Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Genesis
#1
Genesis Projekt

Gob Al.-Nin od rana był w złym humorze. Projekt, nad którym pracował niemal całe życie oficjalnie dostał rządowego ,,cancela’’. Mimo, iż przeczuwał, że Rada prędzej czy później cofnie środki na program ,,Genesis’’, był zdruzgotany i poirytowany. Wciąż pozostawało tyle zagadek do rozwiązania. Chociaż projekt będący symulacją alternatywnej ewolucji życia na Ziemi dostarczyły mnóstwo odpowiedzi odnośnie natury egzystencji, przechodził do lamusa. Obserwacja życia na symulowanej planecie dostarczała niezmiennie niezapomnianych wrażeń Gobowi, toteż jego żal był tym większy. Na dodatek w momencie, w którym wygenerowane przez superkomputer Nano VII istoty, które sam określał pieszczotliwie swoją trzódką wchodziły w erę kosmiczną i niemal pod każdym względem zaczęły przypominać swych stwórców. Gob śledził ich poczynania z niekłamaną dumą. Od momentu, kiedy objął naukową opiekę nad projektem ,,Genesis’’ minęły już długie lata a mimo to nieustannie był zafascynowany poczynionymi obserwacjami. Śledził ewolucję swoich wygenerowanych komputerowo podopiecznych od momentu poczęcia. Kiedy to w pospolitej, ciepłej kałuży gdzieś na końcu świata zawiązał się pierwszy organiczny organizm będący protoplastą kolejnych znacznie bardziej zaawansowanych form. Doskonale pamiętał ten moment. Jakże on wtedy był dumny! Ewolucja na symulowanej przez komputer Ziemi toczyła się błyskawicznie. Nano VII z łatwością i właściwą sobie gracją symulował miliardy lat przeobrażeń. W końcu otrzymano projekt finalny. Świat naukowy wtedy oszalał. Gob wraz ze swoim zespołem naukowym z dnia na dzień, stali się gwiazdami i celebrytami. Liczne wywiady, nagrody, splendor stały się nieodłącznym elementem ich życia. Stworzone w symulowanym świecie istoty potrafiące myśleć, stawiające pytanie o sens własnego istnienia stały się przedmiotem uwielbienia jego gatunku. Nazwano ich ,,młodszymi braćmi’’ , w oka mgnieniu stali się gwiazdami internetu i TV, gdzie stworzono specjalne kanały na których można było śledzić co ciekawsze wydarzenia z ich frapującej rzeczywistości. Istoty te były fascynujące i ciekawe otaczającego ich świata. Brnąc szczebel po szczeblu rozwijały cywilizację w iście imponującym stylu. Mimo wojen i licznych zaraz przetrwały. Postęp technologiczny pozwolił im wyruszyć ku gwiazdom. Wydawało się niemal pewne, że w końcu osiągną taki poziom technologiczny by móc skontaktować się ze swoimi stwórcami. I właśnie wtedy Rada zadecydowała ,że mimo zadawalających wyników eksperymentu, operacja Genesis będzie przerwana. Wojska Wschodu zaczęły grupować swoje siły na granicy z Imperium. Ogromna moc obliczeniowa Nano miała w całości być wykorzystana do opracowywania możliwych scenariuszy manewrów wojennych i realnej oceny zagrożenia . Gob mimo licznych prób przekonania rady był bezradny. Nie mieściło mu się w głowie, że przerwano mu eksperyment z tak bezsensownego powodu jakim jego zdaniem była kolejna nic nie wnosząca wojna ze Wschodem. Rozporządzeniem Rady powołano pod broń wszystkich pracujących nad projektem Genesis a Gobowi, który był już zbyt stary by służyć ojczyźnie na froncie przekazano wiadomość o rychłym zakończeniu projektu. Zdruzgotany czekał na koniec. Lada chwila zjawić się miał przedstawiciel rady, by wraz z twórcą projektu dokonać jego ostatecznego zamknięcia.

Zasmucony i wewnętrznie rozdarty oczekiwał końca projektu swojego życia. Był już niemal pogodzony z sytuacją, która go spotkała, mimo to wciąż tliła się w nim iskierka nadziei. A gdyby tak armia Wschodu odstąpiła od manewrów? Być może przywódcy dwóch zwaśnionych narodów dojdą do porozumienia i nie dojdzie do konfliktu? Setki myśli kotłowało mu się w głowie. Z zadumy wyrwał go dźwięk otwieranych drzwi. W pomieszczeniu symulatora zjawił się przedstawiciel Rady. Gob spojrzał na niego spode łba. Stał przed nim jego dawny współpracownik Natas. Potężnie zbudowany o marsowej twarzy osobnik, który przed laty porzucił karierę naukową na rzecz wojska.
- A więc to koniec? – rzucił z rezygnacją w głosie Gob
- Wiem ile ten program dla Ciebie znaczył, lecz znasz nasz stanowisko. Armia Wschodu przegrupowuje się nad naszymi granicami. To już nie jest stan zimnej wojny. Obawiamy się, że dojdzie do najgorszego- odparł przedstawiciel Rady
- Nie mogę uwierzyć, że projekt któremu poświęciłem niemal całe życie umiera takim kosztem. Czy poprzednie wojny i wyścigi zbrojeń niczego was nie nauczyły? wykrzyczał
- Decyzja jest ostateczna. Dobrze wiedziałeś, że nie możemy kontynuować programu bez końca. Zresztą jaki cel by temu przyświecał?
- Wy naprawdę niczego nie pojmujecie .Jesteście bandą głupców Te istoty żyją i kochają. Są świadome własnego jestestwa. Być może posiadają nawet dusze! - niemal wykrzyczał rozwścieczony Gob
- Przypominam Ci, że jestem członkiem Rady. Za takie epitety i herezje przewidziane są surowe konsekwencje a nasze dawne relacje służbowe niczego w tym temacie nie zmienią - stanowczo powiedział Natas . Odczekał chwilę pozwalając Gobowi się uspokoić i uruchomił komendę głosowa superkomputer.
- Przedstawiciel Natas Al.-Bery. Sekwencja 789456. Przygotować się do wymazania z zasobów pamięci programu ,, Ewolucja’;
- Mechaniczny głos komputera odpowiedział; Autoryzacja potwierdzona. Całkowite zakończenie programu nastąpi za 30 sekund. Proszę o ostateczne potwierdzenie.
- Daj mi jeszcze moment -wykrzyczał Gob- pozwól mi się z nimi pożegnać
- Pożegnać z symulowanymi przez komputer istotami? Ty naprawdę do reszty zbzikowałeś- odparł z przekąsem Natas
- Proszę, tylko krótka chwila. Przygotowałem dla nich krótkie pożegnanie, nie chce by zginęli w kompletnej nieświadomości. Studiowałem uważnie ich systemy religijne i wierzenia chciałbym móc się z nimi rozstać zgodnie ze swoim sumieniem. Myślę, że jestem im to winien. Może być uruchomione tuz przed sekwencja wyłączania. Dla nas minie ledwie chwila dla nich będzie to kilka godzin.
Natas zmierzył go badawczym wzrokiem, po czym rzekł
- myślę ze na to ci mogę pozwolić- odparł niechętnie, chwile się zastanawiając.
- Nano, przerwij sekwencję 789456, daję ci pięć minut
- Komputer, tu Gob Al.-Nin. Uruchom program Apokalipsa. Autoryzacja 11124
- Autoryzacja przyjęta, program wdrożony- rozległ się głos maszyny
- Ty naprawdę myślisz ze symulowane istoty w symulowanym świecie mogą mieć prawdziwe dusze? -Spytał Natas
- Chciałbym w to Wierzyc- westchnął
Natas pogrążył się na chwilę w zadumie po czym ponownie zarządził procedurę kończącą program. Na gigantycznym ekranie pojawił się komunikat odliczający sekundy do zakończenia projektu i restartu komputera.
Gob i Natas opuścili pokój badawczy. Nie zwracając na siebie uwagi każdy z nich ruszył w swoją stronę.


Ciepła wrześniowa noc zastała Joachima Grodzkiego w wygodnym fotelu na balkonie jego domu w Skórzewie. Johny Walker i cygaro jak zwykle skutecznie relaksowały go po ciężkim dniu pracy. W oczekiwaniu na mającą lada się pojawić żonę Izę oddawał się swojemu ulubionemu hobby, obserwowaniu gwiazd przez teleskop. Opticon 2003F800 już ponad dwa lata pochłaniał go bez reszty będąc prawdziwym oczkiem w głowie, poza żoną rzecz jasna. Iza, jako młoda lekarka ostatnimi czasy często miała nocne dyżury, dzięki czemu mógł poświęcić więcej czasu swojej pasji. Dzisiejszy nocy miał w planach obserwację Jowisza. Największa planeta Układu Słonecznego miała znaleźć się rekordowo blisko Ziemi, zaledwie 560 milionów kilometrów. Joachim miał nadzieję na dokładną obserwację lodowej satelity Jowisza Europy. Naukowcy od dawna stawiali hipotezy, że pod jej lodową powłoką może znajdować się woda a i być może życie co stanowiło przedmiot ekscytacji Grodzkiego. Odłożył pustą już szklankę po Johnym Walkerze i zerknął w obiektyw. To co zaobserwował zmroziło mu krew w żyłach. Na niebie widoczny był świetlisty krzyż, który jak mu się wydawało rósł w oczach. Tylko jedna szklanka brązowego trunku wykluczała upojenie. Odsunął się od teleskopu i z niepokojem spojrzał w niebo. Zjawisko nie ustępowało, co więcej stawało się widoczne gołym okiem. Na ulicach Skórzewa zaczęli się zbierać przerażeni ludzie obserwujący niespotykane wcześniej zjawisko. Joachim pobiegł do pokoju w kierunku telewiozra. Włączył go pośpiesznie. TVN 24 transmitował właśnie obraz niezwykłego zjawiska. Jakiś fizyk przez telefon tłumaczył, iż nie ma pojęcia z czym mamy do czynienia. Krótka wędrówka po kanałach uświadomiła Joachima, iż świetlisty krzyż stał się głównym newsem na niemal wszystkich kanałach. Hipotezy były różne, od wybuchu supernowy na Bożej Apokalipsie kończąc. Grodzki aż się żachnął gdy usłyszał ostatnią teorię. Sam kiedyś był zafascynowany wizjami końca świata, czytał słynną przepowiednię siostry Faustyny ale w jego racjonalnym świecie nie było miejsca na akceptację tego typu rzeczy. Wybiegł ponownie na balkon. Krzyż zajmował już ogromne połacie nieba. Trzeba było być ślepym lub pijanym by go nie zauważyć. Co to jest do stu diabłów? – pomyślał Joachim. Niecodzienne zjawisko zaczęło budzić w nim coraz większy lęk. Ludzie na ulicach zaczęli się modlić prosząc Boga o łaskę. Grodzki patrzył na nich jak na wariatów, zastanawiając się jednak czy przypadkiem nie mają racji. Zjawisko było tak niespodziewane i nielogiczne, że chyba tylko Boska Apoklaipsa mogła je tłumaczyć. Nagle powietrze ogarnął potężny grzmot. Jego siła była tak potężna ,że Ziemia zadrżała a tysiące okien popękało w drobny mak. Joachim był już naprawdę przerażony. Spojrzał ponownie w kierunku krzyża i zauważył, że zjawisko zaczęło się w szalonym tempie kurczyć. Nie minęło kilka sekund a świetlisty krucyfiks zniknął z nieba. Grodzki odetchnął z ulgą. A więc to nie Apokalipsa. Uśmiechnął się pod nosem. Ruszył w kierunku teleskopu by sprawdzić czy na niebie znajdzie jakieś pozostałości po fenomenie. Ze zdziwieniem zauważył, że niebo wygląda zupełnie normalnie. Krzyż nie pozostawił po sobie żadnych śladów. Odszedł od teleskopu, usiadł wygodnie w hotelu i nalał sobie solidną porcję whisky. Upił solidny łyk złotobrązowego napoju i już bez pomocy Opticona spojrzał w idealnie bezchmurne niebo. Miliardy obiektów drogi mlecznej tworzyły na niebie przepiękną mozaikę. Nagle wypuścił szklankę z rąk i zmarł z przerażenia. To co zaobserwował doprowadziło go niemal do szaleństwa. Tysiące odległych gwiazd widocznych na niebie zaczęły jedna po drugiej gasnąć.


Apokalipsa wg Goba się dokonała.

[/size]
Odpowiedz
#2
Teoretycznie, nie powinienem komentować, bo pierwszy post i od razu wsad opowiadania źle mi się widzi Smile Jednak mając nadzieję na chęć intensywnej poprawy biorę się do lektury.

Pierwszą moją uwagą jest interpunkcja. Nie to, żeby było tragicznie, co to to nie! Tylko niektóre zdania nie mają przecinka, a niektóre posiadają go niepotrzebnie. Trochę późno teraz na wskazywanie takich szczegółów. Najlepszą metodą wychwytywania takich elementów jest po prostu przeczytanie na głos kilka razy. Wtedy potrafią wyjść niektóre babole przeszkadzające w płynności.

Cytat:- Nano, przerwij sekwencję 789456, daję ci pięć minut
Brakuje mi tu trochę takiej pauzy, bo z dialogu wychodzi, że postać o pięciu minutach mówi do Nano. Czy to jednak nie miało być do Goba?

Poza tym miałeś kilka literówek, jak również taka moja mała sugestia - zapoznaj się z http://www.inkaustus.pl/showthread.php?tid=145 (jak pisać dialogi). W tej chwili chodzi mi o techniczne potknięcia, ale i o rozwój pisania dialogów. Obecne niestety brzmią nieco sztucznie, jak scena w teatrze, gdzie zestresowani aktorzy mają swoją rolę do powiedzenia. Brakowało mi tu uczuć środka, miast tego mamy skrajności.

Sama fabuła - pomysł ciekawy. Miałem zbliżoną oniegdyś ideę (chociaż z perspektywy właśnie ludzi), którą porzuciłem. Kto wie? Może dzięki Tobie właśnie to niej wrócę. W każdym razie mamy tu motyw "matrixa" (jak to się przyjęło obecnie w popkulturze) i apokalipsy z dwóch perspektyw, byłoby miodzio... gdyby opowiadanie to było nieco bardziej rozwinięte. Czytając miałem wrażenie, że ono leci szybciutko i równie szybko kończy ledwo zarysowując środek. Dodatkowo ten koniec... z jednej strony ciekawy, ot pstryk i niema gościa. Z drugiej, zbyt minimalistyczny Smile

Sam pomysł jest wart przebudowy oraz rozwinięcia (tak pi razy sześcian dzielone przez oko 30 000 znaków), a przede wszystkim wymaga korekty. Mam wrażenie, że dobrze piszesz, tylko niezbyt długo to opowiadanie przeleżało.

To chyba tyle Smile
Odpowiedz
#3
Witaj, przeczytałem i wypunktowałem. Big Grin

Cytat:Chociaż projekt będący symulacją alternatywnej ewolucji życia na Ziemi dostarczyły mnóstwo odpowiedzi odnośnie natury egzystencji, przechodził do lamusa.
Piszesz 'projekt' w liczbie pojedyńczej, a później przechodzisz do mnogiej. Zatem literówka.
Cytat: Kiedy to w pospolitej, ciepłej kałuży gdzieś na końcu świata zawiązał się pierwszy organiczny organizm będący protoplastą kolejnych znacznie bardziej zaawansowanych form.
Jeżeli wyrzucisz stąd słówko 'organiczny' to nic nie powinno się stać, a tylko poprawisz wydźwięk.
Cytat:Ewolucja na symulowanej przez komputer Ziemi toczyła się błyskawicznie. Nano VII z łatwością i właściwą sobie gracją symulował miliardy lat przeobrażeń.
Powtózenie. Pomyśl nad przekształceniem tego zdania.
Cytat:Gob mimo licznych prób przekonania rady był bezradny
Nie jesteś konsekwentny. Jeżeli pisałeś 'Rada' z dużej litery, to w całym opowiadaniu nie możesz przerzucić się nagle na 'rada'.
Cytat:Rozporządzeniem Rady powołano pod broń wszystkich pracujących nad projektem Genesis a Gobowi, który był już zbyt stary by służyć ojczyźnie na froncie przekazano wiadomość o rychłym zakończeniu projektu. Zdruzgotany czekał na koniec. Lada chwila zjawić się miał przedstawiciel rady, by wraz z twórcą projektu dokonać jego ostatecznego zamknięcia.
Kolejne powtórzenie. I tak jak już mówiłem, ciągl musi być z dużej litery 'rady'.
Cytat:lecz znasz naszE stanowisko.
Literówka Big Grin
Cytat:- Mechaniczny głos komputera odpowiedział; Autoryzacja potwierdzona. Całkowite zakończenie programu nastąpi za 30 sekund. Proszę o ostateczne potwierdzenie.
Powinno brzmieć tak: Autoryzacja potwierdzona. Całkowite zakończenie programu nastąpi za trzydzieści sekund. Proszę o ostateczne potwierdzenie - powiedział mechaniczny głos komputera.
Cytat:Johny Walker i cygaro jak zwykle skutecznie relaksowały go po ciężkim dniu pracy.
relaksowali
Cytat: Dzisiejszy nocy miał w planach obserwację Jowisza.
Dzisiejszej
Cytat:w hotelu i nalał sobie solidną porcję whisky. Upił solidny łyk złotobrązowego
Powtórzenie.


Komentarz
Całkiem zgrabnnie napisane opowiadanie. Tylko jest niedopracowane interpunkcyjnie. Najgorszą częścią Twojego tekstu są diaogi. Wydają mi się bardzo sztuczne, w wielu miejscach brakuje kropek na końcu zdania, czasami i wielkich liter. Zalecam ponowne przeczytanie tej części i przeredagowanie. Spróbuj się utożsamiać z bohaterem. Myśl w sposób w jaki on by myślał. Fabuła jest dosyć ciekawa, podoba mi się wizja symulacji ewolucji, podobał mi się krzyż. Natomiast to, co mnie zmieszało, to gasnące gwiazdy na końcu. To takie zbyt oczywiste. Najpierw robisz czytelnikowi smak tym krzyżem, a później piszesz o gasnących gwiazdach, jakby ktoś zgaszał lampki.

Dodatek do komentarza
Widzę, że to Twój pierwszy post na forum. Zalecam abyś się wpierw przedstawił, pokomentował teksty innych użytkowników. Pisząc swój komentarz do Twojego opowiadania mam nadzieję, że będziesz ćzęściej uczestniczył w życiu forum.

Pozdrawiam i namawiam!
InFlames
Odpowiedz
#4
Nie mam zwyczaju czepiać się interpunkcji i ortografii, bo sam mam z tym kłopoty. Ci którzy coś zauważyli pewnie mieli rację.
Co zaś do treści. No cóż, takie całkiem zgrabne maleństwo, napisane z sensem odwołanie do rzeczywistości naszego świata i drugiej komputerowej, acz nie nowe, jednak dobrze przyprawione i podane.
W tym miejscu pozwolę się nie zgodzić ze zdaniem kolegi InFlames. Pozwolę sobie zauważyć, że albo Kolega dobrze zakończenia nie zrozumiał, albo nie wiedzieć czemu spodziewał się jakichś literackich wodotrysków ( może gadających słoni, albo tańczących aniołków, jakże chętnie współcześnie serwowanych) . Jeśli Kolega zerknąłby choćby w apokalipsę, albo zapoznał się z jakimiś dziełami dotyczącymi znaków końca świata, zobaczyłby że wyraźnie wzmiankowane są tam właśnie Krzyż na niebie i gasnące gwiazdy (w oryginale zmiecione ogonem bestii). Znaki te wplótł kolega lycien umiejętnie w swoje opowiadanie. Moim zdaniem było to posunięcie bardzo dobre.

Tak że jak na debiut całkiem nieźle. Także jak przedmówca, zapraszam do aktywnego rozejrzenia się po naszych działach, no i oczywiście komentowania.
Pozdrawiam serdecznie.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#5
(15-10-2010, 21:51)gorzkiblotnica napisał(a): W tym miejscu pozwolę się nie zgodzić ze zdaniem kolegi InFlames. Pozwolę sobie zauważyć, że albo Kolega dobrze zakończenia nie zrozumiał, albo nie wiedzieć czemu spodziewał się jakichś literackich wodotrysków ( może gadających słoni, albo tańczących aniołków, jakże chętnie współcześnie serwowanych) . Jeśli Kolega zerknąłby choćby w apokalipsę, albo zapoznał się z jakimiś dziełami dotyczącymi znaków końca świata, zobaczyłby że wyraźnie wzmiankowane są tam właśnie Krzyż na niebie i gasnące gwiazdy (w oryginale zmiecione ogonem bestii). Znaki te wplótł kolega lycien umiejętnie w swoje opowiadanie. Moim zdaniem było to posunięcie bardzo dobre.

Drogi Gorzki!

Jak zwykle źle się wypowiedziałem. Chodziło mi o to, że Autor tego opowiadania według mnie niezbyt ciekawie opisał sytuację, w której gasną gwiazdy. Jak sam wspomniałeś w oryginale bestia zmiata gwiazdy ogonem. A w tekście? Główny bohater patrzy sobie na niebo, a tu nagle gwiazdy gasną jedna po drugiej. Nie chcę mówić w jaki sposób Autor powinien to opisać, bo moje pisanie jest na dużo niższym poziomie. Nie znaczy to jednak, że nie mogę wypowiadać się w kwestii, co mi się podoba, a co nie.

Pozdrawiam, InFlames
Odpowiedz
#6
Poczułem się wypowiedzią kolegi, skierowaną bezpośrednio do mnie wywołany do tablicy...

A i oczywiście, wypowiadać się jak najbardziej masz tu prawo. A i podyskutować zawsze miło Smile..... Nadmienię tylko że według litery tekstu program "Apokalipsa" skończył się krzyżem na niebie, potem system zaczął najnormalniej w świecie sprzątać pamięć. Dla istot w niej egzystujących mogło to właśnie tak wyglądać jakby ich wszechświat począł się kurczyć. Myślę że właśnie w tym minimalizmie nasz Autor pokazał klasę. właśnie w tym że nie pociągnęły go jakieś efekciarskie zapędy.
Pozdrawiam jak zwykle serdecznie.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#7
Tak, tu się zgadzam. Masz rację^^. Cieszę się, że można kulturalnie porozmawiać. Szkoda tylko, że sam Autor nie często tu zagląda.
Odpowiedz
#8
Oj niestety, znowu masz rację InFlames. Autorze... Pogadaj z nami Smile Bo my se tu dywagujemy co Ty miałeś na myśli, a Ciebie jakoś tak nie ma.
Pozdrowionka.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#9
Witam,

Dzięki za uwagi. Szok ile błędów i literówek się odnalazło. Wkrótce to poprawię. Dialogi, faktycznie muszę poprawić. Zdaje sobie sprawę, że póki co jestem kiepski w ich pisaniu. Co do zakończenia to dokładnie jak napisał gorzki, komputer zaczął czyścić pamięć ( zaczął od gwiazd, miało to też spotęgować aurę strachu)
Odpowiedz
#10
Wreszcie miałem możliwość przeczytania tego co ostatnimi czasy pohjawiło się w S-F. Na pierszy ogień poszło Twoje opowiadanie, na początek ogólnie a potem szczególnie. Nie bardzo „kumam” czemu na niebie pojawił się akurat krzyż a nie np. Budda czy gwiazda Dawida... jak rozumiem to naleciałość kulturowa, bo różnic pomiędzy sektami nie widzęSmile Mimo to fajny opis świata i jego przyczynków do zaistnienia i zniszczenia. Generalnie opowiadanie czyta się niestety ciężko (czemu – język – czasem zbyt detaliczny czasem zbyt ogólny do tego momentami męczące wstawki) to co wyłapałem detalicznie:

„dostarczała niezmiennie niezapomnianych wrażeń „ - niezmiennie niezapomnianych – brzmi niemal jak powtórzenie.

„wygenerowanych komputerowo podopiecznych od momentu poczęcia.” - przeczytaj to proszę, masło maślane do tego niewiele wnosi i jest po prostu nudne.

„W końcu otrzymano projekt finalny. Świat naukowy wtedy oszalał.” - to może tylko imhi – ale zwrot mi się zdecydowanie nie podoba.

„się przedmiotem uwielbienia jego gatunku.” - gatunku? Naprawdę jest to najlepsze tu określenie?

„ciekawsze wydarzenia z ich frapującej rzeczywistości.” - tak jak wyżej, przeczytaj to prosze.

„że mimo zadawalających wyników eksperymentu,” - zadowalających?

„Joachim miał nadzieję na dokładną obserwację lodowej satelity Jowisza Europy.” a) z Ziemi z tego co wiem, nie da się obserwować Europy przy pomocy amatorskiego sprzętu, a już na pewno nie „dokładnie”.

„kierunku telewiozra.” - telewizora?

Generalnie nie jest źle, zarówno z pomysłem jak i realizacją, ale mogło by być znaczeni lepiej. Mam podobne ciągoty więc zachęcam do rewanżu (jeśli chodzi o krytykę) i ocenę mojej „tfuRCZOŚCI”Big Grin.
Just Janko.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości