Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Gdy zawodzi nadzieja
#1
Pisane dobre kilka miesięcy temu pod wpływem namów grupy przyjaciół opisanej niżej. Lubili takie klimaty, a mi się bardzo nudziło. Nie zlinczujcie mnie od razu. Aha, i przepraszam za wulgaryzmy. Smile

*******************************************************

Prolog


Ten dzień zaczął się tak samo jak wszystkie inne i zapowiadał się, na kolejny nudny dzień najgorętszego lata od dobrych dziesięciu lat. Każdy, kto tylko mógł, unikał wychodzenia z domu, przez co ulice i chodniki były niemal zupełnie puste. Ci nieliczni, którzy mieli jakieś ważne sprawy do załatwienia grzęźli w roztopionym od słońca asfalcie. Tylko grupka przyjaciół leżąca na trawniku, pod rozłożystym dębem, wyglądała na szczęśliwych i zupełnie odprężonych, ale czemu się dziwić, byli młodzi i mieli wakacje. Nie mogli jednak wiedzieć, że wkrótce los rzuci ich w wir wydarzeń, które na zawsze ich odmienią. Teraz, zupełnie nieświadomi roli jaką odegrają w nadchodzących wydarzeniach śmiali się, żartowali i snuli plany na przyszłość.
– Kurwa, ale gorąco. – Westchnął chłopak wyglądający na szesnaście, może siedemnaście lat. Był szczupły, miał dość długie, ciemne włosy i grzywkę, z której zwykli żartować sobie jego koledzy. Miał jeszcze jedną interesująca cechę - mianowicie wpadał w tarapaty znacznie częściej niż jakikolwiek normalny człowiek. Teraz jednak siedział oparty o pień drzewa i obserwował niebo przez gałęzie.
– Buła, pół roku temu marudziłeś jak to ci jest kurewsko zimno. – Odpowiedział z nutką pretensji w głosie drugi z nich. Wyglądał na młodszego od pozostałych, ale jak na ironię był z nich najstarszy. Był dość niski, miał krótkie brązowe włosy i był strasznie chudy. Leżał na trawie i przeglądał pliki muzyczne na swoim telefonie, by po chwili kiwać głową w rytm jakiegoś rockowego kawałka sprzed trzydziestu lat.
– Taaa, wtedy było mi zimno, bo była zima, geniuszu! – Odrzekł chłopak nazwany Bułą. – Z resztą sam nie byłeś lepszy. Nie wiem jak wy, ale napiłbym się piwa. – podjął po chwili milczenia.
Na te słowa dwóch najwyższych z towarzystwa chłopaków, dotychczas zajętych obserwowaniem przechodzącej właśnie w spódniczce mini dziewczyny, odwróciło głowy w stronę pozostałych.
– W końcu gadasz do rzeczy! – Zakrzyknął jeden z nich. – Łuki, wyskakuj z kasy, robimy zrzutkę!
– Kurwa, znowu? – Łuki niechętnie sięgnął do kieszeni i wyciągnął garść drobniaków. Westchnął i zaczął liczyć.
Ostatni z grupy przyjaciół nadal się nie odzywał. Miał krótkie blond włosy, był średniego wzrostu i budowy ciała. Miał na imię Paweł, chociaż jego koledzy częściej nazywali go "Małym pierdolonym Aryjczykiem", lub "Johnnym". Siedział spokojnie, na lewo od Buły i chłopaka z którym Buła, czy raczej Ernest, bo tak brzmi jego imię się sprzeczał. Ów chłopak nazywał się Krzysiek i jako jedyny spośród tej małej "paczki" był pełnoletni. Wiedział zatem kto będzie musiał za chwilę wybrać się po tak upragnione przez pozostałych piwo.
– Dobra, uzbierało się na sześć browarów, Krzysiek podnieś dupsko, idziemy do sklepu. – Powiedział Daniel, biorąc pieniądze od Łukiego. Obaj byli zdecydowanie zbyt wysocy jak na swój wiek i bez trudu mogliby sami sobie kupić to piwo. Krzysiek wstał jednak i chcąc nie chcąc musiał opuścić chłodny azyl pod drzewem i udać się do monopolowego. Daniel szedł tuż za nim.
Niemiłosierny skwar panujący na dworze, był w przypadku kupowania czegokolwiek okolicznością sprzyjającą, z racji tego, że poza dwoma dziesięciolatkami kupującymi lody, sklep był zupełnie pusty, toteż już po chwili Krzysiek i Daniel wracali z butelkami do swoich przyjaciół. Rozdając każdemu po jednej podjęli temat, który rozpoczął się po tym co usłyszeli po drodze.
– Ludzie gadają o jakiejś chorobie. – Powiedział Daniel siadając na trawie i wypijając kilka łyków piwa.
– Znowu? – Spytał Johnny. – Kurwa co roku z dupy pojawia się nowa choroba na którą nie ma lekarstwa. Czy ich pojebało?
– Mówię tylko co słyszałem – Odpowiedział powoli Danielek. Na tym zakończyła się dyskusja o czymś, co miało mieć kluczowe znaczenie w ciągi najbliższych kilku dni. Któż mógł wiedzieć, że ta tajemnicza choroba doprowadzi do prawdziwej apokalipsy? Na pewno nie nasi bohaterowie, ze śmiechem osuszający swoje butelki.
Odpowiedz
#2
(03-02-2012, 21:45)Pixel napisał(a): Ten dzień zaczął się tak samo jak wszystkie inne i zapowiadał się, na kolejny nudny dzień najgorętszego lata od dobrych dziesięciu lat.

Aleś się zamotał w tym zdaniu. I jeszcze powtórzenie.

Cytat:Ci nieliczni, którzy mieli jakieś ważne sprawy do załatwienia grzęźli w roztopionym od słońca asfalcie. Tylko grupka przyjaciół leżąca na trawniku, pod rozłożystym dębem, wyglądała na szczęśliwych i zupełnie odprężonych, ale czemu się dziwić, byli młodzi i mieli wakacje. Nie mogli jednak wiedzieć, że wkrótce los rzuci ich w wir wydarzeń, które na zawsze ich odmienią. Teraz, zupełnie nieświadomi roli jaką odegrają w nadchodzących wydarzeniach śmiali się, żartowali i snuli plany na przyszłość.

Powtórzenie

Cytat:– Kurwa, ale gorąco. – Westchnął chłopak wyglądający na szesnaście, może siedemnaście lat. Był szczupły, miał dość długie, ciemne włosy i grzywkę, z której zwykli żartować sobie jego koledzy. Miał jeszcze jedną interesującą cechę, mianowicie częściej niż jakikolwiek normalny człowiek, wpadał w tarapaty. Teraz jednak siedział oparty o pień drzewa i obserwował niebo przez gałęzie.

Znowu powtórzenie.
Cytat:Wyglądał na młodszego od pozostałych, ale jak na ironię był z nich najstarszy. Był dość niski, miał krótkie brązowe włosy i był strasznie chudy.

I znowu...

Cytat:Na te słowa dwóch najwyższych z towarzystwa chłopaków, dotychczas zajętych ocenianiem przechodzącej właśnie w spódniczce mini dziewczyny, odwróciło głowy w stronę pozostałych.

Coś mi tu nie gra w tym zdaniu.

Cytat: Miał krótkie blond włosy, był średniego wzrostu i budowy ciała. Miał na imię Paweł, chociaż jego koledzy częściej nazywali go "Małym pierdolonym Aryjczykiem", lub "Johnnym".


Powtórzę, że się powtarzasz.

ech... dobra nie mam siły. Ogółem nie jest dobrze. Strasznie dużo powtórzeń, prosty (aż nazbyt) język, suche opisy. I niestety sama historia również nie wzbudza we mnie większego zainteresowania. Jakiś to nudnawe, że tak powiem... a jeszcze:

Cytat:Na pewno nie nasi bohaterowie, ze śmiechem osuszający swoje butelki.

Jak ja takich określeń nie lubię...
W księżycowym jasnym blasku
widziałam ciemne krople krwi,
co po twej dłoni na piasek spływały

Odpowiedz
#3
Matko, wiedziałem, że są tu powtórzenia, ale nie, że aż tyle! Co do samej historii, to jest to tylko wstęp. Akcja zaczyna się później, choć język nadal nie jest zbyt wyszukany.
Odpowiedz
#4
Mój sposób: kiedy wiesz, że jest możliwe, że nadużywasz w swoim tekście jakiegoś słowa, wciśnij w swoim edytorze F5 (opcję szukania), wyszukaj podejrzane słowo, naciśnij "zaznacz wszystkie". Wtedy automatycznie edytor podświetli Ci słowo na kolor i wizualnie będziesz wiedział gdzie danego słowa jest nadmiar.

Warto właśnie obczaić sobie słowa typu: miał, był, jak, kiedy, który, to, jej, że, jego, imiona bohaterów oraz ich zamienniki typu: on, kobieta itd itp.

Mam nadzieję, że dobrze wytłumaczyłem swój sposób na powtórzenia.Big Grin

Pozdrawiam!
Odpowiedz
#5
Nie wiem, czy warto wrzucać kolejne rozdziały, ale na pewno poprawię je tą metodą. Dzięki za radę Wink
Odpowiedz
#6
TADAM! Mam dzisiaj dobry humor to ci skomentuję.

Cytat:Ten dzień zaczął się tak samo jak wszystkie inne i zapowiadał się, na kolejny nudny dzień najgorętszego lata od dobrych dziesięciu lat.
dzień-dzień, lata-lat, do tego zamotałeś coś z przecinkami w środkowej części zdania.

Cytat:Tylko grupka przyjaciół leżąca na trawniku, pod rozłożystym dębem, wyglądała na szczęśliwych i zupełnie odprężonych, ale czemu się dziwić, byli młodzi i mieli wakacje.
Wiesz, niektórzy mi mówią że dziwnie dziele zdania, ale to konkretne bez wątpienia zasługuje na poszatkowanie.

Cytat:Nie mogli jednak wiedzieć, że wkrótce los rzuci ich w wir wydarzeń, które na zawsze ich odmienią. Teraz, zupełnie nieświadomi roli jaką odegrają w nadchodzących wydarzeniach śmiali się, żartowali i snuli plany na przyszłość.
Aargh, jak ja nienawidzę takich tekstów... krew mnie zalewa jak widzę takie chamskie narratoro-proroctwo mające przyciągnąć i zainteresować ludzi. Zasadniczo nie jest to błąd, ale mnie to *************.

Cytat:– Kurwa, ale gorąco. – Westchnął chłopak wyglądający na szesnaście, może siedemnaście lat. Był szczupły, miał dość długie, ciemne włosy i grzywkę, z której zwykli żartować sobie jego koledzy. Miał jeszcze jedną interesującą cechę, mianowicie częściej niż jakikolwiek normalny człowiek, wpadał w tarapaty. Teraz jednak siedział oparty o pień drzewa i obserwował niebo przez gałęzie.
Normalnie mój opis, pomijając szczupłość... cóż, zdanie zaczynające się od "miał jeszcze jedną" zasługuje na porządne przemodelowanie. Gdyby to o mnie chodziło, to napisałbym je tak: "Miał jeszcze jedną interesująca cechę - mianowicie wpadał w tarapaty znacznie częściej niż jakikolwiek normalny człowiek."

Cytat:– Buła, pół roku temu, marudziłeś jak to ci jest kurewsko zimno. – Odpowiedział z nutką pretensji w głosie drugi z nich. Wyglądał na młodszego od pozostałych, ale jak na ironię był z nich najstarszy. Był dość niski, miał krótkie brązowe włosy i był strasznie chudy. Leżał na trawie i przeglądał pliki muzyczne na swoim telefonie, by po chwili kiwać głową w rytm jakiegoś rockowego kawałka sprzed trzydziestu lat.
Wywaliłbym przecinek przed "marudziłeś". Reszta spoko.

Cytat:Na te słowa dwóch najwyższych z towarzystwa chłopaków, dotychczas zajętych ocenianiem przechodzącej właśnie w spódniczce mini dziewczyny, odwróciło głowy w stronę pozostałych.
Ja osobiście bym taką dziewczynę obserwował, a nie oceniał, ale...

Cytat:Siedział spokojnie, na lewo od Buły i chłopaka z którym Buła, czy raczej Ernest
Buła, Buła... aż ochoty na bułkę od czytania nabrałem.

Cytat:Powiedział Daniel, biorąc pieniądze od Łukiego. Obaj byli zdecydowanie za wysocy jak na swój wiek i bez trudu mogliby sami sobie kupić to piwo.
A nie lepiej "zbyt wysocy"?

Cytat:– Mówię tylko co słyszałem – Odpowiedział powoli Danielek. Na tym zakończyła się dyskusja o czymś, co miało mieć kluczowe znaczenie w ciągi najbliższych kilku dni. Któż mógł wiedzieć, że ta tajemnicza choroba doprowadzi do prawdziwej apokalipsy? Na pewno nie nasi bohaterowie, ze śmiechem osuszający swoje butelki.
Aaarrgh *krew wypływa mu oczodołami i nosem*

No i to by w sumie wszystko było. Błędów specjalnie zbyt dużo nie masz, nie przeszkadzają w czytaniu. Co do przekleństw nic nie mam, na ile mi wiadomo w mojej okolicy mieszkają ludzie przeklinający jeszcze mocniej. Wkurza mnie trochę ten narrator, ale to zasadniczo nie błąd, a raczej coś czego nienawidzę, zatem nie wezmę tego pod uwagę przy ocenie.
Dam... 7/10. Kontynuuj, proszę Tongue
Cała moja twórczość, z której jestem zadowolony:
Na zwłokach Imperium[fantasy]
I to jest dokładnie tak smutne jak wygląda.

Komentuję fantastykę, miniatury i ewentualnie publicystykę, ale jeśli pragniesz mego komentarza, daj mi znać na SB/PW. Z góry dziękuję za kooperacje Tongue
Odpowiedz
#7
Proszę bardzo. Gotowych jest jeszcze pięć takich mini rozdziałów.

Rozdział Pierwszy
"Początek Koszmaru"

Minęło kilka z pozoru spokojnych dni. Nad rozleniwionym od gorąca miastem powoli zachodziło słońce, a nasi bohaterowie siedzieli na ławeczce nad rzeką i z ożywieniem rozmawiali o najnowszych informacjach ze świata, a tych nie brakowało. Tajemnicza choroba, która teraz nie schodziła z ust ludzi, zaczęła zbierać swoje żniwo. O ofiarach śmiertelnych nikt nie mówił głośno, ale wszyscy wiedzieli, że są. Na mieszkańców padł blady strach, który dodatkowo pogłębiało milczenie rządu i bagatelizowanie przez niego faktu, że trzy czwarte obszaru Unii Europejskiej zostało objęte kwarantanną.
- Mówię wam, to znowu Amerykanie! - Powtarzał wciąż Krzysiek - Rok w rok wypuszczają jakieś mikroby, żebyśmy kupowali ich leki, które i tak nie działają!
- Pierdolisz głupoty, pewnie Iran chce nas załatwić jakimś bioterrorystycznym gównem. - Opowiedział Buła.
- Bioterrorystycznym? Kurwa Buła, nie wiedziałem, że znasz takie trudne słowa. - Włączył się do dyskusji Daniel. Górował nad pozostałymi wzrostem i posturą. Oprócz tego miał jasne włosy i szczupłą twarz. Jedyną osobą, która mogła mu dorównać, był Łukasz. Obaj byli mniej więcej tak samo wysocy, jednak Łukasz, był szerszy w barach i bujnie owłosiony na twarzy. Wyglądał trochę jak komunista na wiecu socjalistycznym, co świetnie oddawało jego poglądy.
- Stary, odpierdol się ode mnie, co? - Zdenerwował się Buła. - Nie wiemy co to, ale wygląda na to, że naszego miasta się nie czepia.
- Oby tak zostało - Powiedział Krzysiek. Niestety nie mieli racji, bo kilka dni później, zaczęły się pierwsze zachorowania. Władze postanowiły izolować chorych, żeby nie dopuścić do rozniesienia się wirusa, ale nikt jeszcze nie wiedział jak właściwie ten wirus się rozprzestrzenia.

** ** **

Tymczasem w niewielkiej klinice chorób zakaźnych tuż za miastem, trwały testy na wirusie. Tabun ludzi w białych fartuchach uwijał się jak w ukropie po sterylnych pomieszczeniach, mieszając zagadkowe substancje w probówkach, czy pisząc zawzięcie na komputerach. W pewnej chwili do jednej z takich sal wszedł starszy mężczyzna w okularach i z kępką siwych włosów na czubku głowy. Był przygarbiony i zdawał się nie zwracać uwagi na to co dzieje się wokół niego. Czytał jakąś informację zapisaną niedbale na kawałku papieru a gdy skończył, odezwał się do jednego naukowców.
- Co już wiemy?
- Prawie nic profesorze. Wirus rozwija się niepokojąco szybko przez te upały. Nie udało nam się wykryć jego źródła, ale zabija w ciągu kilku godzin. W chłodni mamy kilka okazów, przekazanych nam przez szpital wojewódzki, pobraliśmy od nich próbki tkanek.
- I? - Spytał profesor poprawiając okulary i przeglądając na komputerze wyniki analiz.
- To dziwne, ale komórki nie obumierają tak szybko jak u zwykłego człowieka. Wygląda na to, że wirus zatrzymuje proces rozkładu ciała, ale dopiero w jego zaawansowanym stadium. Wciąż pobieramy nowe próbki do badań.
- Dobrze, informujcie mnie na bieżąco o sytuacji. Spróbujcie wyizolować czystego wirusa i stworzyć przeciwciała. Będę w gabinecie - Po czym opuścił salę. Naukowiec powrócił do pracy, którą jednak musiał szybko przerwać z racji telefonu jaki otrzymał. Podniósł słuchawkę i znudzonym głosem powiedział:
- Dewódzki, słucham?
- Rafał?! Zejdź szybko do kostnicy, nie uwierzysz! - Odpowiedział mu drżący głos w słuchawce. Zaintrygowany naukowiec zbiegł do kostnicy w samą porę by zobaczyć jak wokół jednej z szuflad, za którą przechowywano zwłoki gromadzą się pracownicy chłodni. Z wnętrza dochodziło zagadkowe stukanie. W końcu jeden ze stażystów drżącą ręką chwycił uchwyt i otworzył drzwiczki. Katafalk wysunął się na całą długość. Spadły z niego na wpół rozłożone zwłoki jednej z ofiar wirusa. Dewódzki odruchowo cofnął się o krok, na całe szczęście dla siebie, bo w tym właśnie momencie ciało poruszyło się i chwyciło najbliższego człowieka za nogę. Pozostali rzucili się do ucieczki, nawet nie oglądając się za siebie. Chwilę później Rafał Dewódzki zdyszany wpadł do gabinetu profesora i oznajmił:
- Mamy poważny problem...
Odpowiedz
#8
Powtórzenia, przecinki i ogólnie dziwną składnię już Ci wytknęli, a ja, jako, że nie lubię się rozdrabniać, kilka spostrzeżeń ogólnych.

Po pierwsze - długość tekstu. Z jednej strony to, że rozdział jest mikro wychodzi w sumie na plus, bo pewnie gdyby był dłuższy, zarzucił bym czytanie. Z drugiej jednak w tak mikroskopijnym kawałku tekstu ni cholery nie uda Ci się zawiązać porządnie akcji, a co za tym idzie, nie masz szans, żeby czymś zaciekawić. (Jak wspomniałem, przeczytałem, bo krótkie) Weź wszystkie te pięć rozdziałów, połącz w logiczną całość, przeczytaj raz, potem jeszcze raz, a następnie jeszcze ze trzy razy. Potem zapisz plik, zostaw na kilka dni. Następnie znów przeczytaj kilka razy i wtedy odpowiedz sobie na pytanie, czy można się nim pochwalić. Nie piszę tego złośliwie, sam tak robię odkąd pamiętam i pomaga, choć i tak nie pozwala uniknąć wszystkich błędów.

Druga rzecz jaka rzuciła mi się w oczy, to zbyt częste, a jednocześnie zbyt pobieżne opisy fizis bohaterów. Wzrost Daniela czy Łukasza, oraz to, że jest szeroki nic nie wnosi do postaci. Za to jakaś blizna, zarost, kolor i kształt oczu, jakieś charakterystyczne cechy pozwoliłyby trochę sobie gości wyobrazić. Ale to ogólnie nie jest konieczne, bo sumie, na co nam wiedzieć, jak jeden i drugi wygląda, jak i tak na razie nic nie robią.

Na tę chwilę to by było wszystko. Ogólnie nie ma tragedii, przypuszczam, żeś młody, więc dobrze, że tu jesteś, w końcu wszyscy jesteśmy tu przede wszystkim, żeby się uczyć. Podoba mi się język, dialogi dość naiwne, ale nie rażą jakoś specjalnie. Zdaje się, że udało Ci się uchwycić sposób rozmawiania i ogólnie zachowania szesnasto, siedemnastolatków. Obiecaj mi dwie rzeczy - następny rozdział będzie ZNACZNIE dłuższy, po drugie wirus nie będzie zamieniał ludzi w krwiożercze monstra jak w Resident Evil, I am Legend czy REC. Jeśli spełnisz te dwa wymogi, przeczytam i ocenię następny fragment Smile Powodzenia.
Odpowiedz
#9
Cytat:- Buła, pół roku temu marudziłeś jak
to ci jest kurewsko zimno. –
Odpowiedział z nutką pretensji w
głosie drugi z nich.
Popelniasz blad w dialogach. Didaskalia piszemy mala litera. Gdy okreslamy nimi sposob wypowiedzi bohatera, nie stawiamy przed myslnikiem kropki. Poczytaj o poprawnym budowaniu dialogow.

Cytat:zapisaną niedbale na kawałku
papieru a gdy skończył
Przed a brakuje przecinka

Podpisuje sie pod sugestia co do opisow wzrostu, za duzo ich.

Tekst nie jest zly ogolnie. Lecz narrator wg mnie nie powinien zawczasu informowac, ze bedzie apokalipsa. W drugiej czesci widac, ze masz pojecie o czym piszesz i cos nie co wiesz o wirusach. Ocenilabym 5/10 (ortografia, interpunkcja poza dialogami, pomysl, wiedza i ... napisanie tekstu) Smile
A brakuje mi polotu, dobrych dialogow, bardziej wymyslnego opisania bohaterow, zaskoczenia i zalu, ze to juz koniec
Odpowiedz
#10
Wulgaryzmy się przydają, ale dawkujmy je z wyczuciem. Ja wiem, że są młodzi ludzie, którzy tak się wysławiają, i wystarczy mi, że słyszę to na ulicy.

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości