Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Głos
#1
Profesor Zimmerman patrzył z dumą na maszynę stojącą pośrodku garażu. Urządzenie wyglądało jak skuter wodny, z tym, że znacznie zmodyfikowany. Oplatały go długie przewody, a całość znajdowała się w szklanej bańce.
– Wreszcie się udało – westchnął. – Po tylu latach prób i błędów zbudowałem ją.
Zimmerman podszedł do ściany, na której wisiał rozrysowany schemat maszyny. Po raz wtóry uważnie prześledził każdy szczegół projektu. Wydawało się, że wszystko zostało dopięte na ostatni guzik.
Uśmiechnął się pod nosem. Oczami wyobraźni widział miny swoich kolegów z instytutu, klaszczących po jego wystąpieniu, na którym omówi i pokaże światu wynalazek. O tak! Wreszcie skończą się kpiny i docinki. Przestaną nazywać go dziwakiem gadającym do siebie. Sława zdawała się na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło tylko wsiąść do maszyny, po czym uruchomić ją...
Tylko? A może aż?
Profesorowi zrzedła mina. Nagle ogarnęła go fala niepewności. A jeśli coś pójdzie nie tak? Niby wszystko było perfekcyjnie przygotowane, ale czy na pewno? Może coś przeoczył? Co prawda pies sąsiadki przeżył próbę, ale z chomikiem syna poszło dużo gorzej.
Wykrzywił twarz w grymasie obrzydzenia na wspomnienie krwawej plamy; przez godzinę szorował pozostałości zwierzęcia, by wreszcie wymienić siedzenie na skórzane.
Zerknął na urządzenie.
Wehikuł nie był do tej pory testowany przez człowieka, co obudziło w uczonym szereg wątpliwości. Zimmerman wyjął chusteczkę z kieszeni spodni i otarł pot z czoła. Bał się. Trząsł się jak osika. I to w chwili, kiedy ważyły się losy jego epokowego odkrycia.
Poczłapał do drzwi, po czym opuścił garaż.

***

Chwilę później siedział w salonie i popijał herbatę miętową. Poczuł się znacznie lepiej. Ciągle nie zdecydował, czy podejmie się przetestowania maszyny dziś, czy raczej w innym terminie.
– Jestem tak blisko, a zarazem tak daleko – wyszeptał. – Najtrudniej jest pokonać własną słabość...
Zadzwonił telefon.
Profesor przyłożył do ucha słuchawkę.
– Halo?
– Nie obawiaj się, wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Zimmerman pobladł. Oczy niemal wyszły mu z orbit, a słowa ugrzęzły gdzieś głęboko w gardle. Znał ten głos! Ale... to niemożliwe!
Wziął się w garść i z trudem wycedził pytanie:
– Kto...kto mówi?
– Przecież wiesz, dziwaku, który bez przerwy gada do siebie.

KONIEC
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#2
sam pomysł. mając sam pomysł, wychodzi coś takiego właśnie. ani pierwiastka rzemiosła, bieg na wyprzódki do finału, z połowy bieżni i wszystkie płotki powalone. serio uważasz, że aż tak dobry jest ten pomysł? iż nawet nie warto się postarać i go jakoś wdzięcznie opakować? pała z wykrzyknikiem. bo i koncept, na który liczyłeś, zupełnie nic nie wart. głupotopisarstwo, ale pewnie sam to wiesz. rozwiń to. naszkicuj trochę postać, wykoncypuj jakieś scenki ciekawe, pogawędź trochę. tak, aby się fajnie czytałoSmile bo o przyjemnosc tu przecież chodzi.
Odpowiedz
#3
Nie no, sam pomysł jest całkiem niezły, choć wyświechtany. Kojarzę ze cztery opowiadania o dokładnie tym samym, pamiętam dwa nazwiska - Aasimov i Kres. O ile o Kresie można różne rzeczy mówić, o tyle do Aasimova podskoku nie masz, jak by na to nie spojrzeć.

Przede wszystkim - warsztat. Spaliłeś pointę dając rozwiązanie na tacy, dajesz nam zero ekspozycji, nie przedstawiasz postaci i zabijasz immersję. Ten tekst nie ma klimatu. A szkoda - bo chociaż temat ma brodę, to można by trochę jeszcze z niego wyciągnąć.
Kobieto, puchu marny! Ty...
Jesteś jak zdrowie! Ile cię trzeba cenić ten tylko się dowie,
kto cię stracił...
Dziś piękność Twoją widzę i opisuję, bo tęsknię po Tobie.
Odpowiedz
#4
Drodzy krytycy,

Zgadzam się z Wami, bo i cóż mógłbym zrobić. Zdaję sobie sprawę, że do Asimova (dlaczego przez dwa "a"?) bardzo mam daleko. Ba! Wiem, że do miriada i Sheaim mi jeszcze dalej. Tym bardziej cenię sobie rady tak świetnych pisarzy jak Wy. Racja jest oczywiście po waszej stronie. Jedna drobna uwaga: obaj proponujecie rozpisanie pomysłu, zarysowanie postaci, jakieś tam "pogawędzenie", dodanie kilku scenek itd. itp. Tutaj mam pewien problem, bo moim zdaniem - ale co ja tam mogę wiedzieć -taki tekst przestaje być miniaturą. A przecież znajdujemy się w takim, a nie innym dziale. Może w przyszłości rozwinę ten pomysł, ale wtedy na pewno nie znajdziecie go tutaj, to chyba jasne, prawda?

O razu dodam, że nie bronię tekstu. Jeśli jest dobry, to się sam obroni, a jeżeli nie... to wiadomoSmile Dziwi mnie tylko używanie w komentarzach tak dziwnej merytoryki, jak porównania do Asimova (uważacie, że Wy możecie się z nim równać?), czy propozycję rozwinięcia tekstu przy jednoczesnym krytykowaniu samego pomysłu.

Pozdrawiam
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#5
Wiesz, tu nie chodzi o zmianę formuły - z miniatury na opowiadanie czy coś innego. Chodzi o staranniejsze wykonanie, o ciekawszy język, styl, cokolwiek, co by podniosło tekstowi walor z, w mojej opinii, bliskiego zera, do chociażby tej oceny dostatecznej. Wykoncypowałeś, że może być intrygującym, zaskakującym czy jakim tam jeszcze chcesz, pomysł, iż ktoś gada sam ze sobą już tak chorobliwie, że zupełnie się w tym gubi i zatraca, przejawia rozdwojenie jaźni. Nic to jest, moim zdaniem, ale na takim pomyśle oparłeś cały tekst. A gdyby tak doprowadzić do tego sedna w jakiś bardziej zajmujący sposób? Mogłeś tu zawrzeć zgoła każdą scenkę z życia Zimmermana odkąd postał mu w głowie rys tego wynalazku. Wybrałeś taką a nie inną - ale ani ona lotna, ani lotnym stylem napisana. Serio, tu się nic nie dzieje, a nawet przeciętnie nie jest, jest nijak. Wynalazca jako ekscentryk, delikatnie mówiąc, mógłby tu naprawdę trochę pogaworzyć sam do siebie, mogłoby być śmiesznie, może pouczająco. A jest nic. Poza tym sztanca. "wreszcie wreszcie! udało się!" "wreszcie skończą się docinki!" itd. No nie mydlmy sobie oczu, nie? Jest jak jest.
Nic nie mam przeciw krótkim formom, ale muszą walić czytelnika w dekiel jak dobra gouda. Albo zmyślnością, albo sztuką formy, gawędy.
Odpowiedz
#6
Pełna zgoda. I właśnie dlatego zamieszczam teksty na VA, żeby takie rzeczowe komentarze otrzymywać. Teraz rozumiem o co chodzi i wiem gdzie ewentualnie szukać klucza do poprawy tekstu.

Wielkie dziękiBig Grin
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości