Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
[Fanfiction] Lena w sidłach miłości [Czas Honoru V]
#1
Debiut. Pisane pod V transzę "Czasu Honoru", która ukaże się już niebawem. Według mojej wizji tajemniczym adoratorem Leny ma być Roman.

Grupka ludzi siedzi przy stole poupychanym wszelakim kwieciem i gazetami. Pomiędzy tym wszystkim położone są półmiski z sałatkami i ciasta. Szklanki z napojami brzęczą raz po raz, przesuwane to w tę, to w drugą stronę, przez gospodynię domu.
W tym momencie kobieta unosi lewą brew i delikatnie podsuwa obrus w lewą stronę. Łyżeczki położone na szklankach lekko drżą, jakby zaraz miały spaść i speszyć gospodynię.
Goście z powagą przyglądają się kobiecie, która w skupieniu przekłada zastawę stołową.
- Lenko, usiądź już z nami - prosi brunetka około sześćdziesiątki, a oczy błyszczą jej jak dwa cekiny.
- Ciociu, ja naprawdę przepraszam, ale wstyd gościć zaproszonych, przy tak niezgrabnie zastawionym stole..
Zgromadzeni zanoszą się serdecznym śmiechem przyprawiając Lenę o soczyste rumieńce. Jakiś mężczyzna wyrywa się z miejsca i ciągnie ją za nadgarstek. Roman.
Pod wpływem tego gestu, Lena spuszcza wzrok i siada na miejscu.
- Powinnaś odpocząć. Taki upał, a ty tylko biegasz, coś dokładasz, coś przekładasz..
Przykuta do krzesła i przyciśnięta silnym ramieniem Romana, Lena usadawia się na miejscu. Zerka nerwowo w stronę Jasia, wierzgającego uporczywie na kolanach Celiny.
- Nie daje ci w kość? - pyta dziewczynę słabo, posyłając jej niepewny uśmiech.
- Twój Jaś jest przeuroczym chłopczykiem i ani przez chwilę nie poczułam się zmęczona.

Lena wie, że ostatnia deska ratunku właśnie odpływa. Celina radzi sobie z Jasiem, a więc nie może jej go odebrać. Musi nadal tkwić w przytłaczającym uścisku.
Na jej czoło występują pojedyncze strużki potu. Po chwili zbierają się i spływają strumieniem po jej dziewczęcej twarzy. Czuje jak dłoń Romana zaciska się bardziej na jej ramieniu. Palce przyciśnięte do ławki bieleją i zdaje się, że krew do nich nie dopływa.
Goście zajadają się przysmakami i prowadzą ożywione dyskusje. Dwie blondynki nachylają się do siebie i o czymś plotkują. Przygarbiony mężczyzna nalewa do kieliszków metaliczny płyn, który błyszczy w popołudniowym słońcu. Mała dziewczynka trzyma na nóżkach kota, dokarmiając go kiełbasą. Gdzieś pomiędzy ławą miga para cekinowych oczu ciotki i jej zwiewna sukienka.
Radio wesoło gra, kilka par wyrywa się do tańca i wygina w rytm skocznej piosenki. W szaleńczy wir wpada coraz więcej gości i po chwili Lena z Romanem pozostaje sama na ławce.
Słońce świeci, piekąc ich blade, mleczne twarze. Roman ciężko wzdycha, nie rozluźniając uścisku. Jeszcze chwila, a Lena pod nim zemdleje.
- A co my tu jeszcze robimy? - pyta wesoło Roman, wypuszczając Lenę z uścisku.
Kobieta czuje do teraz jego dłoń, uciskającą jej ramię.
- Siedzimy - odpowiada sennie, mrużąc oczy i sięgając po szklankę wody.
- No właśnie! A powinniśmy tańczyć, bawić się! - krzyczy mężczyzna, chwytając Lenę za dłoń i ciągnąc w stronę tańczących.

Szklanka upada na stół z łoskotem, a woda ścieka cicho po białym obrusie.

Znajdują się w samym sercu zabawy. Tańczące pary otaczają ich zewsząd, nie wypuszczając z kręgu. Słychać muzykę, zuchwale płynącą z radia. Roman zaciska dłoń na talii Leny i kręci nią w około. Świat wiruje, skacze, gra, podryguje. Słychać szelest kobiecych sukien. Kolory plączą się przed oczami, upał uderza do głowy.
Lena gubi kroki, ale Roman ją prowadzi. To w tył, to w przód, w prawo, w lewo.
Słońce ją oślepia, ale nie na tyle, by nie ujrzeć jego twarzy. Radosnej i zapatrzonej w jej mętne, zadumane oczy.
- Żałuję, że nie spotkałem cię wcześniej - szepce, gdy szaleństwo osiąga swoje apogeum.

Lena otrząsa się, jakby z mamiącego snu. Jak oszukana, rozgląda się dookoła. Widzi tylko tańczące kolory, suknie, dudniące radio. Czuje, że w powietrzu niosą ją czyjeś ramiona, bo nie ma już siły tańczyć.
Gdzieś w tłumie dostrzega znajomą twarz. Twarz zasmuconą i smętną. Gdy nogi same zwalniają, a muzyka cichnie, dostrzega Janka.

Jakiś potworny głaz, przytłacza jej płuca. Czuje, że się dusi. Ma już usiąść i wybuchnąć gorzkim płaczem, gdy z radia wyrywa się kolejna piosenka. Roman znowu zaciska silne ramie, a ona w nim pozostaje. Nie może się z niego wyrwać.
Tańczą dalej, kolory się mienią, sukienki szeleszczą, ale słońce nie świeci tak jak wcześniej. Gaśnie.
Uwielbiam czytać fanfiction pisane pod CzH!
Odpowiedz
#2
Sama w temacie Czasu Honoru nie jestem, więc nie znam zbytnio bohaterów ani tła. Przeczytałam ciocię wiki, żeby dowiedzieć się o czym to jest i wydaje się ciekawe, ale do rzeczy.
Wybrałaś czas teraźniejszy, co tutaj jest akurat dużym plusem. Akcja jest wartka, błędy pewnie jakieś są, aczkolwiek moje oczy ich nie widzą, może dlatego, że jestem rozespana Wink Minusem jest tutaj długość tekstu, zdecydowanie mógłby być dłuższy. Ogólnie, podoba mi się twój styl, więc przeczytałabym coś twojego, ale zdecydowanie o innej tematyce.
Pozdrawiam.
Elisek Wink
you know that we are living in a material world and I'm a material girl.
Odpowiedz
#3
Hehe, błędy pewnie są, ale ich nie dostrzegam. Pierwszej osobie chyba się ten tekst podoba <lol> Big Grin.

Dziękuję!
Uwielbiam czytać fanfiction pisane pod CzH!
Odpowiedz
#4
A mi taki sposób narracji nie pasuje, wygląda na mało wprawny. Weźmy na przykład to:

Cytat:Lena wie, że ostatnia deska ratunku właśnie odpływa. Celina radzi sobie z Jasiem, a więc nie może jej go odebrać. Musi nadal tkwić w przytłaczającym uścisku.
Na jej czoło występują pojedyncze strużki potu. Po chwili zbierają się i spływają strumieniem po jej dziewczęcej twarzy. Czuje jak dłoń Romana zaciska się bardziej na jej ramieniu. Palce przyciśnięte do ławki bieleją i zdaje się, że krew do nich nie dopływa.
Typowe sprawozdanie. Lena wie. Celina sobie radzi. Lena musi. To jest po prostu suche i drewniane. Może lepiej wypadłaby narracja pierwszoosobowa z perspektywy Leny?
Sama "Czasu honoru" nie oglądam, ale myślę, że tematyka serialu jest ciekawa i tworzy pole do popisu dla twórców fanficków. Twojemu jak na razie według mnie po prostu brakuje dynamizmu.
"KGB chciało go zabić, pozorując wypadek samochodowy, ale trafił kretyn na kretyna i nawet taśmy nie zniszczyli." - z "notatek naukowych" Mestari

Odpowiedz
#5
Postacie sztywne i bardzo papierowe. W sumie to tylko imiona bez wyrazu. Słaby tekst.
Nie mogę nic więcej o nim napisać, bo jest fantazją do innej pracy, czy też filmu, której/go nie oglądałam. Także jako osobna miniatura ff jest dość kiepska. 2/5
[Obrazek: Piecz2.jpg]






Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości