Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
[Fanfiction] Detektyw Monk : Moje opowiadanie
#1
Nie wiedziałem gdzie dać temat, więc dałem tutaj, bo to opowieść kryminalna.

Ci, którzy nie oglądają Detektywa Monka, lepiej niech tego nie czytają, bo i tak nie zrozumieją Big Grin
Opko pisałem 1,5 lat temu, więc proszę o wyrozumiałość.

Monk i syn.


Nie minęła piąta, a zadzwonił telefon od kapitana, w którym wiadomo o co chodziło. Kolejne morderstwo.... – pomyślał Monk. Gdy już był z Natalie na miejscu zbrodni, kapitan ich przywitał.
- Witajcie. Zamordowano 13-letniego chłopca najwyraźniej dwoma nożami. Jest tu jego matka, która wyszła do sklepu, a gdy wróciła, mały już leżał.
Natalie zasłaniała się rękami, by nie patrzeć na krew, która wprost płynęła po pokoju chłopca. Ja nie mogę patrzeć, a Monk patrzy ze spokojem, a podobno jest wrażliwy. – pomyślała. Nagle wszedł na miejsce zbrodni młody mężczyzna, na oko 20 lat. Podszedł do Adriana i się uśmiechnął.
- Witaj ojcze! To ja twój syn, Henry! – powiedział.
Monk w tej chwili zaniemówił.
- Ty...ty...ty jesteś moim.....synem?! – zapytał.
- Tak!
- Jak to możliwe?
- Moja mama Trudy przed śmiercią urodziła mnie i postanowiła zrobić ci niespodziankę. Pech sprawił że zginęła w samochodzie pułapce. – Wtem nagle Natalie wtrąciła.
- Jeżeli to twój syn to niech powie na co cierpisz.
- Otóż mój ojciec i ja, bo chyba odziedziczyłem to po nim cierpi na ZOK. – W tej chwili Monk przestał się denerwować i się uśmiechnął.
- Witaj synu!!!!!! – krzyknął - Właśnie rozwiązuje zagadkę i jeśli chcesz, możesz być mi przy boku.
Monk, Natalie i Henry podeszli do matki ofiary.

- Czy pani syn ostatnio się dziwnie zachowywał? – zapytał Monk.
- Nie, ale ostatnio przyniósł dziwną walizkę i nie chciał powiedzieć co tam jest. Włożył ją do tamtej szafy. – W tej chwili Monk otworzył szafę, w której nie było nic.
- Musiał walizkę ukraść morderca. Czy widziała pani coś na wlizce?
- Tak, był na walizce napis ,,Henry”. – Monk popatrzył na swojego syna.
- Hehehe. Przysięgam że to nie ja! – roześmiał się Henry i zaczął poprawiać figurki na półce, które były krzywe.
- Adrian, on chyba rzeczywiście jest twoim synem. – szepnęła Natalie.
- Wiem! – odrzekł z dumą Monk.
W tej chwili Henry stuknął wazon i powiedział:
- Ahhh! Nie chciałem! Idę umyć ręce! – I podszedł do drzwi i je natychmiast otworzył, co najwyraźniej było widać były to drzwi do łazienki. Po chwili przyszedł z mokrymi rękami i wyjął z plecaka, który miał na plecach ręcznik i zaczął się wycierać.
- Dość tego gadania, Monk masz mi rozwiązać tę sprawę! – Krzyknął do Adriana kapitan.
- Kapitanie, mogę rozwiązać tę sprawę kiedy indziej? Spotkałem swojego syna i muszę z nim trochę pobyć czasu. – prosił Monk.
- No dobrze. – powiedział z grozą i ze zdenerwowaniem Leland.

Po pięciu godzinach Adrian, Henry i Natalie byli w górach i wspinali się na Mount Everest.
- Niezły pomysł z tą wspinaczką, tato! – krzyknął Henry do ojca.
- Ja mam zawsze dobre pomysły! Co masz w tym plecaku, bo jest wielki jak słoń?!
- Między innymi: linę, cegły, hak, jedzenie, 50000 paczek chusteczek, dwa noże, napoje Sierra Springs, wodę utlenioną, książki, mleko, które tak bardzo lubię i wiele innych – odpowiedział Henry.

Na następny dzień, gdy już ,,alpiniści” przyjechali z wycieczki, zatrzymali się w restauracji ,,JaneCloud” gdzie Monk najczęściej jadał. Gdy we troje siedzieli przy stoliku, Natalie zamówiła sobie syte jedzenie, a Henry tylko wodę Sierra Springs. Monk miał też zamówić to samo, ale zauważył kapitana i Randy’ego przy sąsiednim stoliku. Monk podszedł i usiadł przy Lelandzie i policjancie.
- Adrian, jeśli przyjechałeś, to mógłbyś rozwiązać sprawę 13-nastolatka. – zaczął kapitan.
- Rozwiąże, może jutro..... – powiedział z lekceważeniem Monk.
- Macie. – powiedział Randy kładąc na stolik trzy koktajle i wyrzucając parasolki.
- Miło że mi też zamówiłeś, ale piję tylko Sierra Springs. – odmówił Monk.
- Randy, dlaczego wyrzuciłeś parasolki? – zapytał się kapitan.
- Z przyzwyczajenia. Taki odruch.... – w tej chwili Monk podniósł ręce i gapił się w Randy’ego, jakby był w nim zakochany.
- O co chodzi Monk? Dobrze się czujesz? – spytał Leland.
- Odruch.....z przyzwyczajenia......Henry......rozwiązałem zagadkę.... – mówił jakby był w transie.
- Kto to był, jego matka?! – pytał z podnieceniem Leland.
Monk wstał i podszedł do stolika, gdzie siedzieli Natalie i Henry, a w ślad za nim szli Leland i Randy.

Monk mówił: to było tak...... Chłopiec ukradł walizkę z 9000000 dolarami Henry’emu i on musiał ją odzyskać. Obserwował dom i gdy tylko matka chłopca wyszła, on wszedł i zabił chłopca dwoma nożami, które jeszcze ma z wycieczki, bo gdy go się spytałem co ma w plecaku, odpowiedział że ma:
linę, cegły, hak, jedzenie, 50000 paczek chusteczek, dwa noże, napoje Sierra Springs, wodę utlenioną, książki, mleko, które tak bardzo lubię i wiele innych. Nie jest moim synem bo nie cierpię mleka. Gdy na miejscu zbrodni stuknął przez pomyłkę wazon, pobiegł szybko do łazienki bez zastanowienia, ale skąd miał wiedzieć gdzie jest łazienka, jeśli pierwszy raz tam był. On jest ojcem 13-latka i mężem świadka. Specjalnie udawał syna, bo mnie znał, że jestem detektywem i że cierpię na ZOK. Musiał odwrócić moją uwagę, żebym nie zajmował się tą sprawą, dlatego udawał mojego syna, choć i tak żadnego nie mam. Dziwne że podał swoje prawdziwe imię, ale nie swoje nazwisko. Wczoraj jeszcze poprosiłem Randy’ego, żeby sprawdził czy istnieje jakiś Henry Monk i nie było takiej osoby, nie ma i nie będzie. Miałem od początku wątpliwości i teraz już wiem że nie mam syna.....
– powiedział.
Po pewnej chwili gapienia się w Monka, Randy aresztował Henry’ego, który na nazwisko miał tak samo jak ofiara.....

Przenoszę do działu Fanfiction // Kot
Miejmy nadzieję, że baba do lekarza będzie przychodzić, póki żyjemy.
Odpowiedz
#2
Cytat:Zamordowano 13-letniego chłopca
trzynastoletniego.

Cytat:Ja nie mogę patrzeć, a Monk patrzy ze spokojem, a podobno jest wrażliwy. – pomyślała. Nagle wszedł na miejsce zbrodni młody mężczyzna, na oko 20 lat. Podszedł do Adriana i się uśmiechnął.
kropka przed "pomyślała" do usunięcia, wiek słownie, uśmiechnął się - szyk.



Wielokropek ma 3 kropki, nie mniej, ni nie więcej. Brakuje tez wielu przecinków (rzuca się to w oczy zwłaszcza w miejscach, gdzie one aż proszą się o byt: jak np. przed "że").
Dialogi są sztuczne, strasznie sztuczne i nienaturalne. I nie trzeba wstawiać w nich miliona wykrzykników, jeden, max. 2 wystarczy. Za mało też między nimi opisów, są zbyt suche.
A liczby zapisujemy zazwyczaj słownie.
Nudziło mnie, lubię Monka, ale nie w tym wydaniu.
Il-wieħed li jixtieq li jkun oriġinali u gost
Hypocrisy...
1/2011[/p]2/2011

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości