18-11-2009, 22:46
Jeżeli temat w złym miejscu to przepraszam.
Jest tego na razie mało, jednak jak będę miał czas, to zedytuje i dodam kolejne dni.
,,Niewolnicy Podziemia” to opowiadanie w 1 osobie, dziejące się w świecie gothic’a w jednej z kopalni Gomeza. Bohaterem jest kopacz, który w wyniku zawalenia się kopalni, ma wiele przygód. Na dodatek kopalnie chce przejąć Lee.
Wstęp
W tamtych czasach, przez pieniądze i rudę może zginąć naprawdę wiele osób... Całe dni, tylko uderzać kilofem, a co z tego miałem? Tylko chleb i kubek wody. Na dodatek Lee chciał przejąć kopalnie. Chciałbym czasami zginąć, niż tam cierpieć. Być kopaczem, to gorzej niż być martwym.
A wtedy, jeszcze nie wiedziałem, że mój jedyny dom stanie się więzieniem...
Ja
Nazywam się Sam Accelow, i wykonuje najgorszy zawód (o ile można to tak nazwać) – jestem kopaczem. Pewnie pomyślicie, jakie może mieć przygody zwykły kopacz, który przez cały dzień macha kilofem, a w nocy nie może spać przez chrząszcze, które go gryzą w jego opuchłe nogi. Zwykły kopacz, który na śniadanie je chleb i wodę, a za dobre sprawowanie dostaje kawałek mięsa... Otóż może...
Spytacie zapewne, jak tu się znalazłem? Otóż mieszkałem razem z mamą w Oudwfoull. Pewien kupiec powiedział że za darmo mogę wziąć od niego arbuza, jeżeli pobiegnę szybko do domu. Wziąłem i biegłem, lecz zatrzymało mnie dwóch strażników. Kupiec powiedział im że ukradłem mu warzywo. Wysłano mnie do koloni karnej...
Kazano mi wejść do V kabiny w 403 korytarzu w kopalni. I tak zostałem kopaczem.
Jestem tu dopiero kilka godzin, a już czuje że dalej nie dam rady...
Dzień 1
Zostałem przydzielony do IV piętra w kopalni. Jest tu okropnie. Niezbyt dobrze traktują tutaj kopaczy. Jeden z głównych strażników kazał mi na początek robić 50 szczejców i przysiadów. Na szczęście mamy pokoje. Jestem w pokoju 13, którego dziele z dwoma innymi górnikami. Nazywają się Oliwier i Tom. Właśnie zaraz rozpocznie się zbiórka. Mam nadzieje że wszystko będzie dobrze...
******
Staliśmy wszyscy w rzędzie. Właśnie zaraz przyjdzie tutaj przydzielony nam dowódca. Oby nie był taki jak ten przed wejściem.
******
Staliśmy tak jeszcze ponad pół godziny, gdy to właśnie ujrzeliśmy młodego, ciemnego chłopaka, który był ubrany w strój cienia. Widać było, że był miły i uprzejmy. Wnet powiedział:
- Dzisiaj właśnie do IV piętra w tej oto kopalni jako dowódca zostaje przydzielony – nastąpiła chwila ciszy – Bloodweyn!
Wszyscy zaczęli klaskać, chociaż po wyrazach twarzy widać było że się nie cieszą, wręcz przeciwnie. Nasz nowy dowódca stanął na środku i zaczął głośno mówić:
- Kopacze! To dzisiaj się skończy wasze obijanie się i opieprzanie! Od dzisiaj nie będzie czegoś takiego jak ,,Złamałem nogę, ach! Niestety nie mogę dalej pracować!” – mówił z ironią - Dzisiaj będziecie naprawdę pracować! Naprawdę kopać! Wydobywać więcej niż zapragnie król! Rozumiecie do cholery?! Bo kto nie zrobi czegoś, chociaż będzie miał wymówkę i usprawiedliwienie, to mnie to gówno obchodzi! Dostanie wtedy lekcję na przyszłość! Zrozumiano?!
Wszyscy klaskali, niektórzy nawet płacząc. Najwidoczniej jest gorzej niż myślałem...
Jest tego na razie mało, jednak jak będę miał czas, to zedytuje i dodam kolejne dni.
,,Niewolnicy Podziemia” to opowiadanie w 1 osobie, dziejące się w świecie gothic’a w jednej z kopalni Gomeza. Bohaterem jest kopacz, który w wyniku zawalenia się kopalni, ma wiele przygód. Na dodatek kopalnie chce przejąć Lee.
Wstęp
W tamtych czasach, przez pieniądze i rudę może zginąć naprawdę wiele osób... Całe dni, tylko uderzać kilofem, a co z tego miałem? Tylko chleb i kubek wody. Na dodatek Lee chciał przejąć kopalnie. Chciałbym czasami zginąć, niż tam cierpieć. Być kopaczem, to gorzej niż być martwym.
A wtedy, jeszcze nie wiedziałem, że mój jedyny dom stanie się więzieniem...
Ja
Nazywam się Sam Accelow, i wykonuje najgorszy zawód (o ile można to tak nazwać) – jestem kopaczem. Pewnie pomyślicie, jakie może mieć przygody zwykły kopacz, który przez cały dzień macha kilofem, a w nocy nie może spać przez chrząszcze, które go gryzą w jego opuchłe nogi. Zwykły kopacz, który na śniadanie je chleb i wodę, a za dobre sprawowanie dostaje kawałek mięsa... Otóż może...
Spytacie zapewne, jak tu się znalazłem? Otóż mieszkałem razem z mamą w Oudwfoull. Pewien kupiec powiedział że za darmo mogę wziąć od niego arbuza, jeżeli pobiegnę szybko do domu. Wziąłem i biegłem, lecz zatrzymało mnie dwóch strażników. Kupiec powiedział im że ukradłem mu warzywo. Wysłano mnie do koloni karnej...
Kazano mi wejść do V kabiny w 403 korytarzu w kopalni. I tak zostałem kopaczem.
Jestem tu dopiero kilka godzin, a już czuje że dalej nie dam rady...
Dzień 1
Zostałem przydzielony do IV piętra w kopalni. Jest tu okropnie. Niezbyt dobrze traktują tutaj kopaczy. Jeden z głównych strażników kazał mi na początek robić 50 szczejców i przysiadów. Na szczęście mamy pokoje. Jestem w pokoju 13, którego dziele z dwoma innymi górnikami. Nazywają się Oliwier i Tom. Właśnie zaraz rozpocznie się zbiórka. Mam nadzieje że wszystko będzie dobrze...
******
Staliśmy wszyscy w rzędzie. Właśnie zaraz przyjdzie tutaj przydzielony nam dowódca. Oby nie był taki jak ten przed wejściem.
******
Staliśmy tak jeszcze ponad pół godziny, gdy to właśnie ujrzeliśmy młodego, ciemnego chłopaka, który był ubrany w strój cienia. Widać było, że był miły i uprzejmy. Wnet powiedział:
- Dzisiaj właśnie do IV piętra w tej oto kopalni jako dowódca zostaje przydzielony – nastąpiła chwila ciszy – Bloodweyn!
Wszyscy zaczęli klaskać, chociaż po wyrazach twarzy widać było że się nie cieszą, wręcz przeciwnie. Nasz nowy dowódca stanął na środku i zaczął głośno mówić:
- Kopacze! To dzisiaj się skończy wasze obijanie się i opieprzanie! Od dzisiaj nie będzie czegoś takiego jak ,,Złamałem nogę, ach! Niestety nie mogę dalej pracować!” – mówił z ironią - Dzisiaj będziecie naprawdę pracować! Naprawdę kopać! Wydobywać więcej niż zapragnie król! Rozumiecie do cholery?! Bo kto nie zrobi czegoś, chociaż będzie miał wymówkę i usprawiedliwienie, to mnie to gówno obchodzi! Dostanie wtedy lekcję na przyszłość! Zrozumiano?!
Wszyscy klaskali, niektórzy nawet płacząc. Najwidoczniej jest gorzej niż myślałem...
Miejmy nadzieję, że baba do lekarza będzie przychodzić, póki żyjemy.