Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
[Fanfiction] Warhammer 40.000
#1
Oto moje najnowsze dziełoSmile

Łaska Imperatora

Był słoneczny i chłodny poranek. Słońce wychodziło zza gór. Wiatr szarpał sztandary, które poruszały się niespokojnie, jakby wyczuwały, że zbliża się coś... coś, co nie powinno się zbliżać. A przynajmniej nie tak szybko i nie powodując, że ziemia drży, niczym wstrząsana konwulsjami. Ale tylko ziemia drżała. Tylko ona. Synowie Guillimana z Zakonu Ultramarines stali niewzruszeni. Czekali. Roboute stał na wielkim głazie i wzrokiem starał się ogarnąć linie okopów i stanowisk ogniowych, przygotowanych z myślą o nadciągającej przesmykiem górskim hordzie Tyranidów. Roboute kazał wykopać je na kształt litery V, ramionami zwróconej w stronę, z której mają nadejść Tyranidzi. Patriarcha Ultramarines i jego ludzie już nie raz walczyli z tymi bestiami. Ich taktyka jest prosta. Przeć do przodu wszystkimi siłami gryząc, szarpiąc i rozrywając wszystko na swej drodze.
- Jednak przejawiają odrobinę myśli taktycznej.. – powiedział do siebie Guilliman patrząc przez lornetkę na niebiesko-fioletową masę tyranidzkich pancerzy, przeciskającą się przez wąskie przejście górskie.
- Puściły przodem guanty, a dopiero za nimi podążają większe jednostki. Cholerne mięso armatnie.. Trzeba będzie jednak użyć artylerii, żeby przerzedzić je trochę, bo inaczej będziemy musieli skupić się głównie na nich i większe osobniki będą mogły opdejść bliżej…
Zeskoczył ze skały i podszedł do kapitana Pierwszej Kompani.
- Gumtiku, będziesz z całą kompanią terminatorów stał na środku naszych linii. To co prześliźnie się przez naszą zaporę ogniową zatrzyma się na waszych tarczach. A potem zgnieciecie to młotami. Dziesiąta Kompania da wam wsparcie ogniowe w razie czego. Druga, Trzecia, Czwarta i Piąta są rozstawione wzdłuż linii obronnych, więc nie będą mogły wam pomóc. Dziewiątą podzieliłem na dwa oddziały po 50 ludzi i obsadziłem nimi bastiony na flankach naszych okopów, mieli czas, więc wybudowali tam prawdziwe fortece, dodatkowo są wspierani przez Ósmą, tak samo podzieloną. Szósta i Siódma są na tyłach, będą stanowić uzupełnienia i osłaniać artylerię. Jako wsparcie pancerne mamy 14 Korsarzy Landa i 28 Predatorów, więc jak tylko ta szarańcza wejdzie w zasięg efektywnego ostrzału zamieni się w miazgę.
- Ojcze, czy masz do przekazania jakieś rozkazy? – zapytał Gumtik.
- Przekaż artylerii, że jednak zmieniamy plan i będą tłuc już na początku, bo guantów jest tak wiele, że będziemy nimi zbyt zajęci, by się rozprawić z tymi większymi i synapsami. Nimi przede wszystkim. Gdy dostatecznie osłabi pierwszą falę ma tłuc ze wszystkiego co ma w Synapsy. Jeśli je zniszczymy, ta horda krwiożerczych maszyn do zabijania stanie się tylko hordą niezorganizowanych maszyn do zabijania i miejmy nadzieję, że spora część z nich skupi się wtedy na sobie nawzajem.

Widok zapierał dech w piersiach. Setki tysięcy Tyranidów sunęło w stronę okopów w absolutnym milczeniu. Jedynym dźwiękiem jaki wydawały był głuchy odgłos chitynowych pancerzy trących o siebie nawzajem. Była to cisza na tyle niesamowita, że aż przytłaczająca. Marines nigdy się z czymś takim nie spotkali. Orkowie, Chaos, Tau, nawet Necroni zmierzali do boju z okrzykami na ustach/paszczach i wszechobecnymi komendami.
Pierwsze wystrzały artylerii. Tyranidzi weszli w zasięg i teraz kilkadziesiąt pocisków artyleryjskich leciało w kierunku ich pierwszego szeregu. Ostrzał był precyzyjny jak skalpel neurochirurga. Kilka ton mięsa rozleciało się po okolicy, gdy pociski spadły i zamieniły setki tyranidów w kebab na ostro. A one nawet nie drgnęły. Ani przez moment się nie zawachały i po kawałkach swoich poprzedników parły dalej do przodu w całkowitym milczeniu. Kolejne pociski nadlatywały po poprzednich. A guantów nie ubywało, zdawało się wręcz, ze na każdego zabitego przypadają dwa nowe. Nagle rozpętało się piekło. Bestie podeszły wystarczająco blisko, by można było ostrzelać je ze wszystkiego co zdołano zgromadzić przed ich przybyciem. Bastiony Dziewiątej Kompanii plunęły ogniem i plazmą ciężkich dział i karabinów. Pręgi niebieskiego ognia z dział plazmowych Predatorów przeszywały i rozgrzewały powietrze, odparowując wszystko na swej drodze. Głównie Tyranidów. Dziesiątki tysięcy pocisków z bolterów różnego kalibru tworzyło zasłonę nie do przebicia. I mimo to obcy z każdą minutą posuwali się do przodu. Pośród mięsa armatniego zaczęły się pojawiać większe okazy. Pierwsza odpowiedź Tyranidów. W stronę Ultramarines poleciały wszelkiego rodzaju pociski pochodzenia organicznego.
Obok jednego z ludzi Gumtika spadła dziwna kulka, która momentalnie zaczęła przekształcać się w coś na kształt macek z kolcami i spróbowało się owinąć wokół pobliskich terminatorów. Na szczęście, było to za mało by choćby zarysować elitarny pancerz terminatora i szybko rozprawili się z tym czymś. Bestie były coraz bliżej, kapitan słyszał już niemal ich nieme powarkiwania. Ostrzał nie słabł ani trochę a one mimo to podchodziły coraz bliżej. Nagle jeden z nich wybił się przed szereg i w morderczym tępie rzucił się w stronę Gumtika. Kapitan z zimną krwią przygotował się na ten atak i bez najmniejszego zachwiania przyjął na tarczę impet rozpędzonego Tyranida by w następnej chwili rozsmarować go potężnym ciosem młota. Coraz więcej osobników przebijało się przez zaporę ogniową by zginąć w starciu z terminatorami. Zanim ktokolwiek zdążył się zorientować żołnierze Pierwszej Kompanii odpierali ataki nawet kilku obcych naraz, młócąc młotami na prawo i lewo w zorganizowanym chaosie. Ci obcy, którzy przeszli przez zastępy terminatorów zaczęli wspinać się na barykady, co zmusiło marines do przeniesienia części ognia z otwartego pola, gdzie każda kula trafiała celu, na osłonę barykady, co wymagalo bardziej precyzyjnego ostrzału.

Roboute rozpędził się do maksymalnej prędkości na jaką pozwalała jego zbroja i wybił się w powietrze. W ślad za nim skoczyło pięciu braci zakonu z jego obstawy. Gdy znajdowali się w powietrzu ich boltery wypluwały kule, magazynek za magazynkiem, w kierunku trzech wielkich stworów osłaniających innego, mniejszego, z wielkim łbem. Ten właśnie był ich głównym celem. Gdy wyczerpali amunicje odrzucili broń i lądując zwinęli się w pancerne kule, które tocząc się miażdżyły mniejsze osobniki na swej drodze. Kilkanaście metrów przed kolosami zaczęli biec, Roboute na czele, jego przyboczni za nim, tworząc klin, który wbijał się coraz głębiej niechybnie zbliżając się do osłanianej synapsy. Z mieczem łańcuchowym w każdej dłoni rzucili się na gigantyczne insekty rozdzielając się i wykonując w ostatniej chwili unik przed wielkimi ostrzami. Przetoczyli się pod odnóżami tyranidów i zaatakowali od tyłu wykorzystując przewagę szybkości. Nim bestie się odwróciły pierwsza z nich leżała już w kałuży własnej fioletowej krwi, tryskającej z czterech głębokich ran na bokach i brzuchu. Z pozostałymi dwoma nie było już tak łatwo. Efekt zaskoczenia zaskutkował tylko za pierwszym razem. Teraz pozostałe osobniki obstawy synapsy wiedziały, czego sie mogą spodziewać po swoim małym, zwinnym przeciwniku. Ustawiły sie obok siebie tak, by jednocześnie zasłaniać synapsę, i móc osłaniać się wzajemnie. Ponieważ wszystko to rozegrało się na przestrzeni kilku sekund, nie było czasu na obmyślenie strategii. Terminatorzy przypuścili atak frontalny, wykonując uniki przed ostrzami, parując je swymi mieczami i próbując przebić się przez nie, by dostać się na tyle blisko by zadać mieczem cios w brzuch - najsłabszy punkt tych stworów. Jeden z Marines spóznił się z unikiem o ułamek sekundy, potężne uderzenie cisnęło nim o pobliskie skały niczym szmacianą lalką. Pozbawiony przytomności został natychmiast dopadnięty przez mniejsze osobniki. Roboute wiedział, że nie dadzą sobie rady. Te monstra były zbyt wielkie i zbyt silne. Teraz to one atakowały. Patriarcha zaczął modlić się do Imperatora o cud, bo tylko on mógłby ich teraz uratować. Tyranidów ciągle przybywało. Kierowani przez ostatnią synapsę ciągle parli do przodu. Wielu braci zakonnych poległo.Lecz nie poddawali sie. Nie czuli strachu. Wiedzieli, że od nich zależy los tej planety, a także pozostałych planet układu i układów sąsiednich. Guilliman oszacował siły, już chciał zarządzić odwrót swego oddziału, gdy niespodziewanie poczuł nagły przypływ sił i wpadłł w stan uniesienia. Wielki Imperator. Wysłuchał.

Nad polem bitwy rozległ się krzyk, tak potężny, że zagłuszył odgłosy wystrzałów i eksplozji. Tak intensywny, że w jego epicentrum zamarły wszystkie insekty.
- ZA IMPERATORA!!!! - wykrzyknął Roboute i pełen nowych sił i nieskończonej wiary rzucił się z furią na zdezorientowane olbrzymy. Natchnieni Marines skoczyli w ślad za nim i bez najmniejszegu problemu zprzebili się do Tyranida dowodzącego atakiem. Odrąbany łeb wylądował na ziemi i wtedy zapanował chaos. Bestie pozbawione psionicznej więzi zaczęły atakować siebie nawzajem, znacznie przyspieszając i ułatwiając, żołnierzom na wałach ich eksterminację. Roboute i jego przyboczni wykorzystali jetpacki by przedostać się na umocnienia i z tamtąd już nie w bezpośrednim starciu eliminować pozostałe przy życiu plugastwo.

Patriarcha stał na środku pola zasłanego truchłami. Przed nim, dumnie prężąc piersi, stali w szeregu bracia zakonni ze wszystjich kompanii.
- Bracia!! Dzisiejszego dnia wpisaliście się na karty historii!! Dokonaliście niemożliwego, zatrzymując hordy Tyranidów!! Dostąpiliśie również niezrównanego zaszczytu!! Sam Nieśmiertelny Imperator, wzruszony waszym poświęceniem, postanowił obdarzyć was swą łaską, dzieki czemu przełamaliście szeregi wroga i zmiażdżyliście go niczym skała z impetem rzucona w robala wijącego się w agonii!! W podzięce za dzisiejszą glorię wznieśmy okrzyk!! Ku chwale Imperatora!!!!
- KU CHWALE IMPERATORA!!!!!!
Nie robię wyjątków. Czarny, niebieski, pomarańczowy, czy nawet zielony jak zajdzie potrzeba.
Odpowiedz
#2
Cytat:bez najmniejszego zachwiania
- Jakoś mi to tak kiepsko brzmi.
Cytat:Wielu braci zakonnych poległo.Lecz nie poddawali
- Po kropce nie ma przerwy.
Cytat:zprzebili się do
- błąd.
Cytat:Dostąpiliśie
- patrz wyżej.

Ogólnie lubię takie klimaty (świadczy o tym cała półka z takimi książkami). Więc za to masz plus. No ogólnie to za mało na ocenę, ale ciekawie jest, nie powiem. Opisy ok, tylko coś za dużo na początku tego że Tyranidzi posuwali się niepowstrzymanie do przodu - chyba z 5 razy to samo było. W odstępie paru linijek, ale to podpada pod lanie wody.
Cała moja twórczość, z której jestem zadowolony:
Na zwłokach Imperium[fantasy]
I to jest dokładnie tak smutne jak wygląda.

Komentuję fantastykę, miniatury i ewentualnie publicystykę, ale jeśli pragniesz mego komentarza, daj mi znać na SB/PW. Z góry dziękuję za kooperacje Tongue
Odpowiedz
#3
Ok, nie czytałem WH, nie jestem fanem więc nie będę czepiał się samej fabuły czy realiów świata. Mamy opis bitwy, a tu mamy pewne zagadnienia z dziedziny wojskowości – tu wkradło się sporo błędów. Poniżej to czego się czepiłem. Co do samego opowiadania, mogę tylko zaczekać na ciąg dalszy, zobaczymy co z tego wyjdzie.

„Lekki wiatr szarpał delikatnie sztandary,” – sztandary mogą być np. „zwiewne”, ale to delikatne w stosunku do proporców wojennych brzmi nieco infantylnie.
„że ziemia drży, niczym mysz zagoniona w kąt przez kota.” – możliwe, że to tylko ja, ale to porównanie w ogóle mi się nie podoba.
„rozrywając wszystko po drodze.” – może lepiej było by jednak „na drodze”
„Trzeba będzie jednak zasypać je ostrzałem artyleryjskim, żeby przerzedzić je trochę,” – zasypywanie ostrzałem artyleryjskim – sztuczne.
„bo inaczej skupią na sobie większość ognia i te większe będą mogły dojść bliżej…” – a to czemu, wszak ogniem dowodzi ten dowódca. Może jednak „przejmą na siebie” i może „podejdą bliżej”.
„A potem zgnieciecie to toporami.” – tu jednak młoty, bo chyba takie mieli (potem o tym piszesz) no i bardziej do zgniatania pasuje.
„Dziesiąta Kompania będzie was wspierać ogniowo w razie czego.” – złe sformułowanie, „da wam wsparcie”.
„ Druga, Trzecia, Czwarta i Piąta są rozstawione wzdłuż linii, więc nie możecie bezpośrednio na nie liczyć.” – „wzdłuż linii” czego? Okopów? Obrony? To liczyć też sztuczne. Może jednak „nie będą w stanie wam udzielić pomocy” lub „was wesprzeć”?
„osadziłem na czubkach ramion naszych okopów,” – co to są „czubki ramion okopów”? Może jednak „skraje”, „flanki”? No i osadzeni? Może „obsadzili”, „zajęli pozycje” – osadzenie to jednak bliżej uwięzieniaBig Grin
„mieli czas, więc zrobili tam prawdziwe fortece,” – zrobili warto by chyba wymienić na „zbudowali”, „stworzyli”?
„dodatkowo są wspierani przez Ósmą, tak samo podzieloną.” – a tu zgrzyt taktyczny, czemu podzielił dwie jednostki by potem ich połowy połączyć na jednakowych pozycjach. Bo tak zrozumiałem ten wywód.
„efektywnego strzału zamieni się w miazgę.” – strzał zawsze jest efektywny, nie efektywny może być tylko ostrzał. Więc tu maleńki zgrzyt.
Generalnie cały ten dialog brzmi sztucznie, pełno tu nieprecyzyjnych opisów a słowa dopierane nie tak jak dowódcy przystało.
„Była to cisza na tyle niesamowita, że aż przytłaczająca.” – tu zgrzyt, już poprzednie stwierdzenie o milczeniu a potem o tarciu chitynowych pancerzy było nieco naciągane, wszak wszystkie owady wydają dźwięki nawet te semikomunikacyjne pocierając np. odnóżami o pancerz, czyli ten szmer (a raczej huk) przy takiej wielkości i ilości osobników, można by przyrównać do pieśni bojowej. Tu już jednak jest gorzej, ciszy tam na pewno nie było. Wiem o co ci chodzi, o brak rozkazów i to sterownie przez synapsy, ale opisy są tu jednak nieco zbyt mało przemyślane. Ot mieszasz archetyp ciszy z tym polem walki i brakiem pokrzykiwań atakującego.
„A one nawet nie drgnęły.” – te zniszczone możliwe, że nadal drgały, myślę, że tu lepiej było by „Pozostałe nie zwróciły na to uwagi”. Bo jednak parły na przód, czyli drgania i tak nie byłyby zauważalne.
„Ani przez moment się nie zawachały” – „zawahały” ?
„i po kawałkach swoich poprzedników parły dalej do przodu w całkowitym milczeniu.”
„pancerz terminatora i szybko rozprawili się z tym czymś.” – tu chyba lepiej pasowało by „rozprawił” – jakiś taki skok z pojedynczej do mnogiej.
„kapitan słyszał już niemal ich nieme powarkiwania.” – a tu do tej ciszy doszły jeszcze „nieme powarkiwania”.
„w morderczym tępie rzucił się w stronę Gumtika.” – „tempie” i nie bardzo to rozumiem, mordercze tępo ma przynajmniej wydźwięk czegoś rozciągniętego w czasie. Tu są to sekundy.
„Kapitan z zimną krwią przygotował się na ten atak i bez najmniejszego zachwiania przyjął na tarczę impet rozpędzonego Tyranida by w następnej chwili rozsmarować go potężnym ciosem młota.” – to w ogóle mi się nie podoba. Mamy bitwę, wszystko dzieje się w sekundach, a tu miast wyszkolenia mamy zimną krew i przygotowania do ataku. To „najmniejsze zachwianie” też kolczaste. Rozsmarowywanie także nie bardzo do oczekiwanego tempa akcji pasuje, może jednak „rozgnieść”, „zmiażdżyć”, coś co nie przywodzi na myśl kromki chleba z masłem?
„lewo w zorganizowanym chaosie.” – a tu oksymoronBig Grin „zorganizowany chaos”… a co to takiego?
„barykady, co wymagalo bardziej precyzyjnego ostrzału.” – wymagało – i może miast precyzyjnego ostrzału, „dokładniejszego celowania”?
„gigantyczne insekty rozdzielając się i wykonując w ostatniej chwili unik przed wielkimi ostrzami.” – tu mi coś nie gra, jak to się rozdzielały – rozpraszały czy odpadały od nich jakieś części ciał. No i kto miał te gigantyczne ostrza?
„tyłu wykorzystując przewagę szybkości.” – jeśli przemknęli pod nimi musieli zawrócić, więc ciężko mówić o przewadze prędkości. Chyba, że czegoś nie zrozumiałem.
„Efekt zaskoczenia zaskutkował tylko za pierwszym razem.” – „zaskutkował”? Chyba jednak nie ma takiego słowa.
„czego sie mogą spodziewać po swoim małym, zwinnym przeciwniku.” – chyba przeciwnikach, ich było kilku.
„Jeden z Marines spóznił się z unikiem o ułamek sekundy,” - spóźnił
„Wielu braci zakonnych poległo.Lecz nie poddawali sie.” – brak kropki i „się”.
„sił i wpadłł w stan uniesienia.” – dwa „łł”
„Wielki Imperator. Wysłuchał.” – Tu chyba lepszy byłyby jednak przecinek miast kropki.
„za nim i bez najmniejszegu problemu zprzebili się do” – „najmniejszego” i „przebili”
„znacznie przyspieszając i ułatwiając, żołnierzom na wałach” – tego nie rozumiem, przyśpieszenie raczej utrudnia celowanie, chyba, że czegoś nie rozumiem.
„się na umocnienia i z tamtąd już nie w bezpośrednim” - stamtąd
„zakonni ze wszystjich kompanii.” - wszystkich
„Dostąpiliśie również niezrównanego zaszczytu!!” – Dostąpiliście i te dwa „!” na końcu.
„dzieki czemu przełamaliście szeregi wroga” – „dzięki” i przełamanie szeregów wroga, to tylko cześć operacji taktycznej. Może jednak „zdziesiątkowaliście”, „pokonaliście wroga” etc.

Jak widać sporo się czepiam. Wychodzi sporo braku w wiedzy taktycznej – sorki ale to widać. Czekam na ciąg dalszy, będzie co „rozszarpywać”Smile
Just Janko.
Odpowiedz
#4
O ja... w wielu miejscach masz rację, ale kilku kawałków nie zrozumiałeś. W każdym bądź razie dziękuję za krytykęSmile Zaraz wezmę się za wprowadzanie poprawek. A co do wiedzy taktycznej... nie jestem Napoleonem, w wojsku też nie byłem, więc jak sam zauważyłeś jest ona ograniczona. Część poprwaek zrobiona, ale złapałem lenia i nie chciało mi sie dalej, bo te dalsze wymagały sporych zmian w tekscie.

„dodatkowo są wspierani przez Ósmą, tak samo podzieloną.” – a tu zgrzyt taktyczny, czemu podzielił dwie jednostki by potem ich połowy połączyć na jednakowych pozycjach. Bo tak zrozumiałem ten wywód.

Tu moje niedociągnięcie. Były to dwie jednostki różniące się wyposażeniem, dlatego zostały podzielone po połowie, żeby każdy bastion był podobnie uzbrojony.
Nie robię wyjątków. Czarny, niebieski, pomarańczowy, czy nawet zielony jak zajdzie potrzeba.
Odpowiedz
#5
Metatron, takie postępowanie jest oczywiście jak najbardziej zrozumiałe... Ale tu właśnie zabrakło opisu. Jak pisałem WH to nie moje domena, ale jakoś nie kojarzę armii gdzie bezprzydomkowo numerowane jednostki różnią się wyposażeniem. Może być to 10 chorągiew piechoty i np. 11 pikinierów, czy 7 grenadierów i 8 strzelców. Tu jak zakładam po prostu ty o tym wiedziałeś, niestety postronny w tym wszystkim czytelnik opiera się tylko o słów, których użyjesz. Zauważ, że przydomek funkcyjny oddziału (choćby skrótowa) pojawia się we wszystkich meldunkach i rozmowach sztabowych (właśnie po to by nie było tu domysłów) zwłaszcza, że np. w wermachcie zdarzały się dywizje ze zdwojonymi numerami jednostek różniącymi się tylko funkcjonalnie, np. 10 brygada grenadierów pancernych i 10 brygada artylerii samobieżnej.
Just Janko.
Odpowiedz
#6
Racja. To opko to był taki eksperymentSmile narazie szukam, w czym się dobrze czujęSmile
Nie robię wyjątków. Czarny, niebieski, pomarańczowy, czy nawet zielony jak zajdzie potrzeba.
Odpowiedz
#7
Nie będę powtarzać uwag przedmówców, ale to na co ja szczególnie zwróciłam uwagę:

-> nawet Necroni zmierzali do boju z okrzykami na ustach/paszczach
- rozumiem, że jedno z tych określeń miałeś zamiar wykreślić w ostatecznej wersji, bo w tej jest ... nie do przyjęcia Big Grin

-> ułatwiając, żołnierzom na wałach ich eksterminację.
- eksterminacja - ok, wiemy o co chodzi, ale strasznie niefortunne słowo w tym opowiadaniu!

Generalnie świetnie zarysowany obraz bitwy.
Wprowadza w klimat.
Nie grałam w WH, ale połapałam się we wszystkim Smile
Kilka niedociągnięć, ale wystarczy jeszcze raz przeczytać i przysiąść, a będzie naprawdę dobrze Smile
Pozdrawiam!
Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj.
William Shakespeare
[Obrazek: gildiaPiecz1.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości