokładnie tyle co "taki sam jak", "identyczny", "wyglądający dokładnie tak samo".
Poczytaj Pan Mickiewicza:
"...Istny Niemiec. Sztuka kusa..." Pani Twardowska.
[Obrazek: eyes480c.jpg]

Mruczę, więc jestem!



Odpowiedz
#5
Konetarz do komentarza...

Ad1. Tu chodziło mi o sztuczne stwierdzenie. Co do jakości konferencji też nie będę się wypowiadał. A sztuczność to mój ogólny zarzut do całego opowiadania.

Ad2. Tak zgadza się, dlatego mówiłem o aspiracji, na Niemca nie mówi się "istny" Niemiec, tak jak na naukowaca nie powinno się mówić "istny" naukowiec, ponieważ i jeden i drugi właśnie tym jest...
A za Mickiewiczem nie przepadamBig Grin
Just Janko.
Odpowiedz
#6
Sam pomysł bardzo dobry. Mój Boże, zegar który liczy dni do zagłady. idę się przebadać... Nie do końca zgadzam się z Jankiem, wprawdzie pewna sztuczność występuje w dialogach, ale reszta jest bez zarzutu. Błędów nie szukam zrobili to poprzednicy, a nic specjalnie mnie po gałach nie walnęło. Jedna refleksja na koniec: Ludziska może jednak odrobina optymizmu. Albo niszczycie cywilizacje, albo tę naszą biedną Ziemię... Ludziska kochane... nigdzie nam lepiej nie będzie.. Pozdrawiam
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#7
Fajny pomysł, ale, jak już zostało napisane, dialogi nieco sztuczne i dziwne, no i czasem trafiały się błędy, przez co na początku dziwnie się czytało, bo potem przestałem zwracać na takie rzeczy uwagę.
Przypomina mi "Głowę Kasandry" - SPOILER

skazana na zagładę ludzkość i rodzące się od nowa życie.

SPOILER STOP, inspirowałeś się tym może? [ zapewne ten kolor nic nie da, ale trudno ]
Ale ogólnie mi się podobało Wink
Ujrzeć i przyjąć jako prawdę najpierwszą: niekonieczność.
Odpowiedz
#8
Cóż... nie inspirowałem się "Głową Kasandry", aczkolwiek zapoznałem się z nią i przyznam, że nie widziałem jeszcze utworu o podobnej tematyce, który przebijałby ją pod jakimkolwiek względem, a szukałem długo i trochę książek post-apo przeczytałem (temat w kawiarence "Tematyka postapokaliptycza").

Dzięki za poświęcony czas i miłe słowa Wink
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości