Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Europejska Jesień
#31
Vlad. Monumentalna ta Twoja praca. Wielki rozmach, kopa tekstu, pomysły również całkiem niezłe. Powinno się to czytać jak dobrą powieść wojenną. Niestety nie czyta się. Znaczy jak się bardzo uprzeć, to się przeczyta. No ale czytelnik zapewne upierać się nie będzie. Poczyta kawałek, nerw go weźmie i da sobie spokój.

Mówię od razu - nie czepiam się treści. Ta a i owszem może być. Da się z tego dużo wykrzesać. Tyle, że forma w zasadzie leży i kwiczy. To co tu przedstawiasz prawdopodobnie nadało by się na dość dobrą czwórkę z języka Polskiego. Na literaturę jeszcze nie.

Po pierwsze, jak już wspomniałem, piszesz ten tekst jak raport. Sucho... no jak suchar. Na dodatek narracja jest taka jak kij prosta. Żadnych zmian perspektywy, zagadek, zwrotów akcji. Tylko łopatologicznie, kawa na ławę.

Co moim zdaniem powinieneś zrobić? Przede wszystkim zawieś ten projekt. Bo to zbyt wielka kobyła, żeby na czymś takim pisarstwa się uczyć.
Po drugie, poczytaj klasyków gatunku. Tylko porządnie, ze zwracaniem uwagi na sposób pisania.
Po trzecie: Pobaw się w pisanie krótkich scen. Tak po stronie maszynopisu. Zupełnie luźne. Np jakaś scena w biurze, coś z akcją, np walką... Pobaw się zmianą punktu widzenia, sposobu narracji. Naucz się pisać ciekawie.
Wbrew pozorom nawet z zupełnie banalnego konceptu można zrobić całkiem fajny tekst, ale z drugiej strony, kiepskim warsztatem można położyć świetny pomysł.
Jak już porządnie warsztat opanujesz, to napisz ten tekst jeszcze raz od początku. Tu nie chodzi o poprawianie poszczególnych zdań, ale całkowitą zmianę koncepcji prowadzenia akacji.

Pozdrawiam serdecznie.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#32
Cześć. Tak jak obiecałem pochylam się nad tekstem. Od razu zaznaczę, że nie czytałem komentarzy innych użytkowników, żeby się nie sugerować, więc pewnie część spostrzeżeń będzie powtórzona. Ale po kolei.

Pierwsza rzecz - tytuł. Według mnie "Eskalacja" lepiej oddawała ducha tekstu, konotacja słowa jako czegoś narastającego kazała czekać. Preludium to po prostu zwrot określający jakiś wstęp. To oczywiście moja subiektywna opinia.

Warsztat. Podejrzewam, że zostało Ci to już wypominane wiele razy - przecinki pozjadane, albo nie potrzebne. Składnia czasami rządzi się prawami Yody Mistrza. Do tego wszystkiego podkreślasz, że czytamy fragmenty powieści. Tu warsztat zaczyna niebezpiecznie z gatunkiem literackim korespondować, bo powieść to w większości wypadków opasłe tomisko. A jak opasłe, to wypełnione opisami, często retardującymi akcję. Twój styl pisania jest zupełnie inny. Opisy są szczątkowe, zarówno jeśli chodzi o bohaterów (nie wiem też skąd tak częsta maniera określania koloru włosów postaci), lokacje, akcję. Piszesz po reportersku, ale nie jest to zarzut. Tylko, że w ten sposób będzie Ci trudniej. Opisy budują obraz świata, sprawiają że przestaje on być dekoracją pola bitwy, a takowym się staje. Ty rzucasz kilka suchych faktów, dodatkowo wzbogaconych mrowiem nazw. Rozumiem pasję militarną, sam zaglądam na strony typu world.guns.ru, kilka książek o współczesnych samolotach bojowych też w domu się wala, ale nie chodzi o to, by czytelnik wiedział dokładnie, ze bohater strzela z AKs-74 U, a nie z AN 94. On strzela z "Kałacha", pruje wręcz, a pestki sięgają mu po golenie. Podobnie z nazwami samolotów - fajnie, że A-10, ale obiegowa nazwa Thunderbolt jest po prostu atrakcyjniejsza, bardziej pasuje do maszyny, która jest latającą śmiercią. Żebyś mnie dobrze zrozumiał - nazwy tak, ale z umiarem. Wyliczanka nie jest niczym dobrym.


Zostawmy warsztat, a skupmy się na akcji, która według mnie interesuje Cie najbardziej. Pierwsza rzecz, która mnie uderzyła, to absolutny brak świadomości skali wydarzeń. Opisujesz konflikt, który może (a zapewne tak się stanie) doprowadzić do WWIII. Pierwszą złą decyzją jest rezygnacja z dat dziennych. Same godziny raz, że wyglądają źle, dwa to sprawia problemy z ocenieniem np.odległości. O 20 Moskwa, 20.20 Kreml, 15.40 Petersburg. Dodanie dat pozwoli sobie wyobrazić, jak dużym i wymagającym przedsięwzięciem jest przerzucenie żołnierzy z Mińska pod Lwów. W Twoim przypadku to się dzieje, jakby przeszli na drugi koniec domu. Podobny problem dotyczy samych starć - gdzieś w tle wymieniasz oddziały, które się ścierają, ale na początku to miałem wrażenie, jakby we 3 wyrywali wojnę. Tu są snajperami, za chwilę w śmigłowcu lecą pacyfikować Ukrainę. Wiele akcji rozgrywasz za szybko. Tu masz przykład:

Cytat:Wszyscy czołgiści wyskoczyli z pojazdów i zaczęli szukać schronienia, panował chaos, helikoptery ostrym ostrzałem zniszczyły dwa czołgi, jednego Leoparda i jednego PT-91, zaraz potem wybuchły dwa Humvee i jeden Rosomak.
- Rozwalą nas! Tu Husarz 2! Gdzie jesteście? - mówił przez radio Tomasz, który ukrył się we wraku ciężarówki leżącej po wiaduktem.
Nagle, nadleciały dwa F-16, które zestrzeliły cztery atakujące śmigłowce. Czołgiści wsiedli z powrotem do czołgu i ruszyli w stronę miasta, spychając wraki zestrzelonych śmigłowców, które leżały na drodze.

Na przestrzeni 4 zdań żołnierze wyskakują z zaatakowanych pojazdów, bo pozostanie w nich to samobójstwo. Za dwa zdania już do nich wsiadają, bo cudownie pojawiony F-16 niszczy jednostki wroga. Nie ma dymu, zgrzytów rozrywanej blachy, krzyków rannych, rozkazów dowództwa, ogłuszającego huku przelatujących naddźwiękowców. Twój opis bitwy to takie rzucanie się kamieniami na podwórku - do pierwszego płaczu, potem wyjdą matki i za ucho do domu zaprowadzą. Tu jak bumerang wraca problem opisów: Leopard, Rosomak, Humvee. Rzucasz nazwy rekwizytów, które jak są niepotrzebne, to papa. Czołg mógłby np. mieć wypisane imiona załogi, niestandardowy/improwizowany kamuflaż. Załoga byłaby wtedy kimś więcej niż kolejną porcją trupa, a czołg nie byłby bidulkiem, który stoi i czeka, aż go wysadzą. Na koniec o tym oddam tylko, że angażowane siły nijak mają się do powagi sytuacji. Wszystkiego jest za mało, dlatego bitwy to potyczki. Skala chopie, skala. To ma być wojna światowa, a nie paf paf na kapisztony.


Postacie. Podczas lektury nie polubiłem nikogo. Mają imiona, mają włosy o konkretnym kolorze, mają jakąś przeszłość (najczęściej militarną). Nie mają charakterów, nie targają nimi emocje, refleksje, nic. Nikt nie tęskni za kimś (że niby każdy bezdzietny kawaler?), nie ma zegarka, który dostał od żony/kochanki/szefa. Twoi bohaterowie słuchają rozkazów, rozkazy wykonują, któryś nawet coś skomentuje, albo z czymś się nie zgodzi. Rozumiem, że chciałeś pokazać ich jako w 100% profesjonalistów, jednak ich portrety psychologiczne warto zgłębić. Wszak ma być to powieść, więc jeszcze trochę czytelnikom potowarzyszą. Musisz przysiąść do lektury, podpatrzeć jak zawodowcy tworzą bohaterów, jak opisują świat. Generalnie powinieneś poćwiczyć. Dużo. Na krótszych formach, bo na dużą rzecz się porwałeś. Słowami można wymalować żyjący świat - twój na razie to kartka z zeszytu, na której pokazujesz narysowane obiekty - tu czołg, tu helikopter, tam bum, tu babach. Weźmy drugą karteczkę...

Samej historii na tę chwilę nie podejmę się oceniać. Czekam na wydarzenie, którego preludium jesteśmy świadkami. Na razie to dość sztampowa opowieść podszyta polityką. Prawdopodobna, ale jeszcze nie wiarygodna.


Na koniec chcę Cię uwrażliwić na pewne głupotki/nielogiczności. To, że we 3 wygrywają wojnę to raz. Dwa, że mają przeciwników, których podejrzewam o iloczyn inteligencji w miejscu ilorazu. Ukraińcy zamiast strzelać jak opętani biegną w kierunku bohaterów, by zaraz dostać kulę. Atakują ich nożami, kończą tak jak koledzy co biegli. Jak ginie któryś z bohaterów, to chyba bardziej przypadkiem. Tu masz przykład:

Cytat:– Sześć celów na dwunastej, idą dwójkami… – oznajmił szeptem Kirył.
– Sprzątniemy ich po cichu – odpowiedział Dmitrij.
Dwaj idący z przodu Ukraińcy zostali szybko zabici nożami przez Dmitrija i Wiktora, którzy zaszli ich od tyłu. Kolejnych dwóch wrogów, idących trochę dalej, Kirył zastrzelił z pistoletu z tłumikiem strzałami w głowę. Ostatni dwaj żołnierze zobaczyli Rosjan, lecz zanim uciekli, zostali zlikwidowani przez Kiryła, w taki sam sposób.

Ukraińców jest 6, idą dwójkami i wszyscy są na 12. Czyli te dwójki idą jedna za drugą. Jakim cudem więc przednia para ginie, bo bohaterowie zachodzą ich od tyłu, skoro za plecami powinni mieć towarzyszy? Może nie 2 metry za, nie 5, ale skoro to oddział, to raczej więcej jak 10 metrów nie powinno ich dzielić. Więc albo Rosjanie to mistrzowie kamuflażu, albo Ukraińcy debile.
Takich wpadek masz więcej, np. zbiornik z paliwem trafiony pociskiem z karabinu wybucha. Paliwo normalnie by się wylało i tyle, jedynie opary są wybuchowe. W pewnym momencie bohaterowie przyciskają policzki do kolb karabinów, gotując się do otwarcia ognia. Jakby tak zrobili, to zęby mogli by co najwyżej w pudełku po miętówkach do domu odnieść. Kolejny przykład: bohaterowie łapią jeńca, który raz, że od razu się przyznaje kim jest, dwa że nikomu o tym nie meldują (bo i jak skoro dopiero złapali i nie mieli czasu), a i tak cały obóz wie, że złapali jeńca. O ultra przyspieszonej procedurze awansowania podwładnych tylko napomknę. Szkoda, że u mnie w robocie tak się nie da szybko wspinać po szczebelkach Smile. Na koniec perełka: Putin rozpoczyna operację Armagedon. Czemu nie "unichtozheniye"?! Dodanie takich smaczków wzmocni wiarygodność świata.


Się rozpisałem, pora na jakąś konkluzję. Ćwicz. Czytaj. Najlepiej popisz trochę krótszych form. Potem znowu poczytaj. Jak będzie Ci się zdawało, że już powinieneś się porywać na ciąg dalszy, to pewnie masz rację - zdaje Ci się. Absolutnie nie chcę Cię odwieźć od tego. Zalecam jednak większą wstrzemięźliwość, bo jak już pisałem, porywasz się na dużą rzecz.


Jakbyś chciał o czymś podyskutować/nie zgodzić się/wyjaśnić coś, co źle zrozumiałem, to zapraszam do dialogu Smile.


Pozdrawiam.
Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubańczykom! Just call me F.
Odpowiedz
#33
http://my.w.tt/UiNb/oy5BVnL54u

Odpowiedz
#34
Z tego samego powodu co powyżej, na kolejne części znów będzie trzeba nieco poczekać.

Pozdrawiam.

Odpowiedz
#35
Cytat:- Nieważne w tej chwili, nalegam wysiąść z auta.
Dziwnie sztuczne mi się wydaje to zdanie. Lepiej by brzmiało z kropką między jego częściami i z lekko zmienionym szykiem: W tej chwili to nieważne/nieistotne. Nalegam, by wysiąść z auta. Chociaż to bezosobowe wysiąść też jakieś takie bezosobowe. Może z bezpośrednim zwrotem brzmiałoby lepiej? Nie wiem, ja bym się jeszcze przyjrzała tutaj.

Cytat:odezwał się tajemniczy głos po rosyjsku.
Tutaj bym szyk zmieniła, bo kojarzy mi się z kotletem po węgiersku, ten głos po rosyjsku.
odezwał się po rosyjsku tajemniczy głos.
Też jakoś tak śmiesznie, ale wydaje mi się, że lepiej.

Now Show can go on. Wink
Odpowiedz
#36
http://my.w.tt/UiNb/oy5BVnL54u

Odpowiedz
#37
http://my.w.tt/UiNb/oy5BVnL54u

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości