Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Fort Inkaustus
#1
Ogólnie to jest sieczka jeśli chodzi o formatowanie, bo pisałem to w OpenOffice, więc musiałem ręcznie dorabiać myślniki w dialogach (SIC!).
Nie spodziewajcie się cudów Smile



Wychylił głowę znad metalowej rampy zabezpieczającej żołnierzy przed ostrzałem. Złowrogie słupy dymów unoszące się nad plażą były już coraz bliżej. Spojrzał za siebie i zobaczył kilkadziesiąt podobnych łódek desantowych, zmierzających w tym samym kierunku. Część wojska powinna już wylądować i przygotowywać miejsce do przybycia reszty jednostek. [/p]
Tuż nad głową usłyszał pisk przelatującego pocisku. Po chwili kolejny. Coś z niesamowitym impetem uderzyło w burtę tak mocno, iż zwaliło go z nóg. Sojusznicza barka na pełnej prędkości zahaczyła o ich kadłub, po czym odbiła i uderzyła w skały klifu, roztrzaskując się w drobny mak. Kaprys przeładowała karabin snajperski, po czym szukała kolejnego sternika do zdjęcia.[/p]
Przeciągły gwizd oznajmujący lądowanie zagłuszył pobliski wybuch. Pierwsi żołnierze wyskoczyli niemalże natychmiast, lecz równie szybko zostali skoszeni serią z karabinu. Nie tego się zapewne spodziewali. Plaża powinna być już zdobyta i stanowić przedpole do zajęcia całego fortu Inkaustusa, lecz obrońcy nie chcieli najwidoczniej dać za wygraną. [/p]
Trzy potężne wieże strzegące podejścia do fortu obsadzone były stanowiskami karabinów, które bez ustanku nękały wroga ciągłym ogniem. Root właśnie przeładowywał broń, gdy na jego poziom wbiegło dwóch żołnierzy z kolejnymi skrzynkami z amunicją. Pomogli załadować pas z ośmio-milimetrowymi pociskami, po czym oddalili się, a karabin ponownie plunął ogniem w kierunku nacierających wrogów, którzy nie mieli szans ukryć się w tym terenie. Podejście było łagodne od strony plaży, lecz im dalej w głąb lądu, tym większe skarpy miała do pokonania nadciągająca armia. [/p]
- Danek! Masz oddział na czwartej, madafaka! - wrzasnął Root do radia. Urządzenie zatrzeszczało, po czym odezwał się głos drugiego obrońcy.
- Robi się, panie kierowniku!
Przez sekundę ostrzał z karabinów ustał, gdy Danek zmieniał położenie CKMu, po czym potężna seria zalała nadchodzących od zachodu żołnierzy, którzy zaścielili okoliczny stok swoimi ciałami. [/p]
- Dzięki, druhu!
- No problem.
- Te! Można ciszej te rozmowy? Skupić się nie dadzą na robocie! - wrzasnął czyjś głos z niższej platformy tuż pod stanowiskiem karabinów.
- Wybacz, Szachu.
- Najpierw wymagają, później przeszkadzają, a robota musi być zrobiona!
Szach-Mat załadował drugi magazynek do broni snajperskiej, po czym strzał za strzałem zdejmował co gorliwszych żołnierzy wroga, którzy zdołali przedostać się przez piekło, które zgotowali im Root, Danek i Kot. [/p]
- Masz może jeszcze przeciwpancerne? - zapytała leżąca obok Kaprys.
- Trzymaj. - podał magazynek, po czym zakomunikował w radiu – Zaopatrzenie. Pilna potrzeba na większy kaliber. Wróg próbuje przebić się przez obronę wozami opancerzonymi.


- Jak to się obsługuje? - Pasiasty zadawał sobie to pytanie, gorączkowo grzebiąc przy nadbrzeżnej haubicy – Może chociaż instrukcja jest w języku angielskim...


Na plażę wjechało kilka sztuk tankietek wroga. Ostrzał z karabinów był wobec nich bezsilny, toteż zaczął się on posuwać coraz bardziej ku zewnętrznym murom fortu. W tym samym momencie w wieży Kota zjawił się Zgubin z czymś ciężkim na ramieniu.
- Niech no teraz posmakują naszych nowych funkcjonalności! - Po tych słowach odpalił wyrzutnię. Rakieta pomknęła przed siebie, celnie trafiając w nadjeżdżający czołg, który eksplodował w potężnym wybuchu.[/p]
- Łooo, niezła jazda. Domyślam się, że nie masz więcej nabojów?
- A właśnie, że mam. Ustawiłem RPG na unlimited_ammo, więc mogą nam skoczyć.
Zgubin z prędkością karabinu niwelował zagrożenie ze strony wrogich czołgów, w sam raz gdy reszta kompanii powoli traciła już nadzieję na powodzenie całej obrony. [/p]
Tymczasem zarządca fortu wyszedł na spacer w dół lasem, aż do plaży. Nic nie wskazywało, iż dzisiejszy dzień miałby być inny niż pozostałe dopóki w niedalekiej odległości od niego nie pojawił się wrogi oddział. Los zarządcy i całego fortu Inkaustus byłby przesądzony, gdyby nie niebywałe szczęście. Przed kulami z lichych karabinków ochroniły go pancerne płyty wojskowego samochodu, który nagle zajechał wrogowi drogę. Z działka na dachu rozległa się szybka seria z karabinu maszynowego, po czym ruch we wrogim oddziale zamarł. Drzwi otworzyły się i wyskoczyła z nich kobieta ubrana w maskujący mundur z kolorowym punkiem na głowie.[/p]
- Janko! Zabieramy Cię stąd!
- Ero? Co się dzieje? - zapytał Janko tuż po wejściu do samochodu.
- Atak na twierdzę. - odrzekł krótko Disaster stojący na stanowisku działka. - Ruszajmy.
- Mają słabą broń – stwierdził zarządca – cóż, zawsze o sile wojska decyduje siła i liczebność jego żołnierzy.
Hummer zamielił przez chwilę kołami, po czym ruszył z kopyta w kierunku plaży.[/p]
Na znak dany przez Gorzkiego, kilkunastu żołnierzy zapakowało do moździerzy typu „Linux” potężne pociski GNU.[/p]
- Niech posmakują, co to znaczy wolna technologia obrony!
Po ostatnim słowie, wszystkie pociski wyleciały na olbrzymią wysokość,mijając zewnętrzny pas murów i spadły na nacierających żołnierzy wroga. Rozlegające się wybuchy wstrząsnęły gruntem tak bardzo, iż zatrzęsły się posady wież obronnych, a podchodzący pod nie przeciwnicy pospadali ze skarp.[/p]
- Ładować!

- Kierunek 1-3-9, kąt 34 stopnie. - Sileana precyzyjnie nakierowywała myśliwiec na cel. - Trzy sekundy w prawo, wychodzisz po paraboli...
- Baza, zrozumiałem. Sil, jesteś wolna. - potwierdził Malbert
- To było stwierdzenie czy pytanie? - odpowiedzi jednak już niedosłyszała, głównodowodzący wykonał nagły skręt i nadleciał lotem eliptycznym nad plażę.
Huk silników zagłuszył wrzawę panującą na polu bitwy. Część żołnierzy patrzyła oniemiała na kolejny ruch przeciwnika, gdy samolot zniżył swój lot i przeleciał kilkadziesiąt metrów nad nimi. Po chwili wzdłuż lotu myśliwca zapłonął zrzucony na plażę napalm, odcinając przeciwnikowi możliwość odwrotu.[/p]
Sil schowała dwa pistolety do kieszeni i szybkim krokiem udała się do hangaru, skąd miała zamiar zaiwanić jeden z opancerzonych wozów. [/p]
- Ej, no! Poczekaj na mnie! - dołączyła do niej Triss trzymając olbrzymią maczetę w ręce. Wokół pasa zalśniły złowrogo przyczepione granaty.
- Co z tobą?! Mówiłaś, że zostajesz w domu! Mogłaś przynajmniej do mnie napisać.
- Machete don't text.
- Dobra, jedziemy z koksem.
- Ale będzie jazdaaaaa. - ostatnie słowa wrzasnęła w przestrzeń, gdy kierowanego przez Sil Hummera zarzuciło ostro na najbliższym zakręcie.
W rejonie, gdzie napastnicy pozostawili swoje barki desantowe unosiła się delikatna smużka mgły. Ktoś płynął z nożem w zębach w kierunku jednej z nich. InFlames wskoczył na pokład i wykopał jednego z żołnierzy za burtę. Chwycił swój nóż do ręki i przymierzył się na drugiego, lecz gdy ten ujrzał jarzące się na jaskrawo ostrze sam wyskoczył. InF wzruszył ramionami, podszedł do małego karabinu na rufie i zaczął ostrzeliwać przeciwnika od tyłu. [/p]
Lilith przyczajona na drzewie, była doskonale ukryta przed oczami swoich wrogów. Nagle zauważyła zagadkową postać w płaszczu i z dziwnym narzędziem w ręku, idącą w kierunku plaży. Metatron ściągnął kaptur, spojrzał na prawo i lewo, po czym wyjął zza pleców olbrzymią kosę. [/p]
- Czas na żniwa! - z uśmiechem od ucha do ucha natarł w szaleńczym pędzie na nadchodzących przeciwników.
Lilith widząc to nie mogła zostawić Meta samego. Zeskoczyła na ziemię, przydeptując jednego z żołnierzy, po czym wyjęła zza paska poręczne noże kuchenne, którymi z upodobaniem uśmiercała przeciwników. Ni z tego ni z owego wyskoczył Kaleson w pełnej zbroi płytowej, siekając wroga swoim długim, dwuręcznym mieczem. Żadne kule się go nie imały, co dawało mu niesamowitą pewność na polu bitwy.[/p]
Część żołnierzy przedostała się w rejon zewnętrznego muru, gdzie próbowali sforsować główną bramę i zająć stanowiska na flankach. Nie zdawali sobie sprawy, że w ciemnych zaułkach twierdzy Inkaustus czaił się PanKrac. Wyskakiwał z mroku i porażał swoich przeciwników strachem, powodując u nich natychmiastowy atak serca i w konsekwencji śmierć. [/p]
- Sioooooostrooooooo! - krzyczeli ranni w szpitalu polowym – Siiiiikuuuuuu!
- Zamknąć się, bo wyłączę telewizję! - zagrzmiała Kheira – Zawołać wam księdza? DISSSSSS!!
- Nieeeee, my nie chcemy umierać!

Nagle nad pobojowiskiem rozległ się potężny huk, po nim wszystko ucichło. Jakby z nieba odezwał się gruby, basowy głos:[/p]
- OTOM JA! ARCHANIOŁ...
Wszyscy upadli na kolana, dowódcy, żołnierze, kosiarze, rycerze. Wszyscy swe oczy skierowali ku niebu. [/p]
Wtedy też rozległ się drugi huk, a z nadbrzeżnej haubicy wystrzelił potężny pocisk, który uderzył w morze bardzo blisko plaży, rozbryzgując hektolitry wody. Ciepły deszcz zrosił twarze walczących i użyźnił pobliskie pola kukurydzy. [/p]
- Upssss. - Pasiasty zacisnął zęby, mając nadzieję, że nikt nie widział jego zabawy z armatą i chyłkiem ewakuował się w bezpieczne miejsce.
- EKHM... JAM JEST ARCHANIOŁ! NASTAŁEM...
Kot wyjął komórkę i klęcząc, wystukał dobrze znany numer. Po chwili odezwał się wkurzony głos jego rozmówcy.[/p]
- Czego?
- Siemasz, perski żeglarzu! Zmaściłeś sprawę! Ha ha!
- Czekaj no! To nie jest ostatnia potyczka, wojna wciąż trwa!
Odpowiedz
#2
Witaj,

Po prostu rewelacja. Militarne opisy nie nużyły. Humor przedni. Pośmiałam się, aż miło było czytać. Nie muszę chyba mówić, że spodobał mi się motyw z nożami kuchennymi? No i z PanKracym i Pasiastym i ze Zgubą... <ah-i-oh> Kiedy następna część? Czekam z niecierpliwością Big Grin

MOJE SUGESTIE:

Usłyszał pisk przelatującego pocisku tuż nad głową. - <Tuż nad głową usłyszał pisk przelatującego pocisku.>
w skały klifu(,) roztrzaskując się w drobny mak.
załadować pas z 8 milimetrowymi pociskami, - liczby piszemy słownie
którzy nie mieli szans(,) <aby> ukryć się w tym terenie.
wrzasnął Root do radia, urządzenie zatrzeszczało, po czym odezwał - <wrzasnął Root do radia. Urządzenie zatrzeszczało>
- Dzięki(,) druhu!
- Wybacz(,) Szachu.
sobie to pytanie(,) <gorączkowo> grzebiąc przy nadbrzeżnej
Jak myślę nie masz więcej nabojów? - <Domyślam się, że nie masz więcej nabojów?>
A właśnie, że mam. - brak myślnika na początku
dzień miałby być inny niż wszystkie <pozostałe> dopóki w
maskujący mundur i kolorowego punka na głowie.- <mundur z kolorowym irokezem na głowie>
zapytał Janko tuż po wejściu do samochodu. - wytnij > Janko
stojący na stanowisku działka. - <stanowisku z działkiem>?
olbrzymią wysokość(,) mijając zewnętrzny
Sil(,) jesteś wolna. - potwierdził Malbert(.)
panującą nad polem bitwy. - <na polu>
na plażę napalm(,) odcinając przeciwnikowi możliwość
- Ej(,) no!
dołączyła do niej Triss z olbrzymią - <Triss dołączyła do niej, trzymając w ręce>
Dobra(,) jedziemy z koksem.
była doskonale zamaskowana przed oczami swoich wrogów. - <doskonale ukryta przed wścibskimi oczami swoich wrogów>?
w płaszczu i <z> dziwnym narzędziem w ręku(,) idącą w kierunku plaży
prawo i lewo i wyjął zza pleców olbrzymią kosę. - <lewo, wyjmując zza pleców>
na ziemię(,) przydeptując jednego
strachem(,) powodując u nich
- Zamknąć się(,) bo wyłączę telewizję!
- OTOM JA! ARCHANIOŁ... - tu, albo w następnej kwestii wypowiadanej przez Arche, zmieniłabym na > Jam jest Archanioł (takie skojarzenie z kabaretem pasuje jak ulał)
Wszyscy swe oczy skierowali ku niebu. - <Wszyscy skierowali oczy ku niebu>
blisko plaży(,) rozbryzgując hektolitry
ciepły deszcz zrosił twarze wszystkich walczących. - wytnij > wszystkich
zęby(,) mając nadzieję, że nikt nie widział jego zabawy z armatą. Chyłkiem - <z armatą i chyłkiem>
Siemasz(,) perski żeglarzu!

Dużo weny życzę, pozdrawiam,
Lilith
Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj.
William Shakespeare
[Obrazek: gildiaPiecz1.jpg]
Odpowiedz
#3
Dzięki Lil za komentarz.
W większości, wprowadziłem proponowane przez Ciebie poprawki, lecz z paroma się nie zgodziłem, więc pozwoliłem sobie przy nich nie zmieniać opowiadania Smile

Nie wiem czy będzie kontynuacja, ten tekst się raczej nie nadaje na to Tongue Pisany pod wpływem chwili, miał parodiować pewną sytuację, mam nadzieję, że przekaz był łatwy w zrozumieniu, choć pewnie dowcip nie powala polotem Tongue

Zresztą to był wyjątek w mojej dotychczasowej karierze na forum, nie umieszczam dużo utworów do oceny. Wczoraj były jakieś dziwne zbiegi okoliczności, planety pewnie ułożyły się w jednej linii, a biorytm mi skoczył, że szarpnąłem się na pisanie tego opowiadania Wink

EDIT:: Jaka szkoooda...! Chętnie poczytałabym więcej tego typu tekstów Big Grin // Lilith
Odpowiedz
#4
Lil chyba wszystko wygarnęła... Miałem wytknąć, ale to nie ma sensu, po co się powtarzać Big Grin

Tekst jest świetny Big GrinBig GrinBig Grin Chcę więcej... mnie! Ograniczyłeś moje ukochane ja do paru zdań. Buuuu...!!! Big GrinBig GrinBig Grin Chcę więcej mnie Big Grin

Żartuję.

Serio, świetnie ci to wyszło.

Cytat:- Danek! Masz oddział na czwartej, madafaka!

Hahaha Big Grin

Następna część: walka w forcie Inkaustus - daj do fabuły trochę zwykłych userów, będzie lepsza jazda Big Grin

Imo następnym razem sprawdź dokładniej tekst (kto to mówi...) bo potraciłeś momentami przecinki i wielki litery, jak tutaj np.

Cytat:- Baza, zrozumiałem. Sil, jesteś wolna. - potwierdził Malbert

Czekam na dalsze części, jeśli takowe będą Big Grin

Masssssakra.

[Obrazek: 29136-65e26c5e68f2a8b1dc4d3c4283a1bf34..gif]
Odpowiedz
#5
Pisałem to pod wpływem chwili. 3 grogi jednak dają dobrego kopa do inwencji twórczej ;P

Cieszę się, że komuś się to podobało Wink Dla mnie to największa nagroda Smile
Odpowiedz
#6
(08-01-2011, 22:50)Joguś napisał(a): Spojrzał za siebie i zobaczył kilkadziesiąt podobnych łódek desantowych zmierzających

"desantowych, zmierzających"

(08-01-2011, 22:50)Joguś napisał(a): tak mocno iż zwaliło go z nóg.

"mocno, iż"

(08-01-2011, 22:50)Joguś napisał(a): o ich burtę po czym odbiła

"burta" Tongue powtórzenie. W poprzednim zdaniu też była.

(08-01-2011, 22:50)Joguś napisał(a): lecz im dalej w głąb lądu,

Zaczyna mnie irytować "lecz" xD

(08-01-2011, 22:50)Joguś napisał(a): - Masz może jeszcze przeciwpancerne? - zapytała leżąca obok Kaprys

Kropka na końcu zdania Tongue

(08-01-2011, 22:50)Joguś napisał(a): który nagle zajechał wrogu drogę.

Hahaha! Danku, wrogowi xD

(08-01-2011, 22:50)Joguś napisał(a): Chwycił swój nóż do ręki i przymierzył się na drugiego, lecz gdy ten ujrzał jarzące się na jaskrawo ostrze sam wyskoczył. InF wzruszył ramionami,

Aż sobie to wyobraziłam i kiedy się ocknęłam spostrzegłam, że minęło kilka minut, a ja się brechtam xD

(08-01-2011, 22:50)Joguś napisał(a): - Czas na żniwa! - z uśmiechem

<leży xD>

(08-01-2011, 22:50)Joguś napisał(a): Żadne kule się go nie imały, co dawało mu niesamowitą pewność na polu bitwy.

Kelson - +450 do ataku, + 670 do obrony, - 130 do szybkości i + 1024 do chamstwa xD

(08-01-2011, 22:50)Joguś napisał(a): - OTOM JA! ARCHANIOŁ...

"OTO JAM" ? xD

(08-01-2011, 22:50)Joguś napisał(a): Ciepły deszcz zrosił twarze walczących i użyźnił pobliskie pola kukurydzy.

Hahaha, sikam xD

(08-01-2011, 22:50)Joguś napisał(a): - Upssss. - Pasiasty zacisnął zęby, mając nadzieję, że nikt nie widział jego zabawy z armatą i chyłkiem ewakuował się w bezpieczne miejsce.

No tak, Pasiu nigdy nie ogarnia xD



Dobre Big Grin Uśmiałam się xD Drugi tekst z rzędu dzisiaj, który poprawił mi humor xD
Uwielbiam parodie o Inkaustusie! xD
Hahaha xD
Ale krótkie, no... Krótkie... Bu Big Grin
Napisz coś jeszcze o Waszym Szanownym gronie xD

Odpowiedz
#7
No Danone. Rewelka po prostu. Obśmiałem się jak norka..
Pomysł przedni wykonanie dobre, a całość przyprawiona iskrzącym Humorem.
Nic dodać nic ująć . Proszę o więcej.
Pozdrawiam.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#8
Przeleciałem po tekście z bananem xD

Co gorsza, ten banan nie chce mi zniknąć z twarzy. Świetna robota ;p
Odpowiedz
#9
szkoda, że nie można przeklinać... Bo tekst jest... udany, celny, dobry, bardzo dobry, porywający, wyśmienity i w ogóle ekstra! Powaliłeś mnie tą fabułą. Ja, stary pacyfista (z wyjątkami), który napiernicza do czegoś, co żyje. Dobre! Gratuluję weny, totalne zaskoczenie!!!


Pozdrawiam.
Odpowiedz
#10
Dziękuję wszystkim za przychylne oceny. Cieszę się, że Wam się podobało Smile Najbardziej lubię takie reakcje, jak ktoś komentuje treść tekstu (nie pod względem warsztatowym) i porównuje je do rzeczywistości Smile Czasem jest niezły ubaw Wink

Dziękuję jeszcze raz wszystkim, po sesji postaram się jeszcze coś zmajstrować, jeśli dożyję Wink Niech Watykańska mafia ma się na baczności! Tongue
Odpowiedz
#11
"Kaprys przeładowała karabin snajperski, po czym szukała kolejnego sternika do zdjęcia." to przejście brzmi nienaturalnie. w sensie 'po czym szukała'. Nie spotkałem się z czymś takim jeszcze. A dwa. Z pierwszych dwóch akapitów wynika, że Kaprys jest facetem (??).

"...nacierających wrogów..." no komon? wrogów? serio? czy słyszałeś kiedyś nadciągających wrogów? zresztą w liczbie mnogiej znacznie lepiej brzmi 'przeciwnicy'.

"...ukryć się w tym terenie." poprawna forma chyba brzmi 'na tym terenie', ale nie jestem pewien.

"...tym większe skarpy miała do pokonania nadciągająca armia." 'do pokonania miała' imho.

"zapytała leżąca obok Kaprys." nie będę wspominał o skojarzeniach ;p ale nie za bardzo wiadomo obok kogo (z kim ;p ) Ona (On??) leży.

"...w sam raz gdy reszta kompanii..." oj. 'w sam raz' tu nie pasuje. Zmieniłbym na nie wiem ' w samą porę'.

"Nic nie wskazywało, iż dzisiejszy dzień miałby być inny niż pozostałe dopóki w niedalekiej odległości od niego nie pojawił się wrogi oddział." to zdanie to perełka. Jest tak przesterowane, że aż ciarki biegają ;p 'nic nie wskazywało NA TO' jak już. I przecinek przed 'dopóki', ale przeredagowałbym to zdanie, imho.

"cóż, zawsze o sile wojska decyduje siła i liczebność jego żołnierzy." może by zmienić na 'potędze'?

..."wyleciały na olbrzymią wysokość,mijając..." 'wzleciały' jak już. A 'olbrzymia wysokość' moim zdaniem tu nie pasuje. I spacja po przecinku.

"...wrzawę panującą na polu bitwy." nie, żebym był wredny, ale jakiej bitwy? Czy do bitwy nie potrzeba dwóch stron? To jest raczej oblężenie jednej ze stron, którą masakrują atakowani ;p

"Lilith widząc to nie mogła zostawić Meta samego." a tu by się przydał jakiś przecinek.

"Nagle nad pobojowiskiem rozległ się potężny huk, po nim wszystko ucichło." a tu raczej kropka.

Reasumując. Jest napisane świetnie. Czy śmieszne? Nie dla mnie. Nie ogarniam też absolutnie mojej roli. Ani po której stronie jestem w zasadzie. "Machete don't text' zdecydowanie rządzi ;-)
Poza tym początek przypomina strasznie "Szeregowca Ryana" ;-) Podziwiam pomysł, ziom <żółwik> ale imho umieściłeś za dużo ludzi w za dużych odstępach przestrzeni, w tak krótkim tekście. To się aż domaga rozwinięcia. A przede wszystkim początku. Bo nie wiadomo, ani kto najeżdża, ani czemu. Rozwiń to, a wyjdzie Ci perła w koronie :-)))))
Namaste, Pasiasty
ps. co mówisz, że nikt Cie nie komentuje? ;p
to be a struggling writer first you need to know how to struggle
Odpowiedz
#12
Jak to nie wiadomo kto atakuje i czemu? Big Grin Czytaj ze zrozumieniem, Pasio, bo jak zwykle nie ogarniasz Big Grin
Masssssakra.

[Obrazek: 29136-65e26c5e68f2a8b1dc4d3c4283a1bf34..gif]
Odpowiedz
#13
Nie wiem, nie bywam, nie ogarniam. Także trudno mi powiedzieć. Czajnik?

edit: poza tym, ja zawsze trafiam ;p
to be a struggling writer first you need to know how to struggle
Odpowiedz
#14
Cóż, co do rzekomej zmiany płci przez Kapryskę, to przecież w pierwszym zdaniu, gdy o tym wspominam, jest napisane w rodzaju żeńskim, więc nie wiem skąd wziąłeś tę metamorfozę ;P Taki ma Kaprys nick Big Grin

A co do reszty, to technikalia. Zobaczę co się da z tego wycisnąć jutro, bo dzisiaj już trochę późno.

Co do ogólnej fabuły... nie chcę tu zdradzać niczego publicznie, ale pewne analogie do rzeczywistości można znaleźć np. w wypowiedzi Janka, w rozmowie telefonicznej na końcu, w niektórych funkcjach bohaterów...

Wiem, że jest za dużo osób, ale chciałem umieścić wszystkich, żeby nikt nie poczuł się urażony. Jak widzisz Ciebie też uwzględniłem jako niedawnego Ekipowicza ;P Czy będę to rozbudowywał, nie wiem. Mam dużo projektów teraz do oddania, ale być może niedługo napiszę coś podobnego, aczkolwiek niekoniecznie stylizowanego na "Szeregowca Rayana", którego celowo tu zmodyfikowałem Big Grin
Czas pokaże Wink
Odpowiedz
#15
Tigre, nie jestem facetem, ale pozwolisz, że nie będę tego udowadniać Smile Zresztą, Danone napisał o mnie w rodzaju żeńskim. Pomyśl, Kapryska brzmi stanowczo głupio.

Co do samego tekstu, uśmiałam się. Zaszczyt mnie kopnął w same kształtne te... plecy. Występuje jako pierwsza Big Grin Generalnie dobra humoreska z nami w roli głównej. Fajnie się czyta, błedy wyłapali inni. Tak trzym, Danonku.
Kaprys też była kobietą!
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości