Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Głodny wrażeń
#1
Było już dobrze po północy, gdy znalazłem się w tym samym pubie co wczoraj. A może to było dzisiaj? Odcinający zapach tytoniu, głośna muzyka i gwar wielu języków mogły być przytłaczające dla niejednego z tych młodzików, których dzisiaj ominąłem po drodze do baru. Dwóch tatusiowatych facetów po czterdziestce próbowało zaimponować blondynce ze zbyt wysokimi obcasami. Gdy już przesunąłem wzrok w górę, trzeba sprawiedliwie dodać, że dekolt też miała niczego sobie. Ci goście powinni już wyskakiwać ze swoich portfeli.

Różne języki przeplatały się przyciskając do dawno nieodnawianych ścian niejedno ciało. Barman na spokojnie nalewał kolejne piwo co doprowadzało do furii napakowanego gościa, który w ścisku przy ladzie próbował zamówić kolejkę. W wąskich korytarzach testosteron mieszał się z feromonami i paroma innymi specyfikami, których prohibicja nigdy nie usunęła z rynku. Zwłaszcza w takim miejscu.

Powoli przepychałem się do głównej części pomieszczenia. Zapach stał się intensywniejszy, dziewczyny w sporym ścisku poruszały się tak jakby nie miało to dla nich żadnego znaczenia. Obcisłe koszulki z wyraźnym sześciopakiem próbowały wedrzeć się w przestrzeń pomiędzy nimi. Muzyka była ogłuszająca. Światła migały jak szalone oświetlając na chwilę studenciaków testujących, który najdłużej utrzyma palący się palec umoczony w wódce. Inni frajerzy z rezygnacją podpierali ścianę, jakby to była ostatnia szansa na utrzymanie tego przybytku w pionie. Cóż, oni dzisiaj nie zamoczą. Chyba, że gębę przy hotelowym barze próbując utopić smutki przy zbyt drogiej butelce.

Znalazłem ją na wygodnej sofie z wysokimi zagłówkami popijającą powoli Pina Coladę przez słomkę. Nie szukałem jej specjalnie. Wpadła mi w oko natychmiast, gdy odwróciłem głowę w jej kierunku. Długie, kręcone włosy, sukienka zakrywająca wszystko co było interesujące; zupełnie niepodobna do reszty dziewczyn na parkiecie. Raczej rozebranych niż ubranych. Gołe brzuchy, szorty tak niskie, że wyobraźnia przestaje być potrzebna i wyzywające topy, z których za każdym ruchem istnieje niebezpieczeństwo wylania się tego i owego.

- Cześć, znajomi już pouciekali? - bardziej krzyknąłem niż zapytałem, bo było dla mnie jasne, że sama tutaj nie przyszła. Spojrzała na mnie z pytaniem w oczach.
- Gdzieś się kręcą tutaj, jeżeli szukasz podrywu to sobie daruj - bardziej bezpośredniej odpowiedzi nie mogłem się spodziewać.
- Może jednak skusisz się na coś lepszego niż Pina Colada? - zapytałem niezrażony.
- Miły jesteś, ale może kiedy indziej - jasno dała znać, że to nie jej dzisiaj szukam.
- Nie ma problemu, miłej zabawy! - odpowiedziałem. Ona uśmiechnęła się słabo na moją odpowiedź i odwróciła głowę.

Trzeba się trochę zabawić, w końcu jakaś szansa się pojawi w zasięgu wzroku. Zawsze się pojawia. Przeciskając się na parkiet znalazłem się w środku kółeczka skąpo odzianych dziewcząt. Szkoda, że tak późno zauważyłem, że nie były same. Cios w szczękę oderwał moją rękę z jednego z idealnie wyrzeźbionych kobiecych ciał. Następny cios w brzuch pięknie wymodelował krzywiznę mojego ciała. Nawet nie zauważyłem skąd się te pięści pojawiały. Zwijając się poczułem, że jakaś ręka chwyciła moją dłoń i bezceremonialnie wyciągnęła ze strefy zagrożenia.

Gdy już moje oczy przestały widzieć wyłącznie gwiazdy mój wybawca stał roześmiany nade mną z założonymi rękoma.
- Chyba nie masz dzisiaj szczęścia. 
- Nie Twój biznes, poradziłbym sobie - odezwałem się urażony.
- Właśnie widziałam. Skończyła mi się Pina Colada, więc masz swoją szansę.

Tego się raczej nie spodziewałem.

Przy barze był oczywiście ścisk i tłok, a moje wnętrzności jeszcze nie ułożyły się w prawidłowej pozycji.
- Chodźmy do innego pubu, tutaj za bardzo chrzczą trunki - powiedziałem nie mając ochotę na więcej przepychanek.
- Jasne, noc jeszcze długa - uśmiechnęła się i pociągnęła mnie za sobą. - Ale mam inny pomysł. 

Wybiegliśmy z pubu potrącając prawie każdego na swojej drodze. Ale co tam, raz się żyje, a tutaj zapowiadało się coś ciekawego.

- Muszę się przebrać i pójdziemy szukać lepszego lokum. Może i ty coś znajdziesz? - posłała mi diabelski uśmieszek dalej ciągnąć mnie za sobą.

Wbiegliśmy do starej, ale dobrze zachowanej kamienicy z szerokim holem. Po kilku krokach byliśmy na pierwszym piętrze i po chwili znaleźliśmy się w mieszkaniu. Zapach był zupełnie inny. Jakiś taki wilgotny, bardzo intensywny, jakby kwiaty, ale w tropikach. Temperatura była jednak umiarkowana. Z przedpokoju wskazała mi na pokój z łóżkiem i powiedziała abym poczekał na nią aż się przebierze.
- Tylko nie podglądaj! - krzyknęła jeszcze biegnąc w głąb mieszkania.

Wyglądało na to, że pozorne nieszczęście obróci się na moją korzyść. Tej taktyki nie chciałbym jednak powtarzać. Zbyt bolesna. 

Pokój był spory. Urządzony raczej ascetycznie. Poza łóżkiem i toaletką w pokoju był jedynie bardzo puszysty dywan dookoła łóżka. Bardzo kobieco i świeżo. Łóżko miało specyficzne drewniane oparcie. Dotykając można było wyczuć mnóstwo małych wyrzeźbionych twarzyczek. Wszystkie miały wykrzywiony wyraz twarzy. Dziwny gust - pomyślałem. 

Zacząłem się robić niesamowicie śpiący. Próbowałem odgonić to uczucie, ale bez powodzenia. Po chwili poczułem, że osuwam się na łóżko bez czucia.

Gdy się ocknąłem leżałem na łóżku. Goły jak święty turecki. Przygnieciony drewnianymi pasami. Tak myślałem, ale to nie pasy, to się ruszało, cały czas. Przerażony zacząłem krzyczeć i wić się aby się uwolnić od tego co mnie trzymało. Gdy usłyszałem ten znajomy śmiech zatrzymałem się na chwilę.

- Spokojnie, im bardziej się ruszasz, tym gorzej dla Ciebie - usłyszałem perlisty śmiech dochodzący z pokoju.
- Gdzie jesteś? Co się dzieje? - krzyczałem przerażony.
- Dzisiejszej nocy, mój drogi, to nie Ty byłeś na polowaniu - kontynuowała dalej się uśmiechając. - a teraz odpręż się.
- Poczekaj, dogadajmy się, zrobię co zechcesz - próbowałem się opanować; bezskutecznie.
- Mam już wszystko czego potrzebuję - usłyszałem jakby w oddali.

Następną rzeczą jaką poczułem było zaciskające się wokół mnie cielsko węża, krzyk, który wyrywał mi płuca, strzelające jak zapałki żebra i potworny ucisk. Po chwili nie czułem już nic. Moje bezwładne ciało zostało zmiażdżone i wchłonięte przez łóżko.

Już po chwili wszystko wyglądało jak przed naszym przybyciem. A na oparciu łóżka pojawiła się nowa wyrzeźbiona twarzyczka.
Odpowiedz
#2
Ogólnie rzecz biorąc dopracowane technicznie z wyjątkiem kilku brakujących przecinków i bliskich powtórzeń. Płynnie i poprawnie napisane.
Co do treści to nie moje klimaty, ale sposób pisania (technicznie) jest dobry.
Pozdrawiam
Odpowiedz
#3
(04-01-2019, 12:38)Gunnar napisał(a): Ogólnie rzecz biorąc dopracowane technicznie z wyjątkiem kilku brakujących przecinków i bliskich powtórzeń. Płynnie i poprawnie napisane.
Co do treści to nie moje klimaty, ale sposób pisania (technicznie) jest dobry.
Pozdrawiam

Dziękuję za informację!
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości