Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Fiat 126 p. lifting
#1
W tamtych czasach Węgliniec był ostatnią zelektryfikowaną stacją kolejową przed Enerdówkiem. Ważny węzeł w ruchu pasażerskim i towarowym. Również z
Czechosłowacją. Okoliczni pokerzyści na cztery damy nie mówili burdel, tylko Węgliniec. Mówiło się, że w herbie ma kolejarza w czapce z nutrii.

Okobieciłem się z jedną z czterech sióstr, teściowa zapasówka. Do teściów zwracałem się Mamo, Tato. Szczęście w posagu.

Teść hodował nutrie, każda z jego kobiet miała długie futro, na te - do bioder, tylko dwie,  mogły się odważyć.
Pijemy powitalny bimber pod kiełbasę z gryzoni, szczerota proponuje mi skórki na czapkę.
Mówię:
- z moim fachem wolałbym pokrowce na siedzenia do malucha.
Odpowiedz
#2
Na forum kolejowym w 2010 roku można było przeczytać takie komentarze: "KD wjechały do miasta-świątyni wąsatych kolejarzy" i "Jaki jest herb Węglińca? Wąsata nutria w kolejarskiej czapce!".

Teść hodował nutrie, każda z jego kobiet miała długie futro, na te - do bioder, tylko dwie,  mogły się odważyć - za to zdanie dałabym się posiekać Big Grin

W drugie zdanie wkradł się enter.

Fajna humoreska. I świetny tytuł.
Pozostawiam 4/5.
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#3
No toś powiódł  mnie w rejony, wydawało  się dawno zapomniane, sceny, jakie we wczesnej młodości zapadły we mnie głęboko, bowiem  powtarzały się co tydzień – taki, uświęcony, coniedzielny rytuał.  Żony notabli, wystrojone w futra z nutrii – prawie wszystkie spod jednej sztancy -  (futra, nie żony) paradowały do jednego z dwóch kościołów (trzeci, maleńki, drewniany i piękny znajdował się na cmentarzu), w podhalańskim mieście mojego dzieciństwa. To one, te futra, świadczyły o pozycji i zamożności  ich użytkowniczek.

A pokrowce z „nutrzanych błamów” – toż to byłby szyk, nie tylko w najbliższej okolicy.
Już widzę tę scenę; podliftingowany w ten sposób  „maluch”, obok piękna pasażerka w  futrze do bioder, oraz kierowca także w stosownej futrzanej czapce.  

Dobre.
Odpowiedz
#4
Klimatu jakoś nie pamiętam, albo z nieodpowiednich stron pochodzę. A samo opowiadanie, klimat trzyma. Zalatuje PRLem jak trzeba.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#5
Klimatu odmówić nie można.
Złote czasy przemysłu futerkowego.
W latach 80-tych to tez szale z lisa robiły furorę wśród dam modnych.
Potwierdzam 4* Smile
Pozdrawiam
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości